Od Las Vegas zaczynam swoją książkę „Smoleńsk”, yeah... Viva Las Vegas! https://www.youtube.com/watch?v=XT72CgEJQNQ Najbardziej przerażające jest to, że oni nie silą się na ściemę już nawet. Przecież, do k... n..., drobny research z p... odległego Powiśla, pozwala stwierdzić, ze tego gościa wrobiono (na miły Bóg!, przecież on nawet nie wygląda przekonująco, to taka powtórka z figury Lee Harvey Oswalda), jego biografia, background, intrygująca przeszłość jego ojca, na to wskazują; uzależniony od hazardu (na pewno?) biedak, który mógł, choćby z różnych względów (długi?) - kropnąć sobie w głowę – a potem jego ciało post factum zostało wykorzystane do ustawki - lub został przy innej okazji zdjęty przez mafię chroniącą jedno z kasyn, a wobec którego ten nieszczęśnik ustawił się nieodpowiednio. Wybór miasta, stanu jest też znaczący… daje pole do popisu interpretacyjnego.
Nie wiem na ile mocno rywalizacja miedzy kasynami grała tu rolę (należałoby sprawdzić, kto jest właścicielem Mandalay Bay, skąd strzelał, kto jego konkurentem, jakie są sitwy w Las Vegas), ale to tylko pochodna całości, pamiętajmy bowiem, że rywalizacja miedzy kasynami, to rywalizacja miedzy razwiedką cywilną i wojskową - zatem moim zdaniem ten case (który to już raz z rzędu!!! Marsylia, Berlin, Paryż! chaos poznawczy, informacyjny, cała ta przeżarta kłamstwem i nędzną obłudą fantazja, to podłe show), to wg mnie typowy przykład braku porozumienia wewnątrz koterii wywiadowczych w USA… Braku porozumienia, co do tego, jak ma to być ogrywane w mediach i przedstawione bydłu, jaka ma być wiodąca opowieść…
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!