„Tourist go home,
refuges welcome.”
Jako nastolatek, a więc niedawno, lubiłem tak jak moi rówieśnicy książki, filmy i komiksy opisujące burzliwe życie osadników na Dzikim Zachodzie, na peryferiach rodzących się w huku wystrzałów – przyszłych Stanów Zjednoczonych. Biali, szlachetni zdobywcy walczyli z „dzikusami” o nowe tereny, gdzie mogliby zakładać farmy i spokojnie gospodarować. Indianie zresztą, znajdujący się wówczas na poziomie kultury łowieckiej, nie znali pojęcia własności ziemi. Poza tym na ogół przedstawiani byli jako okrutni rabusie mordujący całe rodziny i zbierający skalpy jako trofea. Wyższa cywilizacja wypierała bardziej prymitywną. To wydawało się oczywistą oczywistością także w kolonizowanych „kolorowych” krajach afrykańskich.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!