Wciąż zbyt wielu dookoła nas ludzi, przechwalających się dokonaniami, za którymi nie stoi nic prócz pustki produkowanej na skalę masową przez owrzodziałe umysły.
„Byłem całkowicie zaangażowanym komunistą” – wyznał Bauman Zygmunt w wywiadzie dla „The Guardian” (wydanie z 28 kwietnia 2007). I dodał: „Idee komunistyczne były po prostu kontynuacją idei Oświecenia”. Odlot normalnie. A konkretyzując: nowoczesność wyrażająca się poprzez ludobójstwo wynikłe jakoby z absolutyzacji etycznej, kontra właściwsza moralnie ponowoczesność, charakterystyczna dzięki realizacji praktycznej postulatu relatywizmu etycznego. Szczytowe osiągnięcie, nie ma to, tamto.
A prócz tego obozy koncentracyjne jako laboratorium testujące nowego człowieka (Wikipedia: „jak dalece właściwe nowoczesności mechanizmy władzy biurokratycznej i jej wszechobecności mogą się posunąć w kontrolowaniu, zarządzaniu, mechanizowaniu i dysponowaniu każdą jednostką dla swoich potrzeb”) – i inne takie. Choćby dotyczące postępu. Na przykład ten oto kwiatuszek, to jest opinia (uwaga: z września 2011 roku!), w której Bauman przekonuje, że o ile w ciągu trzech kolejnych dekad Europa nie będzie przyjmować po 10 milionów emigrantów (milion corocznie), wówczas upadnie za przyczyną demografii.
Że co proszę? Że panu Naumanowi zmarło się w styczniu tego roku? Czy tam Baumanowi? I co z tego? Żyją ludzie baumanopodobni – dość przeczytać laurki ich autorstwa, poświęcane swojemu guru. I żyją ci, których ludzie baumanopodobni wychowali sobie na następców. Bo chyba jakichś wychowali, prawda?
A na kogóż innego niż pogrążony w anomii etyczny degenerat, wyrosnąć może wychowanek zdemoralizowanego etycznie wychowawcy? To jest człowieka, przekonanego, że po 1945 roku to partia komunistyczna gwarantowała Polsce „najlepsze rozwiązania”?
Nie podchodźcie do ludzi baumanopodobnych w żadnej sprawie. Możecie uważać, że ten czy ów uśmiecha się do was, pragnąc wymienić z wami myśli, tymczasem te wyszczerzone dziąsła to egzemplifikacja nadziei każdego z nich, że moment jeszcze, i przegryzie wam tętnice odpowiadające za natlenienie mózgu, a potem zgruchocze kręgosłup odpowiadający za postawę. Czy tam za postawę i charakter. To nadzwyczajnie trafna wskazówka: z diabłem nie wchodzi się w dialog, do diabła odwraca się plecami – a to dlatego, że żaden dialog nie zmieni zła, może natomiast zmienić nas.
Ktoś krzyknie tutaj: weź nie malkontenć, lepiej powiedz, co w tej sytuacji radzisz czynić? Temu odpowiem: trzeba nam, jak pewnemu buldogowi za skrzydło wiatraka, chwycić każdego z tych drani zębami, za, powiedzmy: za odpowiedzialność, trzeba zacisnąć szczęki – i nie wolno puszczać, dopóki nie sczezną. Chwyćmy więc i nie puszczajmy, choćbyśmy i my mieli zdechnąć, niczym wspomniany pies. Naszym dzieciom i wnukom będzie lżej, gdy świat przyjazny zostawimy im w darze.
(kil)
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!