Nie jest ważne, jak było, ważne jest, co pamiętamy i jak pamiętamy, ta pamięć składa się bowiem na to, kim jesteśmy. Ponieważ przez smutne powojenne lata polska polityka historyczna była w otchłani niebytu, a Polska nie miała materialnych sposobów do lansowania swej wersji, dzisiaj tak łatwo nam przyprawiać fałszywą gębę.
Jest więc szczególnie żenujące to, że sami musimy przypominać obcym sytuacje, za które powinni być nam wdzięczni. Okazja, by nam podziękować, akurat ostatnio minęła tutaj, w Kanadzie, w związku z kolejną rocznicą nieudanego rajdu kanadyjsko-brytyjskiego na Dieppe w sierpniu 1942 roku. Tak się składa, że dzięki polskiemu dowódcy ORP „Ślązak” Romualdowi Nałęcz-Tymińskiemu z rzezi uratowano 85 Kanadyjczyków.
Przy okazji obchodów nikt o tym nie wspomniał, choć uratowani wówczas ludzie pozostali wdzięczni do końca swych dni. Tak wspominał późniejszego admirała Joe Ryan z Royal Regiment of Canada – Był bardzo skromną osobą, jego ORP „Ślązak” był jedynym niszczycielem, który podpłynął po nas tak blisko do brzegu. – Nie chciał być bohaterem, ale tam, w Dieppe, nim był.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!