Za 106 dol. kanadyjskich znalazłem się w stolicy Ukrainy. Prawie puste trzy wagony sypialne systemu europejskiego, bo tego wymaga UE, a przecież wygodniejsze wagony szerokości rosyjskiej mogą jeździć nie tylko po Polsce, ale nawet za Berlin, aż do Magdeburga. Bogatsi latają, biedniejsi biorą znacznie tańsze autobusy.
Na dworcu wymieniam pieniądze, w dwa lata hrywna straciła ponad 50 proc. wartości. Sporo żołnierzy w żółtawych łaciatkach, a pociągi zapowiadają nie tylko po ukraińsku, ale i… angielsku.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!