Kilkanaście ofiar śmiertelnych, ponad pół setki rannych. Tym razem dwadzieścia pięter pod ziemią, w metrze, w Petersburgu. Co dalej? Dalej oczekiwanie: „Another bomb goes to...”.
Dzieje się. Znowu. Ludzie złej woli (akurat w tym wypadku to eufemizm; bez eufemizmów: terroryści), więc terroryści, przynajmniej zdaniem autorów raportu powstałego w Generalnym Sekretariacie Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego Francji: „aktywnie starają się wejść w posiadanie broni masowego rażenia”. Też mi nowiny. Czy stając się terrorystą, człowiek przytomny na umyśle czyniłby inaczej?
Wniosek: dziś nie chodzi już o to – czy. Rzecz w tym – kiedy ponownie i gdzie. Wszyscy zaś, którym w głowach nie mieści los Hiroshimy, adaptowanej na, powiedzmy: na trzecią dekadę XXI wieku, ci mają po prostu zbyt małe głowy, by ogarnąć współczesność intelektualnie. Czy raczej: za małe, by tak szatańsko okrutną rzeczywistość w sobie pomieścić.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!