Dorobiłem się na Białorusi szesnastoletniego Antoniego, trzynastoletniej Renaty i z tym „bagażem” ruszyłem najpierw do Pragi. Podróż sleepingiem z Warszawy wcale nie taka droga, jak się kupi bilety parę dni naprzód, a hotel 20 minut tramwajem od placu Wacława za 60 dolarów noc.
Nauczeni doświadczeniem z Szanghaju, wzięliśmy pierwszego dnia tour po mieście. Pierwsza jego część to przeciętne domy i gdzieniegdzie jakiś ładny kościół.
Wreszcie ruszyliśmy na Hradczany, które są sporą górą. Tam jest zamek, gdzie rezyduje prezydent, oraz kilka muzeów, katedra oraz „złota uliczka”, gdzie dawniej mieli swe warsztaty alchemicy, którzy chcieli „jakoś” stworzyć złoto, a dziś mieszkają artyści.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!