Jakoś się gubimy. Sądząc z obrazów telewizyjnych, światowe Dni Młodzieży to głównie okazja do zabawy (tanecznej), poskakania, pokrzyczenia i ogólnego fraternizowania się.
Na dodatek, wiara nasza przedstawiana jest przy tej okazji tak, jakby katolicyzm można było sprowadzić do czynienia drugiemu dobrze i „pozytywnego myślenia”. W tle ginie to, dlaczego jesteśmy katolikami i dlaczego jest to jedyna prawdziwa religia; religia, do której mamy obowiązek nawracać niewiernych. Ta „potrzeba przyprowadzania innych do Kościoła” zeszła chyba na dalszy plan. Dzisiaj odnieść można wrażenie, że katolicyzm to jest jedna z wielu fajnych religii świata, skąd tylko jeden krok do uznania – jedna z wielu „prawdziwych” religii.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!