„Moja głębia mnie przygnębia – rzekła głębia. No, no, no – rzekło dno.”
Tytuł jest tylko przenośnią, ale celowo nawiązuje do gotowania, bo kto zaprzeczy, że w naszej polskiej polityce warzą się i smażą na wolnym ogniu najróżniejsze potrawy – idee, smaczne, proste, lekkostrawne, ale i takie, co choć wyglądają ładnie na talerzu, to mogą przyprawić nas o rozstrój żołądka, a ich smak pozostawia wiele do życzenia. Przysłowie mówi – nie wierz gębie aż położysz na zębie! Jednym słowem, dobrze jest niejedno popularne, oczywiste hasło polityczne położyć na zębie i spróbować rozgryźć. Niestety, są rodacy, którzy sobie takiego trudu nie zadają, traktując różne hasła dosłownie.
Otóż, mocium panie, demokracja, władza większości, choć ma swoje słabości – jest najlepszą znaną obecnie formą ustrojową. To prawda, której trudno zaprzeczyć. A skoro tak, to jeśli jej istnienie jest zagrożone, należy jej bronić! Pomagając sobie łokciem, nogą, biodrem i paznokciem. Stąd prosta (?) droga prowadzi do poparcia Komitetu Obrony Demokracji. Ale weźmy ten komitet na ząb, a wtedy poczujemy trochę dziwny smak tej potrawy. Bo jakoś ta jego logika działania jest właśnie dziwna. A mówiąc dosadniej – to jej wcale nie ma.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!