Parę dni temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że teren w rejonie Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie został zreprywatyzowany, czyli ponownie sprzedany, przez urząd miasta Warszawy, pomimo tego że był on spłacony poprzednim właścicielom przez skarb państwa. Pismo informujące o tym, że teren ten został już raz spłacony przez skarb państwa, dziwnym trafem zaginęło w urzędzie stołecznego miasta Warszawy. O dziwo, winnych nie ma. Wartość działki to, bagatela, 160 milionów złotych! Media piszą, że może to być wierzchołek góry lodowej przykrywający znacznie więcej takich spłaconych i ponownie „sprywatyzowanych” przez zarząd miasta Warszawy gruntów miejskich.
Przyglądam się działalności Komitetu Obrony Demokracji w Polsce. Jakimś dziwnym trafem KOD najaktywniej rozwija się i działa w miastach, które się najszybciej rozwijają, a więc również tam, gdzie ceny gruntów są najwyższe. Mamy więc aktywnie działający KOD w Warszawie, w Poznaniu, we Wrocławiu. Czy jest to tylko zbieg okoliczności? W czasie obchodów 60. rocznicy obchodów wydarzeń Czerwca 1956 w Poznaniu KOD jawnie został poparty przez urzędującego prezydenta miasta Poznania. Jak podały media, w manifestacji wymierzonej w przemawiającego w czasie uroczystości prezydenta RP Andrzeja Dudę brało udział wielu urzędników i pracowników administracji miasta Poznania. Skąd taka zbieżność w tym, że KOD działa tak agresywnie właśnie w miastach najszybciej rozwijających się? Skąd taka aktywność w KOD-zie pracowników administracji tych miast?
Czy to tylko przypadek? Aż trudno w to uwierzyć. Dlaczego KOD nie jest aktywny w mniejszych ośrodkach albo w biedniejszych miastach i regionach Polski? Myślę, że w Komitecie Obrony Demokracji krzyżują się zwykle interesy ludzi pracujących w ratuszu dużych miast i świadomość tego, że szybko rozwijające się miasto i jego atrakcyjne tereny nadające się pod budowę są niezwykłą niemalże raz w życiu nadarzającą się okazją na wzbogacenie się. Myślę, że prezydenci tych szybko rozwijających się miast, prezydenci mówiący pięknie o demokracji tak naprawdę wykorzystują Trybunał Konstytucyjny i sędziów tego Trybunału do tego, żeby odwrócić uwagę od siebie samych. Po prostu, trafił się taki zbieg okoliczności, że Platforma Obywatelska, mająca nadzieję na obalenie rządu PiS-u za pomocą blokowania powstawania nowych ustaw regulujących życie państwa, powołała nielegalnie po przegranych wyborach i tuż przed przekazaniem władzy trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent Duda nie przyjął ich ślubowania. Powstała dyskusja medialna. Ta dyskusja służy obrońcom demokracji, w tym i międzynarodowym deweloperom, do atakowania Polski. Ale do tej dyskusji medialnej potrzebny był jakiś ruch społeczny, jakaś większa grupa ludzi. I ta grupa ludzi się znalazła. Znalazła się grupa ludzi, która miała bezpośrednie finansowe interesy w tym, by odsunąć PiS od władzy w taki czy inny sposób. Tymi ludźmi, którzy mieli bezpośrednie, duże finansowe interesy byli urzędnicy miejscy wyższego szczebla. Kierownicy działów, prezydenci miast. To oni nadają Komitetowi Obrony Demokracji faktyczne paliwo i energię, bo to oni mają najwięcej do zyskania i stracenia. Niestety, Centralne Biuro Antykorupcyjne przespało trochę ten moment dziejowy, by przyjrzeć się majątkom kierowników wydziałów w ratuszu miast Warszawy, Poznania, Wrocławia i innych szybko rozwijających się miast. Niestety ale CBA ma również ograniczone pole manewru, ponieważ brakuje ustawy dotyczącej pracowników administracji miast, pozwalającej na kontrolowanie majątku pracowników administracji miast od kierownika działu w górę.
Tak, stawiam taką tezę, że potrzebna jest natychmiastowa ustawa regulująca kontrolę pracy prezydentów miast, pracę kierowników wydziałów administracji w miastach, prezydentów miast i ich zastępców. Trzeba, aby od momentu przyjęcia do pracy na danym stanowisku, każdego roku ujawniali oni informacje na temat posiadanego przez siebie i ich rodziny majątku tak ruchomego, nieruchomego, jak i zgromadzonych oszczędności.
Sprawy reprywatyzacji, sprawy kontroli urzędników miast, sprawy kontroli burmistrzów trzeba jak najszybciej uregulować w formie ustawy, w przeciwnym razie będziemy w Polsce mieli ciągle pojawiających się biadolących na demokrację sędziów Rzeplińskich, za sędziami Rzeplińskimi będą pojawiać się różne biadolące nad stanem demokracji w Polsce Komisje Weneckie, a za Komisjami Weneckimi będą przyjeżdżać do Polski różni prezydenci innych krajów, w rodzaju prezydenta Obamy, biadolących nad stanem demokracji w Polsce.
Przy czym biadolenie tego ostatniego jest dla Polski naprawdę niebezpieczne. To narzekanie na demokrację prezydenta Obamy to nic innego jak prawna wymówka (exit strategy) do tego, by nie wywiązać się z umów w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, umów dotyczących obrony Polski w wypadku ataku ze strony innego kraju, w tym przypadku na przykład Rosji. I tu już wchodzimy na bardzo niebezpieczne dla Polski pole. Nie można przedłożyć sprawy bezpieczeństwa Polski nad interesy urzędników miejskich, interesy prezydentów miast i interesy międzynarodowych deweloperów! Nie można doprowadzić do tego, by interesy prezydentów miast, interesy kierowników działów urzędów miejskich były wyżej niż sprawa bezpieczeństwa Polski, choćby nie wiadomo jak głośno płakali nad stanem demokracji w Polsce sędzia Rzepliński w chórze z prezydentem Obamą!
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!