W tym półmilionowym mieście dawno nie byłem, więc skorzystałem z okazji i pojechałem tam z Włodkiem Pacem, korespondentem Polskiego Radia z Mińska.
Włodek zawiózł mnie na dworzec kolejowy, który lśni od marmurów, stali nierdzewnej i szkła. Okazało się, że ponad rok temu zakończono jego modernizację i naprawdę jest luksusowy, choć teraz nawet pociągi z niego do Polski nie chodzą, a za Sojuza przez Grodno jechało dziennie sześć par pociągów między Berlinem czy Warszawą przez Wilno do Petersburga i wtedy obskurny dworzec kipiał życiem. Na tym dworcu, jak na wielu dworcach kolejowych byłego ZSRS, są tzw. pokoje dla matek z dziećmi, czyli małe hoteliki. Podobnie jest w Grodnie, za 8 dolarów dostałem łóżko w dwupokojowym świecącym czystością pokoju z TV i lodówką, ale niestety bez podłączenia do Internetu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!