„All depend on how the wind blows”
Tak się utarło, że polityka to raczej domena panów. Niesłusznie, bo przecież panie, nie tylko u nas, są w polityce tu i ówdzie bardzo aktywne.
Dwie premiery w Polsce ostatnio (a była i Suchocka) i także jedna tu, w Ontario. A kto trzęsie Unią „Europejsko-Niemiecką”? Angela M. - i dlatego żadnych weneckich czy innych brukselskich komisji się nie boi. Czyż któraś ośmieliłaby się wychylić przeciw Berlinowi? Budapeszt, Warszawa, Ateny - tam tylko można pokazywać siłę socbiurokracji z politpoprawnym lewackim odchyleniem. Czy wyobrażamy sobie, że germańscy i germanofilscy posłowie UE zagłosowaliby, potępiając rząd niemiecki po donosach głęboko zatroskanych o demokrację obywateli RFN? Dyktatorskimi zapędami kanclerzyny? To w ogóle w tzw. rachubę nie wchodzi. Kraft durch Freude - co po naszemu znaczy - siła przez jedność. Tak jest (niestety) za miedzą, czyli Odrą i Łużycką Nysą. POzazdrościć tylko możemy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!