Lata sobie mucha,
lata sobie równo,
raz siądzie na kwiatek,
drugi raz na g...o
W europejskiej cywilizacji białego człowieka, kiedy zaczęła się ona rozwijać, od starożytnej Grecji począwszy, mądrzy ludzie obmyślali najlepsze sposoby, systemy społeczne, które pozwalałyby jak najskuteczniej rozwijać i wydobywać ze współobywateli pozytywne cechy. Z tej tak złożonej natury człowieka. A tłumić te mające destrukcyjny wpływ na pomyślny rozwój coraz liczniejszej populacji.
Każdy z nas jest urodzonym egoistą. Już maluchy z płaczem i krzykiem wyrywają sobie zabawki, wyznając prostą (jakże słuszną – nawet mała główka to rozumie) zasadę: to nieważne, cyje co je, ważne to je co je moje! Jest to wrodzona wszystkim ludziom doktryna Kalego. Na takich zasadach jednak nie da się budować harmonijnie współpracującego społeczeństwa. Na szczęście już w przedszkolu rozwijające się i poznające świat małe główki zmieniają stopniowo zachowanie. Daj mi konika, którym się bawisz, a ja ci dam mój samochodzik. Urodzony egoizm ustępuje chęci współżycia społecznego. Pani przedszkolanka popiera te odruchy, jako pozytywne przystosowywanie do harmonijnego wrastania w zbiorowisko ludzkie, które wszystkich nas otacza. Nikt nie jest wszak izolowany. Trzeba współistnieć w tłoku.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!