Ponad trzydzieści lat temu wybuch stanu wojennego w Polsce rzucił mnie do małego miasteczka w Prowansji na południu Francji. Znalazłem się z dnia na dzień na Lazurowym Wybrzeżu. Pomogli mi tam Francuzi zgrupowani wokół jednego z kościołów w miasteczku.
Później w trakcie rozmów z mieszkańcami okazało się, że dużo z nowo przyjezdnych do Prowansji to ludzie, którzy opuścili północną Afrykę, w większości przypadków w końcu lat pięćdziesiątych i początku lat 60. ubiegłego wieku. Wyjechali z Maroka, Tunezji, ale głównie z Algierii. Oprócz nich na południu Francji mieszkało i pracowało bardzo dużo rdzennych Marokańczyków, Arabów.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!