Celowo czy przez przypadek? Gdy mamy do czynienia z wypadkami wykraczającymi poza codzienność, zwykle zadajemy sobie takie pytanie. Czy to coś dzieje się jako wypadkowa różnych głupot, czy też jest w tym jedna ręka?
Wojny, niepokoje społeczne, rewolty, bunty, powstania, rewolucje... Spontan, czy zdalne sterowanie?
Patrząc na tłumy ludzi zalewające dzisiaj Europę, po tym jak celowo zdestabilizowano kilka bliskowschodnich i afrykańskich krajów, trudno nie zadawać sobie pytania, czy jest to tylko niezamierzony skutek tamtych działań, czy może jest w tym szaleństwie metoda zmiany oblicza Starego Kontynentu.
A może jedno i drugie. Jak przy wszystkich tego rodzaju wypadkach – patrz pierwsza wojna światowa – można wskazać na procesy, które "wyrwały się spod kontroli", na których różne "grupy zainteresowań" surfują jak na oceanicznej fali. Jedno wszak jest pewne, wielu inżynierów społecznych uważa wielkie tragedie za konieczną osnowę budowy nowego porządku, za "katalizator" nowego, które i tak musi przyjść. Przyszłość – jak wiadomo – rodzi się w bólach, a czasem też poród trzeba sprowokować; ba, mówi się nawet, że dzięki takim prowokacjom, udaje się unikać lub ograniczać ofiary, "zmniejszać koszty ludzkie"...
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!