W Hamburgu, na dworcu autobusowym, były, siedziały na naszej ławce Ukrainki. Matka z córką i starszy pan, ale on do nich nie pasował, bo one duże i grube, a on drobniutki. Gadaliśmy trochę po rusku, trochę po niemiecku. One już są w Berlinie od 14 lat. Za Ukrainą nie tęsknią, tam wojna… tęsknią za rodziną. Jadą tam ubrane wyzywająco jakoś i wymalowane też. Łuki brwiowe na czarno, usta czerwone.
Niemki raczej się nie malują, styl tam sportowy i naturalny. Polki malują się, ale widzę, że Ukrainki jeszcze mocniej od Polek.
Pytały się, ile się w Polsce zarabia, po przeliczeniu na euro. Mówiły, że na Ukrainie 40 euro. Ja mówię, że jakieś 300, 400, a niektórzy 500, 600 euro zarabiają. Oj, pokiwały głowami, że tak dużo. Na Ukrainie wszystko jest, ale niedobrej jakości. W Niemczech te tańsze produkty też są dobrej jakości.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!