Mam 81 lat i niejedno widziałem. Cieszy mnie to, że szef żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith, Hartman, profesor z łaski Lecha Kaczyńskiego, oraz car polskich mediów Adaś Szechter-Michnik z wyników wyborów są niezadowoleni.
Ale jestem ostrożnym optymistą. Pamiętam entuzjazm dla Gomułki w 1956 r., takiego nikt w Polsce nie miał, a jak się skończyło. Dodam, że za jego władzy jeszcze sporo akowców kiblowało we Wronkach i Strzelcach Opolskich. Jaki on będzie, zobaczymy po pierwszych jego krokach, czy np. pozytywnie odpowie na pytania, jakie zadałem mu i reszcie kandydatów na łamach "Gazety Polskiej Codziennie", na które ani on, ani żaden inny kandydat nie odpowiedział. Co mi się naprawdę nie podoba, to że obejmie władzę dopiero 6 sierpnia, czyli konkurent ma jeszcze 71 dni władzy. Janusz Korwin-Mikke, który boleje, że splamił się poparciem Bula hr. Komorowskiego w II turze, przewidywał, że konkurenci wprowadzą stan wojenny, co mając prezydenta, premiera i Sejm, mogą zrobić "legalnie".
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!