Niedawno przyjechałam do Polski. Tutaj niedługo wybory, ale kogo będą wybierać, pytam męża. On mówi, że prezydenta. Ale przecież już mamy prezydenta! Po co nam nowy? Mąż mówi, że właściwie to nam prezydent za bardzo niepotrzebny, ale co ileś lat go wybierają. Na pewno co cztery lata.
Aha. Cztery lata temu na pewno mnie w Polsce nie było. Co ja robiłam cztery lata temu, gdzie byłam? To musiał być rok 2011 i też pewnie maj. Żadne nasze dziecko nie zdawało wtedy matury? Bo w maju są matury i starałam się zawsze być w domu w tym czasie. Ale nie. Zaraz, myślę… rok temu byłam u dziadka koło Lubeki, dwa lata temu u babci koło Bremy, trzy lata temu byłam... Już wiem, w roku 2011 w maju byłam u dziadka koło Monachium. I dlatego jestem tak na bakier ze wszystkim.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!