Na przykładzie Węgier widać, jak ważna jest polityka zagraniczna. Viktor Orban mimo wielu nacisków i krytyki mężnie i odważnie stara się wynegocjować najlepszą pozycję dla swego kraju, która zapewni optymalne warunki rozwoju. Zupełnie inaczej jest w Polsce, gdzie typowo ludzie na stanowisku ministra spraw zagranicznych reprezentują interesy Zachodu, wbrew naszej Racji Stanu. Tak jakby to było ministerstwo "spraw zagranicznych", a nie polskich.
W obecnej sytuacji ten dział administracji rządowej (MSZ) jest ważniejszy od resortów siłowych MON i MSW, a nawet ministerstw Finansów i Gospodarki. A to dlatego, że przyszłość Polski jest w znacznym stopniu uwarunkowana geopolityką. Aktualnie z powodu braku silnej, kompetentnej osoby na stanowisku ministra spraw zagranicznych, tę rolę przejmują agresywni generałowie MON oraz wypromowany do "góry" za swoje infantylne błędy były minister spraw zagranicznych, marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Przez ostatnie 25 lat szefami tego ministerstwa było 12 ludzi i żaden z nich nie był dla nas dobry. Jedynym "sukcesem" polityki zagranicznej jest ułatwienie masowej ucieczki Polaków za granicę.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!