Z rozbawieniem przeczytałem 34. numer "Gońca", oczywiście zaczynając od ostatniej strony. Redaktor ciekawie i zasadnie wypowiada się w swoim felietonie na temat wyklętego przez politpoprawiaczy zagadnienia rasizmu. Ten termin, to określenie – z punktu widzenia nauki nie jest ścisłe. Wszyscy bowiem na całej kuli ziemskiej należymy do tej samej ludzkiej rasy Homo sapiens. Odrębną zaś rasę reprezentowali neandertalczycy. Ale oczywiście termin rasa się powszechnie przyjął, i dobrze. Podobnie jak wspomniany też antysemityzm zarzucany chętnie Arabom, którzy są sami także jak najbardziej Semitami. To tak poważniej.
Ale co mnie rozbawiło? Stwierdzenie Redaktora, że gdyby idąc ulicą, spotykał na każdym kroku samych Andrzejów Kumorów, to mdłości doprowadziłyby go (nie wierzę!) aż może do wymiotowania po ścianach. To byłoby wrażenie, jak z magicznego gabinetu luster, które są tak sprytnie ustawione, że z każdej strony trafia się tylko na własne odbicie, a znalezienie wyjścia nie jest łatwe. Sami A.K. wokół to byłby przesadyzm, ale paru więcej o podobnej indywidualności bardzo by się w naszym polonijnym światku przydało. Wiem, kogo należałoby podmienić.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!