Abdullah Ocalan, skazany za terroryzm i uwięziony w Turcji przywódca Partii Pracujących Kurdystanu, wydał oświadczenie o tym, iż bliski jest koniec konfliktu turecko-kurdyjskiego. Gdyby tak się miało stać, byłoby to wydarzenie absolutnie przełomowe i zarazem kolejny wielki sukces wybranego właśnie na prezydenta Turcji, premiera Recepa Tayyipa Erdogana.
Od kilku dni chciałem napisać kilka słów o tym wybitnym polityku. Skądinąd pierwszy większy tekst, jaki kiedykolwiek – jeszcze w czasach liceum – napisałem, był o Mustafie Kemalu Ataturku, którego zawsze podziwiałem, jako wielkiego modernizatora. Wydawać się może, że nie może być nic bardziej sprzecznego jak podziw dla postaci z dwóch przeciwnych biegunów, gdyby nie to, że jestem zdania, że wielkość Erdogana to raczej reinterpretacja tradycjonalistycznego dyskursu i wpisanie go w ramy współczesności, a nie walka z kemalizmem jako takim. Skądinąd to memento dla tych, którym się wydaje, że receptą na wynaturzenia współczesności jest całkowite jej odrzucanie. Nie tak buduje się potęgi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!