Gdyby generał miał odrobinę wyrzutów sumienia i zastanowił się nad dalszym losem pozostawionych bliskich, to powinien przemyśleć sytuację wynikłą w końcówce życia. Jeżeli w ostatnim już momencie przyjął sakramenty i rzutem na taśmę zrobił się katolikiem, to wypadałoby przynajmniej wykazać się jakimś rodzajem pokuty, czy choćby taką pokutę zasymulować.
Gdyby napisał drżącą ręką:
* Pochowajcie mnie w którymkolwiek dole na "Łączce", z którego wydobyliście już szczątki Żołnierzy Niezłomnych.
* Zalejcie mnie wapnem, rzućcie na to tylko ziemię i wbijcie biały brzozowy krzyż.
* Chcę leżeć tu, na Powązkach wśród żołnierzy, wśród swoich , wśród Polaków. Chcę leżeć w tym dole, będącym przez dziesiątki lat domem najlepszych patriotów tak przeze mnie zapomnianych.
* Nie chcę żadnych honorów, orkiestr, przemówień. Niechaj na tym grobie będzie tylko mały napis
"Bracie Polaku wybacz".
Jestem niemal pewien, że ten pogrzeb odbywałby się w ciszy bez zakłóceń. Kto wie, czy właśnie nie byłby to najbardziej znamienny akt chrześcijański, akt pojednania. Jest to mój punkt widzenia jako katolika.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!