Pełniący obowiązki prezydent Ukrainy pan Turczynow i premier Arszenik Jaceniuk przyznali, że Kijów nie kontroluje sytuacji co najmniej w dwóch obwodach na wschodzie Ukrainy.
A nie kontroluje, bo nie może liczyć ani na swoich urzędników, ani na tamtejszą milicję, ani na Gwardię Narodową, ani nawet na Służbę Bezpieki Ukrainy, które albo biernie oczekują rozwoju wypadków, to znaczy – kto ostatecznie weźmie górę i komu trzeba będzie się zameldować, albo wręcz przechodzą na stronę "separatystów", którzy w związku z tym przejmują inicjatywę nie tylko w tych "co najmniej dwóch" obwodach, ale również w innych wschodnich prowincjach.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!