Wygląda na to, że przedsięwzięta przez ukraińskie władze w Kijowie próba pokazania opinii międzynarodowej, że kontrolują one sytuację również we wschodnich prowincjach Ukrainy, spaliła na panewce. Jeszcze w poniedziałek, 14 kwietnia, pełniący obowiązki tamtejszego prezydenta pan Aleksander Turczynow zapowiadał "szeroko zakrojoną operację antyterrorystyczną" przeciwko "terrorystom", za jakich w "tajnym dekrecie" zostali uznani działający w obwodzie donieckim i sąsiadujących "separatyści", ale już w środę, 16 kwietnia, w przeddzień zaplanowanego wcześniej czterostronnego spotkania w sprawie Ukrainy w Genewie okazało się, że cała "operacja" zakończyła się blamażem.
Wprawdzie wojsko wysłane przez Kijów odzyskało lotnisko w Kramatorsku, ale samo miasto, podobnie zresztą jak i inne miejscowości opanowane wcześniej przez "separatystów", nie tylko pozostało pod ich kontrolą, ale w dodatku w kilku przypadkach "separatyści" przejęli pojazdy pancerne, samochody, ciągniki artyleryjskie i haubice ukraińskiej armii, i to bez walki.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!