Albo istnienie każdego z nas jest ważne, ma swoją poważną przyczynę i swój cel, fakt, że zaistnieliśmy w kosmicznej całości dziejów i przestrzeni, jest czymś spektakularnie niesamowitym – na świecie pojawia się świadomość, przychodzi nań istota duchowa – indywidualny człowiek – przez co wszechświat rodzi się na nowo… Życie każdego ma nieprawdopodobnie dużą wartość, jest unikatowe w kosmicznej skali, dopełnia istnienie wszystkich innych i całego Stworzenia, bez niego byłby brak.
Albo nasze istnienie – życie człowieka to niewiele warta betka – zrządzenie dziwnych okoliczności, wybryk kosmicznej natury, przez który wypadamy niczym sroce spod ogona na ten wrogi nam padół łez, na którym i tak w mgnieniu kilkudziesięciu lat zginiemy – nasza egzystencja pozbawiona jest większego sensu, możemy jedynie zaleczać mdłości nicości, jaka nas ogarnia. Świadomość to tylko dziwna aberracja w materii czegoś, co być może jest bardziej skomplikowaną postacią białka niż ameba, ale to tylko rzecz skali.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!