Kiedy myślę o swoim życiu, muszę przyznać, że zarabianie pieniędzy nigdy nie było moim głównym celem. Celem zaś było poszukiwanie niezwykłych możliwości człowieka. Pieniądze były o tyle ważne, że dawały mi swobodę działania w kierunku poznania naszych zdolności i dochodzenia, czy istnieje "życie po życiu".
Nigdy nie akceptowałem poglądu, że istniejemy jedynie dla zarabiania pieniędzy na życie. Muszą być wyższe racje, dla których tu jesteśmy. Musi być jakaś kontynuacja naszej esencji.
Gdy miałem 17 lat, zostałem zaatakowany przez dwóch chuliganów. Przeżyłem wtedy klasyczną śmierć kliniczną. Podczas ataku zadano mi dwie kłute rany – jedną w plecy – poniemiecki bagnet przebił mi płuco i zatrzymał się 7 milimetrów od serca, a drugą nożem w pośladek, co spowodowało duży upływ krwi. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Początkowo zasłabłem, usiadłem na ziemi pod ścianą i czułem, że odchodzę. Zdążyłem przekazać wiadomość dla mojej matki, aby się nie martwiła, bo odchodziłem bez żalu i bez bólu. Zaraz potem poczułem, że jestem w pionowym różowym tunelu i szybko lecę do góry. Ale zanim doleciałem do wylotu tunelu, doszedłem do siebie. Byłem już w karetce pogotowia, gdzie podano mi zastrzyk adrenaliny. Od tego czasu interesowały mnie niezwykłe zjawiska związane z życiem po śmierci oraz szukałem powodu, dlaczego my, ludzie, jesteśmy na tej ziemi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!