Drugą połowę września spędziłem w starym kraju, w Gdyni, spacerując po plaży i zajadając smażoną flądrę prosto od rybaków orłowskich. Jako że w Kanadzie od wielu lat nie mam telewizora, z nostalgią codziennie oglądałem między innymi różne polskie wiadomości, dzienniki, teleekspresy. Profesjonalizm ogłupiania i prania mózgów doprawdy osiąga nowe, wyższe poziomy. Manipulacji medialnej TVN-u, Polsatu i innych płatnych stacji (na żądanie rządu) nie można już porównywać z prymitywnymi metodami starych komunistów PRL-owskich. Teraz jest nowocześnie, europejsko i z uśmiechem radosnym połechtanym prawami człowieka, polityczną poprawnością i wstydem przed oczami Zachodu.
Doczekałem się ciekawej wiadomości. TVN drugiego października pokazał krótki reportaż o homofobicznej mowie nienawiści... i to gdzie? W szkole gimnazjalnej, w Polsce, w centrum Europy to miało miejsce. Pani nauczycielka Elżbieta Haśko, wykładając przygotowanie do życia w rodzinie w jednej z klas gimnazjum w Wiązownicy koło Jarosławia, ośmieliła się przedstawić uczniom fakty związane z możliwościami leczenia terapeutycznego homoseksualizmu. Mało tego, zgodnie ze swoim zwyczajem nauczycielka umieściła co ważniejsze punkty do dyskusji na Facebooku. Trzeba było słyszeć ten krzyk! Dziennikarze TVN-u zgodnie rozpoczęli znoszenie medialnych drew, budując stos medialny, żeby medialnie spalić nauczycielkę-czarownicę. Leczenie homoseksualizmu... co za wstyd przed Europą.
Następnego dnia "Gazeta Wyborcza" dołączyła swój grożąco-straszący lament do medialnych oskarżycieli, żądając dyscyplinarnego usunięcia nauczycielki z szeroko pojętego pola oświaty. Pani Elżbieta najspokojniej w świecie i prosto do kamery stwierdziła, że nie używała żadnego języka nienawiści, ale tego, co powiedziała, nie wycofa, bo to prawda jest naukowa.
I tu, ze zdziwieniem muszę przyznać, maszyna prania mózgów nawaliła na całego. Jedną z najnowocześniejszych metod zwalczania wiadomości politycznie niewłaściwych jest (oczywiście zakładając kontrolę mediów) zamilczenie informacji na śmierć. Setki przykładów i drastycznych prób zamilczania obserwowaliśmy w kwietniu 2010 po tragedii smoleńskiej. Zamiast profesjonalnie i europejsko zamilczeć niedouczoną nauczycielkę z Wiązownicy, której nikt na mapie pokazać nie potrafi, GW coraz głośniej zaczęła krzyczeć i wzywać do akcji dyscyplinarnej. Lepszej reklamy tematowi michnikowcy zrobić nie mogli. Posypały się e-maile i listy od zwykłych ludzi, od naukowców, lekarzy i psychologów potwierdzające nieodpowiedzialne tezy niegrzecznej nauczycielki. Czując poparcie naukowe, pani dyrektor szkoły praktycznie odmówiła akcji dyscyplinarnej, nie odnajdując śladów mowy nienawiści. Kurator okręgowy z Rzeszowa obiecał, że się sprawie przyjrzy, również nie kojąc rozdrapanej rany na honorze dumnego członka UE. Błąd w sztuce na tak wysokim poziomie ogólnokrajowego prania świadomości nie powinien się zdarzyć. Pytanie, czy poseł Biedroń z Ruchu Palikota może być terapeutycznie uleczony ze swojej homoseksualnej dumy, nadal pozostaje bez oficjalnej odpowiedzi, co społeczeństwu daje do myślenia.
Wszystkim zainteresowanym tematem leczenia homoseksualizmu, a nie paradowania z gołą dupą po ulicach, odsyłam na strony NARTH (tylko po angielsku), czyli National Association for Resarch and Therapy of Homosexuality. Możemy tam prześledzić przyczyny i fazy leczenia zaprezentowane przez A. Dean Byrda Ph.D., profesora psychiatrii z uniwersytetu stanowego Utah i wiceprezydenta NARTH, który od ponad dwudziestu lat prowadzi terapię mężczyzn homoseksualistów.
Po przeczytaniu i postudiowaniu tematu okazuje się, że pani Elżbieta Haśko jest niewinna "nienawiści" i ma stuprocentową rację. Jako czytelnicy "Gońca", możemy wesprzeć panią Elżbietę modlitwą i również wyrazić swoją opinię, pisząc krótki e-mail do pani dyrektor szkoły w Wiązownicy, Agnieszki Kukułki: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. i do pani kurator-wizytator Marioli Kiełbu: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Bardzo proszę o kulturalną treść e-maili, żeby was o mowę nienawiści nie posądzono. Do tej pory ta historia uczy, że bać się nie należy, a przy swoim mocno obstawać. Głowa do góry, pani Elżbieto, jak panią ze szkoły wyrzucą, to my, czytelnicy "Gońca" z Kanady, zrobimy zrzutkę dolarową dla pani.
Janusz Beynar
* od redakcji: Janusz Beynar urodził się w 1962 roku w Gdańsku, w wieku dwudziestu pięciu lat wyjechał na trzydniową wycieczkę do Rzymu i Watykanu, która trwa do dziś. Od 1988 roku mieszka w Kanadzie. Pochodzi z rodziny, której przygoda z piórem sięga trzy pokolenia wstecz, aż do początków twórczości Pawła Jasienicy (właśc. Leona Lecha Beynara). Jest miłośnikiem kanadyjskiej przyrody, z plecakiem i wiosłem w ręce przemierzył blisko dwa i pół tysiąca kilometrów.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!