Te kraje rozwinięte to najbardziej w świecie rozwinięte rynki. Jest to dla nas ważny krok, bo będziemy w tej samej grupie co, między innymi, Niemcy, Japonia, Stany, Australia i Francja. Jest to pierwszy w historii przypadek zakwalifikowania kraju z Europy Centralnej (nazywanej nie precyzyjnie Europą Środkowo-Wschodnią) do tej grupy. Już wyższej grupy nie ma, nie licząc oczywiście nieformalnej Grupy Bilderbergów, i całkiem tajnego rządu światowego. Natomiast w samej grupie krajów rozwiniętych jest hierarchia, w której na razie jesteśmy na samym dole.
Jak się mierzy gdzie jesteśmy?
Nie ma jednolitego i absolutnego pomiaru. Każda agencja ratingowa i indeksowa ma swój własny algorytm, i zwraca uwagę na trochę inne cechy, a także nadaje im większą, lub mniejszą wagę. Szczegóły algorytmu są utajnione, można jednak dowiedzieć się jak w zarysie wygląda ocena. Indeks powstaje jako miara zbiorowych atrybutów takich jak stabilność monetarna, stopień i dynamika rozwoju, bezpieczeństwo rynkowe, praworządność, zasobność społeczeństwa, zadłużenie państwa, wypłacalność kredytowa, itd. Po co to jest mierzone? Po to, aby potencjalnym inwestorom dać ocenę i wgląd w potencjalny rynek i zmniejszyć ryzyko fiaska finansowego. A te zdarzają się. Żadna z agencji nie przewidziała (przynajmniej oficjalnie) krachu finansowego z 2008 roku. Tymi inwestorami z reguły są globalne spółki, które szukają kolosalnych i zabezpieczonych zysków inwestując np. w energię, sieć handlową, czy konkretną gałąź przemysłu. Takie podwyższenie przynależności do grupy pociąga za sobą podniesienie oceny danego państwa przez inne agencje ratingowe. A to ma duże znaczenie dla otrzymywania kredytów – a takie są (tak nam przynajmniej mówią mędrcy ekonomiczni) zawsze potrzebne w skali państwa. A i prestiż takiego kraju wzrasta. ‘Polska kraj rozwinięty’, znacznie lepiej brzmi niż ‘Polska kraj rozwijający się’.
W tym procesie idziemy do przodu
Na wiosnę roku zeszłego, z reguły raczej nam nieprzychylny neoliberalny ‘New York Times’ prognozował, że Polska jako pierwszy kraj ze strefy środkowo-europejskiej zostanie zakwalifikowana do 25-ciu krajów rozwiniętych. No i stało się! Weszliśmy do 1-szej ligi. Zapewne trzy największe agencje ratingowe Standard & Poor’s (S&P), Moody’s, and Fitch Group pójdą w ślad za indeksem FTSE Russell i podniosą notowania Polski. I to jest dla nas dobre. Zawsze lepiej być w dobrej klasie. Pamiętajmy jednak, że agencje ratingowe w 2016 roku obniżały naszą ocenę z powodu obniżenia wieku emerytalnego do 65 lat dla mężczyzn, 60-ciu lat dla kobiet. Opozycja i KOD waliły wtedy w bęben na alarm, bo z powodu tego niewielkiego obniżenia ocen, świat się miał zawalić. Agencja ratingowa Moody nam trochę obniżyła indeks, ale świat się od tego nie zawalił, Polska też nie. Jedyne co się od tego czasu zawaliło to KOD z ich przywódcą Kijowskim, totalna opozycja, i czarny marsz zdezorientowanych myszy, kiedy zobaczyły, że takie same czarne i lipne (made in China) parasolki rozdaje się chętnym do wygłupów na całym świecie.
Polska napracowała się w dwójnasób na ten awans. To tak jak my w Kanadzie, musimy robić podwójnie, żeby być dostrzeżonym i docenionym. W końcu jednak pieniądz, interes, a przede wszystkim zysk są mniej polityczne niż wszystkie polityczne unie i schetyny, oraz strategie wychowania nowego wynarodowionego, bezbożnego i nie posiadającego nic człowieka. My Polacy już przez to przeszliśmy, i o tyle jesteśmy mądrzejsi. Drugi raz nie damy się nabić w tę samą butelkę. Ba, nie damy się nabić w żadną butelkę.
Mój kolega stary grzyb
Mój kolega stary grzyb lamentuje, że zajęliśmy ostatnie miejsce w lidze, i nigdy się do przodu nie przesuniemy, bo dystans za duży. Niepomny zupełnie na fakt, że po to, aby się przesuwać w górę, trzeba najpierw do tej ligi się zakwalifikować - co właśnie zrobiliśmy.
Mój kolega stary grzyb narzeka, że teraz będziemy jeszcze bardziej łasym kąskiem dla krajów ościennych, które tylko o tym marzą żeby na nas dokonać następnego rozbioru zapominając, że takim tłustem kąskiem byliśmy i jesteśmy i tak, bez względu na to w jakiej lidze się plasujemy. Tylko teraz jesteśmy o całe oczko silniejsi. Mój kolega stary grzyb nie lubi siebie, ewidentny przykład dekad oddziaływania tych co nam się kazali wstydzić tego kim jesteśmy zapominając, że Polacy jako naród, naturalnie dany od Boga, przetrwał bez państwowości – więc jakaś moc musi w nas być. A następnym razem jak mi mój kolega stary grzyb zafarmazoni coś w rodzaju, że Polak przed i po szkodzie głupi, to się z nim po prostu nie zgodzę i go zostawię przy drodze. Niech grzybieje sobie sam.
Alicja Farmus
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!