Jest taki moment, to pomieszczenie się wydłuża, powiększa. Na końcu tego jakby przedsionka widzę coś w rodzaju katedry. Dochodzą przepiękne światła, kolory i muzyka. Ta katedra wygląda jak gotycka, ale jest ze szkła, kryształu, ze światła, coś nieprzeciętnego. Wiem, że chcę tam wejść, to jest niebo, to jest to, co Pismo Święte opisuje, Nowe Jeruzalem, świątynia w niebie się otworzyła. Widzę świątynię i widzę wejście, i mam pragnienie tam wejść. Ale zanim tam wejdę, choć jest wewnętrzna chęć tam iść, widzę, że są rzeczy, które jeszcze muszę pokonywać, bo tu się coś dzieje.
Coś się dzieje, bo wokół mnie zaczynają gromadzić się ludzie, ubrani w piękne białe szaty, o różnych lekkich kolorach, odcieniach, które też mają symbole, różowy, zielony, niebieski, czysta biel, nie do opisania. Oni stoją w szatach długich, mają ręce złożone i jakby nie patrzą na mnie, chociaż widzę, że jest kontakt. Oni wiedzą, że ja tu jestem, oni mnie widzą, ale jakby nie zwracali na mnie uwagi, że jestem jednym z nich, ale nie jestem najważniejszy. Oni dla jakiejś innej, ważniejszej rzeczy są – tak to odbiera moja dusza. Coś się będzie działo ważnego i oni tutaj są. Pytam się, co się będzie działo, że tu przychodzicie, że tu jesteśmy? Nikt mi nie odpowiada. Znowu próbuję... Ciekawa rzecz, poznaję ludzi wśród nich, to są wszystko zmarli, to są niektórzy z mojej rodziny, znajomi, ludzie, których na ziemi spotkałem, ale w większości to są ludzie mi nieznani. I to nie jest ważne, czy się ich zna, czy nie. Widzę osoby mniej więcej w średnim wieku. Pytam, a oni nie odpowiadają, więc rozumiem, że nie powinienem zadawać pytań, to nie jest czas, bo coś ważnego będzie. Taki odbiór – poczekaj, to zobaczysz.
W tym momencie, kiedy jedno i drugie pytanie zadałem im, to wychodzi mój zmarły ojciec, Piotr Nazaruk, zmarły wiele lat temu. Podchodzi do mnie, staje przy mnie po jednej stronie, po drugiej stronie przy mnie jest słup światła i wiem, że to jest mój Anioł Stróż. Nie jest w kształcie ludzkim, człowieka, tylko to jest światło. Wiem, że to jest anioł. Odbieram to, że to jest mój Anioł Stróż. Nie wiem jeszcze wtedy, jak ma na imię.
Mój ojciec kładzie rękę, jakby mnie obejmował, i mówi, dlaczego pytasz? O nic nie pytaj, przecież już teraz wszystko wiesz. No tak, pomyślałem sobie, wiem przecież. W tym momencie przypomniałem sobie, że jakiś czas wcześniej miałem wizję całego mojego życia, zło i dobro. Moje myśli, słowa, czyny są jak na twardym dysku w komputerze. Jakby Pan Bóg nacisnął gdzieś jakiś guzik i w formie szerokiego ekranu pokazał taki obrazek. Tego się nie opisze, nie mam sposobu, ale tak oczami mojej duszy patrzę i widzę wszystko dobro i zło mojego życia. Całe życie, od urodzenia po ten moment. I doświadczenie zła, jakiego doświadczam, i dobra, jakiego doświadczam.
Kiedy znalazłem się w tym świetle, to od razu przychodzą cytaty z Pisma Świętego na to, co przeżywam. Kiedy światło jest, to od razu słyszę cytat: Jestem światłością świata, kto idzie za mną, nie chodzi w ciemnościach. To światło i miłość to jest Bóg. Wiem, że żyję dzięki temu światłu, że jestem skąpany, tyle mam życia, ile jestem włączony w to światło. Jestem częścią tego światła, stworzeniem Bożym, zaczynam rozumieć, co to znaczy dusza, czym jest dusza, w jaki sposób Bóg moją duszę stworzył, przekazał ciału i dał misję do spełnienia.
Bo takie jest doświadczenie, cokolwiek uczyniliście braciom moim najmniejszym, mnieście uczynili. Wszystko, co robię, jak nie wiem, jak człowieka dzisiaj potraktowałem, to pytam się, jak potraktowałem ludzi, których spotkałem. Cokolwiek uczyniliście ludziom, mnieście uczynili. Jak ja tobie zadam ból słowem czy czynem, to nie wiem, jak cię to boli w duszy twojej. Ty możesz pokazać przez złość, bunt, ale jak cię boli, to tylko ty wiesz. Nie, Jezus wie. W twojej duszy Bóg żyjący zna twój ból, bo to ból Boga w tobie. I teraz, poznając ten czyn mój czy słowa, które powiedziałem w życiu, Bóg mi daje to poznać.
Ten sam Jezus, ten sam Bóg, który jest w duszy twojej, On jest tym samym, który tworzy moją duszę, tak? A więc On mi w tym momencie daje poznać mój ból i znam wartość mojego grzechu, jak to Jezusa bolało. I to jest ból, można powiedzieć, miażdżący, jak tsunami, jakby rozrywający, przerażający ból, grzechy, które nie są odpokutowane, i grzechy niewyspowiadane dobrze. Ciekawa rzecz, takie doświadczenie, że grzech, który został przebaczony i odpokutowany, nie boli, nie czuje się bólu, tylko ma się poznanie, że był, a nie boli, bo został oczyszczony. Nie umiem tego okryć w słowa. Tego bólu, jaki zadałem Bogu przez ludzi, przez moje grzechy, nie byłbym w stanie znieść w tym momencie, gdyby nie skąpanie w świetle i w tej miłości. Ona mnie podtrzymuje.
W tym jednym momencie mam widzenie wszystkich dobrych myśli, słów, czynów i modlitw i cierpienia, które Bogu ofiarowałem, i to przychodzi jako balsam, jako miłość, jako powiew, jako widzenie. To jest nie do opisania. W jednym momencie poznajesz całe swoje życie, kim jesteś w oczach Bożych, ile dobra, ile zła, nic nie ma ukrytego. Więc te słowa mojego ojca, już wszystko wiesz, to on wiedział, że ja już wiem, w jakim stanie stoję przed Bogiem, w którym jestem zanurzony.
W tym momencie, po tych słowach już wszystko wiesz, słyszę słowa Pana Jezusa – Jego nie widzę, ale wiem, że to Jezus mówi – otaczają cię ci, którym pomogłem się zbawić, przyszli na spotkanie z tobą, aby razem z tobą uwielbiać Boga, przed którym stoisz. Otaczają cię ci, którym pomogłeś się zbawić modlitwą, cierpieniem, miłością. To Bóg zbawia, a my tu jesteśmy na ziemi i mamy zadanie nie tylko siebie zbawić, ale wyborami dobrego życia, świadectwa bycia znakiem Boga, innym pomóc Boga poznać, pokochać, zbawić. Wszystkich, którym pomogliśmy się zbawić modlitwą, cierpieniem czy w jakikolwiek sposób, spotkamy. Tak mam to przekazane. Ci, którzy umrą przed nami, wyjdą nam na spotkanie w momencie naszej śmierci. Oni się też modlą stale za nas. Czy oni są w czyśćcu, czy są w niebie, stale się modlą za nas, bo to że się znaleźli w czyśćcu, a nie w piekle, może też nam zawdzięczają. To, że ich czyściec jest krótszy czy ich cierpienia są złagodzone dzięki naszej modlitwie, ofiarom, jakie ofiarujemy, mszy, Komunii Świętej, dobrych uczynków. I oni odwdzięczają się, są bardzo wdzięczni. Kiedy znajdą się w niebie, modlą się nieustannie za nas, aby moment śmierci naszej był właśnie takim wejściem w to światło i doświadczeniem prawdziwej miłości, jaką jest Bóg.
Pada pytanie z sali o śmierć kliniczną. Niektórzy wracają ze śmierci klinicznej bez żadnych wizji. Niektórzy mają wizję zła, zależy. Pamiętamy tyle, ile Bóg chce, żebyśmy zapamiętali. Tyle wiemy, zapamiętamy, ile potrzeba albo ile możemy, i powinniśmy innym przekazać. Nie obudzisz się ze śmierci klinicznej, dlatego że ty chcesz, tylko dlatego, że Bóg chce. Bóg rządzi twoim światem, nie będziesz żył ani jednej sekundy dłużej na ziemi niż Bóg to zaplanował. I jeżeli jest doświadczenie śmierci klinicznej, to jest w planach Bożych. Co zobaczysz, jakie wizje, to nie dusza decyduje. Ja mówię o niektórych moich wizjach, bo wszystkiego nie jestem w stanie powiedzieć.
Po tej wizji zmarłych jest jedna z rzeczy... powiedziałem o doświadczeniu sądu, takiego chwilowego w tym danym momencie, jak to wygląda. I cały czas powraca do mnie muzyka dochodząca, przepiękne widoki z nieba, które jakby przez ten kryształ, przez to światło, do mnie dochodzą, co Bóg pozwolił mi zapamiętać.
Dalej, jest taki moment, że stoję nad morzem, nad brzegiem morza, jest przepiękny zachód słońca i piękna potężna tarcza i słyszę, jakby miało być 20 minut przed zachodem słońca. Czyściutkie niebo, kolory nie z tej ziemi. Patrzę na to słońce, ono mnie wcale nie razi. Otoczony jestem duszami zmarłych, to są już zbawieni, a nie czyśćcowe dusze, tylko dusze, które są już w niebie, dlatego zrozumiałem, że mój ojciec jest też w niebie. Miałem też troszkę wizji czyśćca, na czym to polega, ale to pominiemy.
Jest taki moment, że kiedy patrzę na niebo i światło, nagle na tym niebie, na słońcu, pokazuje się chmurka, która się powiększa, ona jest biała, rośnie, rośnie i przemienia się w czarną chmurę, jak tornado przerażające. Tutaj w Polsce nie ma takich tornad jak amerykańskie, ale zaczynają troszeczkę się pojawiać. I ta chmura pędzi w moją stronę. Czuję, że mam tylko patrzeć. Nie ma we mnie żadnego strachu, lęku, bo jestem otoczony. Teraz czuję, jakbym był sam, ale otoczony światłem, które się zawęziło do mnie, że znajduję się, nie powiem że w klatce, ale w pomieszczeniu nie do pokonania.
Ta chmura formuje się w przerażającą wizję bestii, szatana. To jest ludzko-zwierzęce, przerażające. Znowu nie jest ważne, jak to wygląda. Widziałem różne obrazy malarzy mistyków demona, ale nie widziałem tak przerażającego. Ale nie jest ważne, jak to wygląda, tylko tak jak nie do opisania słowami jest światło i miłość, którą się czuje w tym otoczeniu, tak nie do opisania jest nienawiść, jaka promieniuje od tego ryczącego przekleństwa, przerażające, straszne, tej bestii, szatana, który wyje i zbliża się. Ten anioł stojący przy mnie jakby mówi – tylko patrz. I stoję, nie mam zupełnie strachu, wiem, że on mi nic nie zrobi, ale to jest doświadczenie nienawiści szatana. I wiem, że on nienawidzi i rzuca na mnie przekleństwa, i mówi, że zrobi wszystko, żebym został wyrwany z tego światła do piekła. On mnie tak nienawidzi, że zrobiłby wszystko, żeby mnie wyrwać do piekła. Wiem, że to z dwóch powodów. Raz, że to jest kapłaństwo, a drugie, chce się zemścić za te duszy, które mnie otaczały, a które pomogłem Bogu zbawić. To jest to. Taki mam odbiór. To jest główny powód jego nienawiści.
Jak bardzo szatan nienawidzi kapłanów i nienawidzi, kiedy się modlimy i nasze cierpienia ofiarowujemy za nawrócenie grzeszników, o zbawienie ludzi, bo jest to wyrywanie dusz od szatana i dawanie Bogu. Każda modlitwa za grzeszników, każde cierpienie, każda Komunia to jest zbawcze, kiedy czynione jest ze względu na miłość Bożą. I za to nas szatan nienawidzi i prześladuje i robi wszystko, żeby zniechęcić do modlitwy, oderwać od Boga, byśmy się nie spowiadali, nie chodzili do kościoła, dobrze nie czynili, zanurzyli się w egoizmie, zajęli sobą, żeby nam było ciepełko. I kiedy ta bestia niejako chciała się wbić w tę ścianę światła, którym byłem otoczony, jest taki moment, że słyszę – mów modlitwę. Od razu wiem, jaką modlitwą mam mówić. Na te słowa „mów modlitwę” od razu, w tym momencie największego odczucia nienawiści, mówię „Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla mnie”. To jest Koronka do Miłosierdzia, tylko że ja tam już jestem, moja dusza z Bogiem, ja już nie jestem pomiędzy ludźmi, więc w tym wypadku mam słowa „dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla mnie”. I te słowa mówi ze mną mój Anioł Stróż stojący koło mnie. Od razu to mówię, nie zastanawiam się co, bo jest mi to dane. W tym momencie, kiedy powiedziałem te słowa, ta bestia szatan zaryczała, jakby cały świat się rozrywał. To było przeraźliwe wycie, jakby bomba atomowa rozrywała świat, przekleństwa. On się zawinął w taką jakby chmurę, zakołował jak tornado, zawirował, i tak szybko, jak przyszedł, tak wrócił do tej kropki chmurki nad słońcem i zniknął.
Tu mam słowa – Dałem ci poznać moc mojego miłosierdzia. Jedno wezwanie duszy, kiedy dusza wzywa mojego miłosierdzia, szatan staje się bezsilny, taka jest moc mojego miłosierdzia. To zostało wam przekazane w Koronce do Miłosierdzia. Dałem ci poznać Moc. Jedno wezwanie wystarczy, aby szatan odstąpił.
Pytanie z sali o czyściec.
O czyśćcu? Czyściec jest samotnością, jest ciemnością, zależy w jakim stanie grzechów ludzie są; jest wielkim cierpieniem. Niektóre pokłady czyśćca nic się nie różnią od piekła w tym znaczeniu, że z czyśćca jest nadzieja wyjścia. Na końcu czasów, na Sądzie Ostatecznym dusza wyjdzie z czyśćca i będzie zbawiona w niebie, a z piekła już nie ma nadziei wyjścia. Piekło jest wieczne, tak jak niebo. Niektórzy zostali uratowani, weszli do czyśćca dzięki jakiemuś dobremu uczynkowi, jakiejś modlitwie – chrzest, Komunia św. wyciska takie piętno na duszy. Do piekła idzie ten, kto się zaprze w chwili śmierci, odrzuci moc Bożą, bo Bóg do końca, do ostatniego momentu daje propozycje, choćby nie wiem jaki grzesznik był, jakie straszne grzechy były popełnione, może się zbawić. Idzie na potępienie ten, kto odrzuci w tym momencie całkowicie Boga. Dużo by mówić. Miałem możliwość rozmawiania, przekazu, czym jest czyściec i jak cierpią w czyśćcu dwie osoby z mojej rodziny, jakich cierpień doświadczają.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!