farolwebad1

A+ A A-

Postmodernizm, czyli myślenie (nadal) boli! „Pochwała głupoty”

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Na jednym z osiedli spotkałem wymowne graffiti: „Myślenie boli!”. Rosjanie do dzisiaj używają przysłowia: „Kto wie – tego wiodą w łańcuchach, kto nie wie – śpi w poduchach”. Uznałem, że są to całkiem dobre inspiracje, by podzielić się rozważaniami w formie kilku esejów nad zagadnieniami: w jakim żyjemy społeczeństwie i – choć na ogół nad tym się nie zastanawiamy – jak się ono szybko zmienia. Wcześniejsze okresy historyczne charakteryzowały się bardzo wolnym tempem zmian; współcześnie istotne przeobrażenia zachodzą za życia jednego pokolenia. Skupię się przede wszystkim na ostatnich stu latach, gdy pewne charakterystyczne procesy przybrały już formy dojrzałe, choć nie będzie to sztywna cezura. Będę w swoich rozważaniach poszukiwał wiedzy, odsiewając mniemania, posługując się m.in. stałym zestawem pytań: co? (znaczy użyte pojęcie), kto? (odniósł korzyść – był sprawcą), kogo? (dotknęły skutki), jak? (to się stało), gdzie? (to się stało) i kiedy? (to się stało). Stawiając właściwe pytania – uzyskujemy informacje, które połączone z kontekstem wydarzeń, dają wiedzę.
Za swoisty etyczny punkt odniesienia wybrałem książkę, która ukazała się w 1509 roku. Wtedy to Geert Geerts (Gerhard Gerhardson, czyli Erazm z Rotterdamu) wydał rozprawę filozoficzną pod tytułem „Pochwała głupoty”. Była to ostra satyra na istniejące wówczas stosunki społeczne okresu renesansu oraz szereg feudalnych instytucji tego czasu. Wzbudziła bardzo ożywioną dyskusję, książkę publicznie palono, a na jej autora posypały się gromy, anatemy oraz oskarżenia o herezję. Dlaczego? Oburzenie m.in. wzbudziła celna krytyka, jako że Gerhardson wskazywał, że postępowanie wielu osób publicznych, których życie powinno stanowić przykład dla społeczeństwa, jest sprzeczne z deklarowanym systemem wartości („Kiedy słowa przeczą czynom, a czyny przeczą słowom”). Erazm zastosował jako „pedagogiczne” narzędzie – żartobliwe oraz groteskowe ujęcie przedstawianego przezeń ostrego kryzysu moralno-kulturalnego. Śmiechem i satyrą dezawuował ludzkie zdrożności i niedoskonałości istniejącego porządku społecznego. Geerts, zwany księciem humanistów, wybitny filozof, filolog, reformator i pedagog, przewrotnie dowodził, że źródłem wszelkiej ludzkiej szczęśliwości jest… głupota! Za to mądrość, według niego, doprowadzała człowieka do cierpień oraz przedwczesnej śmierci. Notabene to przeciwstawienie może wskazywać, że tzw. głupota przypuszczalnie jest swoistym rodzajem mądrości, pozwalającym na przeżycie pomimo niesprzyjających okoliczności. Wywieść z tego można fundamentalny cel funkcjonowania (często nieuświadamiany) jednostki ludzkiej: istnieć, być. Analogicznie, celem społeczeństwa czy narodu jest być całością zdolną do istnienia, trwania i rozwoju. Cenione społecznie wartości są pochodną tego zasadniczego celu: powinny umożliwić sprawne funkcjonowanie i sprzyjać zapewnieniu ciągłości istnienia. W takim przypadku mówimy o funkcjonalnych systemach aksjologicznych – w przeciwnym razie mamy do czynienia z dysfunkcjonalnymi systemami wartości. Sytuacje takie (w ramach formułowanych ocen jakościowych), jako zagrażające istnieniu danego społeczeństwa, będą diagnozowane, łącznie z ukazaniem ich negatywnych konsekwencji dla funkcjonowania zbiorowości jako całości. Sam zabieg odwrócenia systemu wartości nie przeszkodził Erazmowi w dokonaniu wielu ponadczasowych, głębokich refleksji o ludzkiej naturze, np. uważał, że człowiek jest stworzony do życia w pokoju, a wojna niszczy prawa moralne, zasady religijne oraz wartości kultury; krytykował przekupstwo, hipokryzję, rozwiązłość, porzucenie ewangelicznej prostoty w życiu oraz nauczaniu; uważał, że szkoła i nauka powinna być dla dziecka przyjemnością, sprzeciwiał się surowemu traktowaniu uczniów przez nauczycieli. Warto dodać, że cenił sobie rozsądek, szczerość, uczciwość, wiarę oraz pokój w relacjach międzypaństwowych. Żywił niechęć do gwałtu i przemocy. Pragnął powrotu do ewangelicznych źródeł moralności oraz kultury inspirowanej antycznym piśmiennictwem. Nietuzinkowa intelektualna odwaga Erazma w myśleniu, przełamanie dominującego wówczas paradygmatu rozumowania, spowodowała, że stał się mentalną inspiracją niniejszego eseju.

Minęło ponad pięćset lat od opublikowania „Pochwały głupoty”, której autor zastosował odwrócone pozycjonowanie systemu wartości. Dzisiaj w funkcjonowaniu tzw. społeczeństwa postmodernistycznego, czy też ponowoczesnego – zauważamy, że dochodzi do faktycznej inwersji społecznie cenionych wartości. Proces jest rozciągnięty w czasie, co oznacza, że obok tradycyjnego systemu standardów moralnych – upowszechnia się zmetamorfizowany, np. w miejsce rodziny składającej się z kobiety, mężczyzny oraz dzieci – lansuje się jako małżeństwa związki osób o jednakowej płci. Generuje to szereg sytuacji konfliktowych oraz powstanie anomii, to jest niepewności, jakie normy obowiązują, lub powstanie przestrzeni społecznych, gdzie brak jest wiążących norm etycznych.

Gdy zapytamy: czym jest postmodernizm – odpowiedź jest szokująca! Okazuje się, że jest to stan głębokiego kryzysu cywilizacji, nauki i kultury europejskiej, trwający od co najmniej stu lat. Jego genezy niektórzy doszukują się nawet dwa – trzy wieki wcześniej. Odzwierciedla on upadek dotychczasowego powszechnie podzielanego przekonania w racjonalny, liniowy, kauzalistyczny (przyczynowo-skutkowy) i uniwersalny obraz świata. W formie Nowego Porządku Świata (NWO, New World Order) bywa przypisywany celowej działalności masonerii. Istnienie i funkcjonowanie postmodernistycznego społeczeństwa związane jest z zaawansowanymi próbami kształtowania „nowego” człowieka, który jest intelektualnie infiltrowany i „tresowany” pod względem poprawnego myślenia. Podlega on systematycznemu oddziaływaniu tzw. antykultury. Jest też i kontekst polityczno-społeczny. Współtworzą go rywalizacja i walka mocarstw mających dominującą pozycję na oceanach (m.in. USA, W. Brytania, Japonia, Australia, N. Zelandia) z potęgami lądowymi (np. Chiny, Rosja, Niemcy, Iran, Turcja). Imperializm w późnej fazie globalno-korporacyjnego kapitalizmu operuje najczęściej brutalną, gołą przemocą – już rzadko, a jeśli – to na krótko, maskowaną aksjologicznym uzasadnieniem mogącym mu pozyskać przychylność otoczenia zewnętrznego i/lub wewnętrznego (tj. własnego społeczeństwa). Zacięta walka toczona jest o globalną hegemonię, o zdominowanie kolejnych obszarów złożonej rzeczywistości gospodarczo-społecznej oraz regionów świata m.in. poprzez demograficzny drenaż, migracje, zapewnienie dostępu (oraz jego monopolizację) do strategicznych zasobów (którymi są m.in. woda, żywność, surowce energetyczne, metale rzadkie, bazy danych, nowe technologie itd.), destrukcję tradycyjnych systemów wartości oraz rozbijanie więzi społecznych.

Ponoć Chińczycy (choć niektóry twierdzą, że byli to Grecy, Anglosasi lub starozakonni Żydzi) pod adresem swoich wrogów używali życzenia-klątwy: – Obyś żył w ciekawych czasach! Choć nie jesteśmy ich adwersarzami, niemniej żyjemy właśnie w takim okresie, zaś eseje są próbą uświadomienia negatywnych konsekwencji inwersji społecznych systemów wartości dla funkcjonowania zbiorowości jako całości.
Postmodernizm: nieprzejrzystość oceanu informacyjnego, czyli „post-truth”

„Naszym celem jasne cele!” Tak ponoć mawiał towarzysz Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, ksywka Stalin, gdy po zwycięskiej rewolucji październikowej (która notabene miała miejsce w listopadzie…) „stalową” ręką rządził Sowiecką Rosją. Rzecz jasna chodziło mu o Łubiankę, gdzie mieściły się budzące powszechną grozę katownie KGB/NKWD. Tam, w specjalnych warunkach człowieka można było dogłębnie poznać, dokonać wiwisekcji, rozpracować jego charakter, zrozumieć jego motywy, znaleźć właściwy paragraf, sprawić, by się odpowiednio zachowywał. My, współcześni, nie mamy jasności co do faktycznych celów wielu działających na scenie polityczno-historycznej podmiotów: kto, kiedy, po co i dlaczego podejmuje dane działanie. Zwykli ludzie, gdy podejmują swoje decyzje (np. wyborcze), nie mają dostępu do wielu istotnych informacji; zyskują go najczęściej ze znacznym opóźnieniem. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że grupy dysponujące władzą oraz zajmujące się dystrybucją komunikatów do otoczenia celowo zatajają ważne informacje. Gdy uświadomimy sobie, że cechują się one odmiennymi standardami moralnymi od reszty społeczeństwa, co z etycznego punktu widzenia nieraz bywa określane m.in. jako: nieuczciwość, hipokryzja, makiawelizm itd., to otrzymamy istotny atrybut funkcjonowania tzw. społeczeństwa postmodernistycznego. Zdecydowana większość ludzi nie ma czasu, danych oraz umiejętności, czyli praktycznie możliwości, by na bieżąco weryfikować serwowany im bełkot komunikacyjno-informacyjny (tzw. nieprzejrzyste morze informacyjne), który ich non stop otacza. Do tego dochodzi intelektualna standaryzacja, zaszczepiana w procesie edukacji, oraz, nazwijmy to roboczo, umysłowe lenistwo. Gdy mniej więcej rok przed inwazją „nachodźców” na Unię Europejską na jednym z tematycznych seminariów przedstawiłem scenariusz masowej migracji (jako preludium do konfliktu globalnego), moje wystąpienie zostało przyjęte przez (było nie było) specjalistów z, delikatnie mówiąc, sceptycyzmem oraz jawnie okazywanym niedowierzaniem. Dominowało przeświadczenie, że jest pokój (w relacjach międzypaństwowych), spokój (w relacjach społecznych) i nic nie wskazuje, by miało to ulec zmianie. Półtora roku później gratulowano mi „genialnej” diagnozy! Ta mentalna inercja jest mniej więcej od ćwierć wieku na Zachodzie celowo wykorzystywana przez tzw. zarządzanie percepcją (perception management). Jego istota z grubsza polega na tym, by otoczenie nieświadome rzeczywistych zamiarów działającej organizacji – skłonić do określonych działań i zachowań, których by nie powzięło, gdyby znało rzeczywisty jej cel.

Przypadek pierwszy. Odtajniony niedawno w Wielkiej Brytanii dokument rządowy o sygnaturze FCO 30/1048 z kwietnia 1971 r. wprost stwierdzał, że gabinet Jej Królewskiej Mości powinien utrzymywać przez około 30 lat brytyjską opinię publiczną w niewiedzy co do rzeczywistych konsekwencji członkostwa w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej, a później Unii Europejskiej. Miano przekonywać obywateli, że spotykają ich korzyści w postaci bezpieczeństwa regionu, swobody podróżowania oraz wolnej i otwartej przestrzeni wymiany kapitałów, dóbr oraz usług. O utracie narodowej waluty, suwerenności, czy też wprowadzeniu prawa europejskiego miano nie mówić. Oznacza to, że o faktycznym celu: powstaniu ponadnarodowego państwa oraz, pozostającej poza jakąkolwiek kontrolą, unijnej biurokracji, prowadzącej politykę zagraniczną, obronną, fiskalną, jak też walutowo-gospodarczą – obywatelom brytyjskim nie powiedziano! Albowiem ich sentyment do splendid isolation, tj. niezależnej polityki zagranicznej, cechującej się niechęcią wchodzenia w stałe sojusze i zachowaniem dominującej pozycji Zjednoczonego Królestwa w brytyjskiej sferze wpływów, funta oraz Imperium obejmującego jedną czwartą świata, ciągle jest silny. Oczekiwano, że wyborcom blisko 30 lat zajmie zrozumienie tego, co się dzieje, i wtedy będzie zbyt późno, by móc z Unii Europejskiej wyjść. Dodam jeszcze, że nikt z polityków brytyjskich za udział w zbiorowym oraz celowym wprowadzaniu społeczeństwa w błąd nadal nie poniósł jakichkolwiek konsekwencji prawno-karnych.

Sytuacja druga. Stany Zjednoczone. 21 października 1990 roku 15-letnia dziewczyna z Kuwejtu, Nayirah, złożyła przed Senacką Komisją Praw Człowieka zeznania. Rzekomo była wolontariuszką w szpitalu, w którym iraccy żołnierze dokonali mordów na znajdujących się w inkubatorach noworodkach. Krętactwo tego przedstawienia może by się wydało, gdyby ją wzięto w krzyżowy ogień pytań lub gdyby ktoś zwrócił uwagę, że doskonale posługuje się językiem angielskim. Jednak nie po to powołano Komisję, która miała tylko przyjąć i uwiarygodnić zeznanie cudem odnalezionego świadka tych drastycznych scen, by rzecz zdemaskować. Ta sprawa, odpowiednio nagłośniona, tak bowiem poruszyła amerykańską opinię publiczną, że, o ile ta uprzednio była niechętna inwazji na Irak, to teraz gremialnie poparła ten pomysł. Drugim argumentem za wojną w Zatoce Perskiej, lansowanym przez kręgi rządowe oraz część służb specjalnych, miało być posiadanie przez reżim Saddama Husajna broni masowego rażenia. Ci funkcjonariusze amerykańskich służb, którzy prezentowali sceptyczne podejście do tego „faktu”, byli dymisjonowani lub zwalniani. Jakiś czas po podboju Iraku, zrabowaniu jego bogactw i zniszczeniu jego gospodarki, rozlicznych mordach na bezbronnej ludności cywilnej dokonywanych m.in. przez najemników BlackWater (dodajmy: którzy pozostali całkowicie bezkarni), fiasku odnalezienia broni masowego rażenia oraz utworzeniu powolnych okupantom władz – film z przesłuchania przed Komisją obejrzał specjalista od komunikacji niewerbalnej. Szybko zdiagnozował, że dziewczyna kłamie oraz że została specjalnie przeszkolona. Alians dziennikarzy śledczych ostatecznie ustalił, że Nayirah to faktycznie Nijirah Al-Sabah, członkini rodziny królewskiej, córka Saud Al-Saud Nasser Al-Sabah, ambasadora Kuwejtu w USA i Kanadzie. Więcej, opisanej przez nią sytuacji nieludzkich zachowań żołnierzy irackich w określonym czasie i miejscu nie mogła widzieć, gdyż: 1) nigdy się one nie wydarzyły (było to kłamstwo); 2) znajdowała się wtedy zupełnie gdzie indziej. Dowiedziano się też, że została przeszkolona m.in. pod kątem umiejętności aktorskich przez specjalistów działających na zlecenie londyńskiej korporacji PR-owej Hill&Knowlton, która wcześniej przeprowadziła specyficzne badania opinii publicznej w USA. Dzięki nim zidentyfikowano, że największe oburzenie u ludzi wywołuje mordowanie niewinnych, małych dzieci. Stąd ta właśnie konfabulacja stanowiła centralny punkt składanych zeznań.

Dodatkowo, by zatrzeć ślady, za usługi te zapłaciła kuwejcka rodzina królewska. Ją też obwiniano, gdy sprawa się wydała. Jednak, gdy uwzględnimy, że wszystko to działo się pod kontrolą służb specjalnych, a oba preteksty były całkowicie zmyślone, to hipokryzja grup rządzących okazuje się porażająca. Prezydent oraz administracja amerykańska, wyłoniona w wyborach, oszukali z premedytacją swoich obywateli, światową opinię publiczną, międzynarodowe instytucje i organizacje, media oraz rządy innych krajów. Stany Zjednoczone, współuczestnicząc w realizacji militarnych interesów oraz koncepcji „Wielkiego [Imperium] Izraela”, łamiąc prawo międzynarodowe – najechały na kolejny kraj na Bliskim Wschodzie, pogłębiając geostrategiczną destabilizację tego regionu. Nie poczuły się też później zobowiązane do uiszczenia reparacji wojennych za bezpodstawne zniszczenie i rabunek Iraku. Nie stanęły, jak III Rzesza w Norymberdze, za zbrodnie wojenne przed międzynarodowym trybunałem. Co więcej, nie odpowiedziały za ludobójstwo cywilów. Jak również nikogo nie przeprosiły. Skandaliczne oszustwo amerykańskich elit rządzących pozostało bez konsekwencji prawno-karnych, faktycznie bez jakiejkolwiek kary.

Tu dygresja istotna dla polskiego społeczeństwa znajdującego się na tzw. płyciźnie informacyjnej związanej z faktycznie funkcjonującym embargiem komunikacyjnym. Ekipa rządząca Polską na początku lat 90. XX wieku bezkrytycznie przyjęła zapewnienia o posiadaniu broni masowego rażenia przez Irak – głoszone przez amerykańską administrację, ponoć reprezentującą państwo demokratyczne i najwyższe standardy, oraz działającą zgodnie z prawem amerykańskim oraz prawem międzynarodowym. Polska jako koalicjant wysłała kontyngent wojskowy, by wziął udział w bezprawnym napadzie na inny kraj. Gdy zostały ujawnione informacje o więzieniu CIA w Starych Kiejkutach oraz stosowaniu w nim tortur, a także o przekazaniu polskim służbom 15 mln dolarów (w kartonach, gotówką, tak bowiem rozlicza się transakcje w krajach afrykańskich, republikach bananowych, tak uiszczają rachunki mafie np. narkotykowe…) – urzędujący wówczas prezydent A. Kwaśniewski oraz premier L. Miller wyjaśniali, że są zobowiązani do tajemnicy, która ma status Cosmic Top Secret, i nie jesteśmy z tego zwolnieni. Pojawia się aksjologiczno-prawny problem: komu faktycznie podlegali, skoro zgodnie z prawem ich najwyższym zobowiązaniem jest lojalność oraz służenie jedynemu suwerenowi, jakim jest Naród Polski?! A prokuratura, która w niezawisłym i praworządnym kraju jest z urzędu zobowiązana do wszczęcia śledztwa w sprawie gigantycznej amerykańskiej łapówki dla polskich służb – nie zrobiła NIC! Za takie pieniądze można nie tylko uchwalić cały pakiet stosownych ustaw (tu uwaga: jesteśmy tani, gdyż przeprowadzenie takiego aktu w polskim sejmie kosztowało podówczas 1 milion dolarów), zmienić urzędujący gabinet (czyli obalić rząd!), ale i wykreować w wyborach całkowicie nowy układ sił politycznych (co zapewne kilka razy już robiono). Wracając po tym dopowiedzeniu do rzeczy/naszych baranów (ad rem lub revenons à nos moutons) – media wydawane i/lub edytowane na terenie Polski w stosownym czasie praktycznie rzecz biorąc nie pisały o obu przytoczonych przykładach manipulowania anglosaską opinią publiczną. Pewne informacje o tych sytuacjach można znaleźć w polskojęzycznych mediach dostępnych w Internecie oraz komunikatorach środowiskowych. Stan taki wskazuje, że Polacy są systemowo odcięci od istotnych bieżących informacji. Bezsprzecznie media rządowe oraz opozycyjne w szczególności służą układowi rządzącemu do intelektualnego niewolenia społeczeństwa oraz, m.in. poprzez utrzymanie zrębów istniejącego układu politycznego, do zachowania przez konglomerat agentur oraz służb pozycji siły monopolizującej zarządzanie i eksploatację polskiego (tak to należy zakwalifikować) protektoratu. Wskazuje to na: 1) półkolonialny status Polski w globalno-komunikacyjnym obiegu informacji, a co za tym idzie, na umowno-fasadowy charakter tzw. demokracji parlamentarnej; 2) Państwo Polskie, jego struktury oraz liczne podległe mu instytucje i organizacje są opanowane przez rotacyjnie wymieniające się kompradorskie grupy, układy, kliki i koterie, których ośrodki wysługują się interesom obcych mocodawców kosztem polskiego społeczeństwa. Potwierdza to w całej rozciągłości najnowsza afera informacyjna związana z uchwaleniem amerykańskiej ustawy JUST 447. Jedynie nieliczni publicyści byli „głosem wołającego na puszczy” (J 1, 23, przekł. ks. J. Wujka). Za to, generalnie rzecz ujmując, media funkcjonujące na terenie Polski, zarówno rządowe jak i „nierządne”, mainstreamowe (tak zwane głównego koryta/ścieku), jak i alternatywne, nawet (do pewnego momentu) o sprawie się NIE zająknęły, zaś rząd RP nie zrobił NIC, by zapobiec instytucjonalno-prawnej materializacji niebezpieczeństwa zagrabienia całego majątku narodowego przez „przedsiębiorstwo Holokaustu”. Dzielnie i do końca walczyła tylko część amerykańskiej Polonii.

Większość polskich polityków (którzy sprawowali oraz PiaStują ważne urzędy) była i jest absolwentami organizowanych – co ważne: to Amerykanie zawsze sami dobierali uczestników kursów! – przez Departament Stanu USA szkoleń „The International Visitor Leadership”, które są zlecane fundacji amerykańskich Żydów.
Uświadomiwszy to sobie – należy zadać pytanie: 1) czy zaciągnęli oni zobowiązania (jakie?; wobec kogo?; na czym polegające?, itd.), których konsekwencje są istotne dla polskiego społeczeństwa, i wobec kogo są lojalni?; 2) czy na naszych oczach nie następuje instalowanie urzędów i instytucji POLIN w strukturach organizacyjnych Państwa Polskiego? Funkcjonuje już, zakazana w czasach II RP za agenturalną i antypolską spiskową działalność, bardzo wpływowa i piekielnie bogata międzynarodowa masońska B’nai B’rith (Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w Rzeczypospolitej Polskiej, B’nai B’rith – loża Polin). Jej „ramieniem operacyjnym” jest Anti-Defamation League – główna organizacja przemysłu Holokaustu. Istnieje też bardzo silne lobby żydowskie w Polsce, powiązane z agenturą Mosadu. Notabene wkrótce ma powstać w Polsce jego wielka centrala na całą Europę. Instalują się struktury agencji bezpieczeństwa Shin Bet, sił wojskowych oraz policji. Są to wyniki wieloletniej globalnej ofensywy przedsiębiorstwa Holokaustu, które spektakularnie spotwarzyło Naród Polski i Państwo Polskie, oraz ostatniej wizyty szefów Mosadu, agencji bezpieczeństwa Shin Bet, sztabu IDF (Israel Defence Forces) sił zbrojnych Izraela i policji izraelskiej. Pseudobadacze otrzymują bogate granty na eksplorację problematyki „wtórnego polskiego antysemityzmu”. Organizacje kulturalno-muzealne hojnie sponsorowane m.in. przez Państwo Polskie, opluwają Naród Polski za – jak twierdzą – „język nienawiści” oraz antysemityzm. W Warszawie odbyła się dwudniowa konferencja Rady Rabinów z Rabbinical Centre of Europe, którzy otwarcie radzą nad tym, jak społeczność żydowska ma w Polsce rosnąć w siłę, na Wawelu obradował Kneset, a spadochroniarze izraelscy (operacja Swift Response-18) zajmują lotnisko wojskowe w Mirosławcu. Funkcjonariusze Mosadu, afiszując się bronią, bez przeszkód, paradują po Krakowie; widać, że są pewni siebie, że czują się jak u siebie. Żydzi w Izraelu, nie znając języka polskiego, tysiącami otrzymują polskie paszporty. Liczni biznesmeni, którzy są ścigani przez polski wymiar sprawiedliwości m.in. za „nieprawidłowości” przy prywatyzacji wielu polskich przedsiębiorstw, chronią się przed ujęciem i deportacją w Izraelu. Media w Polsce, tak jak na Zachodzie, są zdominowane przez Żydów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz szereg centralnych urzędów rządu polskiego w znacznym stopniu są obsadzone i kontrolowane przez Żydów. Polakom od lat „Gazeta Wyborcza” (tu dodam, że akronim G.W. bywa wykorzystywany do oddania zawartości jej szpalt poprzez nawiązanie do tzw. trzeciego stanu prawdy) nachalnie serwuje „pedagogikę wstydu”. Co dalej? Jak jeszcze można Polaków bardziej upodlić i zepchnąć do stanu grabionej ludności służebnej – siły roboczej – niedotykalnych (w hindi dalit, haridźan) pariasów? Polacy, jako jedyny naród w tak wielkiej liczbie uratowali Żydów podczas II wojny światowej! Zapewne w nagrodę przedsiębiorstwo Holokaustu chce zagrabić nasz majątek narodowy wyceniony przez Światową Żydowską Organizację ds. Restytucji Mienia (WJRO, World Jewish Restitution Organization) na 300 miliardów dolarów. A żydowski ruch roszczeniowy otwarcie wzywa do jak najszybszego odebrania mienia żydowskiego z rąk władz administracyjnych w Polsce, nawet za cenę tzw. specjalnego wynagrodzenia, tj. przekupując polskich polityków. Jakby tego było mało, rząd polski wspiera dyplomatycznie Izrael np. na forum ONZ i, wbrew wspólnemu stanowisku Unii Europejskiej, wstrzymuje się w głosowaniach nad środkami ochrony dla masowo mordowanych przez izraelskich snajperów Palestyńczyków. Więcej, w bulwersujący sposób, jako że przebieg procesu legislacyjnego brakiem dyskusji oraz szybkością procedowania przypominał sejm niemy z 1717 roku oraz sejmy rozbiorowe z 1773 i 1793, znowelizował w polskim parlamencie ustawę o IPN. Wygląda to na symboliczne zrzeczenie się suwerenności w 100. rocznicę odzyskania niepodległości… Czy rzeczywiście ma być tak, jak chcą np. Ignacy Karpowicz lub John le Carré, piszący, że: – Każdy dobry uczynek (prędzej czy później) będzie należycie ukarany?! Warto zauważyć, że wskutek nieadekwatnej do potrzeb i nieskutecznej polityki zagranicznej Polska znalazła się w stanie geopolitycznego podporządkowania i krytycznego zagrożenia dla istnienia Państwa poprzez uległość wobec roszczeń oraz wielu innych niebezpieczeństw płynących szczególnie z zależności niemiecko-brukselskich oraz amerykańsko-żydowskich. Ustawa 1066 o „bratniej pomocy” nie tylko nie została anulowana, ale jej nowelizacja stworzyła możliwość pobytu obcych wojsk podczas pokoju np. w celu ochrony istniejącego reżymu oraz ewentualnego militarnego przeciwdziałania próbom odzyskania pełnej niepodległości. W takiej sytuacji specyficzny kontekst tworzy nowy projekt przepisów o posiadaniu broni palnej, która faktycznie prowadzi do niemal całkowitego rozbrojenia polskiego społeczeństwa. Oby dowcip z pierwszych miesięcy urzędowania „dobrej zmiany”: – Gdzie leży Polska? NIGDZIE! Za to stoi dumnie wyprostowana! – nie nabrał złowróżbnego znaczenia!

Jak podobno zwykł mawiać pewien amerykański polityk, działający na początku XX wieku, Hiram Johnson, Prawda jest zwykle pierwszą ofiarą. Postmodernizm, dekadencki stan głębokiego kryzysu moralności, cywilizacji, nauki i kultury europejskiej, trwający od co najmniej stu lat, metamorfizuje społeczne systemy wartości. Skażeni nim ludzie preferują w sferze komunikacji społecznej posługiwanie się przede wszystkim postprawdami (post-truth), czyli fałszem, dezinformacją, zmyśleniami, manipulacją i kłamstwem, i traktuje tę sytuację jako coś oczywistego i normalnego. Prowadzi to w konsekwencji do toksycznego skażenia moralnego i etycznego zanieczyszczenia środowiska komunikacyjnego człowieka nieprawdą, zatarcia aksjologicznych granic wartości i rozmywania wzorców postępowania. Ks. Józef Stanisław Tischner w książce pod tytułem „Historia filozofii po góralsku” zgodność faktów z rzeczywistością w ujęciu komunikacyjnym usystematyzował w trzech formach: stadium podstawowe – prowda, jakościowo wyższe stadium, poparte zapewnieniem, poniekąd certyfikowane – scyro-prowda, oraz stadium zaprzeczenia, falsyfikacji, zanegowania – g...wno-prowda. Niestety, to co w mediach współczesnych dominuje, i jest w sposób ciągły serwowane jednostce oraz społeczeństwu, to informacyjna papka, trzeci stan prawdy, czy, jak ostatnio dowcipkują w europarlamencie w nawiązaniu do niemiecko-francuskiego tandemu i podziału na równych i równiejszych, gdzie ci pierwsi, manipulując drugimi, z faktów robią non stop scheiße and merde. Tym podsumowaniem kończę ten nieco obszerniejszy esej, będący próbą uświadomienia negatywnych konsekwencji podmieniania i inwersji społecznych systemów wartości dla funkcjonowania zbiorowości jako całości, oraz zapraszam do lektury przyszłego tekstu.

Z Obserwatorium Społecznego przy EUR (Erasmus Universiteit Rotterdam):

John van der Zant


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.