4 maja w City Hall w Toronto jak co roku Rada Dziennikarzy Mediów Etnicznych (National Ethnic Press And Media Council of Canada) zorganizowała obchody Światowego Dnia Wolności Mediów (World Press Freedom Day). I tu od razu moja obserwacja dotycząca Kanady w kontekście tego specjalnego dnia.
Otóż na przestrzeni swojej historii Kanada nigdy nie była w tak złym położeniu jak teraz. Nigdy nie było takiej rozbieżności między tym, na co kładą nacisk politycy, liderzy kanadyjscy, jak sprawa LGBT, poprawności seksualnej, legalizacji marihuany, a tym co się wokół Kanady dzieje i jaki to będzie miało wpływ na poziom życia Kanadyjczyków. Dotyczy to oczywiście stosunków polityczno-gospodarczych z USA.
W 1994 roku Kanada, USA i Meksyk podpisały porozumienie w sprawie wolnego handlu. W ramach tej umowy i umów towarzyszących Amerykanie dostali dostęp do wody, Kanadyjczycy zlikwidowali rafinerie ropy naftowej w Kanadzie i muszą kupować benzynę z USA. Od 10 lat, od czasu prezydentury Obamy, Amerykanie wycofują się z klauzul umowy NAFTA, które im nie odpowiadają, i utrzymują w mocy klauzule, które im odpowiadają. Oczywiście tę politykę USA można przypisać dużym kosztom wojen, w które wplątały się Stany, ale co do tego ma Kanada?
Kanada ma do tego to, że jest pod ręka, jest blisko.
Ostatnim przykładem takiego odejścia od porozumienia między Kanadą a USA było wymuszenie sprzedania przez kanadyjską firmę Bombardier do Airbusa produkcji linii samolotów C-300. Samoloty C-300 będą montowane w USA. Kanadę rozwój linii tych wąskokadłubowych samolotów kosztował oficjalnie 6 miliardów dolarów i ponad 20 lat pracy R&D.
No więc przy okazji takich spotkań z politykami zawsze wsłuchuję się pilnie w to, co oni powiedzą, co powiedzą “między słowami” i jaka będzie nuta ich wypowiedzi. “Co w trawie piszczy?”
Słucham, jakie wskazówki z ich ust popłyną. Gdzie dostaniemy jakieś poparcie, na przykład w ramach rządowych programów dofinansowania prasy. W tym roku, tego dnia, na ten event przyszło dużo polityków, a więc była wicemarszałek sejmu ontaryjskiego pani Soo Wong, był John Tory, burmistrz miasta Toronto, był Tony Ruprecht, były wieloletni poseł do parlamentu Ontario (pomagał zawsze polonijnym organizacjom, kiedy był posłem), przyszedł Joe Volpe, były wieloletni poseł do sejmu federalnego Kanady, był Jim Karygiannis, dzisiejszy radny miejski, kiedyś wieloletni poseł federalny z ramienia Partii Liberalnej.
Rolę pana domu pełnił prezes Rady Mediów Etnicznych, pan Thomas Saras. Pan Thomas Saras jest Grekiem i w jakiejś mierze zrobił z obchodów Dnia Wolności Prasy taki dzień grecki, z greckim jedzeniem, występami greckich ludowych zespołów.
Ale do rzeczy. Wsłuchuję się w przemówienia. Z osób, które występowały, najdalej poszedł Jim Karygiannis, który mówił o trudnej roli dziennikarzy, o roli tych, którzy mówią o łamaniu prawa i naruszaniu swobód obywatelskich i za to płacą więzieniem, poniewieraniem, a często i życiem. My w „Gońcu” wiemy coś na ten temat!
Za przykład pan Karygiannis dał Turcję, jako kraj, którego politycy nie liczą się z dziennikarzami i, jak to powiedział, mają „nieprzyjemny zwyczaj zabijania dziennikarzy, których nie lubi rząd”. Inni mówcy mówili bardzo ogólnie i kurtuazyjnie o roli dziennikarzy.
Nikt nie nawiązał do roli dziennikarzy i czego oczekuje dokładnie od dziennikarzy w kontekście sytuacji bieżącej Kanady i w kontekście wycofywania się USA z tych części umowy o wolnym handlu, której USA nie lubią. No coż, można i tak.
A po przemówieniach czas na jedzenie i pogawędki. A więc co usłyszałem w tak zwanych rozmowach kuluarowych?
W tym roku z powodu bardzo silnego wiatru i wezwania policji do pozostania w domu przyszło mało członków Rady Mediów Etnicznych. Była więc sposobność do swobodnego porozmawiania.
Niewątpliwie dużą przyjemność sprawiła mi rozmowa z panem Joe Volpe. Pan Volpe powiedział mi, że chce założyć telewizję wielokulturową, w tym celu przyszedł na to spotkanie, bo będzie potrzebował podpisów do swojego podania do CRTC o wydanie mu licencji na prowadzenie tej telewizji.
Pan Volpe jest w zarządzie Corriere Canadese. Wraz z innymi osobami wyciągnął ten dziennik z finansowej zapaści. To była przyjemność porozmawiać z tym inteligentnym i dobrze wychowanym człowiekiem. Mogę tylko powiedzieć, że szkoda, iż odszedł z kanadyjskiej polityki. Jego dobre maniery, wiedza o świecie, obycie to duża wartość. Inni politycy federalnej Partii Liberalnej widocznie patrzą na te sprawy inaczej.
Rozmowa z Joe Volpe oraz inne bezpośrednie spotkania i rozmowy z kanadyjskimi politykami na tym i podobnych tego typu eventach prowadzą mnie do takiej niezbyt chyba dobrej konkluzji, że paradoksalnie Kanada jest w dużo gorszej sytuacji niż Polska.
W Kanadzie istnieje kryzys przywództwa. W Polsce pomimo tego, że istnieje tam duża grupa kolaborantów, ludzi o niskim morale i uczciwości, potencjalnie zgromadzonych pod parasolem tak zwanej totalnej opozycji, to jednak w Polsce nie ma kryzysu przywództwa.
Jest w Polsce duża, szeroka grupa idealistów i patriotów, ludzi gotowych do poświęcenia się dla Polski i swoich bliskich, ludzi, którzy nawet zepchnięci do głębokiej obrony potrafili zdobyć zwycięstwo. Jest stała interakcja między społeczeństwem a politycznymi przywódcami, idealistami. W Kanadzie niestety widzę kryzys przywództwa. Odeszła grupa starych, dobrze wychowanych i obytych w świecie polityków. Dobrych następców do tego, by się zmierzyć z nowymi wyzwaniami przychodzącymi z południa, nie widać.
Przewiduję, że następne 20 lat będą bardzo trudne dla Kanady, ale również dla dziennikarzy, bo ci tak zwani whistleblowers nie będą mieli żadnego oparcia w politykach kanadyjskich. I to jest bardziej wyzwanie dla liderów Polonii, dla Kościoła, jak przeprowadzić Polonię przez te trudne najbliższe 20 lat, zanim polityka USA zmieni się na bardziej koncyliacyjną, na bardziej ugodową?
Janusz Niemczyk
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!