Dzieci wychowuje zgodnie z ideami poprawności politycznej. Drażliwych ewentualnie rasowo-etnicznych problemów nie porusza. Wszyscy Amerykanie wszak są równi, kochają się i ze sobą bezkolizyjnie współpracują. Okazuje się jednak, że od tych spraw nie da się czasami uciec.
Bywa tak w polityce, że sto złotych liczy się bardziej od miliona.
Nie jest łatwo rządzić w demokracji. O ile lepiej mają dyktatury. Tam nie jest się zależnym od zmiennych jak pogoda preferencji wyborców. Wymaga to tylko, aby mieć poparcie silnej grupy nadzorującej m.in. armię i tajne służby. Ale trzeba je mieć stale na oku i nie ufać im bezwarunkowo. Bo mogą dokonać przewrotu!
O tym przekonał się Chruszczow, którego obalił jego zaufany Breżniew. Stalin zabezpieczał się, wymieniając (mordując) co jakiś czas nawet najbliższych swoich współpracowników, którzy nagle okazywali się „zdrajcami” i „szpiegami”. NKWD miało argumenty, pod wpływem których delikwenci przyznawali się do wszystkiego i można im było zorganizować publiczne procesy. Najbardziej zatwardziali umierali „na serce”.
Łatwo się rządzi dyktatorom w porównaniu z przywódcami wybranymi w systemie demokratycznym. Ale wszystko w polityce ma plusy dodatnie i ujemne. Tę celną maksymę sformułował nasz najlepszy polityk wśród elektryków i najlepszy elektryk wśród polityków. Jednym słowem, najlepszy!
***
Tąpnęło ostatnio w polskiej Ojczyźnie. Słupek poparcia społecznego, który już długo pokazywał przewagę rządzącej prawicy, nieprzyjemnie się skrócił. PiS, mierzący w większość konstytucyjną, stracił nagle na popularności tyle, że gdyby wybory odbyły się obecnie, mógłby nawet stracić władzę na rzecz zjednoczonej opozycji. Inna sprawa – na ile sondaże potwierdzają się przy urnach.
O tym przekonała się poprzednia koalicja PO/PSL i prezydent Komorowski, którzy nie mieli z kim przegrać. Pamiętamy celną (a czy są inne?) opinię Adama Michnika o szansach wyborczych jego liberalnej politycznej formacji. Zakonnica w ciąży. Przyjmując, iż ostatnie sondaże są trafne, a tego nie można być pewnym, trzeba wyciągnąć wnioski, iż łaska ludu pracującego na pstrym koniu jeździ. A popularność władzy niekoniecznie opiera się przede wszystkim na jej rzeczywistych osiągnięciach. Ankietowanych (wyborców in spe) musiała mocno zdenerwować informacja, że ministrowie otrzymali kilkunastotysięczne, kilkudziesięciotysięczne premie, nagrody, za dobrą pracę. Przysłowiowi Kowalski i Nowak, obciążeni kredytami i z trudem wiążący tzw. koniec z końcem, poczuli się wkurzeni i dali temu wyraz. To nic nieoczekiwanego. Były prezydent o wysokich sondażowych rokowaniach – przegrał na własne życzenie, bo m.in. udzielał rad słabo zarabiającej dziewczynie – zmień pracę i weź kredyt. To drażniło. Taka tematyka w odniesieniu indywidualnym do ministra czy biednej dziewczyny to gorący kartofel dla polityka. Szczegóły – kontra ogólniki. Sprawne zarządzanie ministerstwem mogło zaoszczędzić skarbowi państwa wiele milionów złotych. W uznaniu tego była premier Szydło przyznała takiemu sprawnemu urzędnikowi nagrodę, której wysokość ma się nijak do budżetowych oszczędności, ale te oszczędności to po prostu abstrakt, a złotówki do kieszeni ministra to konkret. Przy ogólnej opinii, że politycy niewiele pracując, opływają we wszelkie dobra, trzeba się liczyć z irracjonalnymi reakcjami wyborców.
Prezes Kaczyński, kiedy zorientował się, jak nagrody ministerialne zostały przez społeczeństwo „odebrane” – a nie wierzę, że Szydło tego z nim poprzednio nie uzgodniła (jest jednak taka samodzielna?) – więc Prezes „odwinął się” i zaatakował mocno. Nie tylko polecił oddanie nagród, ale dodatkowo obniżył politykom pobory. Klasyczny populizm. Ale opozycji, która tak grzmiała na nagrody, niezręcznie jest to obecnie podkreślać. Czy PiS-owi ten ruch pomoże, zobaczymy. Demokracja musi czynić Kowalskiego i Nowaka szczęśliwymi. Okazuje się, co nie powinno być zaskoczeniem, że sukcesy gospodarcze to nie wszystko. W PRL-u banan był symbolem luksusu. Teraz tanie, dostarczane są tonami do sklepów. A na jednej skórce banana można się niebezpiecznie poślizgnąć!
***
To nie była ostatnio jedna skórka banana. Ustawa o IPN w obronie prawdy historycznej jak najbardziej słusznej, wywołała wycie środowisk żydowskich. Jak ci goje śmią wtrącać się do jedynie poprawnych ustaleń, jedynie właśnie do tego powołanych wyznawców religii holokaustu! Jest oczywistą oczywistością, że ta tragedia badana jest i definiowana tylko z jednego, wybiórczego punktu widzenia. Nie tylko wyolbrzymia się jedne sprawy, ignorując inne, ale także wplata kłamstwa, sugerując, że są faktami.
Pochylajcie się nad swoją traumą, Żydzi. Nie chcemy się wtrącać. Ale kiedy popularyzujecie skutecznie przekonanie, iż w czasie zagłady byliście mordowani przez nazistów i Polaków (też w sumie „nazistów”), to na to zgody nie ma. W okupacyjnym bezprawiu ujawniły się w społeczeństwie pewne elementy kryminalne, które istnieją w każdym narodzie (nie wyłączając Żydów) – ale sugerowanie, że Polska jako państwo może za holokaust odpowiadać, są nonsensowne. Rząd polski z Londynu mocno protestował przeciwko dokonującej się w Generalnej Guberni zagładzie Żydów. Powiadamiał o tym aliantów, którym jednak wygodniej było w to nie wierzyć. Zbrojne ramię polskiego rządu, AK, karało śmiercią za wszelką współpracę z Niemcami w tym zakresie. Co więcej można było zrobić? Niestety, kolejne rządy przepraszają w imieniu Polski (!) za to i tamto, za fakty historycznie nieudokumentowane (Jedwabne) i za to, że zbyt mało polskich obywateli ryzykowało swoje i swoich rodzin życie w obronie Żydów! To jest po prostu paranoja. Bronić należy dobrego imienia Ojczyzny, a nie bić się w piersi za wmawiane nam, a niepopełnione winy.
Z uwagi na negatywny jazgot diaspory żydowskiej i Izraela w związku z projektem ustawy o IPN, prezydent Duda ustawę zawetował. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Trzeba jasno i pewnie pokazać, że Polsce zależy na prawdzie historycznej i oczerniać się bezpodstawnie nie da. Będziemy krok po kroku wspólnie z Żydami (czemu nie?) ujawniać prawdę. Na przykład konieczna i możliwa jest ekshumacja ofiar we wspomnianym Jedwabnem. Zastrzeleni? Jest to istotny, dodatkowy aspekt rozwiązywania tej sprawy. Wyraźnie defensywny, służalczy stosunek obecnych władz w odpowiedzi na ataki rozzuchwalonych Żydów, popularności rządowi nie przysparza. Tak jak „odwinął się” PiS w sprawie ministerialnych premii, tak trzeba zawalczyć ostro o ustawę o IPN.
Żydowska agresywna polityka rodaków jednoczy i mobilizuje. To plus dodatni całej awantury. Panie Prezesie Kaczyński! Jak już pisałem, cała jazgocąca na cały świat i najbliższą okolicę diaspora żydowska popierana przez lewactwo europejskie – kartek wyborczych do urn w Polsce nie wrzuca! Jasne? A pan chce przy władzy pozostać.
***
Trzecim elementem stanu burzowego w Polsce – jakby dwóch poprzednich było mało – jest sprawa degradacji WRON-owców i ewentualnych innych zdrajców w mundurach. Te dwie ostatnie sprawy nie tylko powinny, ale musiały być najpierw uzgadniane z prezydentem. Wydawało się, że po odsunięciu Macierewicza ta zasada została przyjęta. A jednak nie. Jeżeli prawica chce rządzić nadal (oby), a nawet zdobyć większość konstytucyjną, na którą się do niedawna zanosiło, to musi swoje działania opierać na rozeznaniu najważniejszym – co na to powie vox populi. I bez nieprzemyślanych więcej wpadek! Bo one mogą zbyt dużo prawicę i Polskę kosztować. Langsam, langsam, aber zicher – co nagle to po diable. Nie można maszerować, robiąc jeden krok do przodu i dwa kroki w tył. To podrywa autorytet.
***
Pozwolę sobie ten krótki felietonik zakończyć jak najbardziej osobiście. Otóż moja córka mieszka w pięknym amerykańskim Kolorado. Moja 12-letnia wnuczka uczęszcza tam do szkoły. Niedawno w jej klasie odbyła się lekcja poruszająca sprawy harmonijnego współżycia (a jakże) poszczególnych fal imigrantów przybywających na gościnną ziemię amerykańską.
Ja jestem z pochodzenia Polką – powiedziała moja wnuczka. A ja jestem Żydówką – oświadczyła jedna z koleżanek. – I wy, Polacy, mordowaliście, truliście gazem moich przodków, w tym kobiety i dzieci, w polskich obozach koncentracyjnych! Nie wiem, jak i czy zareagowała nauczycielka. Pewno nie wiedziała sama, co powiedzieć. A moja wnuczka była wstrząśnięta. Niewinne dzieci do gazu i palone w krematoriach? Polacy to robili? Przyszła do domu z płaczem. Córka powiedziała, że ją zamurowało. Nie interesuje się specjalnie polityką, jako kilkunastolatka wyjechała z Polski. Wie, że to Niemcy w swoich obozach mordowali Żydów. Było to oczywiste. Sama urodziła się i dorastała, kiedy po marcu 1968 roku już praktycznie Żydów w Polsce nie było. Dzieci wychowuje zgodnie z ideami poprawności politycznej. Drażliwych ewentualnie rasowo-etnicznych problemów nie porusza. Wszyscy Amerykanie wszak są równi, kochają się i ze sobą bezkolizyjnie współpracują. Okazuje się jednak, że od tych spraw nie da się czasami uciec.
Cieszę się, że wnuczka jest (była?) dumna ze swojej polskości, chociaż ojciec jest pochodzenia anglosaskiego. Córka uznała, że musi się w historii stosunków polsko-żydowskich podszkolić, aby tę wiedzę rozsądnie przekazać dzieciom, iżby znały prawdę – ale żeby równocześnie nie rozbudzić antysemityzmu. Wszystko w ramach multi-kulti.
Ja mam swoje zdanie na powyższy temat. Wyrażałem go w wielu felietonach, ale poprawnopolityczne, niewzbudzające kontrowersji stanowisko popieram. A wnuki, czy chcemy tego, czy nie, to już przede wszystkim Amerykanie.
Ostojan
Toronto, 20.04.2018
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!