W telewizorze triumfalnie obwieścili, że jest jakaś „konstytucja dla biznesu” i że już od teraz będzie tylko lepiej. Za Gierka to nawet i było lepiej, choć krótko, Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej, ale skończyło się kartkami na żywność i nie tylko na żywność. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie aż tak źle.
Zadałem sobie trud przeczytania na stronie rządowej, albo czymś w tym rodzaju, co ma zmienić ta cała słynna „konstytucja dla biznesu”. I wychodzi na to, że zmienia tyle co nic. Bo niby co ma zmienić zasada, że co nie jest zabronione, jest dozwolone? W tej biednej Polsce nie obowiązuje prawo, tylko interpretacja prawa, i to dokonywana przez urzędnika po jakimś fakcie. Przedsiębiorca coś zrobi, święcie przekonany, że nie łamie prawa, urzędnik wyinterpretuje, że tak nie wolno, i jak dawniej dowali karę. „Przedsiębiorca nie musi udowadniać swojej uczciwości, wątpliwości co do okoliczności konkretnej sprawy będą rozstrzygane na korzyść przedsiębiorcy” – czytam. No tak, tylko że urzędnik nie będzie miał wątpliwości i nie będzie miał co rozstrzygać na korzyść podatnika. „Niejasne przepisy będą rozstrzygane na korzyść przedsiębiorców.” Tylko że wszystkie przepisy dla urzędnika są jasne, on sobie je interpretuje, jak chce, i nie ma żadnych wątpliwości. „Urząd nie może nakładać na przedsiębiorcę nieuzasadnionych obciążeń, np. nie będzie mógł żądać dokumentów, którymi już dysponuje.” Po pierwsze, to tylko taka deklaracja, uwierzę, że jest na poważnie, jak urzędnicy będą karani za zakłócanie spokoju ludziom. A po drugie, cóż to za łaska? Równie dobrze można byłoby napisać w „konstytucji dla biznesu”, że przedsiębiorcy będą rozstrzeliwani przez urzędników tylko od ósmej do siedemnastej.
I gdy wydawało mi się, że nic się nie zmieni, nagle czytam, że powołany zostanie Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Czyli społeczeństwo zostanie obciążone utrzymywaniem kolejnego stada urzędników. A wiadomo, że w takim urzędzie trzech tysięcy nikt nie będzie zarabiał, a do tego premie, nagrody, trzynastki, czternastki, telefon, samochody, papier do drukarek, słowem pierdzieć w stołki i żyć nie umierać! Okazuje się, że całe rodziny dzięki „konstytucji dla biznesu” uzyskają dostęp do koryta!
Czytajmy dalej. Następne „udogodnienie” to takie, że jeśli ktoś zarobi, np. handlując albo udzielając korepetycji, mniej niż połowę minimalnego wynagrodzenia, to nie będzie musiał rejestrować działalności gospodarczej, ale oczywiście podatek będzie musiał od tego zapłacić. Tylko nie wiem, po co np. student fizyki miałby informować urząd skarbowy, że udziela korepetycje z fizyki, chyba że bez tego student fizyki w ogóle nic o fizyce nie będzie nagle wiedział i wobec tego nie będzie mógł tych korepetycji z fizyki udzielać. A co do handlu. Rozumiem, że jak ktoś zarobi 100 zł, handlując pietruszką, to trzeba natychmiast mu część tych pieniędzy zabrać. A jak ktoś jest na państwowym stołku, to może sobie brać tyle premii i nagród, ile dusza zapragnie. Raczej należałoby nie przeszkadzać tym ludziom, którzy sami się utrzymują, niż tolerować przywileje tych, którzy całymi rodzinami okupują synekury. Ale to nie w III RP.
Jakiś tam ma być mniejszy ZUS dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą. Sfera budżetowa nie płaci ZUS-u, pensje, premie, składki, w tym składkę emerytalną, płacą im podatnicy i pracownicy sfery budżetowej będą mieli emerytury. Co dowodzi, że płacenie składek zusowskich nie ma nic wspólnego z emeryturami. Jest to tylko jeszcze jeden sposób na wymuszanie od ludzi pieniędzy. Inna sprawa, że to zachęcanie ludzi do zakładania działalności gospodarczej jest chyba tylko po to, aby później tych ludzi obłupiać, a to podatki, a to kontrole i kary itd. Prawdziwą zmianą byłaby likwidacja wszelkich obciążeń finansowych, jakie obecnie ponoszą osoby prowadzące działalność gospodarczą (i oczywiście nie wymyślanie nowych!), a przynajmniej ograniczenie ich do symbolicznej wielkości, a to, co proponuje „konstytucja dla biznesu”, to tylko zwykłe mydlenie oczu.
W tej sytuacji, chyba tylko jako szyderstwo należy potraktować zapowiedź utworzenia portalu dla przedsiębiorców. Poprzedni rząd uruchomił za wiele, wiele milionów portal dla bezdomnych. Ten pewnie też będzie kosztował podatników miliony i na jego prowadzeniu ktoś niemało zarobi. Powstaną nowe synekury, zostaną zatrudnieni nowi urzędnicy, pensje, premie, nagrody, trzynastki itd. Reszty to nawet nie chce mi się czytać, bo to same pierdoły bez znaczenia. I kto by pomyślał, że premierem rządu jest były szef banku Mateusz Morawiecki, który przecież coś tam o ekonomii musi wiedzieć. A wobec tego wie, że ta cała „konstytucja dla biznesu” to tylko taka propaganda. Ale miliony dla firmy Mercedes czy banku JPMorgan są jak najbardziej prawdziwe. Widocznie tak ma być. Jeden na pracować na drugiego.
Michał Pluta
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!