Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Takiego bankietu sala Centrum Kultury Polskiej im. Jana Pawła II dawno nie widziała. Przyjęcie zorganizowano dla podziękowania i poparcia nowej burmistrz Mississaugi, Polki z pochodzenia Bonnie Crombie.
Przybyły najznamienitsze postaci naszej ontaryjskiej Polonii, a także konsul generalny RP w Toronto Grzegorz Morawski.
Był poseł do parlamentu federalnego Władysław Lizoń no i była uwielbiana w środowisku polskim w GTA ex-burmistrz Mississaugi 93-letnia Hazel McCallion. Oczywiście nie mgło tam również zabraknąć proboszcza pobliskiej najwikszej na świecie parafii polonijnej ks. Janusza Błażejaka.
Doskonałe jedzenie i obsługę zapewniła firma Elabis.
Podczas wieczoru odbyła się aukcja przedmiotów podarowanych przez sponsorów
http://www.goniec24.com/prawo-polska/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6160#sigProIdb6779dfd1e
Ottawa Miesiąc przed uruchomieniem nowego systemu imigracyjnego, który pozwoli na ekspresową ścieżkę w przypadku osób posiadających wymagane kwalifikacje rząd po raz pierwszy ujanwił system punktowy jakiego będzie używał do określenia przydatności danej osoby. System ma zagwarantować, że osoby potrzebna kanadyjskiej gospodarce uzyska wymagane pozwolenia w ciągu 6 miesięcy.
Poczynając od 1 stycznia imigranci posiadający odpowiednie kwalifikacje będą konfrontowani z ofertami pracy, z których nie chcą skorzystać miejscowi Kanadyjczycy. PO złożeniu podania przez internet i zarejestrowaniem się w rządowej agencji pracy składający podanie zostanie wpisany na listę kandydatów. Kandydaci o najwyższej liczbie punktów - otrzymają ofertę pobytu stałego. I tak maksymalnie 600 punktów można otrzymać za ofertę stałego zatrudnienia od kanadyjskiego pracodawcy lub też w przypadku "nominowania" do imigracji przez daną prowincję lub terytorium.
Minister imigracji Chris Alexander tłumaczy, że są to osoby, które będą załatwiane w pierwszej kolejności.
Wykwalifikowani imigranci otrzymają maksymalnie do 1200 punktów w oparciu o dwie inne kategorie - 500 za "zasadnicze czynniki przydatności kapitału ludzkiego" - jak wiek, poziom wykształcenia, znajomość języka i doświadczenie zawodowe w Kanadzie. Maksimum 100 punktów przyznawane będzie za "czynnik transferu umiejętności" - kombinację poziomu wykształcenia, doświadczenia zawodowego poza Kanadą i świadectw zawodowych. 110 punktów to maksymalna ocena za wiek. Jedynie osoby w wieku 20 do 29 lat otrzymają maksymalną notę. osoby ponieżj 17 i powyżej 45 lat dostaną zero punktów.
Doktorat zapewni maksymalną notę za wykształcenie - 150 punktów. Ekwiwalent ukończenia kanadyjskiej szkoły średniej da jedynie 30 punktów.
Alexander stwierdza, że nowy system pozwoli kandydatom na pełniejszy udział w kanadyjskiej gospodarce
Toronto Wysoko postawiony urzędnik, który nadzorował prace nad kontrowersyjnym ontaryjskim programem nauczania seksualnego w szkołach - który to program jak się można domyślać- zostanie ponownie wprowadzony przez premiera Kathleen Wynne w 2015 roku podczas kolejnej fazy "uwspółcześniania" zasad nauczania, nie przyznał się w minionym tygodniu do zarzutów doprowadzenia do aktu seksualnego z dzieckiem.
Benjamin Levin, wiceminister i doradca premier Wynne podczas tzw okresu przejściowego, autor książek i kawaler wielu odznaczeń został oskarżony latem o wytwarzanie i rozpowszechnianie pornografii dziecięcej, jak również umawiania się w celu popełnienia przestępstwa seksualnego przeciwko osobie poniżej 16 roku życia.
Policja przeprowadziła rewizję w jego domu i skonfikowała sprzęt komputerowy i aresztowała ministra. Od tego czasu Levin przebywa na wolności za kaucją. Broni go wzięty i uznany adwokat Clayton Ruby.
Sledztwo w sprawie działalności Levina rozpoczęło się w 2012 roku i objęło działania policji w Toronto, London i w Nowej Zelandii, gdzie oskarżony doradzał tamtejszemu rządowi w latach 2011 - 2012.
Opracowany pod jego nadzorem program edukacji seksualnej uczy dzieci w szkole podstawowej nie tylko normalnych technik współżycia heteroseksualnego, ale również szeregu dewiacji, co spowodowało oburzenie opinii publicznej i wycofanie się ministerstwa z reform.
Rząd Wynne, dokonuje obecnie ponownej analizy programu nauczania.Szczegóły proponowanych zmian nie są jeszcze znane, ale wszystko wskazuje na to, że będą miały liberalny charakter.
Ottawa Z powodu nacisku medialnego katolickie kuratorium oświatowe w Ottawie, które początkowo ujęło się za dyrektorem szkoły, gdy ten nie zezwolił dwóm uczennicom klasy szóstej na realizację projektu o prawach homoseksualistów, ostatecznie zmieniło zdanie i obecnie zaleciło realizację takiej inicjatywy.
- Ojciec Swięty jasno dał do zrozumienia, że nasze podejście do homoseksualistów powinno być nacechowane miłością, szacunkiem i otwartością, kiedy powiedział "kimżeż jestem aby (ich) oceniać?" - oświadczył przewodniczący kuratorium Ted Hurley, który również pracuje w Biurze Młodzieży Archidiecezji Ottawskiej. - Podstawowym przesłaniem jest tutaj to, że prawa homoseksualistów są prawami człowieka, i postawy, które prowadziły do dyskryminacji powinny być napiętnowane tak w szkole, jak i społeczeństwie, jako takim - dodał.
Uczniowie, 11-letnia Quinn Maloney i jej koleżanka Polly Hamilton z ottawskiej szkoły St. George, zgłosiły jako projekt prace o tym, jak niestosownym jest uznawanie bycia gejem za rzecz złą. - informował kilka dni temu Ottawa Citizen.
Oliwy do ognia dolało oświadczenie krytyka polityki oświatowej z ramienia opozycyjnej ontaryjskiej Partii Postępowo Konserwatywnej, Garfielda Dunlopa, który powiedział, że stanowisko dyrektora szkoły, który zablokował projekt, może być uznane za naruszenie ontaryjskiej ustawy o szkolnictwie, która nakazuje promowanie przez kuratoria pozytywnej atmosfery w szkołach - inkluzywności i akceptacji dla wszystkich uczniów.
-Chcemy zapewnić, by wszyscy czuli się akeptowani, a to oznacza wszystkich: transeksualistów, transdżenderowców, pary homoseksualne i oczywiście heteroseksualne - powiedział Dunlop, poseł partii konserwatywnej z okręgu Simcoe North.
Zdaniem dyrektora szkoły Ann Beauchamp, praca na wymieniony temat nie jest właściwa dla uczniów z młodszych klas. Kuratorium początkowo broniło stanowiska zajętego przez Beauchamp, ale w następstwie artykułów prasowych i nagłośnienia sprawy przez Ottawa Citizen, CBC i Ottawa Sun zmieniło zdanie.
Toronto Next Millenium Farms to pierwsze w Kanadzie zakłady produkcji białka zwierzęcego z owadów - w tym wypadku świerszczy.
Właściciele, bracia Goldin, hodują tam świerszcze przeznaczone na użytek ludzkiej konsumpcji. Obecnie, około 30 milionów tych skrzydlatych zwierząt.
Farma w Campbellford Ontario rozkręca działalność już od ponad roku. W Tajlandii identyczną działalność prowadzi 20 tys. farmerów.
Kanadyjska farma dostarcza też świerszcze na pasze dla zwierząt.
Zdaniem właścicieli, białko ze świerszczy to wspaniała alternatywa wobec wieprzowiny, wołowiny czy drobiu. Jest to przede wszystkim karma o wiele zdrowsza. 80 proc. produkcji przetwarzana jest na wysokobiałkową mąkę świerszczową, której cena osiąga 40 dol. za kg. Pozostałe insekty sprzedawane są bezpośrednio do spożycia z różnymi dodatkami smakowymi.
Popyt rośnie bardzo szybko zwłaszcza wśród nowych imigrantów z Azji i Afryki.
Hodowla świerszczy jest ponadto bardzo wydajna - do uzyskania kilograma mięsa z insektów wystarcza dwa kilo paszy, podczas gdy na jeden kilogram wieprzowiny konieczne jest pięć kilogramów paszy. To samo jeśli chodzi o konsumpcję wody - świerszcze przy podobnej produkcji potrzebują jej pięć razy mniej niż świnie.
Jak po każdych wyborach narodowcy mają czas, by zadać sobie niewygodne pytania i podjąć konieczne działania.
Od wielu lat nie mam na kogo głosować. Jestem katolikiem, więc jestem za wolnym rynkiem, ograniczeniem roli państwa, rozwojem społeczeństwa obywatelskiego, parlamentaryzmu i zachodniej demokracji, walką z lewicowymi patologiami – aborcją, promocją patologii życia seksualnego, antypolonizmem, socjalizmem. W II RP mój pogląd na świat podzielali narodowcy związani z Stronnictwem Narodowym, Związkiem Ludowo-Narodowym, Stronnictwem Narodowo-Demokratycznym czy Obozem Wielkiej Polski.
9 listopada w sali Związku Polaków odbyła się akademia z okazji Święta Niepodległości.
Mszę św. w intencji Ojczyzny odprawili ks. Stanisław Kuczaj i ks. Jan Michalski, który w podniosłej homilii przypomniał patriotyczne daty Polaków w okresie drogi do wolności.
Akademię przygotowała prezes Grupy 11 ZPwK Krystyna Szczęsny, część artystyczną przedstawiła Barbara Stankiewicz, kierownik Szkoły Polskiej im. M. Kopernika.
Deklamacje wierszy, śpiewy o tematyce niepodległościowej i narodowej publiczność przyjęła z aplauzem.
Referat okolicznościowy wygłosił Grzegorz Waśniewski ze Stowarzyszenia "Orzeł Strzelecki" im. Józefa Piłsudskiego.
Program słowno-muzyczny przedstawił Adam Sikora z zespołem "Biesiadnicy".
Na sali był obecny najstarszy weteran Edward Moczulski.
Wspólnie na zakończenie odśpiewano "Rotę".
Fot. i tekst J. Król
Na zdjęciu: prezes Grupy 11 Guelph Krystyna Szczęsny, ks. Stanisław Kuczaj, Bogdan Gonczał, Karol Gonczał, Antosia Adamczak, Aneta Rzeźnik, Aleksa Kuzyk, Julia Zułkowski, Barbara Stankiewicz, Marta Gonczar, Ala Labuda, Grzegorz Waśniewski, Thomas Jachimowicz i ks. Jan Michalski, na scenie zespół "Biesiadnicy".
Bezprawnie zmieniono treść tablicy
Szanowny Panie Redaktorze!
Na wstępie przytoczę motto gen. Andersa "Odrzućmy to, co nas dzieli, zostawmy to, co nas łączy". Równie piękne hasło jak "Silni wiarą!". Jeszcze dopiszę od siebie "Zależy jeszcze, kto i w co wierzy?".
Minął 11 listopada 2014. Pięć lat temu wysłałem faksem apel do pięciu polskich gazet, ukazał się nawet w jednej, w "Wiadomościach" – doceniam tu czyny, nie hasła, którymi można by wybrukować drogę do Marsa albo i dalej.
Dlatego bez zbędnych komentarzy przesyłam treść tego apelu do Polaków, aby przypomnieć, komu Polska może zawdzięczać te 20 lat niepodległości.
Z góry dziękuję Panu redaktorowi, iż docenił moje pięcioletnie cierpliwe wyczekiwanie.
"Apel! Polacy! Rodacy! Augustowiacy!
Apeluję do waszych serc, nie o pieniądze, lecz o »Duch Narodowy«.
Co to jest? Nie znajdziecie tego określenia w najgrubszym słowniku Webstera. Jest to coś, co prowadziło czwórkami do nieba tych z Westerplatte, Obrońców Wilna, Grodna i Lwowa 70 lat temu. Brakowało im wodza – takiego jakim był wskrzesiciel państwa – Marszałek Józef Piłsudski.
Właśnie jemu funduję pomnik, który stanie w Augustowie przy ul. Młyńskiej 60, gdzie mieści się gimnazjum im. Marszałka Piłsudskiego. Zapraszam gorąco do oddania hołdu temu, któremu zawdzięczamy to, że językiem narodowym w Polsce jest polski – nie rosyjski, nie niemiecki...
Będą mile widziani przedstawiciele wszystkich opcji politycznych. Każdy przywódca państwa niezależnie od systemu ma swoich zwolenników i wrogów.
Marszałek miał ich również – byli to endecy, a ich wysłannik malarz Niewiadomski został sparaliżowany osobowością marszałka tak, że nie mógł wykonać zleconego zamachu. Dobrze, że się tak stało. Wystarczyła plama krwi prezydenta Narutowicza na honorze narodowym Polaków. Przed II wojną światową stał w augustowskim parku pomnik Marszałka Piłsudskiego, lecz został skrzętnie rozebrany po wkroczeniu sowieckiej armii na tereny Augustowa.
Musimy przekazać następnym pokoleniom tę pałeczkę historii przemilczanej i wykoślawianej przez pseudohistoryków przez ostatnie 70 lat! »Żeby Polska była Polską« – Pietrzak ma rację! Do zobaczenia w dniu 11 listopada 2009 roku o godz. 11 w Augustowie na rogu ul. Młyńskiej i Hożej.
PS Kto nie zdąży w tym terminie, może składać Marszałkowi hołd przez cały rok, niezależnie od pogody i przekonań politycznych."
A historia tego pomnika zaczęła się tak...
Kiedy zetknąłem się po raz pierwszy z wizerunkiem Marszałka Piłsudskiego? Przypominam sobie lata 50. Kiedy miałem dziewięć lat, "kupiłem" za kanapki drugiego śniadania (przygotowane przez moją matkę) od kolegi szkolnego srebrną monetę pięciozłotową z wizerunkiem Marszałka.
Był to niby martwy przedmiot, jednak stanowcze spojrzenie świadczyło, że jest to człowiek nieugięty, silny duchem, trudny do pokonania. Moje przekonania potwierdzała matka, która jako siedmioletnia dziewczynka widziała naocznie odwrót bolszewickiej hołoty.
Mając lat dziesięć, zacząłem czytać przedwojenną książkę "My Pierwsza Brygada".
Dreszcz emocji i ogromnego zdziwienia przeżyłem w roku 1974, kiedy ujrzałem w warszawskiej "Desie" na Starym Mieście popiersie Marszałka Piłsudskiego dłuta Wittiga. Zmobilizowałem wszystkie środki i zakupiłem je za sumę 51 500 złotych polskich.
Po kilku dekadach rządów bolszewicko-stalinowskich dekadentów i kolaborantów wydawało mi się, że teraz mogę zademonstrować swoją patriotyczną postawę Polaka. Sprzedałem dom rodzinny w Augustowie (z łezką w oku – ale trzeba iść na całość!).
Zbliżała się 70. rocznica najazdu Rosji sowieckiej na Polskę! Była świetna okazja do wyprostowania historii, że to tylko Niemcy i Hitler byli naszymi wrogami.
Zamówiłem u warszawskiego grawera tablicę, która ściśle i dobitnie mówiła o najeździe Rosji sowieckiej. Nie wiem, na ile lokalne czynniki: burmistrz, przewodniczący Rady Miejskiej, przestraszyły się Putina, czy też ducha bezdusznego Stalina.
Dowiedziałem się, będąc w Warszawie, że treść mojej tablicy została bez mojej wiedzy zamieniona na: "W 90. rocznicę przyłączenia ziemi augustowskiej do Macierzy, pomnik ten ufundowali bracia Zawistowscy".
W jakich czasach my żyjemy? W wolnej niepodległej Polsce, czy ciągle w cieniu Stalina i Katynia?
por. nawigator rezerwy
Bogie Zawistowski
PS Na zakończenie dodam, że będąc podchorążym Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Radomiu, spotkałem przedwojennego komunistę w kawiarni, który był świadkiem zjawiska, jak niektórzy więźniowie w Berezie Kartuskiej autentycznie płakali na wieść o śmierci Marszałka Piłsudskiego! Oni też byli "Silni wiarą".
Czarny dzień w polskiej parafii w Sydney, w Nowej Szkocji
Napisał Andrzej KumorSydney W sobotę spłonął doszczętnie polski Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Sydney w Nowej Szkocji, wybudowany w 1913 roku. Wielu parafian głośno płakało gdy około godziny 1.30 po południu płomienie przebiły się przez dach i wiadomo było już, że budynek jest nie do uratowania. Tuż po 2.00 poddały się i runęły ściany i zapadła się dzwonnica. Szok to jest mało powiedziane- komentował Tom Urbaniak przewodniczący rady parafialnej. Proszę zobaczyć po twarzach naszych parafian tutaj, którzy poświęcili swoje życie nie tylko dla tej społeczności, ale dla których ta społeczność była fundamentem wszystkiego co robili w całym regionie.
Paul Ferguson dowódca jednostki straży Cape Breton Regional Fire Service poinformował, że gdy wozy przybyły na miejsce z tyłu budynku pożar był już bardzo zaawansowany. Ekstremalne warunki zmusiły nasze drużyny do odwrotu - przyznał. Ddał, że pożary kościołów są wyjątkowo niebezpieczne ponieważ ogień postępuje bardzo szybko. Strażacy ograniczyli się do ochrony pobliskich budynków.
Nikt nie odniósł obrażeń, w rezultacie zdarzenia, które zgromadziło setki gapiów. Parafianie usiłowali się wzajemnie pocieszać, wielu płakało i śpiewało pieśni religijne, inni byli bliscy załamania.
Kościół był centrum życia miejscowej polonijnej społeczności.
Kościół był zakwalifikowany jako miejsce dziedzictwa historycznego. Parafia liczy około 100 osób. Co ciekawe płomieniom nie poddała się tablica informacyjna kościoła. Część parafian uważa, że będzie ona fundamentem do odbudowania kościoła.
Kościół i parafia pojawiły się w doniesieniach prasowych w 2012 roku, kiedy diecezja Antigonish wymieniła parafię jako przeznaczoną do likwidacji. Ostatecznie rok później parafianie zdołali uzyskać czasowe odłożenie tej decyzji, a potem permanentne. W niedzielę Msze św odprawiano w pobliskiej polskiej sali Polish Village Hall. "Parafia St.Mary s nie jest zamknięta - powiedział Urbaniak - modlimy się o odbudowę.
Straż pożarna poinfomowała, że jest jeszcze zbyt wcześnie by spekulować na temat przyczyny pożaru.
Niezwykły pomysł Jana Pietrzaka Czy w Warszawie powstanie łuk triumfalny?
Napisane przez Leszek Wyrzykowski
Wybierając się do windsorskiego Domu Polskiego na koncert Jana Pietrzaka, nie zdawałem sobie sprawy, że Pan Janek tym razem nie tylko bawi, ale także – a może przede wszystkim – mówi o bardzo ważnej dla Polaków sprawie. Otóż zbliża się 100. rocznica zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z sierpnia 1920 r.
Ktoś powie, ale przecież to dopiero za kilka lat, dlaczego już teraz mamy o tym myśleć? Oczywiście, można setną rocznicę zbyć okolicznościowymi obchodami, wydać znaczek pocztowy, zrealizować w terenie odtworzenie bitwy itd. Można też, jak to próbowano zrobić w przeszłości, postawić pomnik... czerwonoarmistom! Nie, nie polskim żołnierzom, a krasnoarmiejcom, którzy mieli zniszczyć nie tylko Polskę, ale ponieść rewolucję dalej, na zachód Europy.
Takie pomysły, tj. stawianie pomników wrogom, świadczą nie tyle o głupocie, co wręcz o zdradzie i zaprzaństwie, o postawie lokaja, który uczyni wszystko, aby zadowolić swego pana. A może też chodzi o lęk? Jan Pietrzak powiedział wprost, że "rządzą nami tchórze zapatrzeni w Moskwę i Berlin, a społeczeństwo jest już tak ogłupiałe, że pozwala sobą bezkarnie manipulować". I dodał: "dlatego postanowiłem wziąć inicjatywę w swoje ręce".
Tą inicjatywą, pomysłem jest wystawienie w Warszawie łuku triumfalnego, który będzie upamiętniał sierpniowe zwycięstwo roku 1920. Jest to ogromne przedsięwzięcie i chyba nikt nie wątpi, że "cud nad Wisłą" zasługuje na szczególne upamiętnienie. Właściwie należałoby wręcz zapytać, dlaczego do tej pory najważniejsza bitwa w dziejach świata nie doczekała się godnego pomnika? Trzeba pamiętać, że gdyby Armia Czerwona nie została zatrzymana na przedpolach Warszawy, komunizm zapanowałby w Europie! Nie jest to naciąganie faktów, a obraz tego, co wówczas miało miejsce w wielu krajach.
Jednym słowem, zwycięstwo bolszewików w Rosji było natchnieniem dla komunistów w innych krajach, chociażby na Węgrzech, w Niemczech – gdzie dochodziło do powstań i przejmowania władzy. To m.in. dlatego Hitler doszedł do władzy w Niemczech: strach przed komunizmem był na tyle silny, że wybrano "mniejsze zło"...