W tym starym domu niemieckim byki mieszkają razem z nami (2)
Te opiekunki, które zmieniają się całymi latami u jednej osoby starszej niemieckiej... one raz mają wolne święta, raz nie. Muszą się z tym pogodzić, za to jadą w znane sobie miejsce. Okres przedświąteczny to okazja do załapania się do pracy pań z Polski, które słabo znają jęz. niemiecki. Czasami są złe, gdy poprzednia opiekunka, ich zmienniczka, zrobiła coś w domu czy przed domem, przyzwyczaiła Niemców do tego i ona to musi teraz robić, chociaż wcześniej nie należało to do jej obowiązków.
Opiekunki wzajemnie się pilnują, aby jedna nie była lepsza od drugiej, ale to jest trudne. W człowieku jest coś takiego, że się chce wykazać. Ania, która jest w tej wsi, mówiła mi, że jej zmienniczka za słabo sprzątała. Dzisiaj na portalu ludzi starszych niemieckich statystyka, eurostatystyka, Eurostat. Narzekają, że niektórzy mają po 1000 euro emerytury miesięcznie. A u nas 1000 złotych, to nadal za dużo ze trzy razy dla opieki społecznej. Opieka uważa, że za 400 złotych miesięcznie człowiek może wyżyć, wraz z utrzymaniem mieszkania itd. Trudno jest porównać biedę, gdyż zależy to od tego, jaką sumę przyjmiemy za minimum egzystencji w danym kraju.
W tym starym domu niemieckim byki mieszkają razem z nami (1)
Często słychać walenie czymś o ściany – łup, łup! Na początku nie wiedziałam, co to jest.
Ostatnie dni są spokojniejsze, bo pani starsza nie może jeździć samochodem, a ja jej nie mogę wozić, bo ona skasowała swój samochód. Tak nam się wszystkim wydawała i wiadomość o tym cała rodzina przyjęła z ulgą, a jej wnuczka, chora na depresję, nawet ze śmiechem. Babcia cała, a samochód zniszczony, o tym można tylko pomarzyć. Babcia od 31 lat kursowała wciąż samochodem, wyjeżdżała z domu o 9 rano, wracała o 18. Zostawiała także chorego męża, nic jej nie mogło przeszkodzić. Gdzie jeździła? Do kawiarni, na kawę, na ciastko, a potem po dzieciach, bo ma ich jedenaścioro. Odwiedzała bez zapowiedzi, ale znajomych też. Ze mną też tak zaczęła robić. Planowała za dwa dni jechać do syna, ja patrzyłam w mapę, na naszą trasę, dostałam GPS-a, żeby mi było łatwiej, a okazało się, że syn o niczym nie wie. Zaznaczyłam więc ostatnio, że babcia ma najpierw dzwonić i zawiadomić, że przyjedziemy, a jej wytłumaczyłam, że to różnica, gdy jedzie sama, jak wcześniej było, a teraz ze mną. Ja jestem obcą osobą dla rodziny.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego w energetyce na Ukrainie
Gabinet Ministrów Ukrainy we środę, 15 lutego, poparł uchwałę o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w energetyce Ukrainy w związku z blokadą w Donbasie.
Odpowiednią decyzję uchwalono na specjalnym posiedzeniu gabinetu ministrów.
„Problem stworzono sztucznie. Obecna sytuacja jest wynikiem blokady kolei przez bojowników ATO. Na dzień dzisiejszy zablokowana jest jedyna droga, którą dostarczają ukraiński węgiel. Ten węgiel jest potrzebny do produkcji elektryki i zabezpieczenia ogrzewania” – powiedział premier Ukrainy Wołodymyr Grojsman, zawiadomiła agencja Interfax-Ukraina.
Pani starsza niemiecka nadal chce prowadzić samochód (2)
Pod wieczór. Wróciliśmy z urodzin jednego z siedmiu synów pani starszej niemieckiej. Synowie mają po 50 – 60 lat. Dzieci pani miała jedenaścioro, więc co miesiąc są jakieś urodziny, dodając panią starszą. Niemcy świętują urodziny w domu i czasem dodatkowo w restauracji.
Jutro niedziela i śniadanie w restauracji, chociaż rodzina wcale nie taka bogata. Pani starsza zapomniała wziąć swoje zęby sztuczne na urodziny syna i wydawało jej się chyba, że ją wszyscy rozumieją. Ja chciałam się wrócić po tę sztuczną szczękę… Dom syn ma piękny, trzech synów i dość grubą żonę, za to serwującą trzy różne torty jej roboty. Dziwne, że syn siedział w drugim rogu stołu i rozmawiał z żoną i jej matką. Nie rozmawiał ze swoją matką, czyli panią starszą niemiecką, którą ja się opiekuję. Dalej dwóch synów z żonami i jeden jeszcze bez. Młodzi ludzie, weseli, na pewno mają mniej problemów niż polska młodzież i nie muszą kończyć tak ciężkich studiów, aby mieć pracę. Dzisiaj rozmawiałam z moim synem, ma zaległości w zaliczeniach na swoich studiach, a ja mam nadzieję, że sobie poradzi. Przy stole siedzieli też teściowie jednego z wnuków babci, ich córka i wnuk obok. Jakoś mi się udawało z nimi nawet pogadać. Szkoda mi było, że nie mam mojej córki obok siebie. Szkoda mi było, że nasi synowie nie są w tej chwili z nami, a my ze sobą.
O Kaczyńskim i jego Banderze
Nutka propagandy, której sporą porcję otrzymujemy codziennie w ramach dokształcania się, i uformowanie jedynej prawidłowej myśli społecznej. Oto tłumaczenie (częściowe) jednego z tekstów, tym razem wziętego z portalu radiosvoboda.org, finansowanego przez Kongres USA.
No bo nasz Bandera – to inna postać. A Bandera Kaczyńskiego – rodzony brat Bandery Putina.
Ale to nie ci bracia Stepana, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych. To aby rozumieć, że wszystkie te postacie... Człowiek, który ciągnął na sobie tyle nędzy swego ludu, do tej pory ma jakiś bagaż. Czy Bóg mu to zrobił za jego grzechy? Możliwe.
Pani starsza niemiecka nadal chce prowadzić samochód
Przyjechałam i nie wiem, co jest grane. Jestem w łóżku, zmęczona po całodniowej podróży, ale babcia przyszła do mojego pokoju i siedzi na fotelu. Ciekawe, czy jak zgaszę światło, pójdzie sobie do siebie. Ona jest chodząca, o laseczce. Aby dojść do łazienki, muszę przejść przez jej pokój. Mam zapalić wtedy światło, bo to babci podobno nie przeszkadza.
Dom jest częściowo staro-wiejski i śmierdzi tutaj, a muchy nie śpią. Przyjęto mnie miło i hałaśliwie, dostałam kwiaty, których nie wzięłam nawet do siebie, a powinnam. Posłane miałam w pokoiku przy kuchni, ale babcia siedziała w drzwiach do mojego pokoiku i słuchała telewizji. Telewizor był u mnie, koło mojego łóżka. Nie chciałam jej przeszkadzać w oglądaniu telewizji, więc przeszłam się po domu i zobaczyłam leżankę w ich salonie. Zimno tam, co prawda, a przy drzwiach leży łapka na myszy.
Jak za czasów PRL
Drogi Czytelniku, czy kiedyś zastanawiałeś się, co znaczy kolejka na granicy państwa? Tak, były kiedyś, dawno, w czasach PRL-u. Ale wtedy życie wyglądało inaczej. Dobro narzucone wszystkim obywatelom przez obywateli, którzy tego dobra doświadczyli, powinno stać się ogólnie przyjęte przez masę dobra nieznającą. Zbyt zakręcone, nie tak, drogi czytelniku? Prościej mówiąc, otwierając jeden rynek towarów, niekoniecznie odbija się to dobrem dla konsumenta. Oczywiście, teraz każdy towar jest dostępny. Ale co dalej, gdy fabryki produkują wszystkiego coraz więcej i więcej, a rynek europejski jest ograniczony?
I tu powstaje pewien poważny problem. Co zrobić z nadmiarem towaru? Wielkich koncernów nikt nie spieszy się zamykać, bo zysk z czego będzie przychodził? Obecna sytuacja na rynku pracy nie wygląda najlepiej, w każdym kraju jest podobnie. I pojawił się, oczywiście nie sam i nie na jednym miejscu, problem własności. Jeżeli na rynku są markety, operatorzy komórkowi, kilka fabryk, to już jest prawie koniec. No i widzimy, że przeważnie mają jednego właściciela. Mówi się o wkładaniu kapitału, czy to niemieckiego czy jakiegokolwiek innego. Ale ten konkretny kapitał, czyt. wkład, do kogoś należy, jest czyjąś konkretną własnością.
I znowu w nieznane
Szykuję się już. Moje rzeczy, które ewentualnie wezmę, składam na kanapce w syna pokoju. Nie chcę, aby babcia wiedziała, że wyjeżdżam, bo się będzie martwić. Wykładam dużo rzeczy, potem wybiorę z tego te, które wezmę. Staram się wziąć jak najmniej.
Pojadę chyba dużym autobusem. Martwię się tym, bo możemy zmarznąć, czekając na niego, a nie ma się gdzie ogrzać. Poczekalnia czynna do 16. Więc odpada. Taksówki, którą przyjedziemy, ze względów ekonomicznych nie możemy przetrzymywać. Samochodu nie kupiliśmy jeszcze, a chciałam kupić volkswagena za 6 tysięcy złotych, z roku 2006. Mały samochodzik, na cztery osoby, wystarczyłby. Mąż jednak powiedział, że on teraz samochodu nie będzie kupował. Zgadzam się z tym, jest zima. Gdy mnie nie będzie, to nie będzie potrzebny. Zakupy można przynieść, do przychodni – pójść, jedynie, aby odwieźć mnie na dworzec. Więc taksówkę weźmiemy.
Wieczór tamilsko-polski w Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze
Często w Polsce i poza nią oskarża się Polaków o ksenofobię, zaściankowość, rasizm, tymczasem prawda jest taka, że dziesiątki tysięcy Polaków, pracując w krajach Trzeciego Świata, pomagało ludom wszystkich wyznań i ras, niosło oświatę, opiekę zdrowotną, miłość i życzliwość. Nieopisana do tej pory epopeja polskich misjonarzy, synów i córek polskiej ziemi, powinna służyć za inspirację oddania i poświęcenia życia dla wyższych wartości. Oni byli i wciąż są niepisanymi ambasadorami polskości, to ich kontakty stanowią olbrzymi niewykorzystany potencjał dla stosunków politycznych i gospodarczych.
Polacy, w Afryce, w Ameryce Południowej, w Azji, ludzie, którzy z poświęceniem i oddaniem nieśli nadzieję wielkiej rodzinie ludzkiej, pozostają do dzisiaj w Polsce nieznani. A to właśnie ich losy i postawa są wielką spuścizną naszego narodu, o nich powinien wiedzieć każdy młody Polak. Tymczasem paradoksalnie, ci wielcy Polacy bardziej znani są poza Polską niż w kraju. No bo kto słyszał o franciszkaninie Zenonie Żebrowskim, którego Japończycy traktowali z wielkim szacunkiem, który przeżywszy w Nagasaki eksplozję bomby atomowej, niósł pomoc tamtejszym sierotom? A brat Zenon odegrał rolę pomostu w kontaktach między Japonią i Polską. Jego ofiarna służba została doceniona przez władze państwowe Japonii. Blisko pięćdziesięcioletnia działalność charytatywna, a szczególnie uwrażliwienie na ludzką krzywdę, zyskała mu wielkie uznanie, które przełożyło się na życzliwość społeczeństwa Kraju Kwitnącej Wiśni wobec wszystkich Polaków. Brat Zenon jest patronem kilku szkół, o jego barwnym życiu napisano książki, wystawiono musical, powstały filmy. Ogromne wysiłki brata Zenona nie pozostały bezowocne również dla sprawy wiary. Własnym przykładem przekonał wielu Japończyków do przyjęcia chrztu – czytamy na stronach zakonu franciszkańskiego.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/polonia%20w%20swiecie?start=120#sigProIda724e67bc9
Kto słyszał o zmarłym w tym samym roku 1982 o. Andrzeju Cierpce – oblacie uwielbianym przez tamilskich wieśniaków i rybaków, za którego sprawą budowano drogi, mosty, elektryfikowano wsie; którego pamięć do dzisiaj żywa jest na Sri Lance wśród Tamilów?
Przywracajmy pamięć o tych wielkich ludziach, mamy skarb, więc warto z niego korzystać.
Dlatego dobrze się stało, że za sprawą ks. o. Filipa Krauzego w deszczowy piątkowy wieczór mieliśmy okazję obejrzeć trzy filmy o Tamilach na Sri Lance – „Jaffna yesterday, today and tomorrow”, mieszkającego w Norwegii Sivaharana Rajkumara, oraz dwa obrazy sfinansowane przez Fundację Globalna Wioska „Cierpkapuram – friendship story” oraz „People of the sea, work and prayer” zrealizowane przez panią Renatę Kołacz; że mogliśmy poznać przedstawicieli tamilskiej tutejszej diaspory – największej na świecie. Wbrew pozorom z Tamilami, jak z każdym innym uciskanym narodem, łączy nas, Polaków, bardzo wiele.
Z wielkim wzruszeniem słuchaliśmy kierowanych do nas słów wdzięczności – że nasz naród dał im, Tamilom, „takiego pasterza”, księdza, o którym pamięć trwa w społeczności tamilskiej po dziś dzień; po którym do dzisiaj bije ufundowany i wykonany dzwon dla miejscowego kościoła. Globalizacja jest faktem, nie da się jej zatrzymać, nasi polscy misjonarze pokazali, że jedyna droga do globalnego świata wiedzie poprzez okazywanie szacunku i miłości poszczególnym, oddzielnym narodom w duchu wartości, które legły u podstaw naszej cywilizacji, w duchu chrześcijaństwa.
Historia o. Andrzeja Cierpki OMI stanowi pomost między obu naszymi narodami; pomost, zaczyn przyjaźni, która, miejmy nadzieję, wyda jeszcze owoce w przyszłości, w świecie, w którym coraz większego znaczenia nabiera obszar Azji.
„Ojciec Andrzej Cierpka pracował kolejno w sześciu placówkach misyjnych. Najpierw w Mullaitivu, potem w Arippu i Point Pedro. Dwanaście lat spędził w Dżafnie. Na ostatnie dwadzieścia lat związał się z placówkami w Pallimunai i Thalvupadu. Przez cały czas pracował wśród Tamilów, którzy uważani byli za obywateli drugiej klasy. Największą inwestycją było wybudowanie przez niego w Thalvupadu całego osiedla, które przez wdzięcznych mu ludzi zostało nazwane Cierpkapuram (osiedle Cierpki). Załatwiał wiele spraw gospodarczych i administracyjnych. W związku z tym częściej widziało się go na motocyklu, a rzadziej przy stole. W wolnych chwilach zajmował się pszczelarstwem. Miał też fuzję i dla rozrywki chodził na polowania…”. – czytamy w http://wlkp24.info.
Podczas piątkowego spotkania można było spróbować – tamilskich potraw, a wieczór zakończył pokaz tańca.
Co było smutne? Brak jakichkolwiek przedstawicieli naszych tutejszych organizacji polonijnych, przybyłych Polaków można było policzyć na palcach jednej ręki. Szczęśliwie sytuację ratowała nieco obecność konsula generalnego w Toronto Grzegorza Morawskiego.
Zniszczono kolejne polskie miejsce pamięci na Ukrainie
W Bykowni pod Kijowem mieści się cmentarz. Spoczywają tam ofiary terroru stalinowskiego, które zostały rozstrzelane w latach 1937–1940. Obecnie Bykownia jest prawie dzielnicą Kijowa. Mija już ponad 10 lat od pisanych w prasie artykułów o „biznesie na ludzkich kościach”, kiedy to zaczęto w Bykowni wyrąbywać las, gdzie swoje ostatnie miejsce spoczynku znalazło 3435 polskich obywateli i sprzedawać masowo ziemię pod budowę „domów dla bogatych”, jak to się na Ukrainie nazywa.
21 września 2012 roku w obecności Prezydentów Polski i Ukrainy uroczyście otwarto Polski Cmentarz Wojenny w Kijowie-Bykowni, zwany czwartym cmentarzem katyńskim. Do września 2012 roku Ofiary upamiętnione były krzyżem, ustawionym przy kwadratowej wspólnej mogile, do której złożono szczątki Ofiar, wydobyte podczas prac ekshumacyjnych. Na drzewach wokół mogiły umieszczono tabliczki z nazwiskami i fotografiami. Bardzo dużo drzew obwiązano ozdobnymi ręcznikami – tradycyjnym ukraińskim darem z błogosławieństwem na dobrą drogę.