Drogi Czytelniku, czy kiedyś zastanawiałeś się, co znaczy kolejka na granicy państwa? Tak, były kiedyś, dawno, w czasach PRL-u. Ale wtedy życie wyglądało inaczej. Dobro narzucone wszystkim obywatelom przez obywateli, którzy tego dobra doświadczyli, powinno stać się ogólnie przyjęte przez masę dobra nieznającą. Zbyt zakręcone, nie tak, drogi czytelniku? Prościej mówiąc, otwierając jeden rynek towarów, niekoniecznie odbija się to dobrem dla konsumenta. Oczywiście, teraz każdy towar jest dostępny. Ale co dalej, gdy fabryki produkują wszystkiego coraz więcej i więcej, a rynek europejski jest ograniczony?
I tu powstaje pewien poważny problem. Co zrobić z nadmiarem towaru? Wielkich koncernów nikt nie spieszy się zamykać, bo zysk z czego będzie przychodził? Obecna sytuacja na rynku pracy nie wygląda najlepiej, w każdym kraju jest podobnie. I pojawił się, oczywiście nie sam i nie na jednym miejscu, problem własności. Jeżeli na rynku są markety, operatorzy komórkowi, kilka fabryk, to już jest prawie koniec. No i widzimy, że przeważnie mają jednego właściciela. Mówi się o wkładaniu kapitału, czy to niemieckiego czy jakiegokolwiek innego. Ale ten konkretny kapitał, czyt. wkład, do kogoś należy, jest czyjąś konkretną własnością.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!