Często słychać walenie czymś o ściany – łup, łup! Na początku nie wiedziałam, co to jest.
Ostatnie dni są spokojniejsze, bo pani starsza nie może jeździć samochodem, a ja jej nie mogę wozić, bo ona skasowała swój samochód. Tak nam się wszystkim wydawała i wiadomość o tym cała rodzina przyjęła z ulgą, a jej wnuczka, chora na depresję, nawet ze śmiechem. Babcia cała, a samochód zniszczony, o tym można tylko pomarzyć. Babcia od 31 lat kursowała wciąż samochodem, wyjeżdżała z domu o 9 rano, wracała o 18. Zostawiała także chorego męża, nic jej nie mogło przeszkodzić. Gdzie jeździła? Do kawiarni, na kawę, na ciastko, a potem po dzieciach, bo ma ich jedenaścioro. Odwiedzała bez zapowiedzi, ale znajomych też. Ze mną też tak zaczęła robić. Planowała za dwa dni jechać do syna, ja patrzyłam w mapę, na naszą trasę, dostałam GPS-a, żeby mi było łatwiej, a okazało się, że syn o niczym nie wie. Zaznaczyłam więc ostatnio, że babcia ma najpierw dzwonić i zawiadomić, że przyjedziemy, a jej wytłumaczyłam, że to różnica, gdy jedzie sama, jak wcześniej było, a teraz ze mną. Ja jestem obcą osobą dla rodziny.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!