Szykuję się już. Moje rzeczy, które ewentualnie wezmę, składam na kanapce w syna pokoju. Nie chcę, aby babcia wiedziała, że wyjeżdżam, bo się będzie martwić. Wykładam dużo rzeczy, potem wybiorę z tego te, które wezmę. Staram się wziąć jak najmniej.
Pojadę chyba dużym autobusem. Martwię się tym, bo możemy zmarznąć, czekając na niego, a nie ma się gdzie ogrzać. Poczekalnia czynna do 16. Więc odpada. Taksówki, którą przyjedziemy, ze względów ekonomicznych nie możemy przetrzymywać. Samochodu nie kupiliśmy jeszcze, a chciałam kupić volkswagena za 6 tysięcy złotych, z roku 2006. Mały samochodzik, na cztery osoby, wystarczyłby. Mąż jednak powiedział, że on teraz samochodu nie będzie kupował. Zgadzam się z tym, jest zima. Gdy mnie nie będzie, to nie będzie potrzebny. Zakupy można przynieść, do przychodni – pójść, jedynie, aby odwieźć mnie na dworzec. Więc taksówkę weźmiemy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!