Ostatnie dni życia pani starszej i mojej pracy w Niemczech
Byłam na spacerze, wykorzystałam to, że przyszła córka pani starszej niemieckiej. Córka po dwutygodniowym wyjeździe z Niemiec na Majorkę, zachorowała na ucho i dzisiaj dziesiąty tydzień brania antybiotyku, ostatni dzień, a ona ucho ma nadal zatkane. Dobrze, że przyszła do swojej 97-letniej matki, pani przy swoich dwóch córkach, jest zawsze spokojniejsza i jakoś słyszy, co do niej mówią.
Kończę mój pobyt tutaj, z nowymi doświadczeniami. Wiem, że polepszyłam życie pani starszej i przy okazji całej rodzinie. Teraz przyjedzie nowa opiekunka. Myślę, że to, co opiszę, już reasumując, może się przydać innym opiekunom, albo po prostu ludziom starszym. Tutaj był taki przypadek, że pani starsza nie potrzebowała środka nasennego przed pójściem spać, bo normalnie zasypiała. Podawano jej jednak i to, wg wskazówek lekarza, od dawna – Oxazepan. Budziła się więc już o 2 w nocy i trochę podsypiała do rana, ale wciąż budziła opiekunkę czy rodzinę i pytała, która to jest godzina. Następny lek od lekarza szkodził jej skutkami ubocznymi i przeszliśmy na zioła.
Złoty saksofon, złote Niemcy
Jest 14 listopada, powinnam może już wracać do domu, do Polski. Tym bardziej że zbliżają się moje urodziny. Zapowiedziałam już tutaj, że ich nie obchodzę. Krępowałabym się tylko. Myślę, że dla nich też by to było krepujące. W moim domu rodzinnym nie obchodziło się urodzin.
Raz, w Niemczech, nie zastrzegłam tego, a byłam wtedy u rodziny w Hamburgu. Zorganizowali cały dzień. Pani starsza upiekła dzień wcześniej ciasto i schowała je do piwnicy, żeby to była niespodzianka. Córka pani starszej przyszła opiekować się dziadkiem, a my na występ baletu. Tam kielich wina w przerwie, a ja się bałam, bo ta ponad 70-letnia żona pana starszego kierowała samochodem i bez alkoholu bardzo źle. Często najeżdżała na krawężnik, jeździła za szybko. I jakoś łapczywie. Dostałam wiele kwiatów – drogich wiązanek, ale nie dostałam żadnego normalnego prezentu. Żeby chociaż jedną kawę czy czekoladę, żebym mogła zawieźć dzieciom.
Niemiecki pokoik dla polskiej opiekunki ludzi starszych (2)
Pokoik w wielkim domu milionerki – 92-letniej babci, która dbała o picie dla ptaszków.
Dom stary, pomalowany na biało, koło Lubeki. Dom z basenem, też starym, a mój pokój z łazienką o kaflach niebieskich, na szczęście zamykany na klucz. Kilka osób miało klucze do tego domu. Jak się zamknęłam wieczorem, to już stamtąd bałam się wychodzić. Na początku błądziłam po tym domu, różne korytarze, rycerze w zbroi o normalnej wysokości człowieka. Raz tylko ta pani w nocy mnie zawołała, chyba też miała przycisk alarmowy, bo przecież była daleko ode mnie. Dziwny to był dom, a pierwszej nocy spałam w pokoju z balkonem, na którym królowały już gołębie i wszystko zabrudziły. W ciągu dnia wyjechała poprzednia opiekunka, więc poszłam na jej miejsce, lepsze, bo zamykane.
Niemiecki pokoik dla polskiej opiekunki ludzi starszych
Opiekunce należy się bezpłatne zamieszkanie wraz z wyżywieniem. Mieszka ona przy starszej osobie niemieckiej i się nią opiekuje, przez 24 godziny na dobę. Nie ma mowy o żadnym alkoholu, o wyjściu czy zwolnieniu lekarskim. Jak ktoś poważnie chory, to się go zawraca. Przy grypie, gorączce, spełnia się swoje obowiązki nadal.
Opiekunka powinna mieć jeden dzień wolny w tygodniu i powinna mieć dwie godziny czasu wolnego na dzień, w ustalonych godzinach. W umowach tego nie ma. Jedne opiekunki to mają, inne nie. Myślę, że 70 proc. opiekunek tego nie ma, zwłaszcza gdy rodzina daleko, a osoba starsza w domu rodzinnym. Młodzi Niemcy zaczęli także wyjeżdżać za pracą, w obrębie swojego kraju. Najlepiej się zarabia koło Monachium, ale tam też droższe jest utrzymanie.
Każdy dom niemiecki ma coś specyficznego
Pierwszy dom było koło Lubeki, małżeństwa staruszków. Ona jeszcze żwawa, on miał z tyłu, na nerkach, ranę powojenną. Ten dom kojarzy mi się z jabłkami. Otaczały go jabłonie, jabłka z nich spadały i nikt ich nie zbierał, nie zagospodarowywał. Było ich za dużo. Nie były też grabione, leżały pod drzewami.
Drugi dom, pani z demencją, wielkie domisko, do którego zaglądały jeżyny z pędami po trzy metry. Ten dom to wielkie drewniane piękne okna. Były brudne, co widać było z ulicy. Stawałam na drabinie i je myłam. Nie musiałam tego robić, robiłam to, aby mieć satysfakcję, aby zabić czas wolno sunący i aby zabić tęsknotę za dziećmi zostawionymi w Polsce, za rodziną czekającą i potrzebującą pieniędzy, a żadnego 500 plus jeszcze nie było. Był rok 2009. O takich oknach marzyłam, tymczasem nie stać nas na to było. Dopiero pod koniec 2015 i na początku tego roku wszystkie wymieniliśmy w całym mieszkaniu naszym.
Świat tańszych zakupów - Oczami opiekunki ludzi starszych w Niemczech
Opiekuję się w Niemczech panią 97-letnią. Ona miała ośmioro dzieci, które ją odwiedzają, była też dwunastym dzieckiem w rodzinie i miała siostrę bliźniaczkę. Wszyscy jej bracia wrócili z wojny.
Dzisiaj było dużo rodziny. Przyjechali zobaczyć panią starszą, bo rano podobno ten syn, który mieszka z panią starszą, dzwonił do nich i mówił sensacje, jak to się czuje ich mama i co wyprawia. Rzeczywiście, ona czuje się z każdym dniem lepiej, odzyskuje siły i nawet go dzisiaj zganiła, że córka więcej się nią zajmuje niż on. On jej nie odpowiedział, tylko znów powtórzył, że jego 97-letnia matka będzie niedługo prowadzić samochód. Gdy tu przyjechałam, była umierająca. Mówiłam mężowi, że pewnie za kilka dni wrócę. Pomogły zioła i to, że się na nich znam. Interesuję się nimi, bo do zdrowia też doszłam dzięki ukraińskiemu irydologowi – zielarzowi. To było z 20 lat temu.
Niemieckie zjednoczenie
Obiad, zupa purée, a pod koniec zadzwoniła koleżanka, która pracuje na tej wsi niemieckiej od roku, zmienia się z jeszcze jedną, co 6 tygodni. To jest taka prawie koleżanka, bo ktoś nas zapoznał, dzielimy ten sam los. Ona jest opiekunką pond 90-letniego pana, ja 97-letniej pani. Jej pan jest w lepszym stanie, za to ja mam dom położony prawie w centrum tej dużej wsi. Jej synowie urządzeni, a ona jest z tych kobiet doradzająco-krytykujących, i do tego wypytujących się. Wchodzi na tematy mojej niemieckiej rodziny, a nie powinna. To tajemnica zawodowa i staram się odpowiadać, nie odpowiadając.
Jeździłyśmy po lasach, przez łąki i pola, jakoś odetchnęłam, chociaż wolałabym trochę też i pospacerować. Dzisiaj było w jej stylu, te nasze dwie godziny wolne. Wczoraj było w moim stylu, rowery zostawiłyśmy i pochodziłyśmy sobie. Jesteśmy chyba w tym samym wieku, ona ma za sobą już osiem lat pracy opiekunki w Austrii i w Niemczech. Pewna siebie kobieta, uważa, że zna język niemiecki bardzo dobrze, a Strasse wymawia, jak się pisze, a przecież Niemcy sp, st mówią szp, szt. Nie poprawiłam jej dzisiaj, jednak przydaje się taka koleżanka na jesienne szarugi. Ona mnie nie może odwiedzać, ale ja ją tak. U mnie nie ma warunków, bo duża rodzina.
Niemki chodzą w butach sportowych
29 września 2016
Wróciłam z wycieczki do sąsiedniego miasta, miałam wolne kilka godzin. But mi się rozerwał i rozrywał coraz bardziej. Musiałam kupić buty, a miałam tylko 30 euro. Za taką cenę nic nie było, nawet letnich butów, w końcu natrafiłam na tańszy sklep i kupiłam przecenione do 20 euro buty, czarne, dość eleganckie, ale nie na jesień czy zimę, a zima niedługo. Takie kosztowały minimum 46 euro. Założyłam te buty przy sprzedawczyni na nogi, a stare ona poradziła mi, abym wyrzuciła do kosza na śmieci przy ulicy. Tak zrobiłam, ale poszłam dwa sklepy dalej, a tam buty jesienne na teraz i całkiem dobre. Były co prawda droższe o 10 euro, ale akurat tyle miałam, co miałam zrobić? Nic nie mogłam zrobić. Spojrzałam na podeszwy, były już brudne.
Przedemerytalni nędzarze polscy
Dotrwać jakoś do emerytury, przeżyć ten czas. Dotrwać do emerytury męża. Jest to cel wielu małżeństw, które odchowały już dzieci. Są to ludzie, których do pracy w Polsce nikt nie chce, bo dla młodych pracy nie ma.
Mężczyźni w Polsce w wieku ponad 50 lat nie mają szans na pracę. Część z nich ma szczęście, że mają dobre żony, które jadą za granicę do pracy. Żony po 60-tce mają już emerytury, niskie na pewno, jak to żony. Żony pracowały i opiekowały się dziećmi, i dlatego emerytura ich jest niska. I wynosi do 1500 złotych. Jeśli dzieci było co najmniej dwoje. Więc żony teraz utrzymują męża ze swojej emerytury. Jednak ona nie wystarcza i żony jadą do Niemiec do pracy i pracują jako opiekunki w Niemczech.
Służba nie drużba i ja o tym wiem
Jestem w Niemczech. Rodzina wielodzietna z dziada pradziada. Babcia, którą się opiekuję, miała ośmioro dzieci, ma teraz 97 lat. Sama ma jedenaścioro rodzeństwa, gdyż urodziła się jako 12. dziecko, razem ze swoją siostrą bliźniaczką, która umarła 3 lata temu.
Babcia – oma, po niemiecku, bo opa to dziadek… Babcia jeszcze dwa tygodnie temu żyła jak całkiem zdrowa osoba. Upadła w nocy, gdy wstała do toalety, i teraz boi się chodzić. Co jada i co pije? Jada normalnie, ale pije kawę tylko bezkofeinową, a wieczorami herbatę miętową na zmianę z herbatą z kopru włoskiego. Więc znów ta herbata miętowa, wcześniej dziadek 99-letni ją pił. Pijmy więc miętę. Rodzina jest razem, babcia mieszka w domu otoczonym przez domy jej dzieci. Najdalej mieszkają dwie jej córki, bo 50 km stąd. Dwie w tym samym mieście. Codziennie ktoś tutaj przychodzi, przyjeżdża, krzątają się. Wczoraj mi przywieźli telewizor – dwóch braci, montowali razem antenę. Jutro przywiozą inny, większy, bo ktoś z rodzeństwa ma taki. Telewizor nie jest mi tak już potrzebny, bo mogę nie słyszeć babci, gdy będzie włączony, ale niech już będzie, jak tak chcą. Dzisiaj dostałam dodatkowy stoliczek, ładny, okrągły.