Usprawiedliwianie fałszerstw
Rzecznik prasowy Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, Andrew Hollinger, we wpisie z 1 maja odnosi się do słów szefa FBI o nazistowskich mordercach i ich "wspólnikach z Niemiec, Polski, Węgier i wielu innych miejsc".
Jak pisze, choć Polska była poddana brutalnej okupacji, wielu obywateli współuczestniczyło w likwidacji Żydów. Planując na przykład budowę obozów śmierci, naziści korzystali między innymi z pomocy polskich sił zbrojnych i kolejarzy, a także osób do pilnowania gett i deportacji Żydów do obozów.
Ponadto, niektórzy obywatele pomagali w identyfikacji, denuncjacji i odnajdywaniu ukrywających się Żydów i aktywnie uczestniczyli w plądrowaniu ich majątków. Oprócz tego mieszkańcy miasteczek wschodniej Polski przeprowadzali pogromy i mordowali żydowskich sąsiadów, między innymi w Jedwabnem koło Łomży.
70 lat temu
CBC nadało dobry program o końcu wojny. Pokazano kanadyjskich weteranów witanych w Holandii, bo oni sporą część jej wyzwolili, choć wcześniej Bredę wyzwolili Polacy gen. Maczka.
Po wojnie były same afronty wobec Polaków. Polskich generałów nie zaproszono ani na trybunę honorową, ani do udziału w defiladzie, bo "swych" Polaków miał przysłać Stalin. Gdy się okazało, że ich nie będzie, na dzień przed paradą zaproszono ich i nawet miano ze Szkocji przysłać po nich samoloty. Oczywiście głównodowodzący bodaj generał Bór-Komorowski odmówił.
Wylew wazeliny
Nie wiem, czy kiedyś była w "Gazecie Koszernej" taka liczba nekrologów jak po śmierci pana Władysława Bartoszewskiego, gdzie przynajmniej połowa dających klepsydry tytułowała go niezgodnie z prawem "profesorem".
Nie da się ukryć, że był działaczem Rady Pomocy Żydom oraz wybitnym pisarzem. Ale sławienie go jako polskiego męża opatrznościowego to co najgrzeczniej przesada.
Ba, trzeba przypomnieć, że nie zareagował, gdy w jego obecności w parlamencie Izraela szkalowano Polskę oraz na inne tej samej kategorii ataki na Polskę.
Fałszowanie wyborów – nowy system rosyjski
Wedle opozycji w Moskwie, w ostatnich wyborach prezydenckich zastosowano ciekawy system. Sporej liczbie ludzi wydano po kilkadziesiąt zaświadczeń – uprawnień do głosowania. Taki dokument może dostać każdy, kto w dniu wyborów nie będzie w miejscu zamieszkania, i na jego podstawie może głosować w dowolnym punkcie wyborczym. Potem takich "wyborców" pakowano w autobusy. Jeździli od punktu wyborczego do punktu wyborczego i "właściwie" oddawali głosy.
Inna metoda była taka, że wyborca był "zapraszany" do jakiegoś "miejsca" koło lokalu wyborczego. Tam dawano mu wypełniony "właściwie" biuletyn. Potem szedł do swego punktu wyborczego, brał biuletyn i szedł za przepierzenie. Nowy biuletyn wkładał do kieszeni, a otrzymany wypełniony biuletyn wrzucał do urny. Otrzymany od komisji biuletyn zanosił do wspomnianego miejsca i otrzymywał "dolę".
Kolejna potwarz
Szef FBI, przemawiając w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie z okazji rocznicy zakończenia powstania w getcie w Warszawie, oskarżył Polaków o współudział w mordowaniu Żydów. Nic nowego, szczególnie gdy jego szefowi – Obamie – coś podobnego uszło na sucho.
Jankesom warto przypomnieć, że nie chcieli przyjąć więcej Żydów przed wojną, a podczas wojny nie chcieli zbombardować linii kolejowej do Oświęcimia.
Tą wypowiedzią zajęło się moc osób, zaczynając od imć Komorowskiego, który jest współwinny, bo słabiutko zadziałał po wypowiedzi Obamy – np. nie wezwał na dywanik ambasadora USA. Teraz Polacy, zwłaszcza kandydaci na prezydenta, powinni jednym głosem krzyczeć: tylko dymisja dupka z FBI może nas usatysfakcjonować.
Nic innego jak dymisja. Jeśli jej nie będzie, to spotykamy się pod ambasadami USA w niedzielę w południe od Tokio przez Moskwę, Warszawę, po Londyn i Ottawę.
Piąta rocznica
Konfliktu nie było. Prezydent Komorowski w czwartek wieczór w drodze z Kijowa zatrzymał się w Krakowie i złożył wieńce przy grobie państwa Kaczyńskich na Wawelu.
Następnego dnia z imć Kopacz i innymi notablami był rankiem na cmentarzu Powązkowskim, gdzie przy asyście kompanii honorowej była mała uroczystość z minimalnym udziałem publiczności.
Natomiast od samego ranka na Krakowskim Przedmieściu roiło się od Rodaków. Najpierw była Msza św. w kościele radziwiłłowskim koło pałacu prezydenta.
Kości zostały rzucone – czyli rozpoczęła się gra
Tak miał powiedzieć Juliusz Cezar, kiedy ruszył na podbój Galii, czyli obecnej Francji. W Wielki Piątek, 3 kwietnia, w Mińsku ukazał się w opozycyjnym półtygodniku – "Narodna Wola" – mój list do prezydenta Łukaszenki, który w wersji polskiej załączam:
Szanowny Panie Prezydencie.
Chciałem Pana i obywateli Białorusi poinformować, że będę startować w nadchodzących wyborach prezydenckich. Nie tyle pragnę wygrać, bo to jest praktycznie niemożliwe, gdyby nawet na trzy zmiany pracował dla mnie patron spraw beznadziejnych św. Tadeusz Juda, który ma ołtarz w "Czerwonym Kościele" w Mińsku. Chcę nagłośnić pewne fakty, bo to, co mówi kandydat na prezydenta, jest dużo lepiej słyszane, niż gdyby to samo mówił najprzedniejszy profesor jakiegokolwiek naszego uniwersytetu.
Z Mińska (nr 14/2015)
Z Mińska
Pogoda najpierw była podobnie ciepła jak w Warszawie. Na krzakach widać pączki, choć na drogach w lasach widać było resztki śniegu. Młodzi już chodzą w kurtkach. Potem przyszło ochłodzenie i tak ma być do świąt.
Za mej nieobecności przyjechała druga osoba Stolicy Apostolskiej, czyli kardynał sekretarz stanu. Miał spotkania z prezydentem, uśmiechali się i oficjalnie zapowiedziano stworzenie w Mińsku Akademii Teologicznej im. Jana Pawła II. Różne komentarze mówią, że omawiano też wizytę na Białorusi Ojca Świętego, bo podczas swej wizyty w Watykanie Aleksander Grigorowicz zapraszał już Go do odwiedzenia naszego kraju.
Polski IPN
Polski IPN
Od 2009 r. piszę do prezesa tej "dostojnej" instytucji, by przedrukowała książkę panów M. Arczyńskiego i W. Balcerka o "Żegocie", czyli Radzie Pomocy Żydom, którą wydał Czytelnik w 1979 i 1982 roku. Potem tylko, bez przypisów, sam ją wydałem w 150 egzemplarzach w 2009 r.
Od czterech miesięcy piszę znów do prezesa IPN, by był łaskaw mnie przyjąć. Wreszcie dr Andrzej Zawistowski odpisał mi, że trzeba by zająć się sprawą "Żegoty", by w oparciu o nowe materiały zrobić rozszerzone wydanie książki o niej. Ponadto dowiaduję się, że nie ma szansy, by w ciągu najbliższych dwóch tygodni prezes mnie przyjął.
Z Warszawy (12/2015)
Z Warszawy
Cieplej jest niż w Mińsku, trawa zielenieje, a krzaki wypuszczają pączki. Na Nowym Świecie wystawiają już przed kawiarniami stoliki. Tylko niejeden boi się, że znów na Wielkanoc będziemy lepić bałwany ze śniegu.