Grodno
W tym półmilionowym mieście dawno nie byłem, więc skorzystałem z okazji i pojechałem tam z Włodkiem Pacem, korespondentem Polskiego Radia z Mińska.
Włodek zawiózł mnie na dworzec kolejowy, który lśni od marmurów, stali nierdzewnej i szkła. Okazało się, że ponad rok temu zakończono jego modernizację i naprawdę jest luksusowy, choć teraz nawet pociągi z niego do Polski nie chodzą, a za Sojuza przez Grodno jechało dziennie sześć par pociągów między Berlinem czy Warszawą przez Wilno do Petersburga i wtedy obskurny dworzec kipiał życiem. Na tym dworcu, jak na wielu dworcach kolejowych byłego ZSRS, są tzw. pokoje dla matek z dziećmi, czyli małe hoteliki. Podobnie jest w Grodnie, za 8 dolarów dostałem łóżko w dwupokojowym świecącym czystością pokoju z TV i lodówką, ale niestety bez podłączenia do Internetu.
Wiosna w Mińsku (22/2016)
Wiosna w Mińsku
Jest ciepło, słonecznie i bajecznie zielono, a w wejściach do metra pachnie konwaliami, bo stoją tu z ich naręczami głównie starsze kobiety. Na ulicach panie roznegliżowane i już zadają szyku w długich sukniach, ale większość dziewcząt chodzi w dartych dżinsach.
Piknik strzelecki
Firma Frajda organizująca wczasy dla młodzieży nad morzem i w górach, przygotowała fajną imprezę. Wynajęła strzelnicę Klubu Legii mieszczącą się praktycznie na terenie Akademii Obrony Narodowej w Rembertowie. Można tam było bezpłatnie strzelać z wiatrówek, teraz zwanych bronią pneumatyczną, kbks-ami, czyli karabinkami małokalibrowymi, oraz za pieniądze pistoletami Klok 9 mm, jakie ma teraz armia.
Po zakończeniu strzelań było rozdanie nagród, w tym roweru. Pogoda była kiepska, ludzi i dzieciaków niewiele. Co by było, gdyby na kolejnym pikniku „Gońca” było strzelanie? Może jakaś firma handlująca wiatrówkami by się z tym, co sprzedaje, tam pokazała.
Wpadka
Spakowany i objuczony swymi książkami zjawiłem się na lotnisku w Warszawie. Przy rejestracji na lot do Chicago miłe panie stwierdziły, że mój kanadyjski paszport stracił 2 lutego ważność, więc do Chicago, a potem do Toronto teraz nie przybywam.
Nauka moralna, drodzy czytelnicy, sprawdzajcie co najmniej na miesiąc przed odlotem ważność paszportu.
Trzeci maja w Warszawie (2016)
Uroczystości miały miejsce na placu Zamkowym, gdzie przybył Prezydent z liczną świtą i wygłosił długawe przemówienie, podkreślając konieczność zmiany Konstytucji.
Potem była defilada Kompanii Honorowej, która wystąpiła z nowymi polskimi karabinami. Dalej prezydent w otoczeniu borowców przeszedł szpalerem rodaków do swego pałacu, a za nim ministrowie i liczni posłowie. Na samym końcu szła pani premier Szydło, do której łatwiej było się przecisnąć. Wielu ściskało Jej rękę, a ja zaś chyba jeden z nielicznych ucałowałem jej rękę, podkreślając schamienie polskiego narodu przejmującego złe zwyczaje „Europy”.
Votum separatum
Nie zostałem zaproszony na Forum w uczelni o. Rydzyka w Toruniu i na nim nie byłem. Nie wiem, ile mądrego i do kogo powiedziano, ale w przeciwieństwie do pana Kokoszkiewicza z „Gazety Warszawskiej”, który pisze o tej imprezie, spędziłem 20 lat w Kanadzie i USA, a od 25 lat mieszkam na Białorusi. Więc jestem wyjątkiem, co wie, co tam i tu się dzieje.
W październiku spotkałem prezydenta Dudę w Nowym Jorku i powiedziałem Mu dwie rzeczy:
1. Nie potrzeba nam i Jemu biura do spraw Polonii. Wystarczy, by dobrze współpracował ze „Wspólnotą Polską”, której prezes nie jest mym przyjacielem;
2. Trzeba zwołać jak najszybciej zjazd Polonii.
Przykład dla Prezydenta
W czwartek, 14 kwietnia, prezydent Putin zasiadł z dwoma dziennikarzami i ponad cztery godziny odpowiadał na pytania rodaków. Tym razem sprawa była trochę podretuszowana, bo pytania były zgłaszane przez Internet i zapewne selekcjonowane.
Poprzednio w kilkunastu miastach Rosji ustawione były wielkie billboardy, kamery TV oraz za płotami obywatele. Kolejno włączano kamery w różnych miastach i ludzie zgromadzeni przy płotkach widzieli prezydenta i mogli zadawać pytania. Tu też mogli być dobrani ludzie, ale ktoś z drugiego czy trzeciego rzędu mógł machać i prezydent mógł kazać mu podejść do pierwszego rzędu i powiedzieć, co chce. Prezydent mógł też wykazać inicjatywę i zapytać kogoś niestojącego w pierwszym rzędzie, żeby mu odpowiedział.
W Warszawie (16/2016)
Wreszcie wiosna, można chodzić w marynarce z szalikiem, ale było już cieplej w marcu, rozkwitały już niektóre kwiaty oraz pojawiły się liście.
Pogrzeb monarchisty
W sobotę, 9 kwietnia, w katedrze św. Jana w Warszawie odbyła się msza pogrzebowa za duszę posła, śp. Artura Górskiego, odprawiona przez biskupa Antoniego Dydycza z Drohiczyna, który w kazaniu podkreślał, że Artur był inicjatorem intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski.
Na tę uroczystość przybyli prezydent Duda, premier Szydło, wódz PiS-u pan Kaczyński, którzy przystąpili do komunii. Był też minister Macierewicz, moc posłów, tłumy rodaków i sporo pocztów sztandarowych. Był też ambasador Węgier, bo Artur był członkiem sejmowej komisji polsko-węgierskiej, ale olał pogrzeb ambasador Litwy, choć Artur też był członkiem komisji polsko-litewskiej, czym dał dowód, że śp. Artur dość mocno bronił spraw Polaków w tym kraju.
Chińska Wielkanoc
Po przyjeździe do Szanghaju, 35-milionowego centrum handlowo-przemysłowego Chin, znalazłem w Internecie informację, że polska msza będzie odprawiona w sobotę przed Niedzielą Palmową o godzinie 16 w katedrze. Pojechałem taksówką, zachęcony faktem, że są tam bardzo tanie. Okazało się, że zostałem wprowadzony w błąd, bo w Szanghaju nie ma polskiej mszy, a podobno jest tylko polski ksiądz w odległym o ponad 1000 km Pekinie. Uczestniczyłem więc we mszy chińskiej, na której prócz mnie był jakiś blondas, z którym nie udało mi się po niej spotkać.
Sama katedra jest w generalnym remoncie między innymi dlatego, że rok temu była tu powódź. Teraz msze odbywają się w sąsiednim budynku seminarium, gdzie jest dość duża sala na parterze i kaplica na piętrze.
Spotkanie lewaków
W restauracji mego brata Stanisława spotykają się ponoć wielcy ludzie. 14 marca była tam dyskusja o książce śp. polityka francuskiego Jeana Moneta.
Przypadkiem tam wpadłem i usłyszałem moc "ciekawych" wypowiedzi, między innymi że prezydent łamał konstytucję i już dziś jest w Polsce "stan wojenny". Chyba jeszcze nie ma, bo samochody pancerne nie stoją na skrzyżowaniu ulic, nie ma godziny policyjnej, telefony działają, a imć Lis nie na Białołęce, ale w Konstancinie po ciężkiej pracy, walcząc z PiS-em, doznaje uciech rodzinnych. Ale jak ktoś chce, to zawsze bzdury w swym gronie może pleść, nie tracąc twarzy.