Eurowybory
Zachodni banderowcy
Prowadząc początkiem kwietnia kwerendę archiwalną w Międzynarodowym Instytucie Historii Społecznej, spędziłem kilka dni w Amsterdamie. Holenderski kolega, facet z zupełnie nieholenderskim dystansem do świata i poprawności politycznej, wręczył mi do ręki gazetę. Uśmiechnął się od ucha do ucha. Na pierwszej stronie "De Telegraaf", największego holenderskiego dziennika, z prawie dwoma milionami nakładu, przeczytałem tytuł artykułu: "Pijany Polak taranuje fasadę".
Wielkanoc w Mińsku
W mieście zielono już prawie jak w Warszawie, a tego roku Wielkanoc nasza i prawosławna są w tym samym czasie. Po ulicach ludzie chodzą ubrani do "figury", a widać też panie ubrane w długie letnie kiecki. Na głównych ulicach pod restauracjami otwierane są ogródki, gdzie jeszcze mało ludzi.
Na targu moc sztucznych kwiatów, bo za osiem dni po Wielkanocy prawosławnej jest Radnica, czyli Zaduszki prawosławnych, kiedy idą oni na groby krewnych i tam nie tylko zostawiają kwiaty, ale jest poczęstunek, naturalnie z kieliszkiem.
Pokój będzie straszny!
Obawiam się, że właśnie może się sprawdzić ulubione porzekadło militarystów, żeby "korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny". Na taką możliwość wskazują prace podjęte w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, które mają na celu ustanowienie sprawnej procedury "wymuszania pokoju".
Chodzi o to, że ONZ została pomyślana przez amerykańskiego prezydenta Franklina Roosevelta, któremu nie wiedzieć czemu jacyś złośliwcy przypisują żydowskie pochodzenie i nazwisko "Rozenfeld", podobnie jak panu Władysławowi Frasyniukowi nazwisko "Rotenschwanz". Ale o ile nazwisko "Rozenfeld" jeszcze można sobie wyobrazić, a zresztą – po co sobie od razu "wyobrażać", kiedy ja sam znam uroczego człowieka noszącego takie właśnie nazwisko, podczas kiedy z nazwiskiem "Rotenschwanz" nigdy jeszcze się nie spotkałem.
Niezwyciężenie
Poczucie dumy narodowej to swoista zbroja naszej wspólnoty. Nadal, wbrew knowaniom nieprzyjaciół i wbrew okolicznościom. Idąc dalej tym tropem, wspieranie ludzi, na ramionach których stoimy, plus roztropna troska o nasze bieżące interesy, to rodzaj efektywnej tarczy i kopii.
Na koniec weźmy do rąk ksenofobię odzianą w jej rudymentarny, kulturowy sens – wówczas, poza zbroją, tarczą i kopią, otrzymamy również coś w rodzaju miecza. Jeszcze lepiej: coś w rodzaju eskadry B-2 Spirit. Eskadry dobrze uzbrojonej, dodajmy. Nie do zwyciężenia.
Zielona Warszawa
Jeśli pogoda się nie popsuje, to Wielkanoc będzie zielona, bo drzewa są już z małymi liśćmi, i ciepła, ale...
Uczucia
Tu i tam sprzedaję swą "ukraińską" książkę i widzę jak na dłoni, że Polacy mają Ukraińców dość i wcale nie są zachwyceni popierającymi ich mediami, ba, twierdzą, że one kłamią.
Pewna dość zarozumiała Pani twierdziła, że wszystko wie o tym, co się tam dzieje, więc zadałem jej pytanie, kto na konflikcie w Kijowie zyskał.
Rosjanie – powiedziała bez zająknięcia.
Nie, bo przed konfliktem mieli za niską cenę bazy na Krymie i dobre stosunki z Zachodem. Teraz mają więcej baz, ale koszt przejęcia Krymu jest już spory i będzie niemały. Popsucie stosunków z Zachodem też już kosztuje, a może jeszcze kosztować więcej.
Ukraińcy stracili co najmniej 500 ludzi i mają piramidalny chaos. Naturalnie straciła UE. Bo do nowej Ukrainy będzie musiała dopłacać, a zapewne też dopłaci z kieszeni polskich podatników.
Dziewczyna z Kijowa, która mi pisać książkę pomagała, donosi, że rząd tam nic nie robi, a kraj po kawałku przejmują Ruscy. No cóż, jakie władze, takie rezultaty.
Na wszystkich frontach
Wygląda na to, że przedsięwzięta przez ukraińskie władze w Kijowie próba pokazania opinii międzynarodowej, że kontrolują one sytuację również we wschodnich prowincjach Ukrainy, spaliła na panewce. Jeszcze w poniedziałek, 14 kwietnia, pełniący obowiązki tamtejszego prezydenta pan Aleksander Turczynow zapowiadał "szeroko zakrojoną operację antyterrorystyczną" przeciwko "terrorystom", za jakich w "tajnym dekrecie" zostali uznani działający w obwodzie donieckim i sąsiadujących "separatyści", ale już w środę, 16 kwietnia, w przeddzień zaplanowanego wcześniej czterostronnego spotkania w sprawie Ukrainy w Genewie okazało się, że cała "operacja" zakończyła się blamażem.
Wprawdzie wojsko wysłane przez Kijów odzyskało lotnisko w Kramatorsku, ale samo miasto, podobnie zresztą jak i inne miejscowości opanowane wcześniej przez "separatystów", nie tylko pozostało pod ich kontrolą, ale w dodatku w kilku przypadkach "separatyści" przejęli pojazdy pancerne, samochody, ciągniki artyleryjskie i haubice ukraińskiej armii, i to bez walki.
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (6)
Wtorek
Przemysłowiec z Toronto
Stan Tymiński, jak co wtorek, wstaje zwykle po szóstej rano. Wypuszcza psy przez drzwi tarasu. Te z przeraźliwie hałaśliwym szczekaniem rzucają się w stronę ściany lasu nieopodal domu. Odganiają podchodzące aż tu, wielkie jak polskie wilki, kanadyjskie kojoty. Tymiński robi sobie sam w małej kuchni dość skromne śniadanie. Potem zasiada w swym malutkim pokoiku przed komputerem. Pokoik jest zagracony do nieprzyzwoitości i tylko Stan orientuje się w jego zawartości. Nikomu nie wolno tam nic dotykać. Dwa miesiące temu urwała mu się i spadła półka z całą zawartością, co dodatkowo zwiększyło bałagan. Ale jeszcze nie dojrzał psychicznie do tego, by ją ponownie przymocować do ściany. Gdy spadła mu wszakże jego półka, tego samego dnia zadzwonił do swej córki Alice i zakazał jej siadać na kanapie, nad którą zwiesił jej taką sama półkę w jej domu. I zaraz w kończącej tydzień sobocie, przyjechał wraz z synem Jerzykiem, aby ją umocować już na 1000 procent pewności.
Głów meblowanie
Jeśli nie mamy racji, rację ma ktoś inny. Natomiast gdy racja leży po naszej stronie, konflikt z oponentem wydaje się nieunikniony. Wówczas ewentualna dyskusja o porozumieniu przybiera kształt słowotoku bez znaczenia praktycznego. Czego tu można nie rozumieć, o ile oczywiście człowiek nie grzeszy naiwnością?
Otóż rzecz w tym, że częściej naiwnością grzeszymy niż nie grzeszymy. Weźmy coś takiego jak niepodległość. Czy możemy w ogóle z sensem rozprawiać na temat niepodległości wspólnoty, której przywódcy nie działają w interesie wspólnotowej niepodległości? Moim zdaniem możemy, tylko po co mielibyśmy czas marnotrawić?
Wiosenna Warszawa
Już zielono i zasadniczo ciepło, jeszcze nie ma liści, ale pełno pąków, a nawet kwiatków. Chyba pogoda nie zrobi nam zeszłorocznego kawału choć teoretycznie po słabej zimie powinna być słaba, czyli zimna wiosna.
Targi książek katolickich
W pasażu pod Zamkiem Królewskim odbyły się XX targi wydawców katolickich, w tym też był reprezentowany krakowski "Tygodnik Powszechny", często przezywany "Żydownikiem Powszechnym", ale nie było koło niego wielu ciekawych. Było stoisko "Niedzieli" z Częstochowy, "Jedności" z Warszawy i "Gościa Niedzielnego" z Katowic, który jest najbardziej poczytnym polskim tygodnikiem.
Huśtamy się emocjonalnie
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Niby wszyscy to wiedzą, a jednak warto to powtarzać, bo w przeciwnym razie trudniej byłoby nam zrozumieć rozmaite zagadkowe zjawiska.
Na przykład – co właściwie różni Prawo i Sprawiedliwość od Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry? Na takie pytanie trudno byłoby odpowiedzieć nawet Umiłowanym Przywódcom obydwu partii, ale dzięki katastrofie smoleńskiej, która niewątpliwie była straszną tragedią, snop światła został rzucony również i na tę zagadkową sprawę. Nawiasem mówiąc, 10 kwietnia cała Polska obchodzi kolejną rocznicę tej katastrofy – oczywiście każda część całej Polski na swój sposób.