Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Listy z nr. 8/2015
Opowieści z aresztu deportacyjnego: Lenie i pracoholicy
Napisane przez Aleksander ŁośW życiu, w tym życiu imigranckim, dominuje przeciętność, czyli szara rzeczywistość związana z warunkami życia czy pracą. Występują jednak również sytuacje ekstremalne. Spojrzenie na te problemy na zasadzie: białe-czarne, duże-małe, pozwala na wyraźne ukazanie i dostrzeżenie tego, co jest dychotomiczne, rozdzielne, ekstremalne.
Pewnego dnia w areszcie imigracyjnym znalazło się trzech panów, obywateli byłego Związku Sowieckiego. Grisza nawet trafił tam z żoną i 31-letnią córką. Ten około 55-letni człowiek był niezwykle gadatliwy, z miejsca dzielił się swoimi przeżyciami, poczynając od prapoczątków, aż do dnia zatrzymania go przez oficerów imigracyjnych.
Co było jeszcze wspólne dla tych panów, to to, że po wybyciu z kraju rodzinnego wszyscy zamieszkiwali najpierw po dziesięć lat w Izraelu, a następnie po sześć lat w Kanadzie. Wszyscy też oczekiwali na deportację z Kanady do Izraela.
Wśród nich jedynie Grisza był Żydem, podobnie jak jego żona i w konsekwencji córka. Dwaj pozostali panowie mieli żony Żydówki i to spowodowało, że znaleźli się w Izraelu.
Grisza nie był szczęśliwy w kraju swojego urodzenia. Zamieszkiwał w Leningradzie i tej nazwy miasta, które już dość dawno zmieniło nazwę na St. Petersburg, ciągle używał. Jego ojciec urodził się i mieszkał do czasów wojny w Baranowiczach w Polsce, a matka we Lwowie, również w Polsce. Najpierw tereny te w 1939 roku zostały zajęte przez armię sowiecką, z kolei w 1941 roku przez nazistowskie Niemcy, a w 1945 roku ponownie zostały zagrabione przez Sowietów. Szczęśliwie dla obu tych rodzin zdołały się one ewakuować przed przybyciem tam Niemców i uniknęły tragicznego losu współplemieńców w obozach zagłady.
Grisza powoli dochodził do swojego apogeum zamożności, żyjąc w Leningradzie. Ukończył najpierw 10-latkę, wcielony został do wojsk rakietowych, zaczął pracował w zakładach metalurgicznych, ukończył zaocznie technikum mechaniczne, a później, też zaocznie, studia inżynierskie. Jak mówił, miał wszystko. Pokazywał to wyrazistym gestem, przesuwając ręką po szyi, co wskazywało, że był syty jeśli chodzi o dobra materialne. Ale nie miał zadowolenia w pracy. Zwierzchnicy, według niego, domagali się od niego zbyt wiele, w tym przenoszenia na własnych plecach części maszyn, kiedy trzeba było którąś z nich naprawić. To urażało jego ambicje. Nadto z uwagi na to, że był raczej wątłej postury, przerastało to jego siły. Uważał, że była to forma dyskryminacji z uwagi na jego żydowskie pochodzenie.
Kiedy zaistniała pierwsza możliwość wyjazdu z "kraju szczęśliwości", Grisza natychmiast z tego skorzystał. W Izraelu jego rodzina przyjęta została jak należy: dostali pomoc rządową i przez rok żyli jak na wakacjach. Zaczęli naukę języka hebrajskiego. Pomagała im dość dobra znajomość jidysz, w którym to języku porozumiewali się z innymi. Po roku, kiedy normalny program pomocy rządowej się skończył, Grisza i jego żona zaczęli poszukiwać pracy. Ona była z zawodu nauczycielką. Ich starania okazały się bezowocne. Jak to ocenił Grisza, w Izraelu nie było dużych firm, gdzie jego wiedza inżynierska byłaby przydatna. Dominowały małe zakładziki, gdzie głównie potrzebowano pracowników fizycznych.
Następne dziewięć lat rodzina Griszy żyła z zasiłku rządowego. Aby go otrzymywać, Grisza i jego żona musieli się co tydzień meldować w urzędzie zatrudnienia. Raz spóźnił się z postawieniem haczyka przy swoim nazwisku. "Naczalnik", jak go określił Grisza, powiedział, że nie dostanie zasiłku. Grisza porozmawiał z innymi "welfrowcami" i już następnym razem przybył z podarunkiem dla tego nieustępliwego urzędnika. Łapówka została przyjęta i już później Grisza meldował się tylko raz w miesiącu w tym urzędzie, ale zawsze z jakimś podarunkiem.
Na fali propagandy, że dopiero w Kanadzie można żyć szczęśliwie, Grisza wraz z rodziną pewnego dnia wylądował w Montrealu. Wypełnione zostały odpowiednie dokumenty i rodzina dostała zasiłek rządowy. Grisza z żoną otrzymywał około 750 dolarów miesięcznie, a ich córka około 550 dolarów.
Wynajmowali jeden pokój, płacąc 250 dolarów miesięcznie. Potrafili jeszcze z tych pieniędzy odłożyć trochę na adwokatów, którzy prowadzili ich sprawy.
Trwało to pięć lat. W końcu w urzędzie imigracyjnym powiedziano im, że mają wracać do Izraela. Rodzina Griszy przeniosła się do Toronto i zamieszkała w suterenie domu ich ostatniej agentki imigracyjnej. Ona też po jakimś czasie powiadomiła urząd imigracyjny o tym, że zamierza w imieniu swoich klientów wnieść odwołanie do sądu federalnego, a w kolejnym piśmie podała ich nowy adres zamieszkania. Dopiero jednak po kilku miesiącach na progu pokoju rodziny Griszy stanęło dwóch oficerów imigracyjnych, którzy zatrzymali ich i zawieźli do aresztu.
Łącznie cała ta rodzina żyła przez szesnaście lat z zasiłków rządowych, najpierw w Izraelu, a później w Kanadzie. Grisza, jego ciesząca się dobrym zdrowiem żona i dorosła córka ani dnia w tym okresie nie pracowali. Jak twierdził, każdy dzień mieli wypełniony spaniem, wstawaniem, przyrządzaniem posiłków, zakupami, czytaniem, oglądaniem telewizji i uczeniem się języków. Mówili dość dobrze po francusku i córka zaczęła uczyć się angielskiego.
Grisza trafił w areszcie do pokoju, w którym przebywał już od kilku dni jego ziomek. Przez godzinę wspominali Leningrad, a później Grisza jak katarynka toczył monolog, opisując swoje trudne dzieje. Jura prawie się nie odzywał. On przybył do Izraela z żoną Żydówką, założył tam warsztat samochodowy, bo z zawodu był mechanikiem samochodowym, urodziło im się dwoje dzieci, a trzecie już później w Kanadzie. Wiodło mu się nieźle, ale klimat dosłownie i atmosfera społeczno-polityczna w Izraelu mu nie odpowiadały.
Przeniósł się z rodziną do Kanady. Tutaj, po wypełnieniu dokumentów imigracyjnych, natychmiast zabrał się do roboty. Wspólnie z drugim imigrantem z Rosji, który miał stały pobyt w Kanadzie, założył warsztat samochodowy, w którym pracował przeciętnie 12 godzin dziennie, z wyłączeniem niedziel. Był to człowiek autentycznie spracowany. Jak twierdził, te kilka dni w areszcie to był jego pierwszy dłuższy urlop w Kanadzie. Być możne narzucił sobie zbyt ambitny plan. Miał dom wart około pół miliona dolarów, który częściowo wynajmował. Kiedy dostał ostateczną decyzję odmowną, z rozmysłem zaplanował powrót do Izraela. Najpierw wysłał tam żonę z dziećmi, z kolei wyremontował dom tak, aby nadawał się do sprzedaży, i zaangażował agenta, który miał się tym zająć. Kiedy został zatrzymany przez oficerów imigracyjnych w swoim warsztacie, nie było to dla niego tragedią. Pozostawił warsztat w rękach wspólnika, z którym dogadał się wcześniej co do odkupienia przez niego swoich udziałów. Wracał do Izraela z kilkoma tysiącami dolarów w kieszeni zarobionymi w ostatnim miesiącu. Pieniądze z konta kanadyjskiego przelał na konto w Izraelu.
Nawet podobny do niego z wyglądu, będący w podobnym wieku około 45 lat, był inny aresztant, Bohdan. On z kolei pochodził ze Lwowa. Mówił dobrze po polsku, bo, jak twierdził, w tym mieście co drugi mówi w tym języku. Jego matka i babka były Polkami. On był z zawodu spawaczem. Po zmianach ustrojowych i utworzeniu niezależnej Ukrainy zaczął się kryzys gospodarczy i było krucho z pracą. Namówiony przez żonę Żydówkę przeniósł się z nią do Izraela. Mieli małą córeczkę. Bohdan dawał sobie radę. Pracował w małej firmie rosyjskiego Żyda. Zaczął się jednak kryzys małżeński, bo żona szybko adaptowała się w nowym środowisku, które dla niego było obce. W końcu żona go opuściła i zamieszkała z jakimś osiadłym od lat w Izraelu Żydem.
Bohdan przyleciał do Kanady. Wypełnił dokumenty imigracyjne i czekał. Od decyzji odmownych odwoływał się. Robił to za niego adwokat, na którego Bohdana było stać. Pracował jako spawacz po 10-12 godzin dziennie. Nie było to tylko spawanie klasyczne: acetylenowe czy elektryczne, ale głównie polegające na zgrzewaniu elementów metalowych. Zarobki miał dobre i patrzył z nadzieją w przyszłość. Tym bardziej że poznał uroczą imigrantkę z Ukrainy, która miała stały pobyt w Kanadzie. Była z zawodu higienistką. Problem tylko polegał na tym, że nie mogła znaleźć dobrego miejsca pracy w Toronto i okolicy i wyleciała do Vancouveru, gdzie dostała bardzo dobre warunki pracy. Oboje zdecydowali, że kiedy tam się rozejrzy i znajdzie interesującą propozycję pracy dla Bohdana, to on natychmiast się tam przeniesie. Zamierzali się pobrać. Ale został zatrzymany przez policjanta, kiedy jechał samochodem, i ten sprawdził, że Bohdan jest poszukiwany przez urząd imigracyjny.
Wzorem dla dwóch ostatnich był ich pierwowzór z czasów sowieckich Stachanow, który wyrabiał kilkaset procent normy dziennie. Ich spracowane ręce i ogólny wygląd wskazywały, że chyba trochę przesadzili w dążeniu do wyrwania ile się da dla siebie i swoich rodzin przez okres niepewnego pobytu w Kanadzie. Na ich tle "welfrowiec" tryskał humorem i zdrowiem fizycznym. Ale z jego głową było chyba jednak nie najlepiej. Dla niego, Żyda, powrót do "ziemi obiecanej" był największą tragedią, gdy pracowici "goje" lecieli tam z powrotem, wiedząc, że nawet w tamtym niezbyt przychylnym klimacie dadzą sobie radę.
Aleksander Łoś
Ikra z okonia
Ikra z okonia
Wielu wędkarzy wyrzuca okoniową ikrę do śmieci. A szkoda, bo świeża ikra z okonia to nie lada przysmak. Ikrę wystarczy umyć, dodać soli i pieprzu, i usmażyć na maśle. Duże i grube kawałki można rozerwać, aby się lepiej i szybciej usmażyły.
To najprostszy sposób. Są też inne.
Ikrę można oddzielić od błony, smażyć na maśle ok. 10 min. Następnie dodać trochę wegety, posiekanej drobno cebuli lub wyciśniętego czosnku.
Po usmażeniu można dodać majonezu lub kwaśnej gęstej śmietany. Tak przyprawioną ikrę dobrze jest odstawić na kilka minut, aby się przegryzła. Podawać ze świeżym pieczywem.
Kto nigdy nie próbował ikry z okonia, powinien się skusić.
Okonie zapiekane
Składniki: 1 kg okoni, 15 dkg świeżej słoniny, 6 ziemniaków średniej wielkości, 3 cebule, pół szklanki śmietany, 3 szklanki wywaru rybnego lub wywaru z włoszczyzny, 2 łyżki oleju, listek laurowy, sól, pieprz.
Okonie oczyścić, usunąć wnętrzności, odciąć łby i ogony, dokładnie umyć, posolić i odstawić w chłodne miejsce na 30 min.
Kamionkowe naczynie posmarować olejem, ułożyć warstwę obranych i pokrojonych w talarki ziemniaków.
Okonie posmarować śmietaną, posypać drobno posiekaną cebulą, utłuczonymi listkami laurowymi, pieprzem i drobniutko pokrojoną słoniną.
Ułożyć na warstwie ziemniaków. Jeśli naczynie jest niewielkie, kilka warstw układa się na przemian. Zalać gorącym wywarem i zapiec w piekarniku ok. 1 godz.
Ryba duszona z chrzanem
Składniki: 1 kg filetów ryby słodkowodnej, łyżka tłuszczu, łyżka mąki, 2 łyżki oleju, szklanka świeżo utartego chrzanu, szklanka śmietany, 2 szklanki wywaru z ryby lub włoszczyzny, listek laurowy, sok z cytryny lub ocet winny, pieprz, sól, cukier.
Filety rybne pokroić na porcje, oprószyć solą, pieprzem i odstawić na 30 min.
Do rondla wlać 2 łyżki oleju, ułożyć porcje ryby i posypać tartym chrzanem. Dodać listek laurowy, wlać szklankę gorącego wywaru i dusić pod przykryciem na niewielkim ogniu ok. 30 min.
Na patelni zrobić zasmażkę z tłuszczu i mąki, rozprowadzić niewielką ilością sosu powstałego podczas duszenia i szklanką wywaru, dobrze rozmieszać, przyprawić cukrem, solą, octem lub sokiem z cytryny, dodać śmietanę i wlać do duszonej ryby. Dobrze podgrzać i podawać z puree ziemniaczanym i surówką.
Ryba wędzona
Przygotowanie do wędzenia: ryby należy wypatroszyć, opłukać i posolić.
Solenie:
a. ryby płaskie (np. sieja, okoń) –solić 1 łyżeczkę na 1 kg ryby,
b. ryby walcowate (np. sum karłowaty, sandacz) – solić 1,5 łyżeczki na 1 kg ryby.
Zasoloną rybę przechowywać w lodówce około 10-12 godzin.
Szybkie solenie: podwójna porcja soli na 2-3 godziny, opłukać zimną wodą i wędzić.
Wędzenie:
a. 30-40 sztuk węgla drzewnego (briquette), 1/2 do 1/3 miski wody,
b. ryby płaskie wędzić w temperaturze warm & ideal, przez 1,5 do 2 godzin,
c. ryby walcowate – od 2 do 3 godzin.
Do wędzenia używać drewna bez kory: dębu, około 1-1,5 kg, wiśni lub jabłoni w bardzo małych ilościach. Do takiego wędzenia w zupełności nadaje się mała wędzarka o nazwie Brikmann, którą można kupić w sklepach Canadian Tire.
Atrakcyjne aukcje
Na stronie internetowej www.perchinforms.com na aukcjach pojawiły się wędkarskie wakacje, jednodniowe wyprawy na ryby z zawodowymi i sławnymi przewodnikami.
Co można wygrać:
• Wyprawę na Niagarę z przewodnikiem Paulem Castellano z Cast Adventure.
Cena wywoławcza 350 dol. Wartość 550 dol.
• Łowienie na Simcoe z Taro Murata z Fish City Tours (zima lub lato).
Cena wywoławcza 350 dol. Wartość 550 dol.
Paul Castellano i Taro Murata wygrali turniej wędkarski Lake Simcoe Bass Pro Shops Open w 2014 r.
• Fishing4Tails – wyprawa na łososie na jezioro Ontario dla czterech osób.
Cena wywoławcza 350 dol. Wartość 550 dol.
• Andrew's Charters – wyprawa na łososie na jezioro Ontario dla ośmiu osób.
Cena wywoławcza 500 dol. Wartość 1200 dol.
• St. Lawrence Outfitters – polowanie na gęsi dla czterech osób. Cena wywoławcza 525 dol. Wartość 1500 dol.
• Lower Twin Lakes Lodge – wczasy dla dwóch osób.
Cena wywoławcza 400 dol. Wartość 1200 dol.
• Chaudiere Lodge – wczasy dla dwóch osób.
Cena wywoławcza 1000 dol. Wartość 2300 dol.
• We Pound'em Sportfishing – charter na łososie dla pięciu osób. Cena wywoławcza 500 dol. Wartość 800 dol.
• Outposts Inc. – czterodniowa wyprawa wodnopłatem dla dwóch osób na jeziora w północnym Ontario.
Cena wywoławcza 1200 dol. Wartość 2700 dol.
Jest to jedna z najatrakcyjniejszych aukcji.
Oferowane aukcje przeważnie kończą się poniżej wartości rynkowej.
Zawody w Barrie
700 wędkarzy łowiło w ubiegłą sobotę, 14 lutego, w Barrie, na Kempenfelt Bay, podczas podlodowych zawodów organizowanych przez Simcoe County Home Builders Association.
Zawody w Barrie po raz pierwszy odbyły się w 2006 r.
Dochód z zawodów trafia na cele charytatywne. Przez ostatnie dziewięć lat organizatorzy zebrali 227 tys. dol.
Pieniądze zostały przekazane na pomoc bezdomnym.
Członkowie Simcoe County Home Builders Association prezentują czek na 27 tysięcy dolarów, uzbieranych dzięki ostatnim zawodom podlodowym organizowanym przez to stowarzyszenie. Pieniądze te zostały przekazane lokalnym grupom.
Zakończenie sezonu PKZW
Ostatnie zimowe zawody PKZW na wszystkie ryby odbędą się w niedzielę, 1 marca, na Gibson Lake.
Zbiórka o godz. 7.30 w Timie Hortonsie przy hwy 400 North za Major Mackenzie. Rozpoczęcie zawodów o godz. 9.00.
Zauważyłem, że Fela tak dobrała chłopców i dziewczęta, aby nie było grandy i aby można było "przyzwoicie" się bawić.
Prócz mnie i Lorda ze znajomych chłopaków byli: Pietrek Filozof, Julek Wariat, Aligant. Poza tym zobaczyłem braci Fabiańskich, Karola i Zygmunta. Byli to dalecy krewni Weblinów; przyjechali niedawno z Wilna i trzymali się, w stosunku do nas, z pewną rezerwą i wyniosłością. Z dziewcząt były: Fela, Belka, Andzia Sołdat, Mania Dziuńdzia. Prócz nich była Lutka Żubik, zastępująca w partii Belki Mańkę Pudel, która wpadła w Sowietach i teraz siedziała w więzieniu w Mińsku. Była to mięsista dziwa, trzęsąca przy każdy kroku obfitym ciałem, co wzbudzało u chłopaków erotyczne zachcianki. Była jeszcze kuzynka Feli, młoda, zaledwie szesnastoletnia dziewczyna, ładna, szczupła blondynka. Twarz jej zdobiły piękne oczy. Nazywała się Zosia.
Kiedy przyszliśmy, młodzież już się bawiła. Na komodzie stał duży gramofon i, lśniący niklem olbrzymiej tuby, grał walca. Pośrodku izby tańczyły dwie pary. Aligant tańczył z Zosią, a Karol Fabiński z Felą.
Myślę, że warto przypomnieć o specjalnym programie dla kupujących po raz pierwszy, pozwalającym wykorzystać środki zgromadzone na RRSP na down payment.
Istnieje specjalny program, który pozwala wykorzystać pieniądze z RRSP na zakup domu. Maksymalna suma, którą możemy wyjąć na zakup pierwszego domu, to 25.000 dol. na osobę. Oznacza to, że jeśli dwie osoby kwalifikują się na to, by być zaliczone jako "first time buyers", to mogą wyjąć z RRSP aż 50.000 dol. (oczywiście jeśli mają taką sumę).
Wycofane pieniądze mogą być użyte nie tylko na down payment, ale również na koszty zamknięcia transakcji czy na pierwsze remonty domowe. Wycofane z planu RRSP pieniądze wpływają na Państwa konto i nikt nie sprawdza, jak zostały wykorzystane, jak długo zadeklarowane zostało to do Revenue Canada.
Z programu tego mogą skorzystać tylko kupujący nieruchomość po raz pierwszy czyli tzw. "first time home buyers". Kupujący po raz pierwszy musi być legalnym mieszkańcem Kanady. W chwili korzystania z tego programu kupujący nie mógł być posiadaczem nieruchomości w Kanadzie w ciągu ostatnich pięciu lat kalendarzowych. Jeśli jeden ze współmałżonków był właścicielem nieruchomości w ciągu ostatnich pięciu lat, nie będzie mógł on skorzystać z tego programu.
Obowiązują pewne warunki, jakie trzeba spełnić, by skorzystać z tego planu, tzn. by wycofać pieniądze z RRSP bez kary:
1. Potrzebny jest pisemny kontrakt na zakup nieruchomości – nowej lub używanej.
2. Kupowany dom musi być traktowany jako "principal residence", czyli dom, w którym będą Państwo mieszkali – może to być dom wolno stojący, bliźniak, townhouse, condo, freehold. Nie kwalifikują się na ten cel duplexy, triplexy itd.
3. Wycofywane z planu RRSP fundusze muszą być zdeponowane w systemie przez minimum 90 dni.
4. Pożyczone z RRSP środki muszą być spłacone w ciągu 15 lat, oznacza to, że co roku muszą wpłacić Państwo 1/15 pożyczonej sumy z powrotem na fundusz RRSP. Jeśli nie wpłacą Państwo tej sumy na plan, to w konkretnym roku 1/15 sumy zostanie doliczona do podatków jako zarobek.
Dlaczego wspominam o tym planie? Trwa okres RRSP. Wielu słuchaczy ma pieniądze przeznaczone na down payment przy zakupie domu, ale niewykorzystane limity na zakup RRSP. Jest to znakomita okazja, by szybko i łatwo pomnożyć Państwa pieniądze. Jeśli na przykład wpłacą Państwo 20.000 dol. na RRSP, wykorzystując zaległe limity, mogą się Państwo spodziewać ponad 5000 dol. zwrotu podatkowego, które to środki można na przykład przeznaczyć na "closing cost".
Jest jeszcze jeden ważny powód, dlaczego warto przypomnieć o tym programie, umożliwiającym wykorzystanie RRSP na down payment.
Jest bardzo ważne, by ci wszyscy, którzy kwalifikują się jako kupujący po raz pierwszy i myślą o zakupie, ale nie mają pieniędzy na down payment, skorzystali z tego sposobu, by mieć down payment.
Jak zapewne słuchacze pamiętają, jakiś czas temu istniała możliwość zakupu nieruchomości bez down payment. Obecnie wymagany jest minimalny 5-procentowy down payment przy zakupie. Skąd go wziąć, jeśli nie mamy oszczędności? Otóż z pomocą może przyjść właśnie plan, o którym dziś rozmawiamy.
Jak zawsze wspominałem, by móc skorzystać z pewnych benefitów finansowania, należy mieć dobry kredyt personalny. Jeśli go mamy, w okresie RRSP (zwykle do końca lutego), wiele banków jest gotowych pożyczyć swoim klientom pieniądze na zainwestowanie w plan RRSP. Jest to zwykle oferowane na bardzo korzystnych warunkach – czyli dość niskim oprocentowaniu oraz okres spłaty może być rozłożony w czasie. I ta właśnie sytuacja może być warta wykorzystania. Wystarczy wystąpić o pożyczkę na RRSP, zdeponować pożyczone środki na planie na minimum 90 dni. Po tym okresie możemy wyjąć pieniądze i wykorzystać je na down payment.
Jak wspomniałem, z planu RRSP możemy wyjąć do 25.000 dol. na osobę, czyli para może wyjąć do 50.000 dol. Taka suma na down payment jest wystarczająca w zdecydowanej liczbie przypadków.
By włożyć 25.000 dol. w RRSP, nie zawsze mamy tyle limitów za jeden rok, ale dla przypomnienia, niewykorzystane limity z poprzednich lat kumulują się i warto je wykorzystać.
Warto na marginesie wspomnieć, jakie jeszcze inne programy "pomocy" istnieją dla kupujących po raz pierwszy. Otóż wszyscy, którzy się kwalifikują, mogą otrzymać do 2000 dolarów redukcji w przypadku opłat związanych z Land Transfer Tax płaconym prowincji. A ci, co mieszkają w obrębie GTA, mają do 3725 dol. zwolnienia z miejskiego LTT.
A na zakończenie przypomnę, że wszyscy kupujący z Domator Team – mają szansę skorzystania z jeszcze jednego specjalnego i ekskluzywnego programu. Otóż wszyscy, którzy kupują nieruchomości przy pomocy Domator Team, nie tylko mają szansę wygrania Mercedesa B250, ale również otrzymują specjalny bonus do maksymalnej wysokości 1500 dol. na zakupy w znanym salonie meblowym "Smart Furnitures".
Szlakami bobra: YELLOWSTONE (4) - gorące źródła i latające błoto
Napisane przez Joanna Wasilewska, Andrzej JasińskiJesteśmy w Yellowstone National Park już parę dni i zaczynamy się oswajać z rytmem życia parku i samego kempingu. Budzi nas stukanie drzwi od mobile homes, suwaki rozpinanych namiotów, potem odjazdy kolejnych samochodów i szczeki i skowyty zostawionych zwierząt. Kanada w porównaniu ze Stanami to raj dla czworonogów i ich właścicieli. Psa można zabrać na prawie każdy szlak, nikomu to nie przeszkadza.
W parkach narodowych i stanowych USA, które do tej pory widzieliśmy, psy muszą być zamknięte w klatkach albo w mobile homes, co odczuwają bardzo boleśnie i one, i współużytkownicy kempingu, którzy tych głośnych skarg muszą słuchać. Jeszcze byłoby zrozumiałe, że nie wolno ich zabierać na kładki wokół gejzerów, mogłyby zniszczyć delikatną, nienaruszoną strukturę wokół nich, ale na górskich szlakach, gdzie ludzie jeżdżą konno – komu by to szkodziło? Ewidentna dyskryminacja psiego rodu.
Śladów polskości nie będzie nawet na cmentarzu. List ze Lwowa!
Napisane przez Otrzymane za pośrednictwem Anny Brzezińskiej-PaudynZapomniana miejscowość nie tak daleko pod Lwowem. Jakieś 30 min jazdy bezdrożem. I jednostkowy ślad polskości. Kościół rzymskokatolicki w miejscowości Wielkie Kłodno w rejonie Kamionki Buskiej. Nie tak dawno wzniesiony, bowiem w 1907 roku, dziś – bez kopuły i porastający trawą w miejscu dawnego sklepienia. Bogatej dekoracji malarskiej we wnętrzu po prostu brak, a płaskie pilastry, z których zbudowano kościół, przemoknięte i porośnięte grzybem. Nawet Matka Boska u szczytu kościoła sprawiająca widok widma w białym płaszczu. Nic. Tylko strach popatrzeć.
A przecież przy odrobinie możliwości i dobrych chęci – fantastyczna miejscowość turystyczna. Pełna legend, opowieści i przygód. Tu właśnie dobry wojak Szwejk podczas drugiej wojny światowej poszukiwał swego batalionu. Każdy PR menedżer z dobrą głową migiem ogarnie kilka powyższych zdań i zrobi z tego megakampanię reklamową. Miejscowość można rozwinąć jak nie wiadomo jakie przedsięwzięcie. Ale gdzie tam. Nic się nie liczy.
Zarówno w pracy, jak i domu, aby cieszyć się komputerem czy laptopem, musimy o niego dbać. Twierdzenie dosyć banalne, ale nie dla każdego oczywiste. Podczas pobytu u klientów, dość często widzę, że wezwanie serwisowe nie byłoby konieczne, gdyby klient sam poświęcił swojemu komputerowi, przynajmniej raz w miesiącu, trochę czasu. Dzisiaj zajmę się tym tematem.
Czyszczenie komputera dzielimy na dwie odrębne czynności:
– czyszczenie sprzętu,
– czyszczenie systemu.
Poświęcając na nie kilkadziesiąt minut raz w miesiącu – częściej, jeżeli komputer użytkowany jest non stop – nasze urządzenie (ang. device) nabierze wigoru, zacznie działać szybciej i oszczędniej. Podzespoły – procesor (ang. processor) czy karta graficzna (ang. graphics card) – będą pracować w niższych temperaturach.
Od zaledwie kilku lat młodzi polscy obywatele mają możliwość przyjazdu do Kanady do pracy na program International Experience Canada. Program jest bardzo popularny wśród młodych polskich obywateli, z tym jedynie, że liczba miejsc jest ograniczona. W tym roku młodzi Polacy czekają na komunikat o otwarciu programu. W zeszłym roku informacje na ten temat były dość klarownie przedstawione na rządowych stronach Kanady, w tym roku szczegółowe informacje zostały zawieszone, choć obwieszczono, że program zostanie otwarty nie wcześniej niż w połowie tego miesiąca. Bardzo trudno dostać się z powodu limitu miejsc, choć wiele osób pozostaje na liście oczekujących i dostaje wizę w terminie późniejszym, nawet pod koniec roku. Program IEC, jak wcześniej pisaliśmy, daje szanse na pobyt stały w programie Canadian Experience Class lub w programie nominacji.
Kandydat musi przepracować określoną liczbę godzin w okresie rocznym, a wykonywany zawód nie może być niewykwalifikowany w tak zwanej kanadyjskiej kategorii zawodowej O A B. Prawo wymaga także, by kandydat zdał egzamin językowy na odpowiednim poziomie i w zależności od wykonywanego zawodu, najczęściej wymagany jest poziom 5 (średnio zaawansowany), jednak egzamin to nie tylko mówienie, należy znać na tym poziomie gramatykę, także pisownię. Wiele osób nawet nieźle radzi sobie z językiem mówionym, zdanie gramatyki czy napisanie wypracowania stwarza jednak już problem. Warto tematem egzaminu językowego zająć się zaraz po przylocie i jeśli wymagane jest, by trochę podszlifować język, wybrać odpowiedni kurs przygotowujący. Zaniedbanie nauki języka angielskiego, jeśli jest ona potrzebna, może być jedyną przyczyną niemożności załatwienia pobytu. Podanie pobytowe nie musi być złożone zaraz po roku.
Niestety, wielu młodych Polaków, przyjeżdżających na program IEC, nie wykorzystuje benefitu posiadania rocznej otwartej wizy pracy, a szkoda, i nie może starać się o pobyt po rocznym okresie pracy i pobycie w Kanadzie. Oczywiście nie zawsze dzieje się to z winy tych osób, czasami nie mogą od razu znaleźć odpowiedniego zatrudnienia, niekiedy nie mają jeszcze konkretnego zawodu i wykonują pracę pomocniczą, są zatrudnione w sprzedaży, przy sprzątaniu itp. Proszę pamiętać, że by mieć szansę pobytową w programie CEC (Canadian Experience Class), należy PRZEPRACOWAĆ W ZAWODZIE WYKWALIFIKOWANYM, NALEŻY TAKŻE SPEŁNIĆ WYMÓG ZATRUDNIENIA, NIE MOŻE TO BYĆ PRACA NA ZLECENIE (SUBCONTRACT). Wiele osób zaprzepaściło szanse na pobyt, ponieważ jedyne zatrudnienie, jakie w Kanadzie było możliwe do udowodnienia, to samozatrudnienie (self-employment).
W tym roku doszła następna przeszkoda. Kandydat chcący skorzystać z niektórych programów ekonomicznych, musi być wybrany jako atrakcyjny kandydat w systemie Express Entry. Artykuł ten nie opisuje wszystkich możliwości uzyskania pobytu stałego, podjęłam jedynie temat programu "klasy doświadczonych", gdyż był to jeden z najbardziej popularnych programów imigracyjnych w ostatnich latach.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ DO KANADY – SPONSORSTWEM RODZINNYM, POBYTEM STAŁYM, WIZĄ PRACY, STUDIÓW LUB INNĄ PROCEDURĄ, PROSIMY O KONTAKT.
TEL. 416 5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. www.emigracjakanada.net
Przegląd tygodnia. Piątek, 20 lutego 2015
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakRewizja osobista w szkołach?
Montreal
Minister edukacji Quebecu Yves Bolduc stwierdził w środę, że przeszukania uczniów przez nauczycieli, podczas których uczeń musi się rozebrać, są dozwolone, jeśli są prowadzone z szacunkiem.
Minister komentował w ten sposób doniesienia o przeszukaniu 15-letniej uczennicy Neufchatel High School w Quebec City. O zdarzeniu pisał "Journal de Montréal". Dziewczyna była podejrzana o sprzedawanie narkotyków.
Uczennica opowiedziała dziennikarzom, że przeszukanie przeprowadziła dyrektorka szkoły i osoba z personelu szkolnego, również kobieta. Dziewczyna musiała się całkowicie rozebrać. Kobieta z personelu szkolnego trzymała przed dziewczyną prześcieradło, a pani dyrektor sprawdził jej ubranie.
De la Capitale School Board nie kwestionuje tej wersji wydarzeń. Dodaje, że obowiązkiem władz szkoły jest zapewnienie bezpieczeństwa i dbałość o zdrowie uczniów. Zgodnie z dokumentami rządowymi z 2010 roku, tego rodzaju przeszukania są dozwolone, jeśli doszło do złamania zasad panujących w szkole i istnieje przypuszczenie, że dowody mogą się znajdować w rzeczach lub w ubraniu ucznia.
Kuratorium podaje, jak należy prowadzić przeszukanie:
* jeśli uczeń ma się rozebrać, trzeba mu zapewnić parawan lub coś do okrycia;
* przeszukać można ubranie, a nie ciało ucznia;
* podczas przeszukania muszą być obecne dwie osoby, najlepiej tej samej płci;
* nie może dojść do bezpośredniego kontaktu z uczniem.
Przeszukanie zostało więc przeprowadzone właściwie. Kuratorium ma jeszcze zbadać sprawę i zastanowić się, czy może jakoś ulepszyć procedury.
Dziewczyna powiedziała reporterom, że chciała zadzwonić do matki przed przeszukaniem, ale jej nie pozwolono.
Jej rodzina zapowiedziała w czwartek, że poda szkołę do sądu.
W czwartek minister Bolduc zmienił też zdanie, zapewniając, że sprawa ta zostanie poddana pod rozwagę komisji
Więcej wiadomości w papierowym wydaniu "Gońca" - do nabycia w polskich punktach sprzedaży
Powiewający liść ma już 50 lat
Ottawa
Kanadyjska flaga ma 50 lat. Wcześniej kraj tak naprawdę nie miał oficjalnej flagi. Pierwsi osadnicy – pochodzący przede wszystkim z Anglii, Szkocji i Irlandii – najczęściej używali flag państw, z których przybyli, często wybierali flagę brytyjską Union Jack. Podczas pierwszej wojny światowej jednostki wojskowe używały Red Ensign – czerwonej flagi z brytyjskim czerwono-granatowym krzyżem w lewym górnym rogu i herbem złożonym z symboli prowincji, które podpisały konfederację w 1867 roku. Z czasem do herbu dodawano kolejne prowincje, flaga jednak nie miała statusu oficjalnej.
Sprawa powracała i zajmowały się nią kolejne rządy federalne. W 1925 roku zwołano specjalny komitet, który miał się zająć flagą. Jego członkowie przestudiowali prawie 100 projektów, ale do niczego nie doszli. Gdy wybuchła druga wojna światowa, Kanadyjczycy znów walczyli pod Canadian Ensign. Tym razem tylko w zależności od oddziału stosowano różne kolory tła.
Po drugiej wojnie powoływano kolejne komisje. Projektów było ponad 2000. I znów nie podjęto żadnej decyzji.
W 1963 roku do władzy doszli liberałowie i Lester Pearson. Pearson już wcześniej obiecywał, że rozwiąże sprawę flagi i zadba o to, by naród miał swój własny, niepowtarzalny symbol. Po roku urzędowania przedstawił swój pomysł. Chciał, by na fladze znalazły się trzy klonowe liście na białym tle z niebieskimi pasami po bokach (symbolizującymi oceany). Propozycja nie została zaakceptowana, ale następna komisja rozpoczęła pracę. Obradowała przez cztery tygodnie. W końcu o 15 grudnia 1964 roku o 2.15 nad ranem parlament zagłosował za projektem George'a Stanleya, nauczyciela z Royal Military College w Kingston. Od obecnego różnił się nieznacznie wyglądem liścia. Nową flagę po raz pierwszy wciągnięto na maszt 15 lutego 1965 roku.
Obecnie znajduje się w zbiorach historycznych Izby Gmin. W niedzielę natomiast premier Harper powiedział, że zamierza przekazać 50 flag 50 Kanadyjczykom i organizacjom jako wyraz uznania ich zasług. Gubernator generalny David Johnston zaprezentował z kolei w ottawskim Confederation Park nowe wzory okolicznościowej monety i znaczka pocztowego.
Antykobiecy film na walentynki
Ottawa
Posłanka konserwatywna Joy Smith z Manitoby wzywa do bojkotu filmu "Fifty Shades of Grey". Mówi, że film jest upokarzający, promuje degradację, emocjonalne i fizyczne wykorzystywanie kobiet. Film opowiada o związku studentki college'u z 27-letnim milionerem. Pokazywane sceny zniewolenia i sceny sadomasochistyczne mają przekonać widzów, że tego rodzaju przemoc wobec kobiet jest czymś normalnym, mówi Smith. Dodaje, że sama filmu nie widziała.
Posłanka mówi, że przez lata pracowała z ofiarami przemocy i często godzą się one na degradację ze strachu lub dlatego, że uważają, iż ktoś od nich tego oczekuje. Jej zdaniem, źle się stało, że premiera filmu wypadła w walentynki. Film nie opowiada o miłości, ale właśnie o wykorzystywaniu kobiet.
Smith powiedziała, że otrzymała setki maili z poparciem bojkotu. Większość jest od kobiet.
Niektóre dzielą się swoimi historiami.
Na początek sesji - afera
Toronto
Po dziewięciotygodniowej przerwie posłowie prowincyjni wrócili do pracy. Jak można się było spodziewać, najgłośniej było o dochodzeniu w sprawie śledztwa dotyczącego wyborów uzupełniających w Sudbury. Kandydat Andrew Olivier twierdzi, że partia zaoferowała mu pracę, jeśli się wycofa i zrobi miejsce dla Glenna Thibeaulta – wcześniejszego posła federalnego z ramienia NDP. Thibault ostatecznie wybory wygrał. Istnieje nagranie z rozmowy, podczas której Pat Sorbara, zastępca szefa biura pani premier, mówi do Oliviera, że będą musieli szerzej porozmawiać, co ten najbardziej chciałby robić.
Policja złożyła w sądzie dokumenty, w których stwierdziła, że istotnie mogło dojść do przestępstwa. Liberałowie twierdzą, że Olivierowi nic nie proponowali. Premier Wynne nie odpowiada na pytania dziennikarzy dotyczące tej sprawy od czasu, gdy sprawa trafiła do sądu. Podczas sesji pytań w parlamencie stwierdziła, że podczas nominowania kandydata skorzystała z prawa, jakie daje jej stanowisko lidera partii. Wolała, żeby Olivier poznał jej zdanie w podczas rozmowy, a nie dzięki lekturze gazet. Dodała, że nie oczekuje od Sorbary złożenia dymisji. Jej zadanie kierowania kampanią nie było związane z obowiązkami wykonywanymi w biurze.
W międzyczasie członkowie OPSEU pikietowali przed parlamentem, domagając się sprawiedliwych umów z 35 000 pracownikami ministerstw.
Nikt tego nie chce koło domu
Mississauga
Mimo sprzeciwów sąsiadów dom grupowy w okolicy Lisgar nie zostanie zlikwidowany. W zeszłą środę w ratuszu skargę złożyło kilku mieszkańców Laburnum Crescent. Przynieśli petycję.
Właściciel domu mówi, że mieszkają w nim osoby dorosłe niepełnosprawne umysłowo lub fizycznie, które wymagają 24-godzinnej opieki. Miasto przekazało, że poza opiekunami może w nim mieszkać do 8 osób.
Mieszkańcy Laburnum Crescent powiedzieli radnym, że obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Nie są pewni, czy dzieciom bawiącym się na dworze nic nie grozi. Twierdzili też, że w domu mieszka za dużo osób.
Radni wyjaśnili, że domami grupowymi zajmuje się prowincja, a nie miasto. Z punktu widzenia miasta muszą spełniać kilka przepisów związanych z budownictwem – np. muszą znajdować się w domu wolno stojącym, co najmniej 800 metrów od innego podobnego obiektu, muszą mieć określoną liczbę miejsc parkingowych i nie może w nich mieszkać więcej niż 8 osób. Dom przy Laburnum Crescent przepisy spełnia.
Radna Pat Saito powiedziała, że na terenie jej okręgu znajduje się kilka domów grupowych. W ciągu 23 lat wpłynęła tylko jedna skarga. Czasem osoby z takiego domu są lepszymi sąsiadami niż rodziny.
Carolyn Parrish dodała, że osoby, które są kwalifikowane do mieszkania w domu grupowym, przechodzą przez swego rodzaju proces rekrutacji. Jeśli zachowują się nieodpowiednio, są z niego usuwane.
Trzylatek wyszedł i zamarzł
Toronto
Trzyletni chłopiec, który oddalił się w mroźną noc z bloku przy Neptune Dr. w okolicy Bathurst i Hwy 401, gdzie mieszkał wraz z matką, został znaleziony martwy. Malec wyszedł około 4 nad ranem w czwartek ubrany jedynie w pieluchę, koszulkę bawełnianą i buty. Potwierdza to obraz z kamer bezpieczeństwa. Temperatura na zewnątrz wynosiła minus 19 stopni, z wiatrem minus 28.
Ciało znaleziono ok. 10.20 rano kilkaset metrów od miejsca zamieszkania na podwórku domu przy Baycrest Avenue. Malec wcisnął się w kąt ścian.
Nieobecność chłopca rodzina odkryła dopiero w czwartek o 7.30 rano. Podjęto zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwawczą, w której wzięło udział ponad 100 policjantów oraz ochotnicy.
Policjanci z kamerą na piersi
Toronto
Komisarze ds. ochrony prywatności zwracają uwagę na narastające kontrowersje związane z umieszczaniem kamer wideo na policyjnych mundurach.
Z jednej strony, takie wyposażenie sprawia, że na policję wpływa mniej skarg i policjanci rzadziej używają siły. Instalowanie kamer znalazło się wśród zaleceń sformułowanych po zeszłorocznych przypadkach zastrzelenia nastolatków przez funkcjonariuszy policji. Technologia jest testowana w Calgary i Edmonton. W Toronto testy rozpoczną się jeszcze w lutym. Kamery znajdą się na mundurach 100 oficerów różnych wydziałów oraz zespołu natychmiastowego reagowania Toronto Anti-Violence Intervention Strategy (TAVIS).
Z drugiej strony – oznacza to mnóstwo nagrań zawierających dane osobowe. Policja powinna więc dobrze się zastanowić, jak je chronić, radzą komisarze. W przedstawionym w środę dokumencie zwracają uwagę na kilka zagadnień.
Należy więc rozważyć, czy nagrywanie byłoby prowadzone ciągle, czy uruchamiane doraźnie. Pierwsza opcja jest lepsza jeśli chodzi o odpieranie ewentualnych zarzutów o manipulowanie materiałem dowodowym. Pytanie też, kto miałby włączać i wyłączać kamerę – czy sam funkcjonariusz, czy też inna osoba w sposób zdalny. Ponadto policjant powinien informować innych, że używa kamery (może mieć stałą naszywkę lub naklejkę). Nagrania należy zabezpieczać i usuwać po określonym czasie, a w momencie udostępniania twarze osób postronnych powinny być rozmyte. Potrzebne są też wytyczne odnośnie do wykorzystania nagrań w innych celach, np. szkoleniowych.
Crombie zwiększa nakłady na biuro
Mississauga
Bonnie Crombie potrzebuje większej liczby pracowników i więcej pieniędzy na prowadzenie biura burmistrza niż jej poprzedniczka. Radni uważają jednak, że wszystko jest w granicach rozsądku. George Carlson, radny okręgu 11, zauważa, że Hazel McCallion niemal do przesady zaciskała pasa. Pat Saito z okręgu 9 też przypomina, że przez ostatnich 20 lat radni często mówili Hazel, że przydałoby się jej więcej ludzi.
Budżet na biuro burmistrza na 2015 rok wynosi 881 000 dol. McCallion w ostatnim roku urzędowania wydała o 300 000 mniej. Crombie ma obecnie 5 pracowników. Chciałaby zatrudnić jeszcze jednego, który pełniłby rolę doradcy politycznego.
Rok temu radni przyznali McCallion dodatkowe 200 000 dolarów na prowadzenie biura. Pani burmistrz nie skorzystała jednak z tych pieniędzy i trafiły one do rezerwy. Połowa z tego będzie teraz przeznaczona na nowy etat doradcy, druga połowa – na koszty operacyjne. Radni przyznali Crombie w tym roku dodatkowe 100 000 – kwota ta została przeznaczona na zatrudnienie osoby zajmującej się komunikacją.
Bonnie Crombie wytłumaczyła, że szanuje pieniądze podatników, jednak potrzebowała dodatkowych pracowników, by biuro mogło sprostać potrzebom tak dużego miasta jak Mississauga. Powiedziała, że rozmawiała z innymi burmistrzami zebranymi na ostatnim Federation of Canadian Municipalities Big Cities Summit w Toronto. Jej budżet i tak jest jednym z najskromniejszych (porównując oczywiście miasta podobnej wielkości; Mississauga ma 713 443 mieszkańców). Na przykład Linda Jeffrey z Brampton (523 911 mieszkańców) ma 7 pracowników (Jeffrey podaje, że ma 5) i budżet biura wynosi 997 000 dol., w Edmonton (812 201 mieszkańców) jest 9 pracowników, budżet wynosi 1,5 miliona, w Calgary (1,1 miliona ludzi) – 12 pracowników, 1,7 mln dol., w Vancouverze (603 502 mieszkańców) – 8 pracowników, 1,7 mln dol.
LCBO pozostaje bez zmian
Toronto
LCBO ostatecznie porzuciło plany związane z otwieraniem ekspresowych kiosków w ontaryjskich sklepach spożywczych. Liberałowie zakwestionowali ten pomysł podczas tworzenia planów zmiany zasad sprzedaży alkoholu w prowincji, powiedział rzecznik prasowy agencji. Nie będzie on rozpatrywany do czasu, aż rada doradcza premiera zakończy prace nad oceną majątku rządowego. Ministerstwo Finansów stwierdziło, że takie podejście jest jak najbardziej uzasadnione. Póki co panel doradców sugerował, by LCBO pozostało całkowicie państwowe, a Beer Store powinien płacić opłaty franczyzowe.
Minister Charles Sousa w kwietniu zeszłego roku mówił o pilotażowym programie otwarcia 10 ekspresowych punktów LCBO w sklepach spożywczych. Sklepy miały składać wnioski do 9 maja. Nic jednak nie nastąpiło.
Odra - sprawa nie do śmiechu
Toronto
Część przypadków odry w Toronto ma powiązania ze spotkaniem młodzieży chrześcijańskiej "Acquire the Fire". W wydarzeniu wzięło udział 1000 osób z całego Ontario. Odbywało się w dniach 6-7 lutego w Queensway Cathedral. Osoby, które były na spotkaniu, powinny sprawdzić, czy mają aktualne szczepienia. Większość nastolatków w Ontario przyjęła dwie dawki szczepionki w dzieciństwie.
Jeden z pięciu chorych z regionu Niagara potwierdził, że zaraził się właśnie podczas wspomnianego wydarzenia, przekazał główny urzędnik medyczny dr Robin Williams. Służba zdrowia w Niagarze podaje, że wszystkie tamtejsze przypadki są ze sobą powiązane. Osoby, które przyjechały chore na spotkanie młodzieży, najpewniej nie były świadome, że mogą zarazić innych odrą, choroba musiała być w okresie inkubacji. Okres ten wynosi 18 dni.
W poniedziałek potwierdzono 5 nowych przypadków. Wszystkich jest już 16.
Służba zdrowia w Quebecu potwierdziła, że w zeszłym tygodniu pojawiło się 10 nowych przypadków w regionie Lanaudiere (na północny zachód od Montrealu). Wszystkie mają związek z zachorowaniami z Disneylandu w Kalifornii. Tydzień temu odnotowano też pierwszy przypadek odry w Manitobie (jest to dziecko, które niedawno wróciło z Indii).