Rewizja osobista w szkołach?
Montreal
Minister edukacji Quebecu Yves Bolduc stwierdził w środę, że przeszukania uczniów przez nauczycieli, podczas których uczeń musi się rozebrać, są dozwolone, jeśli są prowadzone z szacunkiem.
Minister komentował w ten sposób doniesienia o przeszukaniu 15-letniej uczennicy Neufchatel High School w Quebec City. O zdarzeniu pisał "Journal de Montréal". Dziewczyna była podejrzana o sprzedawanie narkotyków.
Uczennica opowiedziała dziennikarzom, że przeszukanie przeprowadziła dyrektorka szkoły i osoba z personelu szkolnego, również kobieta. Dziewczyna musiała się całkowicie rozebrać. Kobieta z personelu szkolnego trzymała przed dziewczyną prześcieradło, a pani dyrektor sprawdził jej ubranie.
De la Capitale School Board nie kwestionuje tej wersji wydarzeń. Dodaje, że obowiązkiem władz szkoły jest zapewnienie bezpieczeństwa i dbałość o zdrowie uczniów. Zgodnie z dokumentami rządowymi z 2010 roku, tego rodzaju przeszukania są dozwolone, jeśli doszło do złamania zasad panujących w szkole i istnieje przypuszczenie, że dowody mogą się znajdować w rzeczach lub w ubraniu ucznia.
Kuratorium podaje, jak należy prowadzić przeszukanie:
* jeśli uczeń ma się rozebrać, trzeba mu zapewnić parawan lub coś do okrycia;
* przeszukać można ubranie, a nie ciało ucznia;
* podczas przeszukania muszą być obecne dwie osoby, najlepiej tej samej płci;
* nie może dojść do bezpośredniego kontaktu z uczniem.
Przeszukanie zostało więc przeprowadzone właściwie. Kuratorium ma jeszcze zbadać sprawę i zastanowić się, czy może jakoś ulepszyć procedury.
Dziewczyna powiedziała reporterom, że chciała zadzwonić do matki przed przeszukaniem, ale jej nie pozwolono.
Jej rodzina zapowiedziała w czwartek, że poda szkołę do sądu.
W czwartek minister Bolduc zmienił też zdanie, zapewniając, że sprawa ta zostanie poddana pod rozwagę komisji
Więcej wiadomości w papierowym wydaniu "Gońca" - do nabycia w polskich punktach sprzedaży
Powiewający liść ma już 50 lat
Ottawa
Kanadyjska flaga ma 50 lat. Wcześniej kraj tak naprawdę nie miał oficjalnej flagi. Pierwsi osadnicy – pochodzący przede wszystkim z Anglii, Szkocji i Irlandii – najczęściej używali flag państw, z których przybyli, często wybierali flagę brytyjską Union Jack. Podczas pierwszej wojny światowej jednostki wojskowe używały Red Ensign – czerwonej flagi z brytyjskim czerwono-granatowym krzyżem w lewym górnym rogu i herbem złożonym z symboli prowincji, które podpisały konfederację w 1867 roku. Z czasem do herbu dodawano kolejne prowincje, flaga jednak nie miała statusu oficjalnej.
Sprawa powracała i zajmowały się nią kolejne rządy federalne. W 1925 roku zwołano specjalny komitet, który miał się zająć flagą. Jego członkowie przestudiowali prawie 100 projektów, ale do niczego nie doszli. Gdy wybuchła druga wojna światowa, Kanadyjczycy znów walczyli pod Canadian Ensign. Tym razem tylko w zależności od oddziału stosowano różne kolory tła.
Po drugiej wojnie powoływano kolejne komisje. Projektów było ponad 2000. I znów nie podjęto żadnej decyzji.
W 1963 roku do władzy doszli liberałowie i Lester Pearson. Pearson już wcześniej obiecywał, że rozwiąże sprawę flagi i zadba o to, by naród miał swój własny, niepowtarzalny symbol. Po roku urzędowania przedstawił swój pomysł. Chciał, by na fladze znalazły się trzy klonowe liście na białym tle z niebieskimi pasami po bokach (symbolizującymi oceany). Propozycja nie została zaakceptowana, ale następna komisja rozpoczęła pracę. Obradowała przez cztery tygodnie. W końcu o 15 grudnia 1964 roku o 2.15 nad ranem parlament zagłosował za projektem George'a Stanleya, nauczyciela z Royal Military College w Kingston. Od obecnego różnił się nieznacznie wyglądem liścia. Nową flagę po raz pierwszy wciągnięto na maszt 15 lutego 1965 roku.
Obecnie znajduje się w zbiorach historycznych Izby Gmin. W niedzielę natomiast premier Harper powiedział, że zamierza przekazać 50 flag 50 Kanadyjczykom i organizacjom jako wyraz uznania ich zasług. Gubernator generalny David Johnston zaprezentował z kolei w ottawskim Confederation Park nowe wzory okolicznościowej monety i znaczka pocztowego.
Antykobiecy film na walentynki
Ottawa
Posłanka konserwatywna Joy Smith z Manitoby wzywa do bojkotu filmu "Fifty Shades of Grey". Mówi, że film jest upokarzający, promuje degradację, emocjonalne i fizyczne wykorzystywanie kobiet. Film opowiada o związku studentki college'u z 27-letnim milionerem. Pokazywane sceny zniewolenia i sceny sadomasochistyczne mają przekonać widzów, że tego rodzaju przemoc wobec kobiet jest czymś normalnym, mówi Smith. Dodaje, że sama filmu nie widziała.
Posłanka mówi, że przez lata pracowała z ofiarami przemocy i często godzą się one na degradację ze strachu lub dlatego, że uważają, iż ktoś od nich tego oczekuje. Jej zdaniem, źle się stało, że premiera filmu wypadła w walentynki. Film nie opowiada o miłości, ale właśnie o wykorzystywaniu kobiet.
Smith powiedziała, że otrzymała setki maili z poparciem bojkotu. Większość jest od kobiet.
Niektóre dzielą się swoimi historiami.
Na początek sesji - afera
Toronto
Po dziewięciotygodniowej przerwie posłowie prowincyjni wrócili do pracy. Jak można się było spodziewać, najgłośniej było o dochodzeniu w sprawie śledztwa dotyczącego wyborów uzupełniających w Sudbury. Kandydat Andrew Olivier twierdzi, że partia zaoferowała mu pracę, jeśli się wycofa i zrobi miejsce dla Glenna Thibeaulta – wcześniejszego posła federalnego z ramienia NDP. Thibault ostatecznie wybory wygrał. Istnieje nagranie z rozmowy, podczas której Pat Sorbara, zastępca szefa biura pani premier, mówi do Oliviera, że będą musieli szerzej porozmawiać, co ten najbardziej chciałby robić.
Policja złożyła w sądzie dokumenty, w których stwierdziła, że istotnie mogło dojść do przestępstwa. Liberałowie twierdzą, że Olivierowi nic nie proponowali. Premier Wynne nie odpowiada na pytania dziennikarzy dotyczące tej sprawy od czasu, gdy sprawa trafiła do sądu. Podczas sesji pytań w parlamencie stwierdziła, że podczas nominowania kandydata skorzystała z prawa, jakie daje jej stanowisko lidera partii. Wolała, żeby Olivier poznał jej zdanie w podczas rozmowy, a nie dzięki lekturze gazet. Dodała, że nie oczekuje od Sorbary złożenia dymisji. Jej zadanie kierowania kampanią nie było związane z obowiązkami wykonywanymi w biurze.
W międzyczasie członkowie OPSEU pikietowali przed parlamentem, domagając się sprawiedliwych umów z 35 000 pracownikami ministerstw.
Nikt tego nie chce koło domu
Mississauga
Mimo sprzeciwów sąsiadów dom grupowy w okolicy Lisgar nie zostanie zlikwidowany. W zeszłą środę w ratuszu skargę złożyło kilku mieszkańców Laburnum Crescent. Przynieśli petycję.
Właściciel domu mówi, że mieszkają w nim osoby dorosłe niepełnosprawne umysłowo lub fizycznie, które wymagają 24-godzinnej opieki. Miasto przekazało, że poza opiekunami może w nim mieszkać do 8 osób.
Mieszkańcy Laburnum Crescent powiedzieli radnym, że obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Nie są pewni, czy dzieciom bawiącym się na dworze nic nie grozi. Twierdzili też, że w domu mieszka za dużo osób.
Radni wyjaśnili, że domami grupowymi zajmuje się prowincja, a nie miasto. Z punktu widzenia miasta muszą spełniać kilka przepisów związanych z budownictwem – np. muszą znajdować się w domu wolno stojącym, co najmniej 800 metrów od innego podobnego obiektu, muszą mieć określoną liczbę miejsc parkingowych i nie może w nich mieszkać więcej niż 8 osób. Dom przy Laburnum Crescent przepisy spełnia.
Radna Pat Saito powiedziała, że na terenie jej okręgu znajduje się kilka domów grupowych. W ciągu 23 lat wpłynęła tylko jedna skarga. Czasem osoby z takiego domu są lepszymi sąsiadami niż rodziny.
Carolyn Parrish dodała, że osoby, które są kwalifikowane do mieszkania w domu grupowym, przechodzą przez swego rodzaju proces rekrutacji. Jeśli zachowują się nieodpowiednio, są z niego usuwane.
Trzylatek wyszedł i zamarzł
Toronto
Trzyletni chłopiec, który oddalił się w mroźną noc z bloku przy Neptune Dr. w okolicy Bathurst i Hwy 401, gdzie mieszkał wraz z matką, został znaleziony martwy. Malec wyszedł około 4 nad ranem w czwartek ubrany jedynie w pieluchę, koszulkę bawełnianą i buty. Potwierdza to obraz z kamer bezpieczeństwa. Temperatura na zewnątrz wynosiła minus 19 stopni, z wiatrem minus 28.
Ciało znaleziono ok. 10.20 rano kilkaset metrów od miejsca zamieszkania na podwórku domu przy Baycrest Avenue. Malec wcisnął się w kąt ścian.
Nieobecność chłopca rodzina odkryła dopiero w czwartek o 7.30 rano. Podjęto zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwawczą, w której wzięło udział ponad 100 policjantów oraz ochotnicy.
Policjanci z kamerą na piersi
Toronto
Komisarze ds. ochrony prywatności zwracają uwagę na narastające kontrowersje związane z umieszczaniem kamer wideo na policyjnych mundurach.
Z jednej strony, takie wyposażenie sprawia, że na policję wpływa mniej skarg i policjanci rzadziej używają siły. Instalowanie kamer znalazło się wśród zaleceń sformułowanych po zeszłorocznych przypadkach zastrzelenia nastolatków przez funkcjonariuszy policji. Technologia jest testowana w Calgary i Edmonton. W Toronto testy rozpoczną się jeszcze w lutym. Kamery znajdą się na mundurach 100 oficerów różnych wydziałów oraz zespołu natychmiastowego reagowania Toronto Anti-Violence Intervention Strategy (TAVIS).
Z drugiej strony – oznacza to mnóstwo nagrań zawierających dane osobowe. Policja powinna więc dobrze się zastanowić, jak je chronić, radzą komisarze. W przedstawionym w środę dokumencie zwracają uwagę na kilka zagadnień.
Należy więc rozważyć, czy nagrywanie byłoby prowadzone ciągle, czy uruchamiane doraźnie. Pierwsza opcja jest lepsza jeśli chodzi o odpieranie ewentualnych zarzutów o manipulowanie materiałem dowodowym. Pytanie też, kto miałby włączać i wyłączać kamerę – czy sam funkcjonariusz, czy też inna osoba w sposób zdalny. Ponadto policjant powinien informować innych, że używa kamery (może mieć stałą naszywkę lub naklejkę). Nagrania należy zabezpieczać i usuwać po określonym czasie, a w momencie udostępniania twarze osób postronnych powinny być rozmyte. Potrzebne są też wytyczne odnośnie do wykorzystania nagrań w innych celach, np. szkoleniowych.
Crombie zwiększa nakłady na biuro
Mississauga
Bonnie Crombie potrzebuje większej liczby pracowników i więcej pieniędzy na prowadzenie biura burmistrza niż jej poprzedniczka. Radni uważają jednak, że wszystko jest w granicach rozsądku. George Carlson, radny okręgu 11, zauważa, że Hazel McCallion niemal do przesady zaciskała pasa. Pat Saito z okręgu 9 też przypomina, że przez ostatnich 20 lat radni często mówili Hazel, że przydałoby się jej więcej ludzi.
Budżet na biuro burmistrza na 2015 rok wynosi 881 000 dol. McCallion w ostatnim roku urzędowania wydała o 300 000 mniej. Crombie ma obecnie 5 pracowników. Chciałaby zatrudnić jeszcze jednego, który pełniłby rolę doradcy politycznego.
Rok temu radni przyznali McCallion dodatkowe 200 000 dolarów na prowadzenie biura. Pani burmistrz nie skorzystała jednak z tych pieniędzy i trafiły one do rezerwy. Połowa z tego będzie teraz przeznaczona na nowy etat doradcy, druga połowa – na koszty operacyjne. Radni przyznali Crombie w tym roku dodatkowe 100 000 – kwota ta została przeznaczona na zatrudnienie osoby zajmującej się komunikacją.
Bonnie Crombie wytłumaczyła, że szanuje pieniądze podatników, jednak potrzebowała dodatkowych pracowników, by biuro mogło sprostać potrzebom tak dużego miasta jak Mississauga. Powiedziała, że rozmawiała z innymi burmistrzami zebranymi na ostatnim Federation of Canadian Municipalities Big Cities Summit w Toronto. Jej budżet i tak jest jednym z najskromniejszych (porównując oczywiście miasta podobnej wielkości; Mississauga ma 713 443 mieszkańców). Na przykład Linda Jeffrey z Brampton (523 911 mieszkańców) ma 7 pracowników (Jeffrey podaje, że ma 5) i budżet biura wynosi 997 000 dol., w Edmonton (812 201 mieszkańców) jest 9 pracowników, budżet wynosi 1,5 miliona, w Calgary (1,1 miliona ludzi) – 12 pracowników, 1,7 mln dol., w Vancouverze (603 502 mieszkańców) – 8 pracowników, 1,7 mln dol.
LCBO pozostaje bez zmian
Toronto
LCBO ostatecznie porzuciło plany związane z otwieraniem ekspresowych kiosków w ontaryjskich sklepach spożywczych. Liberałowie zakwestionowali ten pomysł podczas tworzenia planów zmiany zasad sprzedaży alkoholu w prowincji, powiedział rzecznik prasowy agencji. Nie będzie on rozpatrywany do czasu, aż rada doradcza premiera zakończy prace nad oceną majątku rządowego. Ministerstwo Finansów stwierdziło, że takie podejście jest jak najbardziej uzasadnione. Póki co panel doradców sugerował, by LCBO pozostało całkowicie państwowe, a Beer Store powinien płacić opłaty franczyzowe.
Minister Charles Sousa w kwietniu zeszłego roku mówił o pilotażowym programie otwarcia 10 ekspresowych punktów LCBO w sklepach spożywczych. Sklepy miały składać wnioski do 9 maja. Nic jednak nie nastąpiło.
Odra - sprawa nie do śmiechu
Toronto
Część przypadków odry w Toronto ma powiązania ze spotkaniem młodzieży chrześcijańskiej "Acquire the Fire". W wydarzeniu wzięło udział 1000 osób z całego Ontario. Odbywało się w dniach 6-7 lutego w Queensway Cathedral. Osoby, które były na spotkaniu, powinny sprawdzić, czy mają aktualne szczepienia. Większość nastolatków w Ontario przyjęła dwie dawki szczepionki w dzieciństwie.
Jeden z pięciu chorych z regionu Niagara potwierdził, że zaraził się właśnie podczas wspomnianego wydarzenia, przekazał główny urzędnik medyczny dr Robin Williams. Służba zdrowia w Niagarze podaje, że wszystkie tamtejsze przypadki są ze sobą powiązane. Osoby, które przyjechały chore na spotkanie młodzieży, najpewniej nie były świadome, że mogą zarazić innych odrą, choroba musiała być w okresie inkubacji. Okres ten wynosi 18 dni.
W poniedziałek potwierdzono 5 nowych przypadków. Wszystkich jest już 16.
Służba zdrowia w Quebecu potwierdziła, że w zeszłym tygodniu pojawiło się 10 nowych przypadków w regionie Lanaudiere (na północny zachód od Montrealu). Wszystkie mają związek z zachorowaniami z Disneylandu w Kalifornii. Tydzień temu odnotowano też pierwszy przypadek odry w Manitobie (jest to dziecko, które niedawno wróciło z Indii).
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!