A+ A A-
piątek, 25 sierpień 2017 08:52

OST Front: Wiara

pruszynskiNajbardziej wierzący w Europie są Gruzini, 99 proc. z nich wierzy w Boga. Najmniej są Czesi, tylko 27 proc. Gruzinów 38 proc. modli się co dzień, a 9 proc. Czechów. Polacy w 84 proc. są wierzący, ale tylko 27 proc. modli się codziennie

Odessa
Z Kamieńca Podolskiego, by dostać się do głównego portu Ukrainy, trzeba było wrócić do Chmielnickiego. Tam okazało się, że biletów na pociąg do Odessy brakuje. Były autobusy jadące dłużej, droższe i mniej wygodne. Nauczony doświadczeniem z poprzedniego pobytu, udałem się do naczelniczki pociągu. Ta przekazała nas do podwładnych konduktorów poszczególnych wagonów. Ci odstąpili swe służbowe pomieszczenia za tyle, ile normalnie by kosztował autobus. Interes był przedni, bo mieliśmy miejsce do spania i byliśmy szybciej, choć spać było trudno.
Zamiast udać się do hotelu dworcowego, gdzie byłem dwa lata temu i cena była znośna, uparci towarzysze znaleźli hostel w śródmieściu w starym, kiedyś eleganckim domu, który był podły. W sali, w której dostaliśmy łóżka, nocowało 20 osób, było dużo gorzej niż podobne hostele w Krakowie, gdzie dość często bywam. Stare dwupiętrowe domy, a w śródmieściu wyższe, prawie wszystkie od rewolucji nieodnawiane. Co ciekawe, w podwórzu obskurnego domu jest kilka wcale nietanich nowych aut, w tym jedno porsche. Wiele okazałych budynków jest dziełem polskich architektów. Nie tylko z braku pieniędzy są nieodnowione, ale też dlatego, że króluje tu biurokracja, bo starych domów nie można odnowić bez zgody władz, czyli… łapówek.
Po drzemce zjedliśmy brunch i wyruszyliśmy pieszo na plażę, do której miało być 20 minut spaceru, a było z godzinę. Wyszliśmy na prawie milionowe miasto znane z masy kombinatorów, którego cechą zasadniczą jest, że nie ma ulicy bez dużych drzew. To miasto staje się latem kurortem, do którego przybywa do 250 tysięcy ludzi. Wreszcie przez park znaleźliśmy się nad morzem, przechodząc najpierw koło niedawno postawionych gigantycznych domów. W mieście i na plaży spiekota okropna, moc ludzi, bo teraz sierpień, czyli środek sezonu. Na ten miesiąc polecam bardziej Hel czy morze w obwodzie kaliningradzkim. Oczywiście tu znacznie przyjemniej we wrześniu, no i... taniej. Wszędzie słychać rosyjski, bo to główny język miasta i... turystów. Przyjeżdża więcej niż dawniej, bo na Krym niepatriotycznie i nie ma tam samolotów czy pociągów prosto z Kijowa czy ze Lwowa. Spotkałem też ludzi z Petersburga, którzy muszą przyjeżdżać tu przez Mińsk, bo bezpośrednich samolotów z Rosji nie ma.

Opublikowano w Teksty
czwartek, 24 sierpień 2017 21:28

Para z szampana o rajskim zapachu

michalkiewiczAjajajajajajaj! Kiedy się przyjrzymy, ile odcinków frontu politycznej wojny zostanie otworzonych w naszym nieszczęśliwym kraju już na początku września, to możemy dostać nie tylko oczopląsu, ale i serca palpitacji. Bo popatrzmy tylko: 4 września do walki o sprawiedliwość społeczną ruszają nauczyciele pod wodzą żelaznego prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, pana Sławomira Broniarza, który temu związkowi prezesuje już prawie 20 lat! Warto tedy przypomnieć, że ZNP podburzał opinię publiczną również za pierwszej sanacji – wtedy w obronie pisemka dla dzieci „Płomyk”, które w marcu 1936 roku poświęcone zostało Związkowi Radzieckiemu, z okładką przedstawiającą dwie radośnie uśmiechnięte dziewczynki.

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz

Dwa lata minęły
jak jeden dzień...”

ostojanRozbisurmanione popłuczyny poprzednich włodarzy naszej Ojczyzny, którą uważali za słusznie należącą im się posiadłość, nie dają łatwo za wygraną. Przecież nie o Polskę walczycie, bo była dla was kamieni kupą! Istniała dla was tylko teoretycznie, a cała polskość była nienormalnością. Walczycie dziś o władzę, stołki i przywileje stąd płynące.
Niektórzy walczą też ze strachu, bo rączki mają trochę przybrudzone i może trzeba będzie się rozliczyć, coś oddać, za coś także nawet posiedzieć. W obronie wszystkie chwyty są dozwolone. Propagandowe slogany uzupełniacie pogróżkami. Nie strasz, nie strasz, bo się... zdziwisz, że nikt się tego nie boi. Prowadzona przez dwa lata taktyka totalnej opozycji słabo chwyta, bo na dziś PiS ma wyższe (a wy niższe) notowania, niż wtedy, kiedy tak bezapelacyjnie wygrało wybory. Coraz bardziej zostają w tyle, łykając kurz – wciąż butna Potworna Obywatelska i coraz wątlejsza już Niewczesna. Trzyma się Kukiz, który prawdziwie opozycyjny do rządu nie jest. A reszta? Spuśćmy na nich zasłonę miłosierdzia. PSL, SLD – miałeś chamie złoty róg...
Ostatni sondaż przeprowadzony został już po świeczkowych pochodach, którymi tak zachwycały się – okazuje się na wyrost – opozycyjne media. Świeczki mdły jednak dały blask. Może należałoby wam zorganizować pochody z pochodniami i sterowanymi zbiorowymi okrzykami-hasłami? To kiedyś nieźle pracowało w Berlinie i Rzymie. Trzeba pokazać siłę protestu. Tysiące wyszły na ulicę, zapiały wiadome zdalnie sterowane ośrodki.

Opublikowano w Teksty
czwartek, 17 sierpień 2017 22:47

Róża idzie na wojnę

ligeza        Czy można mierzyć temperaturę, obywając się bez termometru? Owszem, mierzyć można, lecz zmierzyć jej nie zdołamy. Mowy o tym nie ma, choćbyśmy stawali na rzęsach. 

        Czy tam na brwiach. Czy wręcz na całej łepetynie, do tego w wannie z mydlinami. Cieplej lub zimniej niż przed chwilą, cieplej bądź zimniej niż wczoraj, niż przed miesiącem, przed rokiem – nic ponad powyższe konkluzje, do tego wielce nieobiektywne, boć prokurowane wedle indywidualnych predyspozycji, wynikających z procesów metabolicznych charakterystycznych dla jednostki. Więcej nie osiągniemy. 

Opublikowano w Teksty
czwartek, 17 sierpień 2017 22:45

Na Ukrainie (33/2017)

pruszynski        Me dwa wnuki, synowie córki żyjącej w Polsce, i ich kolega po maturze, wpadli na genialny pomysł. By móc pojechać na rozrywki na Wschód, postanowili mnie ze sobą zabrać, jako znającego teren. Postawiono mnie przed ich decyzją, słusznie uważając, że się dam w to wrobić.

        Co gorsza, nie uzgodnili ze mną trasy i zostałem postawiony przed faktem dokonanym, że czekają na mnie we Lwowie. Przyjechałem tam. Mieli zarezerwowane mieszkanie z dwoma pokojami i zamieszkałem z nimi. Potem okazało się, że balowali długo i z trudem mogłem ich koło 11 obudzić.

czwartek, 17 sierpień 2017 22:41

O awansach, jenerałach i wojsku w Polsce

pluta        W telewizorze mówią o strasznym nieszczęściu, jakim ma być brak awansów na generałów w Święto Wojska Polskiego. Przyczyną tego, że armii nie przybędzie osobników, którzy swoje portki mundurowe ozdabiają lampasami, ma być z kolei brak porozumienia między panem prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem.

        Tak naprawdę, to trudno to uznać za nieszczęście, a wręcz przeciwnie. Skoro mniej będzie jenerałów w wojsku polskim, to znaczy, że parę groszy zostanie w budżecie, no bo taki pułkownik pewnie bierze mniej pieniędzy za pierdzenie w stołek niż taki jenerał za pierdzenie w stołek. A nieszczęściem jest tylko to, że te zaoszczędzone parę groszy zamiast wrócić do podatników, to zostanie rozgrabione między tych, co zawsze.

Opublikowano w Teksty
piątek, 11 sierpień 2017 07:38

Obłudnicy i wiarołomcy

ligeza        Proszę bardzo: ledwie Kublik Agnieszka zarzuciła Owsiakowi Jerzemu „nieprzepiękne” odezwanie się pod adresem profesor Krystyny Pawłowicz, już Owsiak Jerzy panią profesor przeprosił. 

        Napisałbym, że to wyraz siły słowa, czy tam potęgi ducha, jednego z najlepszych piór „Gazety Wyborczej”. Wszelako, jak wszyscy dobrze wiemy, w „Gazecie Wyborczej” ducha żadnego nie ma, prędzej upiory rozmaite tam spotkalibyśmy, zaś pióra tamtejsze służą zwykle czemuś innemu niż powinny. Natomiast co do samej Kublik, która, jak pisała o sobie: „śledzi kulisy polityki niemal tak długo, jak istnieje ‘Gazeta Wyborcza’ (a więc już niedługo), warto przytoczyć opinie środowiskowe: „cyngiel GW” (Terlikowski). „Specjalistka od walenia ‘wrogów tolerancji’ publicystycznym młotem” (Piotr Semka). „Zawsze potrafiła w lot odgadnąć, jaki tekst ma napisać, by podobał się szefowi” (to opinia Michała Cichego, niegdysiejszego kolegi redakcyjnego pani Kublik). Dziennikarze znają również określenia, takie jak „kublikacje” (zmanipulowane publikacje prasowe), „wylewanie kublika pomyj” (ta inwektywa akurat nie wymaga wyjaśnienia), czy wreszcie „pół prawdy to cały kublik”. 

Opublikowano w Teksty
piątek, 11 sierpień 2017 07:23

W Warszawie (32/2017)

pruszynskiW Warszawie

        Upał na sto trzy, a eleganckie panie albo w długich kieckach, albo bardzo krótkich. Co ciekawe, nowe restauracje z ogródkami nie tylko na Trakcie Królewskim, ale na Poznańskiej i Emilii Plater. Turystów sporo, ale nie to co w Krakowie.

 

        Kto wie lepiej

        Jest walka między ministrem od lasów panem Szyszką a biurokratami z Brukseli, którzy wiedzą „lepiej”, jak chronić Białowieską Puszczę.

        Ci sami mędrcy bronią polskich wilków, które coraz śmielej polują, gdzie się da, na bydło domowe, i państwo polskie, czyli wszyscy obywatele, muszą ponosić coraz większe koszty rozróbek naszych wilków. Ba, wilki z Białorusi, wiedząc, że im w Polsce nic nie grozi, przychodzą tu na „gościnne występy”.

piątek, 04 sierpień 2017 07:29

PISZABIJA PISZABIJA

        Dobrze, dobrze – powie ktoś. Neologizmy fajna rzecz, a do tego bywają przydatne, ale co to właściwie znaczy „piszabija”? Czy to coś z arabskiego? 

        Temat w ostatnich dniach lipca rozćwierkał nam Rozenek Adrian. Czy tam Andrzej. Co więcej, dokonał tej sztuki dosłownie w paru słowach. Czytajcie, czytajcie: „Ustawa represyjna wobec byłych mundurowych jest już przyczyną 13 zgonów!” – bąknął, bąknąwszy zaś, oznaczył swego bąka, czy tam ćwierka, tak zwanymi hasztagami: „niezaSŁUŻYLIŚMY” oraz „PiSzabija” (wielkość liter istotna). No i dzięki temu teraz my również już wiemy, że zabija. Mało tego: wiemy, kogo zabija, czemu oraz kto mianowicie. 

Opublikowano w Teksty
piątek, 04 sierpień 2017 07:19

Nadzieja dla Europy

ligeza        „Nie wspominaj o Sorosie, to Żyd!” – mówią mi. „Owszem, Soros to Żyd” – odpowiadam natychmiast, by dodać asekuracyjnie: „Ale przecież nie za to go czcimy”. 

        Czy istnieje sposób, by zamknąć opinię o Sorosie w paru zwięzłych zdaniach? Spróbuję: chociaż człowiek powinien żyć tylko tak długo, jak długo żyje jego rozum, to przecież ten i ów wciąż próbuje, zwykle przy tym wychodząc na bęcwała. I niechby sobie wychodził na co chce, na zdrowie. Jednakowoż pan Soros, z pochodzenia węgierski Żyd, dysponuje pieniędzmi – a wtedy znacznie wzrasta ryzyko, że na bęcwałów wyjść mogą wszyscy inni. W każdym razie, przynajmniej jak dotąd, na bęcwałów wychodzą. Konkludując: starzec opętany kulturowym fiksum-dyrdum, umierający w czarciej jamie pod górą banknotów, bywa dla bliźnich groźniejszy niż atak roju szerszeni. Dlaczego? Bo atak szerszeni niekiedy udaje się przeżyć. 

Opublikowano w Teksty
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.