A+ A A-
piątek, 03 listopad 2017 07:17

Stare kiejkuty się okopują

michalkiewicz        „Mamusia przekaże obowiązku synkowi” – tak poseł Klubu Kukiz’15, pan Jakubiak, skomentował deklarację przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny, że kandydatem nie tylko PO, ale i całej „zjednoczonej opozycji” na prezydenta Warszawy będzie pan Rafał Trzaskowski. 

        Pan Rafał Trzaskowski tak naprawdę nie jest „synkiem” Hanny Gronkiewicz-Waltz, tylko muzyka Andrzeja Trzaskowskiego, o którym Wojciech Młynarski śpiewał w jednej ze swoich piosenek: „Gdy marny los dorwie kogoś biednego, niechaj ktoś taki co w piersiach tchu pędzi Radiową Orkiestrę pod dyrekcją Andrzeja Trzaskowskiego, by na pociechę zagrała mu Słodkie Tango Retro, serc niewieścich wstrząs, co damskim korrrkom i męskim getrom tak posuwisty nadaje pląs”. 

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
piątek, 03 listopad 2017 07:18

UWIĄD SPRAWIEDLIWOŚCI

        Zasada numer jeden: nigdy nie zrozumiemy wszystkiego, choćbyśmy na równe ćwiartki Księżyc przecięli. Mało tego. Czas na wszystko, co od razu zrozumieć moglibyśmy, zawsze nadchodzi zbyt późno. 

        Anomia etyczna, degrengolada moralna – i co dalej? I dalej nic. W życiu na ziemi udział wzięli – i wystarczy. Do piachu. W każdym razie wystarczy treserom i nadzorcom treserów. Na naszych oczach świat przewraca się do góry nogami, na potęgę doceniając to, co złe, brzydkie i niepoważne. A zaludnia ów świat banda pitekantropów, niepotrafiących dokonać podstawowej analizy – ani dotyczącej siebie, ani otoczenia. Nie wspominając o analizie relacji między jednym a drugim. Sedno zaś naszego europejskiego nieszczęścia polega na tym, że większość antropologicznych dysfunkcji wspólnot odpowiednio nowoczesnych i należycie postępowych, zaczynając od poziomu rodziny, a kończąc na poziomie kulturowym Cywilizacji Białego Człowieka, każdą z tych dysfunkcji, powtarzam, dostrzec można jedynie z poziomu zewnętrznego obserwatora. 

Opublikowano w Teksty
czwartek, 26 październik 2017 19:23

RZUT BERETEM

        Za siedmioma górami, za pięcioma dolinami, za trzema rzekami... Proszę? No może rzeczywiście w tej bajce rzek tyle samo co dolin. W każdym razie jeśli chodzi o rzeki, to na pewno rzecz dzieje się za rzeką Odrą. Więc. 

        Więc za tymi i za tamtymi, pomińmy ilości, stoi sobie fabryka. Piękna. Ogromna. I proch z niej spływa. Czy raczej proszek, żeby uniknąć skojarzeń militarnych. I nie tyle z niej spływa, co wydobywa się. I nie w sensie prac górniczych, czyli kopania dołów w ziemi, tylko w znaczeniu produkcji masowej. Proszek, no tak, bo to jest fabryka proszku do prania. Niby czym miałaby handlować fabryka proszku do prania, przecież nie maślanką? 

 Idźmy dalej i dopowiedzmy co należy. Otóż wzmiankowana fabryka stoi sobie w Niemczech. Czy to bajka, czy nie bajka, żadne to czary, że właśnie tam stoi. Tam ją zbudowano i tam siedzibę ma właściciel fabryki. Co prawda za czasów słusznie minionych powiedzielibyśmy, że ów właściciel nie ma narodowości, ale Balcerowicz dawno musiał odejść, i odszedł, i dzisiaj wiemy swoje: właściciel potrafi mieć narodowość, a kapitał właścicielski, bywa, tym bardziej narodowość posiada. Polacy zaś co i rusz przekraczają granicę polsko-niemiecką, podróżując kilometrami do owej fabryki – a to w tym celu, by od wspomnianego właściciela nabyć proszek do prania. 

        Ktoś powie, że sensu żadnego w tym nie ma, takie udawanie się, albowiem proszek do prania tej samej marki nabyć się daje bez konieczności organizowania wycieczek zagranicznych. Mianowicie ta sama fabryka tegoż samego niemieckiego właściciela, sprzedaje swój proszek w setkach punktów handlowych, zlokalizowanych tuż-tuż, powiedzieć można: tuż przy polskich pralkach, a w każdym razie tak blisko pralek, że nawet beretem wyjętym z kosza z bielizną rzucać nie trzeba. Otwieramy pralkę, beret do pralki, proszek do pralki, woda do pralki – i poszło. I gotowe. 

        A właśnie że bo nie. Gotowe tylko z pozoru. Polacy swoje wyczaili i swoje wiedzą, dlatego po proszek jeżdżą do Niemiec. Ba! Co porobiło się z tym proszkiem, od niedawna wie również Komisja Europejska. Co takiego mianowicie? Mianowicie, że Niemcy oszczędzają na składnikach i byłym „demokracjom ludowym” wciskają byle szajs, to jest produkt gorszej jakości. I na nic wzburzenie, na nic narzekania. Dyrektor fabryki wartość swojego proszku zna, zna też swojego klienta, więc niczego w bawełnę owijać nie musi: „Jeżeli wymagania Polaków wzrosną, wtedy zaczniemy produkować taki sam proszek, jaki produkujemy dla Niemców”. 

        Co za buc. Aż trudno uwierzyć. Solidny kawał niemieckiego beretu. Czy tam betonu. Jak z bunkra pod Berlinem. Bez Armii Czerwonej ani rusz?                    

(mig)

Opublikowano w Teksty
czwartek, 26 październik 2017 19:13

INTERCEPTION

pannikt4317Wbrew zwątpieniu, wbrew temu, co napisano poniżej, zawsze pozostaje muzyka:

https://www.youtube.com/watch?v=KwJmhtDydfc

„Nieugięta postawa Polski wobec Niemiec uspokaja Moskwę, która ma teraz pewność, że uda się jej uzyskać doskonałą ochronę strategiczną i polityczną. Nie  przeszkadza to bynajmniej ZSRS w podejmowaniu prób, by podtrzymywać w obecnej sytuacji  napięcie polityczne, niezbędne do wdrożenia rewolucyjnego programu stalinowskiego.”  Z raportu wywiadu francuskiego Deuxiéme Bureau z 8 maja 1939 r. p.t. „Agissements de l’URSS eu territoire polonaise.”

Polski ambasador w Japonii Tadeusz Romer  w liście  z 26 czerwca 1939 r. do  podsekretarza stanu w MSZ Jana Szembeka : „Czy Niemcy nie poczują się na tyle  zagrożone przez politykę brytyjską, aby kosztem ideologii szukać zbliżenia z Rosją Sowiecką?”

W swoim raporcie  do MSZ  z 22 sierpnia 1939, ambasador francuski w Moskwie Paul-Émile Naggiar informował ministra Bonneta, iż Hitler nie będzie oczekiwał biernie na rozwój wydarzeń, „jak Beck uzbrojony w nasze gwarancje”, lecz przechodząc do porządku nad dawnymi doświadczeniami, gotów jest dojść do kompromisu w stosunkach z „nową Rosją” – „jak mocarstwo z mocarstwem”. Kiedy ambasador francuski w Warszawie- Noël- otrzymał kopię tego raportu, dopisał odręcznie na marginesie dokumentu: „Finis Poloniae.”

Józef Beck w przemówieniu radiowym z 3 września 1939r. „Polska, po wejściu Anglii do wojny, znalazła się w dobrym, przyzwoitym towarzystwie.” 

Z raportu powstałego na początku 1945r. autorstwa Rainharda Gehlena p.t. „Siły wojskowe i wywiadowcze w ogólnych ramach polskiego ruchu oporu.”: „Zainteresowanie Anglo-Amerykanów kwestią polską było i jest zasadniczo odmienne od zainteresowania nią ze strony sowiecko-rosyjskiej oraz niemieckiej, ponieważ nie wiążą oni z nią swoich interesów narodowych czy tez państwowych, lecz patrzą na Polskę jako na obszar politycznego wpływu.(…) Narody, których przestrzeń życiowa zakleszczona jest pomiędzy dwiema potęgami, nie mogą wobec obu z nich stosować radykalnego oporu, gdyż grozi im wówczas, że zostaną bezlitośnie zmiażdżone. Polska musi wybierać między Niemcami i Rosją, przeciw obu potęgom nie pomogą nawet najbardziej kuszące angielskie obietnice (podobnie jak w 1939r). Obecnie polski sprzeciw jest tak bardzo skupiony na oporze przeciw Niemcom, że strona polska jest niezdolna do zmiany kursu, pomimo, iż nieporównywalnie większe niebezpieczeństwo nie tylko zbliża się ze wschodu, ale stopniowo staje się doświadczalną rzeczywistością. (…) Jako pocieszenie za wszystkie rozczarowania Anglo-Amerykanie mieli dla narodu polskiego, obok wsparcia finansowego, jedynie słowa zachęty (…) Niezobowiązującym słowom zachęty, będącym drwiną z sojuszniczej lojalności, towarzyszy zdrada dyplomatyczna. Nie jest już żadną tajemnicą, że Anglia i Ameryka już dawno (tylko za jaką cenę?) sprzedały Polskę sowietom. Teraz chodzi już wyłącznie o realizację tego interesu. Polskie kierownictwo widzi to całkiem jasno. Przypadek Mikołajczyka jest w tej kwestii szkolnym zgoła przypadkiem. Mimo to (polskie kierownictwo) wydaje się nie dostrzegać ewidentnych faktów i można obserwować jego wzmożoną aktywność w apelowaniu do „sumienia świata”. Zamiast dać zdradzieckiej Anglii jedyną możliwą odpowiedź, ciągle jeszcze (Polacy) czepiają się coraz bardziej nierealnych nadziei i wciąż – wbrew dowodom – wierzą w mające przynieść korzystny zwrot polityczne, moralne i militarne wsparcie Anglo-Amerykanow, wciąż pracują i krwawią, ale nie dla realizacji swych ideałów, lecz dla ich grabarzy. (…) Zwiastun pewnego ogólnoeuropejskiego fenomenu: Anglia wydaje na pastwę bolszewizmu narody Europy, którym chciałaby przewodzić, a narody Europy, które miały nadzieję na „demokratyczną wolność” pod przewodem Anglii, przechodzą zewnętrznie i wewnętrznie pod jarzmo bolszewizmu. (…) Obecnie nadchodzą wydarzenia o skali światowej, które na nowo uformują i uporządkują Europę, popychając jej narody ku nieznanemu przeznaczeniu.”

„Always try to see what lies on the other side of the hill” – angielskie przysłowie.

Opublikowano w Teksty
czwartek, 26 październik 2017 19:05

Z Kijowa (43/2017)

pruszynski        We wtorek, 17 października, były wielkie demonstracja w Kijowie, które współorganizował były prezydent Gruzji, i zanosiło się na trzeci majdan. Więc już 19 października ze słonecznej i ciepłej Warszawy wyruszyłem i po 15 godzinach jazdy byłem w zimnym i pochmurnym Kijowie.

        Jak zwykle zagnieździłem się w niedrogim, niedawno odnowionym eleganckim hostelu na dworcu. Wziąłem prysznic, odespałem i ruszyłem na Majdan. Po 10 minutach metra, połowa czasu na zjazd w dół, a potem wjazd w górę, i znalazłem się na wzgórzu nad Majdanem, gdzie jest wielki Hotel Ukraina i wspaniały widok na Majdan 50 metrów niżej i przecinającą go ulicę Kreszczatik. Nie widać było namiotów, jakie były tam 3 lata temu, a tylko moc flag ukraińskich. Jest tam wielka wystawa fotografii stulecia walki o państwo ukraińskie w 1917 r. Niżej, na brzegu alei Kreszczatik, głównej ulicy miasta, było tylko kilku policjantów w strojach bojowych, czyli z hełmami i ochraniaczami nóg, których w normalnych dniach nie noszą. Ci, z którymi się spotkałem, przybyli aż ze... Lwowa.

czwartek, 19 październik 2017 22:28

Świnie, co chrumczą

ligeza        Kpina z godności ludzkiej. Represje. Odpowiedzialność zbiorowa. Zemsta i odwet. Nie robili nic złego, a teraz nie mają za co żyć i odbierają sobie życie – i tak dalej, i tak dalej. 

        Mówmy na to wszystko „sprawdzam”, mówmy koniecznie, ale wpierw rzucajmy im przed oczy pytanie równie konieczne, bo o charakterze kardynalnym. Mianowicie: czy tak zwaną dezubekizację można nazwać zemstą, odwetem czy represjami? A potem rzucajmy w twarze jedyną właściwą odpowiedź w brzmieniu: nie, nie można. Zemsta, odwet i represje to byłyby: aresztowanie, zerwanie paznokci, łamanie kości, strzał w tył głowy i ciupasem do dołu z wapnem – w wersji hard, zaś w wersji łagodniejszej pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Czy jakoś podobnie. 

        Tak że ten, tego. Nie chrumkajcie, nie warczcie, nie próbujcie kąsać, idźcie stąd precz, natychmiast. Wracajcie do mrocznych rynsztoków Mordoru, z którego wyciągnęli was przed laty wrogowie polskości, w ostateczności siusiajcie sobie pod swoje drzewka i tarmoście własne nogawki. W każdym razie nie wchodźcie nam w paradę. Dosyć! 

Opublikowano w Teksty
czwartek, 19 październik 2017 22:26

Z Warszawy (42/2017)

pruszynski        Wspaniałe złota jesień, trochę deszczu, ale ciepło i  słonecznie. Spaceruje moc ludzi w centrum, ogródki jeszcze otwarte i pełne. 

        Nic nowego, 10 i niewielkie zamieszanie z kodowcami, a potem druga „zadyma” pod siedzibą PiS-u na Nowogrodzkiej.


        Nowy portal

        Korwin-Mikke i sk-a ma teraz nowy portal Wolność 24, który wszystkim polecam, bo jest dużo bardziej ciekawy niż Yahoo, który dotąd oglądałem, i nadal polecam Russia Today.

czwartek, 19 październik 2017 22:25

Tli się i kopci

michalkiewicz       Ach, gdyby ludzie pamiętali o rozmaitych, pełnych mądrości sentencjach, można by uniknąć wielu przykrych niespodzianek. Oto po obejrzeniu telewizyjnych „Wiadomości”, z których wynikało niezbicie, że Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej”, pan wicepremier Morawiecki oznajmił, że Polska jest w znakomitej kondycji finansowej.

Tak naprawdę, to jeszcze nie jest, bo ze szczegółów, w których – jak wiadomo – chowa się diabeł – wynika, że deficyt budżetowy na rok bieżący może być niższy od planowanego nawet o 10 miliardów złotych – no ale przecież będzie, podobnie jak w roku przyszłym, kiedy ma wynieść nieco ponad 40 miliardów – ale co to szkodzi pochwalić się osiągnięciami? Wiadomo, że opozycja rządu nie pochwali, więc rząd musi robić to sam, no a ponieważ przysłowie radzi, by robić dziś, co miało się zrobić dopiero jutro, to i wicepremier Morawiecki pochwalił się trochę na wyrost. 

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
czwartek, 19 październik 2017 22:22

Sprawa Mateusza Piskorskiego

        Szanowni Państwo!

        Przesyłam do wykorzystania materiały dotyczące sprawy Mateusza Piskorskiego – doktora politologii, dziennikarza i działacza politycznego, który wyrażał inne poglądy na temat naszych stosunków z Rosją niż prezentują obecne (i poprzednie) władze naszego państwa.

        Szczególnie polecam opinię prawną dwojga prawników, pracowników Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego, dowodzącą ponad wszelką wątpliwość tego, co przeczuwaliśmy intuicyjnie – że Piskorski został aresztowany za poglądy i że w świetle obowiązujących przepisów nie sposób mu postawić zarzutu szpiegostwa.

        Co zresztą widać gołym okiem, bo prokuratura nie potrafi sformułować aktu oskarżenia i pozoruje działania. Uważam, że nikt uczciwy nie może w tej sprawie milczeć i pozostać obojętnym. Niezależnie czy się zgadza z Piskorskim, czy nie.

        Tu chodzi o fundamentalną zasadę wolnego społeczeństwa – prawo do swobody wypowiedzi zagwarantowane w art. 54 Konstytucji.

        ABW i prokuratura, aresztując Piskorskiego – w istocie – bez podstawy naruszyły Konstytucję.

Opublikowano w Teksty
niedziela, 15 październik 2017 00:12

"Popioły" - nowa książka Pana Nikt

Proszę Państwa, na razie w przedsprzedaży, a już w listopadzie w całkowitym realu kupić można książkę Pana Nikt zatytułowaną "Popioły".

Pan Nikt to wyjątkowa postać na mapie polskiej publicystyki. Człowiek, który uprawia geopolitykę z wielkim ładunkiem polskiej emocji; uprawia ją niczym profetyczną poezję, widząc dalej i lepiej niż większość komentatorów, którzy klepią te same zamówione frazesy raz w prawą oraz lewą stronę.

Bo też dla niego najbardziej liczy się polski interes narodowy. Pan Nikt to odrastające gałązka polskiej myśli, środowisko ludzi, którzy czytają w kilku językach, nie tylko gazety ale również grzebią w komunikatach ministerstw i służb. Autor "Popiołów" jest świadomy gry, jaka toczy się o nasze strategicznie położone terytorium; gry, której większość polskiej elity albo nie dostrzega albo ją po prostu ignoruje, przyzwyczajona do swego poddańczego statusu.

Ta walka nad naszymi głowami jest jednym z wielu elementów zmieniającego się geopolitycznego teatru, narastającego konfliktu o globalną hegemonię między Chinami a Stanami Zjednoczonymi z całą plejadą pomniejszych aktorów, konfliktu w którym swoje chcą ugrać nie tylko Niemcy, Amerykanie, Rosjanie czy Ukraińcy ale również masoni, globalizatorzy, Żydzi liberalni i syjoniści.
Wyłania się z tej analizy obraz, w którym Polska to kraj bez pełnej suwerenności, którego przywódcy tej suwerenności nie chcą, a dobrobyt własny oraz narodu upatrują w podpięciu się pod cudze projekty.


Przez analizy Pana Nikt przebija żal i frustracja, świadomość marginalizacji naszego kraju.


Ale nic, nigdy nie jest dane raz na zawsze, możliwe więc że Polska jest jeszcze w stanie odżyć duchowo i materialnie, że zdarzą nam się przywódcy zdolni grać własną grę, na miarę posiadanych aututów, jak Orban, Erdogan, czy Putin.

Do tej sanacji elit potrzebny jest wgląd w kontekst spraw i znajomość faktów, dlatego warto jest czytać Pana Nikt; dlatego publicystyka Pana Nikt tak dużą popularnością cieszy się na naszych "Gońcowych" łamach. Zapraszam Państwa do kupna nowej pozycji naszego Autora.

Książkę można zamówić tutaj:


https://www.3dom.pro/Pan-Nikt-Popioly-p169

Opublikowano w Andrzej Kumor
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.