Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Jeden z moich przyjaciół ostatnio kupując dom, został zachęcony przez swojego prawnika do wykupienia specjalnego ubezpieczenia, ponieważ sprzedający nie mógł dostarczyć mapki geodezyjnej – czyli survey. O jakie ubezpieczenie tu chodzi?
To, o czym mówisz, nazywa się Title Insurance – pełna nazwa w Kanadzie – „First Canadian Title Insurance”. Jest to tak naprawdę oddział amerykańskiej firmy ubezpieczeniowej o podobnej nazwie – First American Title Insurance Company. To prywatna firma.
Jest to coraz bardziej popularna forma ubezpieczenia, która, moim zdaniem, jest ogromnie przydatna i bardzo ważna. Ponadto w stosunku do ważności i korzyści jest relatywnie tania, bo jej jednorazowy koszt wynosi około $300 dla domów w cenie około 300 000 dol.
Ale zacznijmy od początku! Dlaczego potrzebujemy „Title Insurance”?
W teorii kupujący nieruchomość oraz pożyczające pieniądze na jej zakup banki w chwili zamknięcia transakcji oczekują, że nieruchomość pod względem prawnym nie będzie miała żadnych problemów. Czyli że jesteśmy jedynymi właścicielami, że nie ma żadnych niewyrejestrowanych długów na hipotece.
Jest to teoretycznie zagwarantowane przez prawników w formie tak zwanego „Letter of opinion” lub inaczej nazywanym dokumentem „Certifacte of Title”. W praktyce, jak wiemy, nikt nie jest idealny i pomimo najlepszych starań ze strony prawników czy Land Registry Office – błędy się zdarzają.
Może się na przykład okazać, że prawnik robiąc swoje dochodzenie, przeoczy stary zarejestrowany mortgage lub niezapłacone i niewyrejestrowane długi zarejestrowane na nieruchomości. Nawet jeśli jest to oczywisty błąd prawnika, który ma oczywiście własne ubezpieczenie zawodowe – to wyegzekwowanie strat i sądzenie się z prawnikiem na własny koszt nie udaje się zbyt wielu normalnym ludziom!
Jest to tylko jeden z przykładów, dlaczego warto wykupić „Title Insurance”! Inne to: problemy wynikające z braku aktualnego survey, o którym wspomniałeś w twoim pytaniu. Często się zdarza, szczególnie w przypadku, kiedy dom zmieniał właścicieli wiele razy, że survey został dawno zagubiony. Również zdarza się, że starsze surveys – wykonane wiele lat temu – nie są tak dokładne jak wykonywane obecnie. Zdarza się już po fakcie, czyli po przejęciu nieruchomości, że – na przykład – dom jest posadowiony za blisko do nieruchomości sąsiada, niezgodnie z przepisami urbanistycznymi.
Czy sądzenie prawnika w takiej sytuacji Państwa zdaniem ma szanse powodzenia? W przypadku, jeśli ktoś ma wykupiony „Title Insurance”, koszty wynikające z tych problemów są pokrywane przez firmę ubezpieczeniową.
Ponadto – banki bardzo lubią tych klientów, którzy wykupują „Title Insurance”, gdyż też czują się zabezpieczone i chętniej pożyczają pieniądze.
First Canadian Title Insurance jest obecne w Kanadzie od 1991 r. Co roku coraz więcej nowych właścicieli nieruchomości korzysta z tego ubezpieczenia – i w mojej opinii – to ubezpieczenie powinno być obowiązkowe. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że kwatera główna tej firmy w Kanadzie mieści się w Oakville na Ford Drive.
Wracając do korzyści posiadania ubezpieczenia, czy problemy z survey są na tyle ważne, by wykupywać to ubezpieczenie?
To jest tylko szczyt góry lodowej, czyli tylko jeden z wielu powodów, dlaczego warto mieć ubezpieczenie, o którym mówimy i które, raz jeszcze chciałbym przypomnieć, jest relatywnie tanie i jednorazowe.
Jednym z bardzo ważnych powodów, dlaczego warto mieć to ubezpieczenie, to choroba naszej cywilizacji – czyli oszustwa.
Jak być może Państwo wiecie – prawie 100% transakcji jest obecnie zamykana i rejestrowana elektronicznie, czyli poprzez Internet. Zdarzyło się wielokrotnie, że nieuczciwi ludzie zajmujący się tym procederem rejestrowali pożyczki na nieruchomościach niczego nie podejrzewających właścicieli – kasując dużą gotówkę bez wiedzy właścicieli!
Jak dochodzić swego prawa, jak udowodnić, że to nie my pożyczaliśmy pieniądze pod zastaw naszego spłaconego domu!!! Niestety bez ubezpieczenia – wszelkie koszty są naszym problemem.
To o czym słyszymy coraz częściej – podszywanie się pod czyjąś osobę (oszustwa) – dzięki łatwości podrabiania dokumentów, jest też coraz łatwiejsze!
Tak naprawdę kupując dom – nie zawsze wiemy, że sprzedający mają prawo do sprzedaży! To mogą być ludzie, którzy podszywają się pod właścicieli, którzy mogą być na przykład poza granicami Kanady.
Po przekazaniu pieniędzy – które szybko znajdą się „off shore” – kto będzie płacił za pożyczkę, która nie tylko nie dała nam wymarzonego domu, ale pozostaje niestety naszą odpowiedzialnością? Wykupienie ubezpieczenia zabezpiecza Państwa w tych przypadkach.
Inny przykład: zarejestrowane wyroki sądowe przeciwko zakupionej nieruchomości – bez ubezpieczenia – mogą być bardzo kosztowne – z ubezpieczeniem – poniekąd stają się nie naszym problemem.
Kolejny przykład to niepłacone „Property Tax” – jeśli prawnik przeoczy zaległe podatki miejskie i niekoniecznie musi to wynikać z jego błędu – to nie zapłacone podatki stają się problemem nowych właścicieli, a miasto jest bezwzględne w ich ściąganiu! Mając ubezpieczenie, ten problem jest rozwiązywany przez Title Insurance.
Reasumując – pomimo, że w Kanadzie prawnicy są odpowiedzialni za prawne sprawdzenie nieruchomości – warto pamiętać, że za relatywnie nieduże pieniądze możemy spać spokojnie, kupując nieruchomość, nawet jeśli nasz prawnik popełni błąd!
Moim zdaniem Title Insurance to jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w procesie nabywania nieruchomości.
Maciek Czapliński
Park Prowincyjny Killbear - przedsmak Kanady
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakGdy przyjechaliśmy do Kanady, bardzo szybko stało się dla nas jasne, że nie będziemy mieć tu samochodu. Ci, którzy płacą co miesiąc ubezpieczenie i nie mają żadnych zniżek, na pewno doskonale wiedzą, o czym mówię. Dlatego też niewiele razy udało nam się wyjechać poza Toronto – komunikacja publiczna nie należy do najmocniejszych punktów Ontario. Gdy znajomy w sierpniu zeszłego roku zaproponował nam jednodniową wycieczkę na północ, nawet się nie zastanawialiśmy.
Mieliśmy jechać w inne miejsce nad zatoką Georgian, ale tam trzeba było płynąć promem, na który wszystkie bilety zostały wyprzedane. Okazało się to już na miejscu, musieliśmy więc wymyśleć jakąś alternatywę. Do Killbear nie było aż tak daleko.
Z Toronto jedziemy na północ autostradą nr 400. Im dalej, tym więcej skał. Widać, ile wysiłku trzeba było włożyć w zbudowanie tej drogi. Po obu stronach piętrzą się głazy, dokładnie widać rzeźbę geologiczną. Za Parry Sound należy zjechać na drugim zjeździe na zachód. Dojazd do parku jest oznakowany. Potem droga już sama prowadzi.
Za wjazd na teren parku płacimy 14 dolarów (liczone za samochód). Tradycyjnie dostajemy też mapkę.
Na początku nie zdaję sobie sprawy, na co właściwie patrzę. W końcu pierwszy raz widzę mapę pól kempingowych. Nie przyszłoby mi do głowy, że kemping może być tak zorganizowany. Każde miejsce ma swój numer. Szukam najwyższego – jest 1497. Aż nie wierzę. To dość sporo biorąc pod uwagę obszar parku. Na kempingach są nawet zaznaczone pralnie – co prawda nie wiem, jak one wyglądają. No ale może niektórzy lubią taki rodzaj wypoczynku. Jestem trochę rozczarowana, że mało tu szlaków pieszych. Na mapie widzę tylko trzy. To co robią ludzie z tych wszystkich namiotów...?
Oczywiście planujemy przejść wszystkimi trzema szlakami, co wcale nie jest takie trudne. Duża liczba miejsc kempingowych, plaże i krótkie szlaki sprawiają, że Killbear jest idealnym miejscem dla rodzin z małymi dziećmi. Można tu tez jeździć na rowerze – wzdłuż głównej drogi w parku poprowadzono szeroką utwardzona ścieżkę.
http://www.goniec24.com/nieruchomosci/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=7266#sigProId7c9156df3e
Zaczynamy od Lookout Point Trial. Już na początku zwracam uwagę na budowę śmietnika. Jest otwierany za pomocą specjalnie schowanej dźwigni. Klapa waży sporo. Czyli niedźwiedzie rzeczywiście tu chodzą.
Szlak ma 3,5 kilometra długości i – jak wszystkie w parku – zatacza pętlę. Idzie się głównie przez las. Część terenów, zwłaszcza bliżej parkingu, jest bardziej podmokła. Tam też zbudowano drewniane chodniki. Nieco dalej na powierzchnię przebijają się pierwsze skały. Po deszczu musi być tu dość ślisko. Szlak lekko podchodzi do góry, mam więc nadzieję na punkt widokowy. Niestety od rana jest pochmurno, niebo raczej szare. Drzewa robią się coraz niższe, rosną też rzadziej. Dochodzimy do punktu kulminacyjnego – jesteśmy na skalistym brzegu, który raczej stromo schodzi do wody. Jest to północna strona parku, czyli patrzymy na część zatoki Georgian zwaną Blind Bay. Killbear znajduje się bowiem na półwyspie.
W tym miejscu można odpocząć – ustawiono tu kilka ławek i stołów. Niestety zaczyna kropić deszcz. To miejsce w pełnym słońcu udało nam się zobaczyć dopiero w tym roku. Przy przeciwległym brzegu widać kilka wysp. Jeśli się dobrze przyjrzeć, są też zabudowania. Teren, który nie należy do parku, podzielono na działki. Stoją na nich domy letniskowe.
Wracamy na parking i podjeżdżamy do drugiego szlaku. To najkrótszy Lighthouse Point Trial. Chyba nie ma nawet kilometra. Został wytyczony na samym końcu cypla, a jego głównym punktem jest właśnie latarnia. Blisko parkingu znajdują się plaże. Pogoda się poprawia, więc pewnie niedługo pojawią się też amatorzy kąpieli. My pływanie postanowiliśmy zostawić sobie na koniec.
Jeśli od parkingu pójdziemy bardziej w prawo, dojdziemy do latarni przez skały. Jeśli w lewo – przez las. Którąkolwiek opcję byśmy wybrali, do samochodu wrócimy tą drugą drogą. Ścieżka przez skały podoba mi się. Chwilami jest nawet wymagająca. Gdy dochodzimy do latarni, widać trochę ruchu na wodzie. Pływają żaglówki. Schodzące do wody skalne bloki są wyżłobione w pasy, wyglądają bardzo ciekawie. Zanurzam rękę w wodzie – zachęcająca. To dobrze wróży pływaniu.
Na deser zostawiliśmy sobie Twin Points Trial. Wyznaczona ścieżka zatacza pętlę o długości 1,6 kilometra. Trasa zaczyna się w miejscu, gdzie znajduje się sporo „infrastruktury” – wiata, toalety, miejsca na grilla. Potem wiedzie przez las i, podobnie jak pierwszy szlak, przez płaskie skalne powierzchnie. Na skrawkach ziemi w załomkach skalnych rosną drzewa, i to całkiem pokaźnych rozmiarów! Skała ma kolor pomarańczowo-różowy. Wychodzi słońce, więc widać to jeszcze bardziej intensywnie. Dochodzimy do plaży i rozkładamy się na cyplu.
Przyznam, że nie jestem entuzjastką wakacji nad wodą – zdecydowanie wolę wędrować. Jednak to miejsce jest dla mnie idealne. Woda ciepła, zachęca, by się zanurzyć. I plażowanie na litej skale – wreszcie nie ma problemu, że po powrocie z plaży wszędzie mam piach! Okazuje się, że tylko z jednym trzeba uważać. Od takiej powierzchni słońce silnie się odbija i łatwo się spalić. Mój mąż, który ma jasną karnację i opala się na czerwono, potem przez tydzień mówił, że wszystko go boli i swędzi. Dlatego po wyjściu z wody warto chociaż narzucić koszulkę na ramiona.
Niedaleko wyznaczono też obszar cumowania łodzi. Wracamy – niby tylko trzy szlaki, ale zatrzymując się na pływanie, zleciało nam kilka godzin. W drodze powrotnej zjeżdżamy jeszcze do Parry Sound do restauracji Arizona Grill. Wygląda na to, że miejscową specjalnością jest fish&chips. Dość często, gdy jemy poza domem, zamawiam to danie, żeby sobie porównać. Tu było całkiem nieźle, ryba nie przesiąkła tłuszczem z panierki.
Wracamy trochę na około. Jest wypadek na autostradzie, więc trzeba szukać objazdów. Jeździmy bocznymi drogami, także nieutwardzonymi (na których stoją ograniczenia prędkości do... 60 km/h!). Mijamy farmy malowniczo rozlokowane w pofalowanym krajobrazie Ontario. Przejeżdżamy przez małe miasteczka – w jednym z nich na skrzyżowaniu przepuszczamy samochód, który z pewnością ma kilkadziesiąt lat. W środku siedzi dziadek w kapeluszu – może dostał ów pojazd np. w prezencie ślubnym... Lubię jeździć bocznymi drogami. Można wtedy obserwować prawdziwe życie. Jazda autostradą najczęściej jest dość monotonna. Dlatego cieszę się, że mieliśmy okazję wracać inaczej.
***
Niedawno do laboratorium, w którym pracuje mój mąż, przyjechała nowa koleżanka z Niemiec. 5 sierpnia był dzień wolny, więc jeszcze z jednym kolegą stwierdziliśmy, że urządzimy wycieczkę. Pokażemy Annie Kanadę, tak jak nam rok wcześniej pokazano. Bo wycieczka do Killbear jest właśnie w sam raz dla osób, które nas odwiedzają albo dopiero zaczynają swój pobyt w Kanadzie. Zwłaszcza osobom z Europy w prosty sposób pozwala odczuć tutejsze pojęcie odległości. Z Toronto do Killbear jest 250 kilometrów, czyli będzie 500 w obie strony. To tyle ile z Gdańska do Katowic. W Polsce – przejechać cały kraj, w Kanadzie – wyjechać poza miasto.
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak
Listy z nr. 34/2013
Dość często do aresztu imigracyjnego trafiają członkowie tej samej rodziny. Są to przeróżne układy: rodzice z dziećmi, bracia, siostry, babcie z wnukami, kuzyni, itd. Często mają też w Kanadzie różnych krewnych lub powinowatych, którzy śpieszą im z pomocą. To oni głównie płacą kaucje, które pozwalają krewniakom wyjść na wolność.
Pewnego dnia w areszcie znalazło się dwóch braci. Umieszczono ich w jednym pokoju. Byli to przystojni, wysocy mężczyźni w wieku około 45-50 lat. Mieli na sobie ubrania robocze. Jak się okazało, zostali zatrzymani w drodze z pracy. W Kanadzie trudnili się malowaniem mieszkań i pomieszczeń biurowych.
Polak i oblat brat Antoni Kowalczyk (1)
Napisane przez Ks. Ryszard Kosian OMICzy znamy brata Antoniego Kowalczyka? Co o nim wiemy? Kim był? Czy znany jest w świecie chrześcijańskim? – Nie! Czy w Kościele Katolickim? – Owszem tak, chociaż niewiele! A więc gdzie? – W Kanadzie – Tak, ale jeszcze nie powszechnie! A gdzie jest bardzo znany? – W prowincji Alberta!
Tam w miejscowości St. Albert jest pochowany – tam znajduje się jego grób. I tam właśnie przy jego grobie znajdują się stale świeże kwiaty. I one o nim świadczą. Przychodzą tam ludzie i trwają w żarliwej modlitwie. Tam próbują się do niego upodobnić. Tam przy jego grobie modlą się, tak jak on kiedyś modlił się w podziwu godnej pokorze. Chociaż modlitwa modlących się do niego jest miniaturą, ale tym im właśnie imponował, jeśli to tak można wyrazić.
Wiemy, że Antonich na świecie było już wielu, wielu jeszcze jest i jeszcze będzie. Tak samo ludzi o nazwisku Kowalczyk. Ale takich jak on było bardzo niewielu. A kto wie, czy obecnie poza świętym Antonim z Padwy, brat Antoni Kowalczyk nie jest jedynym na świecie.
Żył niezwykle święcie, modlił się niezwykle święcie i umarł niezwykle święcie. Żył więcej aniżeli tylko przykładnie. Jego codzienne życie dobitnie świadczyło o Bogu i o niebie. W skromności dziecka bożego uświęcał się i tym samym innych. Tych innych, swoich bliźnich uświęcał podświadomie. Mimo że pozornie nic nie miał w sobie szczególnego. Żył w wielkim ubóstwie, które dobrowolnie wybrał i z chęcią pielęgnował.
Trudno powiedzieć, w czym celował najbardziej. Według mnie – celował przede wszystkim w pokorze. Wyróżniał się bez cienia chęci wyróżnienia. Z wszystkich ostatnich cieni chciał być ostatním. Poza pragnieniem obcowania z Bogiem, chciał służyć innym i być ich narzędziem. I do tego dążył przez całe swoje życie aż do samego końca.
W duszy brata Antoniego było chyba więcej łask bożych aniżeli krwi w żyłach. Tyle znaczył dla niego Bóg w Trójcy Jedyny z Bogurodzicą Maryją. Miał Ją zawsze i wszędzie w sercu, tak samo i na ustach. Czcił i wielbił Ją jak syn Matkę. Wszędzie i wobec wszystkich dał temu wyraz. Znany był jako brat „AVE“. Kiedy bratu Antoniemu w oczach zgasło światło słoneczne, w duszy zabłysnęło mu światło wiekuiste, nigdy już nie gasnące. Tak mówią ci, którzy go znali osobiście.
Obecnie nadszedł czas, aby brata „AVE“ wyciągnąć z cienia pokory i postawić w świetle prawdy. Trzeba go nareszcie pokazać światu i przedstawić kim był. Nie ze względu na niego, ale ze względu na nas i ludzi nam bliskich. Jest nam potrzebny jako przykład chrześcijańskiego życia, zwłaszcza w obecnych powikłanych i zakłamanych czasach. Nadto – jest nam potrzebny jako przyjacielski wędrownik przez życie i jako orędownik w niebie.
Szczególnie jest nam potrzebny jako wzór pokory. Teraz kiedy wokoło jest tyle zarozumiałości i pychy. Dlatego poznajmy go bliżej i poznamy, ile w nim było ducha i siły, ile dla nas żyjących do naśladowania. Niejednego z nas może wyprowadzić z ciemności zwątpienia i rozpaczy. Jego przykład pokaże nam drogę do przezwyciężania niechęci do siebie i w ogóle do życia. Zbliży nas do Pana Jezusa, do Niepokalanej Maryi, a przez nich do bliźnich. A czy wiecie, czym był jeszcze? Otóż był apostołem pogody ducha i radości.
Z podziwem w pamięci chętnie i często wracamy do naszych odeszłych żołnierzy, oficerów i generałów, którzy wsławili się na polach bitew. Cześć i chwała ich pamięci! Ale oprócz nich w skarbcu „naszych wielkich“ znajdują się tak samo nasi święci. Jednym z nich, takim prawdziwym orłem świętości, był niewątpliwie brat Antoni Kowalczyk. Poznajmy go bliżej i szczerym sercem zwróćmy się do niego o wstawiennictwo u Jezusa i Jego Matki. Na pewno również nas zachwyci, wprawi w ogromny podziw i w niebie za nami chętnie się wstawi.
Notatka biograficzna:
Antoni Kowalczyk urodził się w 1866 roku w Dzierżanowie w województwie Wielkopolskim. Był szóstym z dwanaściorga dzieci w rodzinie. Mając 20 lat, z świadectwem czeladnika w ręku, udał się w świat. Najpierw znalazł się w Niemczech, gdzie doskonalił sprawności w swoim zawodzie. Tam też w roku 1890 zetknął się ze Zgromadzeniem Ojców Oblatów. Nowicjat odbył w 1892 roku w Holandii i tym samym został oblatem, członkiem Maryjnego i Misyjnego Zgromadzenia.
cdn.
Ks. Ryszard Kosian OMI
Nierzadko spotykam sytuacje, nawet czasem przy składaniu wniosków rodzinnych (sponsorowanie rodziców, dzieci, współmałżonków, partnerów), że wielu kanadyjskich rezydentów zaniedbuje przywilej otrzymania obywatelstwa.
Nawet rezydenci kanadyjscy, którzy mieszkają w Kanadzie 10, 20 lat lub dłużej, nie ubiegają się o kanadyjskie obywatelstwo, pomimo że w Kanadzie chcą spędzić całe swoje życie i za bardzo nie widzą się w innym zakątku świata. Podkreślam, że Kanada zezwala na podwójne obywatelstwo, nawet wieloobywatelstwo, nikt nie musi zrzekać się polskiego obywatelstwa, by uzyskać kanadyjskie. Kanada respektuje fakt, że jesteśmy imigrantami i mamy swoje ojczyzny, których obywatelami chcemy pozostać.
Jakie są powody nieuzyskania obywatelstwa przez naszych rodaków, żyjących na stałe w Kanadzie?
Często niestety zwyczajne zaniedbanie. Imigranci tłumaczą się brakiem czasu, niemożnością przygotowania się do egzaminu, niektórzy myślą, że właściwie po co im to kanadyjskie obywatelstwo, jeśli mają pobyt i mogą w Kanadzie żyć na stałe?
Niestety ale brak kanadyjskiego obywatelstwa może być niekiedy tragiczny w skutkach. Pamiętajmy, że pobyt stały z różnych powodów może być odebrany, a zatem osoba, która nie posiada kanadyjskiego obywatelstwa, nie ma gwarancji, że nie znajdzie się w sytuacji otrzymania nakazu deportacyjnego.
Istnieje także ryzyko, że urzędnik nie zezwoli na wlot czy wjazd rezydenta. Kiedy może się taka sytuacja przydarzyć? Odbiór stałej rezydencji i nakaz deportacyjny otrzymują najczęściej osoby, które popełniły wykroczenie karne w Kanadzie. Na przykład przemoc domowa, jazda pod wpływem alkoholu... Znam przypadki imigracyjne, kiedy po przemieszkaniu w Kanadzie 20 lat, stały rezydent otrzymał nakaz deportacyjny za wykroczenia prawne, tylko dlatego, że nigdy nie uzyskał kanadyjskiego obywatelstwa.
Powody rodzinne, które zatrzymują imigranta poza Kanadą przez dłużej niż 3 lata, mogą także być powodem odebrania stałej rezydencji.
Warto zapoznać się z obowiązującymi przepisami. Ja osobiście radzę, by wystąpić o kanadyjskie obywatelstwo i skorzystać z przywileju danego stałym rezydentom-imigrantom. Posiadanie kanadyjskiego obywatelstwa gwarantuje prawo do stałego zamieszkania, nawet jeśli osoba pozostawała poza Kanadą przez dłuższy czas oraz w sytuacji konfliktu z prawem.
mgr Izabela Embalo
"Goniec" rozmawia z europosłem prof. Mirosławem Piotrowskim (ur. 9 stycznia 1966 w Zielonej Górze) – polskim historykiem i wykładowcą akademickim, a także politykiem. Mirosław Piotrowski jest profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i profesorem nadzwyczajnym WSKSiM w Toruniu. Od 2004 posłuje do Parlamentu Europejskiego, otrzymawszy 48 365 głosów z ramienia Ligi Polskich Rodzin z okręgu obejmującego województwo lubelskie. Nie przystąpił do PiS, a w styczniu 2012 opuścił delegację tej partii w PE. Jest żonaty, ma czworo dzieci.
"Goniec" - Jest Pan posłem do Parlamentu Europejskiego, zna Pan od podszewki wiele rzeczy, dlatego chciałem zapytać, czy Unia Europejska przetrwa ten obecny kryzys - walutowy, wartości, czy też związany z tendencjami demograficznymi i imigracyjnymi? Czy Unia Europejska to jest trwały twór?
Mirosław Piotrowski - W tej formie, którą teraz obserwujemy - w mojej opinii - ten twór nie przetrwa. Musi się zmienić. Decydenci w Unii Europejskiej i w poszczególnych krajach, najsilniejszych jak Niemcy czy Francja, zastanawiają się i próbują wdrażać reformy. Jednak w mojej ocenie potrzeba powrotu do wartości, które legły u podstaw Unii Europejskiej, które wyznawali i które sobą reprezentowali ojcowie założyciele Unii Europejskiej, tacy jak Konrad Adenauer, Alcide de Gasperi, Jean Monnet, Robert Schuman.
Przegląd tygodnia. Piątek, 23 sierpnia 2013
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakCNE: Na początek 100 zatrutych
Brampton
Trzyosobowa rodzina z Brampton: Dana Newhook, David Nagy i ich syn Ethan Nagy jako pierwsi weszli na tegoroczną 135. Canadian National Exhibition. Nagrodę wygrali w radiu CHUM FM. Do tego pojadą na 7-dniową wycieczkę do Punta Cana, Republika Dominikany organizowaną przez Transat Holidays. Będą mogli spędzić dwie noce w hotelu Westin Harbour Castle. Otrzymają też bony o wartości 2000 dolarów od President’s Choice Financial.
Toronto
Tymczasem co najmniej 100 osób zatruło się jedzeniem sprzedawanym podczas wystawy – odwiedzający skarżyli się na ból brzucha, wymioty i biegunkę. Pięć osób trafiło do szpitala. EMS nie podaje, czy osoby te jadły w jednym miejscu, ale ostatecznie ustalono, w rezultacie kontroli, że winowajcą jest stoisko gdzie sprzedawano cronut burgery, na razie jednak oficjalnie nie stwierdzono przyczyny zatrucia.
Dr Lisa Berger z torontońskiego wydziału zdrowia poinformowała, że inspektorzy sanitarni badają też próbki sprzedawanego pożywienia z innych stanowisk. Niektóre z podtrutych osób zgłaszały, że jadły w budkach Epic Burgers i Waffles.
Jak się oczekuje popularną Ex, jak co roku, odwiedzi do 2 września ok. milion osób.
Stopa lekko się podniosła
Toronto
Toronto Dominion i Royal Bank dołączyły do wielkich kanadyjskich instytucji finansowych podnosząc oprocentowanie podstawowe kredytów hipotecznych o 10 punktów bazowych.
Pożyczka hipoteczna zamknięta na 5 lat oprocentowana jest od czwartku na poziomie 5,14 proc.
We wtorek oprocentowanie swych pożyczek hipotecznych zwiększył Bank of Montreal.
Podwyżki oznaczają, że przeciętna miesięczna rata za mortgage w wysokości 500 tys. dolarów wzrośnie od 60 do 100 dolarów. Jest to poważna stała kwota wzrostu wydatków. Konsumenci nie wydadzą więc tych pieniędzy na inne rzeczy jak ulepszenia mieszkań czy nowe samochody.
W środę minister finansów Kanady Jim Flaherty powiedział, że nie zamierza już interweniować na rynku nieruchomości i Ottawa podjęła wcześniej działania mające na celu schłodzenie rynku. Zapewnił, że nadal zamierza do roku 2015 zlikwidować deficyt budżetowy niezależnie od tego, jakich środków miałby użyć.
Benjamin Tall, ekonomista z CIBC uważa, że całe jedno pokolenie Kanadyjczyków wyrosło w braku świadomości możliwości zaistnienia wysokich stóp oprocentowania kredytów.
Quebec - religijnie septyczny?
Montreal
W Quebecu rozpoczyna się kolejna odsłona dyskusji na temat praw mniejszości. Rząd prowincji przymierza się bowiem do wprowadzenia długo oczekiwanych przepisów dotyczących symboli religijnych w miejscach publicznych. A wszystko to pod hasłem "Charter of Quebec Values". Z badań opinii publicznej wynika, że stanowisko w sprawie sekularyzacji propagowane przez Parti Quebecois jest popierane przez większość mieszkańców prowincji.
Wstępem do debaty był kontrowersyjny przepis zakazujący noszenia turbanów zawodnikom piłki nożnej. Zakaz, pod wpływem nacisków z zewnątrz, został w końcu uchylony. Premier Pauline Marois broniła jednak stanowiska Quebec Soccer Federation.
Może się więc okazać, że wkrótce pracownicy służb publicznych nie będą mogli nosić tradycyjnych strojów sikhijskich, żydowskich czy muzułmańskich. Tak przynajmniej wynika z fragmentów ustawy, do których dotarła prasa. Z urzędów, szkół i szpitali znikną turbany, nikaby, hidżaby, jarmułki i widoczne krzyże.
Część prawników nie zgadza się jednak z proponowanym modelem sekularyzmu. Ich zdaniem jest zbyt radykalny. Obawiają się, że może z tego wyniknąć skandal polityczny. W niektórych przypadkach podejście rzeczywiście może mieć swoje uzasadnienie, ale należy pozostawić pewien margines.
Wiele osób przyjeżdża do Kanady i do Quebecu ze względu na tolerancję i poszanowanie wolności – teraz imigranci poczują się, jakby im zatrzaśnięto przed nosem drzwi.
No jakże, to tak...
Toronto
Pracownicy TTC nie zgadzają się na nowy wzór stroju. Twierdzą, że za bardzo przypomina stroje noszone przez drużynę Montreal Canadiens – jak by nie patrzeć rywali Toronto Maple Leafs. Ubrania są niebiesko-czerwone. Nie podobają się pracownikom zrzeszonym w związku.
Obecnie noszone kolory to szary, bordowy i błękitny. Nowe stroje mają wejść w przyszłym roku. Rozważano kilka opcji kolorystycznych. Jeśli mimo wszystko koszulki w czerwono-niebieskie paski przejdą, związkowcy grożą bojkotem.
TTC jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa, możliwe więc, że projekt zostanie zmieniony.
Nie przeszła ochota na EXPO
Burmistrz Toronto Rob Ford ma nadzieję, że premier Stephen Harper zmieni zdanie co do World Expo 2025. Burmistrz spotkał się z przedsiębiorcami i przedstawicielami grup społecznych na konferencji w ratuszu. Kanada planuje wycofać się z International Expo Organization, przez co organizacja wystawy będzie zagrożona.
Tymczasem władze i społeczność Toronto podkreślają, że organizacja Expo oznacza rozwój infrastruktury, tak potrzebny miastu. Wspominają wystawy w Montrealu i Vancouver, które przyczyniły się do ich rozwoju. Mają nadzieję na podobny scenariusz w przypadku GTA.
Władze centralne swoje stanowisko uzasadniają wysokimi kosztami ochrony, która musiałaby być wynajęta podczas Expo. Wycofanie się z organizacji przyszłych wystaw pozwoliłoby na zaoszczędzenie 9 milionów dolarów rocznie.
Kolejna ofiara pijaka
Niagara
We wtorek wieczorem w Niagara Falls doszło do wypadku samochodowego z udziałem pieszych. Zginął 70-letni mężczyzna, a jego żona i wnuk zostali przewiezieni do szpitala. Zdarzenie miało miejsce tuż po 11 wieczorem na Niagara River Parkway, niedaleko River Road.
Policja podała, że kierowca samochodu został aresztowany. Usłyszał zarzut niebezpiecznej jazdy, spowodowania śmierci i jazdy pod wpływem.
Ofiary pochodziły z Quebecu, do Niagary przyjechały na wakacje. Kobieta przebywa w Hamilton General Hospital, a nastolatek w McMaster Children’s Hospital. Ulicę, na której zdarzył się wypadek, czasowo zamknięto.
Pomarzyć w Port Credit
Mississauga
W piątek rozpocznie się Port Credit In-Water Boat Show, który potrwa do końca weekendu. Wydarzenie będzie mieć miejsce w porcie w Port Credit. Organizatorzy, wzorem zeszłego roku, spodziewają się tłumów. To już 23 taka impreza. W tym roku na sprzedaż będzie wystawionych ponad 100 łodzi motorowych i żaglowych, ponadto przewidziano wiele stoisk z akcesoriami żeglarskimi i usługami. Będzie też można posłuchać, co na temat żeglarstwa mają do powiedzenia wytrawni żeglarze. Obok namiotu z piwem będzie zagra zespół jazzowy. Wystawa będzie otwarta w piątek od 10 rano do 7 wieczorem, w sobotę od 10 rano do 6 wieczorem i w niedzielę od 10 rano do 5.
Wywąchał narkotyk
Beamsville
Policjant z Niagary miał nosa, gdy wydawało mu się, że zapach wydobywający się z wynajętej ciężarówki jadącej przed nim to nie tylko spaliny. O 2:10 w poniedziałek policjant zatrzymał ciężarówkę. Okazało się, że znajduje się w niej 105 kilogramów świeżo ściętej marihuany. Jej wartość jest szacowana na ponad milion dolarów. Kierowcą był 36-letni mieszkaniec Toronto Guo Ding Lin – został oskarżony o posiadanie zakazanej substancji celem jej przemytu. Przesłuchanie, po którym wyznaczono kaucję, odbyło się tego samego dnia w St. Catharines.
A może eutanazja dla autorki listu?
Newcastle, Ont.
Matka chłopca chorego na autyzm otrzymała szokujący anonim nawołujący do przeprowadzenia się lub dokonania eutanazji na dziecku. U 13-letniego Maxa Begleya zdiagnozowano silną postać autyzmu, gdy chłopiec miał dwa lata. Sąsiedzi wyrazili solidarność z matką.
Autorka listu zarzuciła Karli Begley, że jej syn przebywając na dworze hałasuje, co przeraża normalne dzieci. Jeśli uważa, że jej dziecko potrzebuje świeżego powietrza, to powinna je zabierać do parku. Jej zdaniem Max jest utrapieniem dla wszystkich, nikt go nie zatrudni, żadna dziewczyna nie pokocha, a matka nie będzie żyć wiecznie. Najlepsze, co można zrobić, to oddać dziecko do celów naukowych albo na narządy. Taki jest, zdaniem autorki anonimu, właściwy sposób postępowania z niepełnosprawnymi dziećmi. A nie naprzykrzanie się innym, ciężko pracującym ludziom. Po tym następuje wyznanie, że autorka nienawidzi takich osób jak Karla Begley i powinna ona zrobić wszystkim przysługę wyprowadzając się. Najlepiej do lasu i zamieszkać w przyczepie. Ojciec chłopca mówi, że boi się o bezpieczeństwo syna. Jego zdaniem osoba, która była zdolna do napisania takiego listu, jest nieprzewidywalna.
TIFF zapowiada się ciekawie
Toronto
W Toronto trwają przygotowania do corocznego festiwalu filmowego. Między 5 a 15 września do stolicy Ontario mają zjechać takie gwiazdy jak Meryl Streep, Julia Roberts, Hugh Jackman, Scarlett Johannson, Gordon Pinsent, Jennifer Aniston, Nicole Kidman i Michael Fassbender. Organizatorzy zaprosili tez reżyserów Stevena Soderbergha i Dona McKellara. Pojawią się również rodzimi aktorzy: Taylor Kitsch, Mike Myers i Bruce McDonald.
Będzie to już 38. Toronto International Film Festival (TIFF). Pełny program wydarzeń festiwalowych został ogłoszony we wtorek. Bilety będą dostępne od 1 września.
Mapa mandatowa miasta
Toronto
Dzięki nowej stronie internetowej ParkInToronto.com kierowcy mogą sprawdzić, jakie jest prawdopodobieństwo otrzymania mandatu za nieprawidłowe parkowanie. Należy wpisać jedynie miejsce i czas spodziewanego pozostawienia samochodu.
Najwięcej ryzykują ci, którzy zaparkują przy szpitalu Sunnybrook, przy Bayview Avenue – zgodnie z informacjami zwracanymi przez stronę w miejscu tym wystawiono już prawie 50 000 mandatów. Szczęścia też lepiej nie próbować przy Seneca College’s Newnham Campus i World’s Biggest Bookstore.
W bazie danych, na podstawie których tworzona jest mapa wyświetlana na stronie, znajduje się 14 milionów mandatów wystawionych w latach 2008-2012. Twórcy planują w najbliższym czasie stworzenie aplikacji na smartfony wyposażone w systemy operacyjne iOS i Android.
BlackBerry zwalnia i tonie?
Waterloo
BlackBerry potwierdza, że szykuje się kolejna fala zwolnień w zakładzie w Waterloo, Ont. Pracę ma stracić 100 osób.
Rzecznik prasowy firmy powiedział, że wynika to z kierunku rozwoju przedsiębiorstwa.
W lipcu zlikwidowano 250 etatów w dziale testowania nowych produktów.
Policjant z zarzutem morderstwa
Toronto
Policjant James Forcillo, który strzelał w tramwaju do 18-letniego Sammy’ego Yatima, usłyszał w poniedziałek zarzut morderstwa drugiego stopnia. Zarzut przedstawiła jednostka specjalna (Special Investigations Unit – SIU), która prowadzi śledztwo od 27 lipca. Zaraz po śmierci 18-latka nagranie przedstawiające to zdarzenie trafiło do sieci, budząc wiele kontrowersji na temat działań policji.
Świadkowie twierdzą, że Yatim groził jednej z pasażerek tramwaju trzymając w jednej ręce nóż, a w drugiej – swojego penisa. Zanim policja weszła do pojazdu, wszyscy pasażerowie zostali ewakuowani. Na nagraniu widać też, że do tramwaju tylnymi drzwiami wchodzi drugi policjant, który razi Yatima paralizatorem. Miało to już miejsce po oddaniu strzałów. SIU nie zajmuje się sprawą tego funkcjonariusza, ponieważ w tamtym momencie nastolatek już najprawdopodobniej nie żył.
Do SIU trafiają przypadki policjantów zamieszanych w zdarzenia, na skutek których ktoś zginął, został poważnie ranny lub padł ofiara nadużyć seksualnych. W sprawie Yatima śledztwo toczy się nad wyraz szybko, co prawdopodobnie jest spowodowane szybkim nagłośnieniem sprawy na całym świecie.
Związek zawodowy policjantów jest zaskoczony oskarżeniem. To dopiero drugi raz, gdy policjant usłyszał zarzut morderstwa drugiego stopnia. Pierwszy dotyczył sprawy Erica Osawe z 2010 roku. Jednak na początku sprawy sąd odrzucił to oskarżenie jak również drugie – o nieumyślne spowodowanie śmierci.
Morderstwo drugiego stopnia oznacza podjęcie czynu z zamiarem zabicia ofiary. Jeśli prokurator nie jest pewny motywu, mowa jest o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Zabójstwo drugiego stopnia jest oczywiście trudniejsze do udowodnienia. Sędziowie przysięgli nie będą mieć łatwej pracy.
Rzadko zdarza się, żeby w sprawę policjanta była zaangażowana ława przysięgłych, rzadko też w tych przypadkach funkcjonariusz zostaje uznany za winnego.
Czy aby nie przepadnie?
Toronto
Doug Holyday oficjalnie przeszedł do polityki prowincyjnej. We wtorek pożegnał się ze stanowiskiem zastępcy burmistrza Toronto. Karierę polityczną zaczynał w latach 70. W ostatnich wyborach uzupełniających został wybrany w okręgu Etobicoke-Lakeshore, reprezentuje partię konserwatywną.
Odchodząc z ratusza otrzymał symboliczny klucz do miasta. Podczas uroczystej ceremonii burmistrz Ford nazwał Holydaya swoim przyjacielem i mentorem.
Szpital zabija!
Toronto
Szpitale w Ontario przyznały się do 36 przypadków w 2012 roku, w których to na skutek błędów podawania leków doszło do poważnych komplikacji u pacjentów lub nawet do śmierci chorych. Chodzi przede wszystkim o podanie o wiele za dużych dawek opioidowych leków uśmierzających ból, podanie niewłaściwego leku lub niebezpiecznej dodatkowej dawki.
Dziesięciu pacjentów zmarło z powodu błędów, w 26 przypadkach dla ocalenia życia wymagana była natychmiastowa interwencja medyczna, jednak część pacjentów nie powróciła do wcześniejszego stanu zdrowia.
Jest to pierwszy tego typu raport. W zeszłym roku rząd ontaryjski nałożył na szpitale obowiązek informowania o błędach lekarskich różnego rodzaju. Wśród nich są również te związane z dożylnym podawaniem leków.
Jako powody błędów najczęściej podawano złe zaprogramowanie pomp dozujących leki, błędy w komunikacji, częste zakłócenia pracy personelu medycznego i pomylenie leków.
Zbieranie danych o błędach funkcjonowania szpitali pozwala na ulepszenie pracy systemu opieki medycznej. Podobne raporty powstają w Saskatchewan, Manitobie i Quebecu. Tylko Manitoba, oprócz Ontario, podaje wyniki do wiadomości publiczne.
Szczęśliwie bez eksplozji
Mississauga
W poniedziałek został czasowo zamknięty zakład przetwarzania odpadów wtórnych przy Slough St. w Mississaudze. Do zakładu dostarczono paczkę oznaczoną naklejkami ostrzegającymi przed materiałami wybuchowymi. Policja regionu Peel została wezwana na miejsce około godziny 10:30 rano. Zjawili się też strażacy, zespół ds. materiałów niebezpiecznych i saperzy. Zamknięto pięć budynków i ewakuowano z nich osoby. Nieprzejezdny był też fragment ulicy. Nie wiadomo, jaki materiał znaleziono.
Toronto
Piętnastoletnia Ashleigh Beacham została pierwszą osobą, która w tym roku przepłynęła jezioro Ontario. Jej trasa miała długość 52 kilometrów. Dziewczyna zbierała pieniądze w ramach akcji Make-A-Wish Southwestern Ontario – potrzebne było 10 000 dolarów dla chorego na białaczkę 5-letniego Josha Donellana, który marzył o wyjeździe do Walt Disney World. Beacham mieszka w Komoka, Ont. Wypłynęła o 1:30 w niedzielę z Niagara-on-the-Lake i skończyła w Marilyn Bell Park o 8 wieczorem tego samego dnia. Powitali ją przyjaciele i rodzina, okrywając ręcznikami i wręczając Big Maca. Nastolatka powiedziała, że jakkolwiek cała 18-godzinna trasa była ciężka, to najtrudniejszy okazał się początek. Powodem tego była panująca ciemność, która utrudniała orientację. Na trasie towarzyszyły jej cztery łodzie i 12-osobowa ekipa składająca się m.in. z lekarza, pielęgniarki, ratownika i trenera. Beacham pływa od 5 roku życia. Treningi, które przygotowały ją do przepłynięcia jeziora Ontario, rozpoczęła w styczniu. Tygodniowo pływała przez 28 godzin. Pomysł przepłynięcia jeziora pojawił się dwa lata temu.
Toronto
W zeszły piątek federacja nauczycieli szkół podstawowych w Ontario przegłosowała zakaz używania telefonów komórkowych w salach lekcyjnych. Telefony mają być wyłączone i schowane, chyba że dana osoba otrzyma specjalne pozwolenie. W szkołach mają też być oznaczone miejsca, gdzie można korzystać z Wi-Fi. Federacja postanowiła też kontynuować badania nad wpływem promieniowania emitowanego przez telefony komórkowe na organizm człowieka. Jeśli taki zostanie wykazany, używanie telefonów komórkowych będzie się wiązało z ryzykiem zawodowym w pracy nauczycieli. Wyniki opracowania mają być opublikowane w lutym. Jednak Health Canada przyznaje, że na razie nie potwierdzono stawianej tezy.
Mississauga
Obowiązkowym punktem dla wszystkich miłośników płyt winylowych powinien być sklep Ric's Recollections w Port Credit. Jego właściciel Ric Cooper osobiście sprawdza i wycenia każdą płytę. Każdą czyści, oznacza i ustawia na półkach w porządku alfabetycznym. W sklepie przy Lakeshore Rd., który istnieje od ponad 20 lat, można znaleźć 20 000 tytułów. Cooper uważa, że jakość dźwięku odtwarzanego z winyli jest nieporównywalna. Złożoność dźwięku jest tracona podczas kompresji, dlatego muzyka zapisana na nośnikach cyfrowych ma jego zdaniem bardziej ostre brzmienie. Sklep przetrwał przez tyle lat prawdopodobnie dzięki klientom i kolekcjonerom przyjeżdżającym tu z innych miast. Ci, którzy szukają niekiedy rzadkich wydań, okładek z krótkich serii wydawanych w określonych krajach, trafiają w końcu do Mississaugi. Miłość do muzyki zrodziła się u Coopera w 1962 roku i rozpoczęła się od Beatlesów. Obecnie w jego niesamowitych zbiorach znajduje się około 1000 płyt brytyjskiej grupy. Asortyment sklepu nie ogranicza się do płyt winylowych. Można w nim też znaleźć gramofony, koszulki i około 3000 płyt CD. Jego właściciel zauważa, że wiele osób powraca do słuchania płyt długogrających. Trafiali mu się klienci, którzy jakiś czas temu sprzedali mu swoje płyty, a teraz pozbywają się CD i chcą odkupić winyle.
Toronto
Ontario Safety League bije na alarm – w sklepach typu „convenience” można bez problemu kupić rurki, fajki i inne utensylia pomocne podczas zażywania narkotyków. Organizacja chce to uniemożliwić. Jej członkom w ciągu ostatnich tygodni udało się kupić 50 różnych akcesoriów w sklepach na terenie GTA i w południowym Ontario. Zdaniem przewodniczącego ligi Briana Pattersona jest to nieodpowiedzialne, a nawet nielegalne. Wystawianie takich rzeczy na widok dzieci niesie informację, że palenie marihuany czy cracku jest akceptowalne. Organizacja apeluje do podpisywania petycji i odnotowywanie adresów sklepów, gdzie wspomniane akcesoria można nabyć, na twitterze: #reportyourstore. Liga ma zamiar dotrzeć do zgłaszanych sklepów, informować ich właścicieli o skargach ze strony społeczeństwa i apelować o zaprzestanie sprzedaży wiadomych towarów.
Toronto
York Regional Police opublikowała na twitterze apel do osób, które ostrzegają innych przed kontrolami prędkości. Na profilu policji można przeczytać zdanie: jeśli dziś piszesz o miejscach przeprowadzania kontroli prędkości, bądź gotowy jutro przeprosić rodziny ofiar wypadków spowodowanych nadmierną szybkością. Komunikat jest swoistą kontynuacją wydarzenia z zeszłego tygodnia, kiedy to mężczyzna opublikował na twitterze prośbę o przyniesienie mu marihuany do miejsca pracy. Mężczyzna został zwolniony przez pracodawcę i upomniany przez policję.
Toronto
We wtorek otwarto skrzyżowanie King Street West i Spadina Avenue. Przez ostatnie dwa tygodnie trwały tam remonty związane z wymianą torów tramwajowych. Skrzyżowanie otwarto o 6 rano. Dzięki temu został przywrócony normalny ruch tramwajów linii 504 King i 508 Lakeshore. Wystartowała też specjalna linia 521 Exhibition East, która rozpoczyna się od stacji King i St Andrew, biegnie ulicami King, Bathurst i Fleet aż do pętli Exhibition. Tramwaje linii 510 Spadina jednak w dalszym ciągu nie jeżdżą. Ruszą na tory z początkiem września. Na razie na trasie działa zastępcza komunikacja autobusowa. TTC dziękuje wszystkim za cierpliwość podczas prac remontowych.
Laba do października
Whitehorse
Premier Stephen Harper zapowiedział rozpoczęcie nowej sesji parlamentu w październiku, mimo że planowana jest na 16 września. W październiku szykuje się też zjazd partii konserwatywnej. Zapytany przez jednego z reporterów, czy zostaje na stanowisku, odpowiedział, że tak i zamierza poprowadzić konserwatystów do zwycięstwa w wyborach w 2015 roku.
Wśród ustaw, które były zapowiadane przez konserwatystów, a których nie udało się uchwalić, jest ta dotycząca reformy senatu. To już trzeci raz od 2006 roku, gdy wysiłki zmierzające w tym kierunku są oddalane.
Opozycja piętnuje przypadki niegospodarności senatorów i zarzuca premierowi, że broni Pameli Wallin, Mike’a Duffy’ego i byłego szefa kancelarii Nigela Wrighta. Thomas Mulcair twierdzi, że wyborcy nie dadzą się ogłupić i doskonale widzą, że w partii rządzącej co rusz wybuchają skandale. Premier powinien zrezygnować, a nie unikać odpowiedzi na niewygodne pytania.
W niedzielę Harper podsumował, że konserwatyści zrealizowali 84 ze 100 obietnic wyborczych złożonych w 2011 roku. Dodał, że prace nad resztą trwają. Numerem jeden dla rządu jest gospodarka i tworzenie nowych miejsc pracy.
Vancouver leży za nisko
Z artykułu opublikowanego we wtorkowym wydaniu czasopisma Nature Climate Change wynika, że zmiany klimatu, których efektem są powodzie takie jak ta w Vancouver, będą w nadchodzących dekadach kosztować gospodarkę światową 1 000 000 000 000 dolarów rocznie. Dlatego też należy jak najszybciej podjąć działania mające na celu ochronę przed powodziami.
Vancouver znalazło się na liście najbardziej zagrożonych miast ze względu na liczbę mieszkańców, którzy mieszkają w bezpośredniej bliskości wybrzeża na terenach, które naturalnie są zalewowe.
Autorzy studium wywodzący się z uniwersytetu w Southampton brali pod uwagę liczbę mieszkańców, infrastrukturę przeciwpowodziową i częstość występowania burz. W ten sposób sklasyfikowano 136 największych miast na świecie leżących na wybrzeżu. Założono, że poziom morza do 2050 roku podniesie się o 20 do 40 centymetrów, co będzie spowodowane wzrostem temperatury wód i topnieniem lodowców.
Wśród 20 najbardziej zagrożonych miast w czołówce znalazły się Guangzhou, Miami, Nowy Jork, Nowy Orlean, Bombaj, Nagoya, Tampa-St. Petersburg, Boston, Shenzen, Osaka-Kobe i Vancouver. Jeśli żadne wysiłki, mające na celu przeciwdziałanie powodziom, nie zostaną podjęte, straty sięgną 1 000 000 000 000 dolarów. Dla porównania globalne straty poniesione w wyniku powodzi w 2005 roku oszacowano na 6 000 000 000 dolarów. Autorzy artykułu przewidują, że zabezpieczenia przeciwpowodziowe to globalny koszt rzędu 50 miliardów dolarów rocznie.
Listonosz nogi nie podniesie
Winnipeg
Konflikt Petera Marino z Canada Post został rozwiązany. Pan Marino przeniósł swoją skrzynkę pocztową w takie miejsce, że aby się do niej dostać, trzeba było pokonać wysoki stopień. Wtedy listonosz złożył skargę – stopień miał bowiem 14 cali. W wytycznych Canada Post jest wyraźnie napisane, że dopuszcza się schody o wysokości do 12 cali. Marino otrzymywał pocztę bez zakłóceń przez 32 lata. Teraz ma naprawić feralny stopień, żeby listonosz nie musiał się obawiać.
Mandat bardziej dotkliwy
Ottawa
Policja twierdzi, że karanie mandatami osób posiadających niewielkie ilości marihuany może być nawet bardziej skuteczne niż stawianie zarzutów kryminalnych. Podczas Canadian Association of Chiefs of Police uchwalono apel o rozszerzenie środków, którymi dysponują funkcjonariusze, gdy zatrzymają kogoś posiadającego narkotyki. Chodzi o ilość substancji odurzającej mniejszą niż 30 gramów.
Zdaniem szefów policji zmniejszy to koszty dochodzenia i koszty sądowe. Koszty te są na tyle wysokie, że w niektórych przypadkach “gra jest niewarta świeczki”.
Z drugiej strony w przypadku oskarżenia zatrzymany jest już notowany, a jeśli dostanie mandat, jego rekord kryminalny pozostaje czysty. Dlatego propozycja wymaga zmiany w prawie federalnym.
Policja jednocześnie podkreśla, iż nie oznacza poparcia dla legalizacji posiadania niewielkich ilości narkotyków na własny użytek.
Uwaga, złodzieje
St. John
Mieszkańcy Nowego Brunszwiku obawiają się o bezpieczeństwo swoich danych osobowych w związku z ostatnim oszustwem telefonicznym. Osoba odbierająca telefon myśli, że rozmowa wychodzi z lokalnego numeru. Następnie automatycznie odtwarzany jest komunikat informujący o darmowej wycieczce sponsorowanej przez Shoppers Drug Mart. Dalej zgłasza się już żywy rozmówca, który prosi o dane dotyczące karty kredytowej. Wielu osobom w tym momencie zapala się czerwone światło i przerywają rozmowę. Jednak zawsze znajdą się też łatwowierni, którzy zachęceni wizją podróży, numer karty podadzą. Niektóre osoby twierdzą, że odbierały tego rodzaju telefony kilkakrotnie, ale gdy próbowały oddzwonić, okazywało się, że dany numer nie istnieje. Shoppers Drug Mart informuje, że nigdy nie prosi o podawanie numerów kart kredytowych przez telefon. Podnoszą się też głosy nawołujące rząd do lepszej ochrony konsumentów. Jako przykład podawane są Stany Zjednoczone, gdzie można założyć blokady określonych połączeń przychodzących. Gdy mimo prośby, by nie dzwonić więcej, telefony się powtarzają, można wytoczyć proces sądowy.
Najlepsze rozwiązanie - konkurencja
Ottawa
Minister przemysłu James Moore mówi, że Kanadyjczycy chcą płacić mniej za telefony komórkowe i tylko zwiększona konkurencja na rynku operatorów może się do tego przyczynić.
Minister rozpoczął objazd po kraju i w poniedziałek mówił właśnie o rynku telekomunikacyjnym. Dodał, że nie zgadza się z tym, co mówią trzej najwięksi operatorzy: Telus, Rogers i Bell.
Rząd zamierza wystawić na sprzedaż cztery częstotliwości, na których można przesyłać głos i dane. Kwestią sporną są też zasady sprzedaży mniejszych operatorów – Wind i Mobilicity. Zdaniem kanadyjskiej „wielkiej trójki” zasady te faworyzują Verizona jako potencjalnego nabywcę.
Amerykański operator jeszcze nie zdecydował, czy będzie wchodził na rynek kanadyjski. Jeśli się zdecyduje, będzie mógł wykupić dwie częstotliwości.
Telusowi, Rogersowi i Bellowi pozostaną wtedy do podziału też tylko dwie. Verizon będzie mógł zdecydować o przejęciu sieci Wind lub Mobilicity, czego nie może zrobić żaden z trzech rodzimych usługodawców.
W tej sytuacji Bell, Rogers i Telus podnoszą larum, że po wejściu Verizona Kanadyjczycy stracą pracę. Zarzucają Ottawie, że nie broni obywateli. Minister Moore twierdzi zaś, że operatorzy widzą tylko własny interes, a rząd działa w interesie publicznym. Jego zdaniem obecne przepisy chronią miejsca pracy, a konkurencja na rynku usług telekomunikacyjnych jest potrzebna.
Minister promuje też nową stronę utworzoną przez partię konserwatywną: www.consumersfirst.ca. Znajdują się na niej m.in. informacje dotyczące faktów i mitów o telekomunikacji czy opis stanowiska rządu.
Niektórzych zablokowało we wraku
Vancouver
W zeszły piątek u zachodnich wybrzeży Vancouver Island miała miejsce katastrofa niewielkiego samolotu. Zginęły w niej dwie osoby. Przyjaciele zidentyfikowali jedną z ofiar – Charlesa Turnera z Comox, B.C. Nazwisko pilota jest także znane, ale nie zostało ujawnione.
Turner, członek Alpine Club of Canada, brał udział w wyprawie zorganizowanej przez jego kolegę z klubu Johna Younga. Kilku mężczyzn leciało samolotem wyczarterowanym z Air Nootka do Gold River.
Young przeżył wypadek, przebywa w szpitalu na Vancouver Island. Ma złamany mostek, żebra po obu stronach, obojczyk i oparzenia trzeciego stopnia na łydce, co będzie wymagać przeszczepu skóry.
Samolot spadł nosem w dół na drzewa. Uszkodzenia nie były katastrofalne, ale potem wybuchł pożar. Nie wszystkim udało się opuścić maszynę.
Lekarze patrzą śmierci na ręce
Ottawa
Podczas poniedziałkowego zjazdu Canadian Medical Association podjęto temat samobójstw w asyście lekarzy. Debata była burzliwa, nie osiągnięto jednak porozumienia. Po dyskusji prezydent stowarzyszenia Dr Anna Reid przyznała, że przedstawiono wiele stanowisk i sprawa wygląda różnie w zależności od punktu widzenia. Dyskusja na ten temat co jakiś czas powraca w społeczeństwie, dlatego ważne jest, aby lekarze wypracowali swoje stanowisko.
Rząd trwa przy swoim – federalna minister zdrowia Rona Ambrose przyznała, że sprawa budzi wiele kontrowersji, ale obecne władze nie zamierzają zmieniać prawa w kierunku legalizacji praktyk eutanazyjnych i wspomaganego samobójstwa. Problem tym bardziej powraca, ponieważ Quebec zamierza wprowadzić swoją ustawę. Jesienią rozpoczną się w tej sprawie konsultacje społeczne. Przepisy mają określać warunki, po spełnieniu których dopuszczalna będzie pomoc w odebraniu sobie życia.
Rząd federalny ma się przyjrzeć ustawie. Władze Quebecu uważają, że zapewnienie opieki medycznej należy do obowiązków prowincji. Jeśli ustawa przejdzie – będzie pierwszą tego typu w Kanadzie.
Dakota ryła brzuchem
Yellowknife
Samolot DC-3 należący do Buffalo Airways lądował awaryjnie w poniedziałek na lotnisku Yellowknife. 30 sekund po starcie silnik maszyny stanął w płomieniach. Nikt z załogi i 21 pasażerów nie odniósł obrażeń.
Samolot miał lecieć do Hay River, N.W.T. Zawrócił na lotnisko, z którego wystartował o 5 rano. Tam już czekały jednostki straży pożarnej. Pasażerowie wspominają z przejęciem, że lecieli tuż nad wierzchołkami drzew, czuli się jak w filmie. Maszyna lądowała na brzuchu około 100 metrów od pasa.
Samoloty DC-3 pamiętają jeszcze czasy drugiej wojny światowej. Były projektowane tak, by wytrzymać lądowanie w podobnych warunkach. Przedstawiciele linii twierdzą, że załoga spisała się, jak należy, a awarie zdarzają się zawsze. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
Sprawę bada Transportation Safety Board.
Zwolnienia w Searsie
Toronto
Sears Canada likwiduje 245 miejsc pracy – głównie w biurze zarządu w Toronto (200 miejsc pracy). Pozostałe cięcia przewidziane są w Montrealu (38) i Belleville, Ont. (6). 138 etatów zniknie z działu “retailer's information technology”, 99 – z działu finansowego i 8 – z rachuby płac. Praca ma być zlecana na zewnątrz i, zdaniem Searsa, wykonywana bardziej efektywnie.
Rzecznik prasowy firmy przekazał, że większość prac z zakresu technologii informacyjnych będzie wykonywana na Filipinach, a finansami i płacami zajmą się podwykonawcy w Indiach. Firmy te posiadają narzędzia, które są potrzebne do wykonywania tego rodzaju pracy, a w które Sears nie chce inwestować. Sieć stawia raczej na działalność stricte związaną z handlem – opracowywanie lepszych ofert, sposób prezentacji produktów, unowocześnianie sklepów, techniki marketingowe i rozwój sprzedaży internetowej.
Pracownicy zostali poinformowani o zwolnieniach w poniedziałek. Likwidacja etatów rozpocznie się za trzy miesiące. Na początku tego roku pracę straciło już 700 pracowników na terenie całego kraju: około 360 pracowników sklepów i 300 w centrach dystrybucji.
We wtorek na torontońskiej giełdzie notowania akcji Searsa spadły o 6 proc. do poziomu 12,27 dol. za akcję.
Pewną nogą stoimy w Arktyce
Iqualit
Obecny tydzień upłynął premierowi Stephenowi Harperowi na podróży do prowincji i terytoriów na północy kraju. Delegacja rozpoczęła się w niedzielę. Premier zaczął od ataku na partie opozycyjne mówiąc, że gdy NDP i liberałowie dojdą do władzy, zostanie zaprzepaszczony cały postęp poczyniony za kadencji konserwatystów. Nawiązał też do ostatnich skandali związanych z nieuzasadnionymi wydatkami senatorów ze swojej partii. Ostrzegł przed katastrofą gospodarczą, która niechybnie nastąpi, gdy opozycja po dojściu do władzy wcieli w życie swoje pomysły podatkowe i te dotyczące wydatków.
Premier Harper obiecał w Hay River, N.W.T. bezpośrednie wsparcie dla prowincji północnych w zakresie tworzenia nowych miejsc pracy i szkoleń pracowników w ramach nowego programu pracy w przemyśle wydobywczym. Powiedział, że praca oznacza poprawę jakości życia. Dzięki wsparciu rządowemu ma wzrosnąć popyt na wykwalifikowanych pracowników.
Premier był też pytany o sprawy uprowadzenia i zamordowania kobiet, wysokie koszty transportu oraz własności ziemi, w które zaangażowana jest ludność rdzenna. Jeśli chodzi o pierwszą sprawę, w zeszłym miesiącu władze poszczególnych prowincji i terytoriów poparły liderów First Nations, którzy domagają się wszczęcia dochodzenia. Zdaniem Native Women's Association of Canada w latach 2005-2010 zaginęło 600 kobiet. RCMP nie potwierdza jednak tych danych.
Harper przyznał, że w sprawach ziemi trwają negocjacje. Co do transportu podkreślił, że rząd jest w trakcie realizacji największego w historii projektu rozwoju infrastruktury, na który są zarezerwowane pieniądze w budżecie państwa. Następnie premier udał się do Gjoa Haven, Nunavut, gdzie spotkał się z jednostkami Canadian Rangers. W czwartek był w Rankin Inlet, Nunavut, po czym udał się do północnego Quebecu.
Nasza Północ leży odłogiem
Ottawa
Eksperci ds. Arktyki podają, że Kanadzie brakuje łodzi, które mogłyby operować na północnych wodach. Jednocześnie widać, że Rosja nie próżnuje. Korzysta z Północnej Drogi Morskiej i rozwija możliwości transportowe znacznie wyprzedzając w tym względzie inne kraje.
W tym roku 421 statków ubiegało się o koncesje na przewóz towarów przez Ocean Arktyczny, co znacznie skraca drogę między Azją a północną Europą. Jednostki te będą wspomagane przez dwadzieścia lodołamaczy i dziesięć centrów ratownictwa rozmieszczonych wzdłuż trasy. Rosja inwestuje w porty. Drogi morskie są dobrze oznakowane na mapach. Rozwija się współpraca z takimi krajami jak np. Norwegia.
Tymczasem Kanada nie ma ani jednego portu w Arktyce. Oznaczenia na mapach są praktycznie żadne, a kapitanowie pływający w tamtych rejonach wspomagają się mapami pamiętającymi czasy ZSRS. Straż przybrzeżna posiada sześć lodołamaczy, ale nie są one wykorzystywane do eskortowania statków handlowych. Służby ratunkowe stacjonują w południowym Ontario i nie zanosi się na zmiany w tej materii w ciągu najbliższych kilku lat. W tym roku na północnych wodach operuje tylko 61 tankowców i statków transportowych. Do tego dochodzi brak zgody prawnej ze Stanami Zjednoczonymi w kwestii Przejścia Północno-Zachodniego. Pływanie tą drogą jest nie lada wyzwaniem dla poszukiwaczy przygód, które tego lata podjęły nawet dwie załogi w łodziach wiosłowych.
Rosja tymczasem ma się dobrze i pobiera opłaty za korzystanie z drogi morskiej. Inwestycja się opłaca, pobudza rozwój gospodarki. Rząd rosyjski planuje budowę kolei i zakładów wydobycia gazu ziemnego na północy. Cel polityki prezydenta Putina jest jasny – renesans Rosji ma przyjść z północy.
W ambasadach czują się dyskryminowani
Ottawa
Związek zawodowy pracowników placówek dyplomatycznych (Professional Association of Foreign Service Officers – PAFSO) próbuje udowodnić, że strona rządowa prowadziła negocjacje w złej wierze. Jeśli się to uda, w sprawie zostanie zastosowany arbitraż. Skarga jest rozpatrywana przez Public Service Labour Relations Board w Ottawie. Została wniesiona po tym, jak związek odrzucił sześć warunków wstępnych przedstawionych przez stronę rządową. Zdaniem PAFSO warunki Tony'ego Clementa, dyrektora skarbu państwa, są nieuzasadnione. Związkowcy twierdzą, że było to pogwałceniem rządowego obowiązku prowadzenia negocjacji określonego w Public Service Labour Relations Act.
Rada, która rozpatruje skargę, jest niezależnym trybunałem, a jednym z jej zadań jest właśnie mediacja podczas negocjacji umów zbiorowych.
Podstawowym punktem zapalnym jest kwestia płac. Związek domaga się zrównania wypłat pracowników placówek dyplomatycznych z tymi, które inni urzędnicy państwowi otrzymują za podobną pracę. Koszt podwyżek jest szacowany na 4 miliony dolarów. Strona rządowa nie chce na to przystać i podkreśla unikalność pracy urzędników konsulatów i ambasad.
Potrzebna strategia opieki na starość
Calgary
Z ankiety opublikowanej przez Canadian Medical Association wynika, że większość badanych oczekuje narodowej strategii opieki zdrowotnej dla emerytów, w której nacisk byłby położony na opiekę domową prowadzoną tak długo, jak to tylko możliwe. Doroczne badanie opinii publicznej przeprowadził Ipsos Reid. Zjazd Canadian Medical Association odbył się w Calgary na początku tygodnia. Była na nim obecna minister zdrowia Rona Ambrose.
93 proc. osób biorących udział w ankiecie stwierdziło, że taki program obejmowałby opiekę w domach, szpitalach, hospicjach i ośrodkach opieki długoterminowej. Tyle samo oczekuje, że opieka jak najdłużej będzie prowadzona w domu. Pozwoliłoby to też na odciążenie szpitali i domów opieki.
Wyraźnie widać tu zmiany demograficzne i ich konsekwencje. Jednak tylko 40 proc. badanych przyznało, że obecny system jest w stanie odpowiedzieć na potrzeby starzejącego się społeczeństwa.
Dzienny koszt utrzymania pacjenta w szpitalu to obecnie 842 dolary. Dla porównania ten sam koszt w domach opieki wynosi średnio 126 dolarów.
89 proc. ankietowanych uważa, że zapewnienie opieki seniorom jest problemem narodowym, dlatego należy zaangażować środki federalne, prowincyjne i miejskie. 78 proc. podkreśliło, że rząd federalny pełni w tym względzie znaczącą rolę – nadaje kierunek polityce i rozwija strategię.
Ankietę przeprowadzono wśród 1000 Kanadyjczyków między 17 a 26 lipca. Błąd wynosi 3,1 proc.
47. igrzyska dzieci z udziałem polskich sportowców
Napisane przez Leszek WyrzykowskiW roku 1968, a więc w okresie zimnej wojny, Metod Klemenc zorganizował pierwsze zawody sportowe dla dzieci. Jak wspominał, doświadczenia drugiej wojny światowej, powojenny wyścig zbrojeń, kolejne napięcia grożące wybuchem ogólnoświatowego konfliktu wpłynęły na jego decyzję. Spotkanie dzieci z różnych krajów to nie tylko sportowa rywalizacja, to okazja do poznania się, do przekonania, że młodzi ludzie z innych stron świata także kochają pokój, lubią się spotykać z innymi, bawić.
W pierwszych zawodach wystartowała niezbyt liczna grupa uczestników, ale nie zapominajmy, że była to nowa idea i że Celje leżało w Jugosławii (dzisiaj się pisze, iż M. Klemenc zorganizował pierwsze igrzyska w Słowenii; niepodległa Słowenia to nieco późniejsza bajka związana z rozpadem Jugosławii i krwawymi wojnami).
Po 47 latach szefostwo International Children's Game powiada, że w kolejnych edycjach igrzysk wzięło udział przeszło 35 tys. dzieci z 74 krajów świata, przy czym podkreśla się, że były to dzieci z czterech kontynentów. Z mapki, która towarzyszy tegorocznym zawodom, wynika, że nie ma młodych sportowców z Afryki i Ameryki Południowej. Z Azji jest Izrael, Tajwan, Chiny, Japonia, a na przykład z Europy nie ma dzieci m.in. z Francji i Skandynawii. Jak zatem widzimy, nie w każdym kraju realizowany jest pomysł, aby poprzez sportowe współzawodnictwo budować przyszły pokój na świecie.
Są biedne kraje, w których ludzie mają poważniejsze problemy niż organizowanie młodocianych ekip i wyprawianie na koniec świata. Z drugiej strony musimy też pamiętać i o tym, że we współczesnym świecie nie ma miejsca na spontan, dlatego i zawody sportowe dzieci mają swoją strukturę z władzami (podległymi Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu), na czele których stoi Torsten Rasch. Komitety, komórki, działacze – co przekłada się na etaty itd.
Ponieważ zawody dzieci organizowane są co roku, dla działaczy jest to wspaniała okazja do wędrowania po świecie, aby zapoznać się z warunkami na miejscu i niejako przy okazji zapoznać się z gościnnością ewentualnych gospodarzy kolejnej edycji dziecięcej olimpiady.
W igrzyskach dzieci biorą udział także Polacy, przypomnę, że Płock był organizatorem zawodów w roku 2002, a obecnie do Windsor przybywa reprezentacja tego miasta. Sportowcy bowiem reprezentują poszczególne miasta, jako że jest to sieć miast, które biorą udział w dorocznych spotkaniach.
Najliczniejszą reprezentację (biorąc pod uwagę liczbę miast biorących udział w tegorocznych igrzyskach) wystawia Kanada – 10, Słowenia – 8,Meksyk reprezentują dzieci z 7 miast, podobnie Stany Zjednoczone (Chesterfield, Cleveland, Detroit, Florence, Marion, Oakland, Los Angeles).
W roku 1994 została zorganizowana pierwsza zimowa olimpiada dla dzieci, piątą z kolei zorganizowano w kanadyjskiej Kelownie, a ostatnia, szósta, miała miejsce w rosyjskiej Ufie. Na podkreślenie zasługuje fakt, że młodzi Rosjanie zdobyli 60 medali, w tym 22 złote. Kazachstan wywalczył 5 medali, Słowenia 4, Włochy 3 i Kanada 1 (srebro). Ponadto Stany Zjednoczone wywalczyły 1 medal brązowy, podobnie jak Ukraina.
Niestety, nie znalazłem informacji na temat klasyfikacji medalowej letnich igrzysk dla dzieci, czy i w tym przypadku przewaga Rosjan jest tak druzgocąca?
Ponieważ w igrzyskach dla dzieci biorą udział sportowcy w wieku 12-15 lat, należy sobie postawić pytanie: ilu spośród nich przebija się do reprezentacji poszczególnych krajów już jako dorośli ludzie? Oczywiście niewielki procent, np. w IO w Londynie wzięło udział 8 takich sportowców. Co w żaden sposób nie podważa idei M. Klemenca, współcześnie jedynie najwybitniejsi sportowcy mają szansę na występy na olimpijskich arenach, a rekordy są tak wyśrubowane, że przeciętni (to znaczy tacy, którzy się nie szprycują w taki czy inny sposób) zawodnicy mogą sobie tylko pomarzyć o olimpijskich laurach.
Powróćmy jednak do zbliżających się zawodów: wszystko odbywa się jak na "prawdziwej" olimpiadzie, są zatem popisy artystyczne, przemarsz reprezentacji, jest znicz olimpijski i oficjalne otwarcie. Na zakończenie dziecięcych igrzysk opuszcza się flagę, gasi znicz itd.
W Windsor np. na zakończenie zawodów odbędzie się przemarsz sportowców spod ratusza nad rzekę – Festival Plaza – gdzie nie tylko odbędzie się uroczyste zakończenie igrzysk i wspólna zabawa, ale także przewidziano pokaz sztucznych ogni. Przypomnę, że początek o godz. 17.45 na City Hall Square, później przemarsz nad rzekę i o godz. 19.00 zakończenie 47 International Children's Game.
Polskę reprezentują dzieci z Płocka, co prawda nie posiadam dokładnej rozpiski na temat poszczególnych dyscyplin i polskich uczestników, niemniej jednak chcę zachęcić do kibicowania płockim piłkarzom. Chłopcy zostali rozstawieni w grupie "A", ich przeciwnikami są piłkarze z Hadery, San Marcos, Kasur i Pesnicy. Mecze eliminacyjne w piątek i sobotę, nasi chłopcy grają o 9 rano i 12.30, po dwa mecze każdego dnia. I jeszcze jedna ważna informacja: spotkania na boiskach przy 9655 Mc Hugh St. Nie zabraknie biało-czerwonych flag?
W sobotę natomiast, 17 sierpnia, o godz. 18.00 odbędzie się w Domu Polskim spotkanie z młodymi sportowcami i ich opiekunami.
Jednym słowem, zapowiadają się spore emocje, chociaż na kilka dni przed uroczystym otwarciem igrzysk niewiele elementów na terenie miasta podpowiada, co nas czeka w dniach 14-19 sierpnia. Wzdłuż Riverside Dr., ale tylko bliżej śródmieścia, rozwieszono kolorowe banery z flagami państw, które wysłały swoje reprezentacje, ale wokół hali sportowej, w której odbędzie się otwarcie igrzysk, nie dostrzegłem jeszcze żadnej oznaki, że za trzy dni będzie tam wielkie sportowe święto...
Na nieco inny temat.
Chociaż nie do końca, skoro bowiem raz się wsiądzie na sportową kobyłkę, trudno z niej zeskoczyć. Ojcowie naszego miasta lubują się w tym, co wielkie, duże, kosztowne; co – jak podkreślają z dumą – sprawia, że Windsor pojawia się na mapach świata. Nie byłoby dziecięcych igrzysk, gdyby np. zabrakło nam odpowiedniej pływalni, a zatem kosztem 80 milionów taki obiekt powstał. Olimpijskie standardy, klasa międzynarodowa – jest się czym pochwalić, a ja (i nie tylko ja) nieśmiało pytam: kto to będzie utrzymywać, skoro nasze miasto jest coraz biedniejsze? I ile w ostatnich latach zamknięto krytych lodowisk – ze względu na koszty utrzymania, ile basenów? I jaka będzie przyszłość tego ośrodka, bowiem to nie tylko pełnowymiarowa pływalnia, zaplecze treningowe, ale i miejsce, do którego będą mogły już wkrótce przychodzić całe rodziny, aby zamoczyć to i owo.
Przed oczami mam inne miejsce – Windsor Water World, w sąsiedztwie kasyna, które początkowo cieszyło się dużym wzięciem, ale w pewnym momencie zaczęły tam przychodzić panie, które nie zdejmują z siebie kiecek i (free country, prawda?), w takim ekstrawaganckim stroju pakują się do wody... Nie muszę dalej tłumaczyć, co się stało. Obecnie to miejsce zniknie, chociaż kosztowało chyba ze 30 milionów, a wspomniane panie, i ich pociechy, zapewne ruszą na podbój Windsor International Aquatics and Training Centre. Niechbym ja spróbował wleźć do basenu w spodniach albo koszuli... Powtarzana też jest plotka, na razie bowiem informacja ta nie została potwierdzona, że bilet wstępu do nowego centrum wodnego ma kosztować 18 dol. To dość dużo i zapewne wspomniane panie omijać będą to miejsce, ale także inne rodziny. Może to jest sposób? Likwidujemy mniejsze, skromniejsze baseny, a więc i pobierające raczej symboliczną opłatę, a podsuwamy pod nos coś ekstra, coś klasy światowej! A kiedy zacznie brakować pieniędzy, ojcowie miasta powiedzą, że winni są mieszkańcy i... podniosą podatek.
Dobrze, że jak na razie ucichł pomysł budowy kanału wodnego przez śródmieście, szaleńcy snuli rozważania, jak to gondole pływać będą w centrum Windsor, a turyści wyżej postawią nasze miasto niż Wenecję. Tak, takie pomysły pojawiają się i kto wie, czy pewnego dnia nie dowiemy się, iż stajemy do walki z Wenecją. Z drugiej strony, a niech kopią – byle były to prywatne pieniądze, a nie te, które nam się wyciąga w postaci podatków.
Pojawił się pomysł, aby na brzegu Detroit River postawię "maszt do nieba", na którym zawiśnie ogromniasta flaga! Naprawdę ogromniasta, ponieważ nasz patriotyzm jest także ogromniasty, kosztować to ma około 250-300 tys. dolarów. Oczywiście zawsze się znajdzie stado baranów i będzie gardłować, jaki to wspaniały pomysł, tylko trudno z takimi rozmawiać i wytłumaczyć, że patriotyzmu nie mierzy się rozmiarami flagi, tylko codzienną pracą na rzecz ojczyzny. Kto wie, może pewnego dnia pojawi się ten dowód kanadyjskiego patriotyzmu, a podatnik zmuszony zostanie do głębszego sięgnięcia do kieszeni. Ostatecznie ani politycy, ani radni miejscy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Bywszy premier Ontario spuścił w kanał do miliarda dolarów w aferze z elektrowniami gazowymi i co? Możemy mu naskoczyć obunóż na plecy...
Kiedy jadę ulicami Windsor, staram się trzymać język za zębami, ale tylko dlatego, żeby go sobie nie odgryźć na dziurach w jezdni, ale mamy za to olimpijską pływalnię i o naszym mieście mówią w świecie! A już najgłośniej chyba ci wszyscy, którzy cokolwiek organizują, za czymkolwiek stoją i patrzą, gdzie jeszcze nie byli, a być mogą i ładnie się rozerwać: szkoda tylko, że nie ręcznym granatem...
Za rok małoletni sportowcy spotykają się w Australii.
I byłbym zapomniał, że w roku 2010 odbyły się w Singapurze pierwsze igrzyska młodzieżowe, dla sportowców w wieku 14-18 lat, na których Polacy wywalczyli bodaj 9 medali: 2 złote, 2 srebrne i 5 brązowych.
Sportowcom z Płocka należy życzyć udanego pobytu i samych złotych medali. Do zdobycia jest ich bowiem 150, tyleż srebrnych i 166 brązowach. Ogółem do Windsor przybywa około 1500 uczestników igrzysk i około 3500 trenerów, działaczy, rodziców.
Leszek Wyrzykowski