A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
piątek, 13 czerwiec 2014 21:20

Losy niewiast

Napisane przez

Los wielu kobiet imigrantek nie jest łatwy. Już sam przylot do obcego kraju to wielkie wyzwanie. Często trzeba pokonać opory własne, rodziny i środowiska, w którym się dorastało. Do tego dochodzi często problem nieudanych związków z mężczyznami w rodzinnym kraju, problem dzieci, języka, różnic kulturowych itd.

Te dwie kobiety, których dotyczy to opowiadanie, miały wiele wspólnego, ale też bardzo się różniły. Obie pochodziły z Ameryki Środkowej, obie miały po około trzydziestu lat, obie miały za sobą nieudane związki w krajach rodzinnych, obie miały dzieci i w końcu obie musiały, po wielu latach pobytu w Kanadzie, opuścić ten kraj i wracać tam, skąd przybyły.

Przedstawiamy Państwu prezentację wystawy "Okupacja Polski w obiektywie niemieckich żołnierzy" – pracę Romana Baranieckiego, historyka z Ontario. Oprowadza Autor. Obecnie wystawę, która jest opisana, można oglądać w parku Paderewskiego.

– Gdzie ta wystawa była już prezentowana?

– W London dwa razy, w centralnej bibliotece, w kościele Chrystusa Króla w Toronto, była w Związku Narodowym Polskim, była w Hamilton podczas Dnia Niepodległości Polski, tak że już była pokazywana.

Problem jest taki, Polonia działa w ten sposób, że choć ludzie wiedzą, że jest wystawa, to pan musi przyjść, załatwić salę, pokazać. Nikt do pana nie podejdzie z propozycją, może by pan pokazał u nas.

A proszę zobaczyć, jakie tu są ważne dokumenty w mojej kolekcji.

– Skąd się wzięły?

– Z różnych źródeł, ale przede wszystkim z eBaya.

piątek, 13 czerwiec 2014 22:06

Nominacja na pobyt stały w Ontario

Napisane przez

Izabela EmbaloW dobie zaostrzonych przepisów otrzymania zezwolenia na zatrudnienie cudzoziemców w Kanadzie (procedura Labour Market Opinion – LMO), warto przeanalizować opcje imigracji poprzez program prowincji Ontario, gdzie jeszcze nie wymaga się uzyskania LMO, nie jest także wymagany egzamin z języka angielskiego, który staje się barierą nie do pokonania.

Ponadto wielu pracodawców nie wie, że kwalifikuje się na zasponsorowanie swoich pracowników poprzez zatrudnienie w Kanadzie.

Praktycznie każda prowincja posiada własny program dostosowany do potrzeb społeczno-ekonomicznych rejonu.Ontario pozwala, by przedsiębiorstwa w prowincji mogły zasponsorować odpowiednich pracowników, potrzebnych do rozwoju ich biznesów. Pracownicy zagraniczni w programie nominacji ubiegają się nie tylko o prawo zatrudniania, ale także o prawo stałego osiedlenia się.

Nie każdy jednak pracodawca kwalifikuje się do programu sponsorstwa zagranicznych pracowników. Jakie są kryteria prawne dla kanadyjskich pracodawców w Ontario? Poniżej przedstawiam podstawowe wymogi programowe:

– przedsiębiorstwo musi aktywnie działać od minimum trzech lat na terenie naszej prowincji,

– przedsiębiorstwo w GTA musi wykazać dochody brutto za ostatni rok podatkowy w wysokości minimum 1.000.000 dolarów oraz posiadać pięciu pracowników zatrudnionych na cały etat na stałe,

– przedsiębiorstwa poza GTA, muszą wykazać dochód mniejszy, minimum 500.000 dolarów, oraz zatrudniać na cały etat trzech pracowników.

Ważne jest, by pracodawca zapewnił zarobki zgodnie z wymogami i przepisami prawa pracy, nie jest dozwolone w tym programie, by zaniżać stawkę godzinną zagranicznym pracownikom, nie jest to bowiem program sprowadzania taniej siły roboczej, ponadto prawa zagranicznych pracowników są z góry zabezpieczane, nie można ich traktować gorzej aniżeli pracowników kanadyjskich i tylko dlatego, że nie mają jeszcze w Kanadzie stałego pobytu.

Pracownicy zagraniczni muszą być wykwalifikowanymi pracownikami, a zatem program ten nie obejmuje na przykład sprzątaczek, opiekunek do dzieci czy kelnerów.

Grupa zawodowa musi podlegać odpowiedniej kanadyjskiej klasyfikacji O A B. Jest to znaczna różnica programowa pomiędzy Ontario i innymi prowincjami, gdzie możliwe jest sponsorstwo pracowników niewykwalifikowanych.

Warto także wiedzieć, co jest brane pod uwagę przez władze prowincji, decydujące o nominacji zagranicznego pracownika.

Istotna jest konieczność jego zatrudnienia i pożytek, jaki pracownik przyniesie kanadyjskiej firmie oraz konsekwentnie kanadyjskiej gospodarce.

Wnioski o nominację powinny być zatem dobrze argumentowane.

Należy pamiętać, że liczba miejsc jest ograniczona, a pierwszeństwo mają pracodawcy próbujący najpierw rekrutować kanadyjskich pracowników (rezydenci i obywatele Kanady).

Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny
tel. 416 5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.emigracjakanada.net

OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ, PRACĄ, STUDIAMI PROSIMY O KONTAKT. DWIE DOGODNE LOKALIZACJE BIURA. PRZYJMUJEMY TAKŻE W NIEKTÓRE WIECZORY I WEEKENDY.
POMOGLIŚMY SETKOM POLSKICH IMIGRANTÓW WYEMIGROWAĆ DO KANADY.
16 LAT DOŚWIADCZENIA.

Spis treści numeru 24 (13 - 19 czerwca 2014)

election2014

Wybory 2014 - Kto co obiecywał

Toronto

Czwartek upłynął pod znakiem wyborów parlamentarnych. Przez ostatnie tygodnie partie składały wiele obietnic wyborczych, poniżej zamieszczamy podsumowanie.

Liberałowie planują:

* Zlikwidować 12,5-miliardowy deficyt budżetowy do roku 2017-18,
* Stworzyć we współpracy z przemysłem dziesięcioletni 2,5-miliardowy fundusz na pracę i rozwój,
* Zainwestować 15 miliardów dolarów w transport w GTA i Hamilton, w tym całkowicie zelektryfikować pociągi GO i dobudować linię metra w centrum Toronto,
* Zainwestować 14 miliardów w projekty infrastrukturalne poza GTHA, w tym przeznaczyć miliard dolarów na rozwój tzw. Ring of Fire w północnym Ontario,
* Przeznaczyć 230 milionów dolarów na dostawy gazu ziemnego do oddalonych społeczności, w tym na tereny rolnicze,
* Podnieść podatek dochodowy płacony przez osoby zarabiające więcej niż 150 000 rocznie,
* Stworzyć Ontario Retirement Pension Plan, który mógłby być w przyszłości podłączony do CPP,
* Dalej skracać czas oczekiwania na wizyty lekarskie i zapewnić każdemu mieszkańcowi Ontario łatwy dostęp do lekarza pierwszego kontaktu,
* Zadbać o podwyżki płac wychowawców dzieci pracujących poza systemem szkolnictwa,
* Kontynuować 30-proc. grant na naukę dla uczniów szkół wyższych,
* Budować nowe kampusy i stworzyć miejsca do nauki dla dodatkowych 15 000 studentów,
* Zwiększyć liczbę miejsc na stażach i praktykach.

Konserwatyści obiecują:

* Stworzyć milion nowych miejsc pracy w ciągu 10 lat (jeśli rząd będzie po prostu kontynuował obecną politykę z ostatniej dekady liczba miejsc pracy zwiększy się o 523 000),
* W ciągu 4 lat zlikwidować 100 000 etatów w sektorze publicznym, a potem utrzymywać liczbę urzędników proporcjonalną do liczby ludności w Ontario (dodanie 43 184 etatów w ciągu kolejnych 4 lat),
* Zlikwidować College of Trades i w ten sposób stworzyć 170 240 miejsc pracy,
* Zmniejszyć podatek od firm do 8 proc. – dodatkowe 119 808 etatów,
* Po zbilansowaniu budżetu obniżyć podatek dochodowy o 10 proc. – dodatkowe 47 080 miejsc pracy,
* Wprowadzić nadzór prowincji nad połączeniami kolejowymi i głównymi autostradami w GTA, stworzyć linię ekspresową łączącą Etobicoke ze Scarborough, rozbudować autostrady i rozwinąć linie GO (dodatkowe 96 000 etatów),
* Obniżyć opłaty za prąd, w tym celu zmniejszyć biurokrację w Hydro One i Ontario Power Generation, zlikwidować dopłaty do energii słonecznej i wiatrowej, zmniejszyć liczbę agencji zajmujących się elektrycznością (dodatkowe 40 384 etaty),
* Zlikwidować restrykcje dla biznesu (np. opłaty ekologiczne za recykling) – dodatkowe 84 800 etatów,
* Rozwijać Ring of Fire (dodatkowe 4400 etatów),
* Podpisać umowy o wolnym handlu z Kolumbią Brytyjską, Albertą i Saskatchewan (dodatkowe 1592 etaty),
* Wyeliminować deficyt budżetowy do roku 2016-17,
* Zmniejszyć liczbę ministerstw z 27 do 16,
* Wprowadzić dwuletnie zamrożenie płac urzędników państwowych, w tym posłów, zamrożenie płac byłoby zawarte w ponad 4000 umów zbiorowych pracowników sektora publicznego,
* Zwiększyć wymagania w szkołach dotyczące czytania, pisania i matematyki, wprowadzić program nauczania z finansów, rozbudować programy nauczania matematyki, zatrudnić więcej wyspecjalizowanych nauczycieli matematyki w klasach 4-6.

Nowi Demokraci chcą:

* Wprowadzić podwyżki podatku od firm z 11,5 do 12,5 proc., obniżyć przy tym podatek płacony przez małe przedsiębiorstwa do 3 proc.,
* Zlikwidować deficyt do roku 2017-18,
* Zmniejszyć podatki płacone przez firmy, które tworzą miejsca pracy (nawet do 5000 dol. od pracownika),
* Obniżyć składki na ubezpieczenia samochodów o 15 proc.,
* Stworzyć dziesięcioletni fundusz wartości 29 miliardów dolarów z przeznaczeniem na rozwój transportu,
* Znieść prowincyjną część HST od rachunków za prąd, połączyć cztery agencje zajmujące się sprzedażą prądu,
* Skrócić czasy oczekiwania w izbach przyjęć dla nagłych przypadków (więcej praktykantów wśród pielęgniarzy i pielęgniarek),
* Zagwarantować pacjentom wypisywanym ze szpitala otrzymanie domowej pomocy medycznej w ciągu 5 dni (jeśli tego potrzebują),
* Wprowadzić ulgę podatkową w wysokości 1275 dol. na opiekę domową dla seniorów,
* Otworzyć 50 całodobowych przychodni medycyny rodzinnej,
* Zatrudnić do 1000 asystentów nauczycieli,
* Zamrozić opłaty za college'e i uniwersytety, znieść oprocentowanie pożyczek studenckich i zmniejszyć zadłużenie absolwentów kierunków medycznych, którzy będą pracować w niszowych obszarach,
* Wprowadzić stanowiska ministra ds. oszczędności (w celu zaoszczędzenia 600 milionów rocznie),
* Przywrócić połączenie pasażerskie Ontario Northland Rail.

 

 

 

Posłowie federalni z NDP powinni zwrócić 1,17 miliona dolarów – to parlamentarne pieniądze, które niesłusznie wydano na cele partyjne. Taką decyzję podjęła tajna komisja Izby Gmin. Samej Izbie należy się 36 000, a pozostała część powinna trafić do Canada Post. W sprawie chodzi o prawie 2 miliony ulotek rozesłanych przez posłów do mieszkańców 26 okręgów wyborczych, w tym do czterech okręgów, w których rok temu odbywały się wybory uzupełniające. Komisja zajmuje się jeszcze pensjami pracowników biur NDP w Montrealu, Quebec City i Toronto.

•••

Nova Bus z Quebecu podał, że otrzymał od TTC zamówienie o wartości 32,6 miliona dolarów na autobusy z silnikiem Diesla. Dostawa 55 pojazdów ma się rozpocząć w 2015 roku. Autobusy będą składane w głównym zakładzie produkcyjnym w St-Eustache w pobliżu Montrealu. Będzie do nich wstawiona specjalna przegroda oddzielająca kierowcę od pasażerów. Nova Bus jest częścią Volvo Group. Produkuje pojazdy transportowe również z napędem hybrydowym-elektrycznym i na gaz.

•••

Statistics Canada podaje, że kanadyjskie firmy sprzedały w zeszłym roku przez Internet towary i usługi wartości 136 miliardów dolarów. W 2012 roku były to 122 miliardy. Większość, 61 proc., to podobnie jak rok wcześniej sprzedaż hurtowa oraz z przemysłu produkcyjnego i handlu detalicznego. Wzrost zauważono w usługach – od 11 do 13 proc. Większość sprzedały duże firmy, zatrudniające powyżej 100 osób. 46 proc. wszystkich kanadyjskich przedsiębiorstw ma jakąś stronę internetową, a w przypadku dużych firm odsetek ten dochodzi nawet do 91 proc. Strona jednej na pięć firm jest przystosowana do wyświetlania na ekranach telefonów komórkowych. Wśród przedsiębiorstw, które oferują produkty i usługi online, prawie jedna czwarta zamówień składana jest przez Internet. 47 proc. firm sama robi zakupy przez Internet.

•••

Liberałowie przepraszają Tima Hudaka za ulotkę krążącą w Internecie, na której lider konserwatystów jest przedstawiony jako Joker z Batmana, który śmieje się w momencie, gdy za jego plecami eksploduje szpital. Ulotka została rozesłana przez twórców kampanii Stevena Del Deluca. List w sprawie zdjęcia wystosowali do kandydata menedżerowie kampanii Hudaka. Domagają się wycofania ulotki z obiegu i publicznych przeprosin od Kathleen Wynne, Dela Deluca i szefów kampanii Davida Herle'a i Deb Matthews. Wynne powiedziała, że ulotka jest nieakceptowalna i niezgodna z linią kampanii jej partii.

•••

Ciąg dalszy protestów nauczycieli w Kolumbii Brytyjskiej. Pedagodzy zagłosowali za strajkiem na pełną skalę (86 proc. głosów na tak). Związek prosi tylko, by powiadomili o akcji strajkowej trzy dni przed jej rozpoczęciem. Prezes Federacji Nauczycieli Jim Iker zaznacza, że jakkolwiek nauczyciele są gotowi, nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji. Do końca roku szkolnego zostało już tylko parę tygodni. Jak nigdy dotąd solidarność z nauczycielami wyrażają rodzice uczniów – rozumieją, że ważą się losy jakości edukacji i sprawiedliwego traktowania pedagogów. Federacja ciągle ma nadzieję na osiągnięcie porozumienia z rządem. Minister edukacji Peter Fassbender mówi, że nie jest zaskoczony wynikiem głosowania. Dodaje, że w przypadku szerszej akcji strajkowej ministerstwo dopilnuje, by egzaminy przebiegały bez zakłóceń, a świadectwa były przygotowane terminowo. Podczas każdego tygodnia strajku rotacyjnego rząd oszczędza 12 milionów dolarów plus około 5 milionów z cięć pensji.

 

 

 

Trudeau obiecuje prześwietlić rząd

Ottawa

Justin Trudeau chce, żeby obywatele mieli łatwiejszy dostęp do tego, co się dzieje w rządzie.

Dlatego złożył prywatną inicjatywę poselską zawierającą poprawki do Access to Information Act. Według ustawy, komisarz ds. informacji będzie mógł żądać ujawniania dokumentów. Obecnie może on tylko próbować nakłaniać rząd do udostępniania informacji. Jeśli wysiłki będą bezowocne, może skierować sprawę do sądu najwyższego.

Trudeau sugeruje też zmianę języka, jakim pisana jest ustawa, by wskazać, że rząd musi być "domyślnie otwarty na przekazywanie informacji". Wtedy oznacza to zmianę podejścia i utajnianie przestałoby być na porządku dziennym.

Lider liberałów zamierza też znieść opłaty za wnioski o udostępnienie dokumentów. Zostawia tylko wstępną w wysokości 5 dol. za złożenie podania. Pieniądze mają być jednak zwrócone, jeśli rząd nie odpowie w ciągu 30 dni. Do tego spotkania niektórych komisji parlamentarnych przestałyby być tajne.

Debata i głosowanie nad pomysłem będzie możliwe dopiero jesienią.

 

 

Biskupi silnym głosem przeciwko eutanazji

Quebec City

Księża biskupi Quebecu wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec ustawy zezwalającej w tej kanadyjskiej prowincji na tzw. eutanazję jako "medycznego wsparcia umierania".

Wystosowali w tej sprawie specjalne oświadczenie, w którym apelują o głośne TAK dla ludzkiego życia.

"Przyjęcie ustawy zezwalającej na tzw. eutanazję pod koniec życia jako »medycznego wsparcia umierania« budzi w nas głębokie rozczarowanie i poważne zaniepokojenie" – to słowa księży biskupów Quebecu, które znajdujemy w specjalnym oświadczeniu wydanym po tym, jak przewodniczący parlamentu tej kanadyjskiej prowincji podpisał prawo legalizujące tzw. eutanazję.

Nie jest jednak przesądzone, iż nowe przepisy wejdą w życie. Kanadyjska konstytucja zakazuje bowiem tzw. eutanazji, a prawa stanowe muszą być z nią zgodne. Księża biskupi przypominają, że wobec oczywistego bólu i cierpienia, jakie dotyka osoby w stanach agonalnych, właściwą odpowiedzią społeczeństwa i medycyny powinna być opieka paliatywna. Ważne jest, aby ten ostatni etap życia, chory mógł przeżyć w pełni człowieczeństwa i godności.

– Chory chce umrzeć tylko wtedy, kiedy boi się bólu, kiedy boi się samotności. Jeżeli się te obawy rozwieje, każdy człowiek chce żyć jak najdłużej można. Zniesienie bólu to jest zadanie dla lekarza, a odpowiednia, uważna opieka lekarska, walka z samotnością to zadanie dla rodziny, dla społeczeństwa i dla przyjaciół. I tak naprawdę wygodnie jest społeczeństwu – osobie, która przeszkadza, bo trzeba wokół niej chodzić – po prostu zachęcić ją, żeby odeszła, że przeszkadza wszystkim. I jeżeli taką ukrytą presję wywierają wszyscy, to każdy człowiek myśli: "no tak, ja się usunę i chcę umierać" – mówił prof. med. Grzegorz Raczak.

Dotychczas na świecie zbrodniczy proceder, jakim jest tzw. eutanazja, zalegalizowały Holandia, Belgia i Luksemburg. Zatem dziś w sposób szczególny ważna i potrzebna jest promocja życia. A jednocześnie krytyka coraz to powszechniejszej kultury, godzącej w ludzkie życie oraz rodzinę, opartą na prawdziwych wartościach.

– To, że społeczeństwa zachodnie mówią, że jesteśmy zaściankiem, bo wykazujemy ludzkie odruchy, że trzeba się chorym opiekować w cierpieniu wbrew naszemu wygodnictwu, to ja wolę być takim zaściankiem niż takim nowoczesnym członkiem zachodniego społeczeństwa. W tej chwili powszechny pęd za pieniądzem, pęd za karierą kosztem rodziny, dzieci, rodziców, to na pewno coś, czego nie powinniśmy pochwalać ani się z tym identyfikować. Nie warto pędzić do każdej nowoczesności. Ta nowoczesność jest naprawdę zła i myślę, że czas też będzie to weryfikował – dodał prof. med. Grzegorz Raczak.

 

 

Lobby zadziałało skutecznie 

Vancouver

Tysiące prawników z Kolumbii Brytyjskiej głosowało za rezolucją sprzeciwiającą się kwietniowej decyzji B.C. Law Society dotyczącej akredytowania wydziału prawa chrześcijańskiego w Trinity Western University. Szkoła jest krytykowana za stosunek do związków homoseksualnych.

Spośród 13 000 członków stowarzyszenia 3210 było za rezolucją, 968 – przeciw. Rezolucja nie jest jednak wiążąca, czyli nie wycofuje akredytacji.

Decyzję musi podjąć rada zarządzająca organizacją.

Wśród przepisów uniwersyteckich znalazł się zapis zakazujący studentom angażowania się w związki homoseksualne. Część członków stowarzyszenia uznaje go za dyskryminujący.

Władze TWU odpierają zarzuty, twierdząc, że szkole należy się poszanowanie wolności religijnej. W wolnym społeczeństwie wiara absolwentów TWU nie powinna być przeszkodą w ich karierze prawniczej.

 

 

Pacific Future Energy Corp. z Vancouveru zamierza zbudować na północnym wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej rafinerię, która połączy Kanadę z rynkami azjatyckimi. Ma być też najbardziej ekologiczną rafinerią na świecie. Inwestor podkreśla, że chce się uczyć na błędach innych, dlatego od początku stawia na współpracę z ludnością rdzenną. Co do założeń proekologicznych emisja netto dwutlenku węgla ma być bliska zeru, a zakład ma wprowadzać odpady do obiegu wtórnego. Dzienna moc przerobowa ma wynosić milion baryłek ropy. Lokalizacja rafinerii będzie wyłoniona w ciągu pół roku. Pod uwagę brane są trzy miejsca – jedno w okolicy Kitimat oraz dwa na północ od Prince Rupert. Budowa zajęłaby 7-9 lat, licząc od chwili obecnej. Teraz decyzja musi zapaść w Ottawie. Inną możliwością jest budowa przez Enbridge Inc. rurociągu przez Northern Gateway. Projekt budzi szereg kontrowersji – przede wszystkim chodzi o to, że tankowce, by wypłynąć na Pacyfik, będą musiały przepłynąć przez Douglas Channel. Według propozycji Pacific Future tankowcami do Azji będą transportowane już oczyszczone produkty naftowe, a nie ciężka ropa. Ma to być bezpieczniejsze dla środowiska.

•••

Chilliwack Cattle Sales, największa farma w Kanadzie produkująca mleko, ma zwolnić ośmiu pracowników, którzy źle obchodzili się z krowami. Ich zachowanie zostało nagrane i trafiło do telewizji. Zarząd farmy zapewnia, że takie rzeczy więcej się nie powtórzą. Film ukrytą kamerą nagrała grupa non-profit Mercy for Animals Canada. Widać, jak krowy są bite kijami i łańcuchami, kopane i popychane. Mają rany i są podnoszone na łańcuchach za szyje. Farma mówi też o wprowadzeniu dłuższych szkoleń dla nowych pracowników oraz dodatkowe kursy dla obecnych. Do tego na terenie mają być zainstalowane kamery. British Columbia Society for the Prevention of Cruelty to Animals (BCSPCA) wszczęło dochodzenie przeciwko Chilliwack Cattle Sales. Władze farmy chętnie współpracują. Być może do sprawy włączy się prokuratura.

•••

Canadian Centre for Policy Alternatives i Rideau Institute opublikowały w poniedziałek raport, w którym twierdzą, że używanie jednosilnikowych myśliwców F-35 w odległych rejonach kraju, szczególnie na północy i w Arktyce, jest niebezpieczne. Koszt F-35, które mają zastąpić CF-18, już dawno przekroczył plany. Minister prac publicznych Diane Finley powiedziała w Izbie Gmin, że nie podjęto jeszcze decyzji, czy rząd będzie trwał przy kontrowersyjnym zakupie, czy też rozpocznie nową procedurę przetargową z poszanowaniem wszystkich zasad konkurencji. Przedstawione studium nie formułuje wytycznych dla rządu, pokazuje raczej możliwości i zasięg, porównując F-35 i CF-104 Starfighter (również jednosilnikowy). Tych ostatnich używano w kanadyjskim wojsku przez 26 lat od lat 60. do 80. Armia miała 238 maszyn, wypadkom uległo 110. Za jedną czwartą przyczyn wypadków uznano zderzenie z ptakiem. Zginęło 39 pilotów. Teraz wygląda na to, że rząd zapomniał, czego się wtedy nauczył. W 2010 roku, gdy rząd Harpera zdecydował o przyszłości programu, urzędnicy twierdzili, że nie ma żadnych raportów potwierdzających większą wypadkowość danego typu samolotów. Podobno jednak dane amerykańskie jasno pokazują, że odrzutowce jednosilnikowe rozbijają się częściej. Wytwórca i rząd jednym głosem twierdzili, że obecnie produkowane silniki są bardziej niezawodne niż kiedyś.

 

 

Sprawdź, czy jesteś bogaty

Ottawa

W środę opublikowano ostatnie wyniki National Household Survey dotyczące 2011 roku. Wynika z nich, że najbogatsi z bogatych są żonaci biali mężczyźni w średnim wieku.

Mediana dochodu na rodzinę wynosi 76 000 dol. i generalnie jest wyższa na zachodzie niż na wschodzie. Oznacza to, że tyle samo rodzin ma dochody wyższe i niższe niż 76 000. W przypadku osób samotnych mediana dochodu wynosi 27 600. Z kolei średni dochód wynosi 38 700.

10 proc. najbogatszych zarabia ponad 80 400, a superbogaci (1 proc. społeczeństwa) – 191 100. Tych ostatnich jest 272 600.

Obraz najbogatszych różni się od portretu przeciętnego Kanadyjczyka, który wyłonił się z poprzednich części ankiety. Wcześniej widać było populację, coraz bardziej zróżnicowaną rasowo, otwartą na najwymyślniejsze modele rodziny. Coraz większą rolę w miejscach pracy odgrywały kobiety.

Najbogatsi to jednak w przeważającej większości mężczyźni w wieku od 45 do 54 lat, żonaci lub żyjący w stałym związku partnerskim. Okazuje się, że opłaca się uczyć – ponad dwie trzecie najlepiej zarabiających skończyło uniwersytety (w odniesieniu do ogółu ludności po studiach jest to 20,9 proc.).

Grupa najbogatszych odzwierciedla póki co tradycyjne wartości i modele, ale w kolejnych latach może się to zmieniać w miarę przemian społecznych.

Okazuje się też, że drugie pokolenie imigrantów zarabia sporo powyżej mediany.

Patrząc na drugi koniec, 10 proc. najbiedniejszych najczęściej mieszka w miastach (najwięcej jest ich w Montrealu). Najbiedniejsze dzielnice są znane z dużej liczby przedstawicieli mniejszości etnicznych, imigrantów nowo przybyłych do Kanady i rodziców samotnie wychowujących dzieci.

Krajowa mediana pełnoetatowego pracownika to 50 699 dol., w przypadku przedstawiciela mniejszości narodowej lub etnicznej jest to 45 128. Dla ludności rdzennej – 41 684.

Najlepiej zarabia się w Albercie. W Fort McMurray i okolicach mediana dochodu na rodzinę wynosi 186 782 dol.

Część ankiety dotycząca dochodów była nieobowiązkowa. Dlatego trudno porównywać wyniki z tymi z 2006 roku. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że chętniej wypełniały ją osoby dobrze zarabiające.

Statistics Canada zwraca jednak uwagę, że nieco więcej rodzin niż w 2006 roku posiada domy (69 proc.). Jednak 25,2 proc. gospodarstw domowych wydaje na mieszkanie ponad 30 proc. zarobków. Utrzymanie domu najdroższe jest w Toronto (średnio 1366 dol. miesięcznie), najtańsze – w Trois-Rivieres (697 dol.). 58,6 proc. ankietowanych spłaca kredyt na dom.

 

 


Kto daje i odbiera, ten...

Ottawa

Minister imigracji Chris Alexander powiedział, że Kanadyjczycy są zdania, iż podwójni obywatele, którzy dopuszczą się zdrady stanu, aktu terroru czy szpiegostwa, powinny być pełnoprawnie pozbawiani obywatelstwa. Posłowie opozycji atakują ministra w związku z nową ustawą o obywatelstwie, a zwłaszcza za rozszerzenie listy powodów, z jakich można daną osobę obywatelstwa pozbawić. Obecnie ustawa jest w Senacie. Andrew Cash z NDP, krytyk ds. multikulturowości, podkreślił, że może to oznaczać wydalenie osoby do kraju, z którym w rzeczywistości nie ma nic wspólnego.

Wątpi, by takie zapisy były zgodne z konstytucją.

 

 

Dzięki nowej ustawie policja może wszystko

Ottawa

Eksperci ds. prywatności ostrzegają, że nowa ustawa o zapobieganiu cyberprzemocy daje policji dostęp do prywatnych komputerów i telefonów komórkowych. Podobny błąd popełniono w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska agencja bezpieczeństwa (National Security Agency – NSA) otrzymała tak wiele możliwości działania, że teraz, po opublikowaniu doniesień o programach, Kongres stara się ukrócić jej działania.

Ustawą C-13 zajmuje się obecnie parlamentarna komisja sprawiedliwości. Potocznie nazywa się ją ustawą o przeciwdziałaniu przemocy internetowej (cyberbullying), głośno mówi się o przypadkach nękanych nastolatków, którzy odebrali sobie życie, ale w rzeczywistości w tekście ustawy nie pojawiają się słowa "cyber" i "bully".

Jeśli prawo zostanie zatwierdzone, policja będzie mogła zdalnie włamywać się do komputerów i innych urządzeń przenośnych, czy nawet samochodów, by śledzić ich położenie i zbierać dane. Co więcej, po uzyskaniu zgody sądu agencje policyjne będą uprawnione do instalowania wirusów i zakłócania pracy urządzeń osób podejrzanych o przestępstwa kryminalne. Ustawa rozszerza definicję "urządzenia śledzącego" i dodaje do Kodeksu karnego zapis o "urządzeniu przechowującym transmitowane dane". Departament Sprawiedliwości i nie komentuje tych zmian, tłumacząc, że rodzaj urządzenia zależy od prowadzonych działań.

Obecnie, gdy policja chce sprawdzić dane przechowywane przez podejrzanego, musi uzyskać nakaz zatrzymania jego telefonu czy komputera. W przypadku śledzenia pojazdu lub osoby potrzebny jest odpowiedni nakaz zainstalowania urządzenia GPS. Teraz policja będzie mogła korzystać zdalnie z oprogramowania i np. wysyłać maile z wirusami otwierającymi dostęp do danego komputera.

Kanada nie będzie pierwsza. Niemieckie i amerykańskie agencje śledcze już teraz wysyłają podejrzanym swoje wirusy.

 

 

Torontończyk oskarżony o szpiegostwo w Chinach

Pekin

Torontończyk mieszkający w Chinach, Ryan Collins, mówi, że został bezprawnie osadzony w więzieniu, gdy odmówił szpiegowania w Kanadzie. W 2010 roku przeprowadził się do Shenzhen. Zakochał się i pracował, naprawiając komputery.

W pewnym momencie szef firmy oferującej oprogramowanie zwrócił się do niego z poważną propozycją. Chciał, by Collins przy pomocy jednego z programów wkradł się do komputerów rządowych Kanady i umożliwił Chinom szpiegowanie.

Mężczyzna odmówił i zerwał kontakty z firmą. Wtedy został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i pobity w więzieniu. Przetrzymywano go przez 8 dni, potem jego rodzina zapłaciła równowartość 1000 dolarów kanadyjskich kaucji. Teraz stara się zebrać pieniądze na jego podróż do ojczyzny. Żyje w strachu – szef firmy software'owej groził mu, że przyjdzie do niego do domu i go zastrzeli.

 

 


Płakali wszyscy jak jeden mąż

Moncton

We wtorek odbył się pogrzeb policjantów RCMP zastrzelonych w zeszłym tygodniu w Moncton. Wzięli w nim udział gubernator generalny David Johnston i premier Stephen Harper, który wyraził smutek całego kraju z powodu tego, co się stało. Powiedział, że atak na policjanta to atak na całe społeczeństwo.

Funkcjonariusze Fabrice Georges Gevaudan, Dave Joseph Ross i Douglas James Larche zostali pochowani ze wszystkimi honorami. W uroczystościach wzięły udział tysiące policjantów z RCMP i innych służb z całej Kanady, a także z Wielkiej Brytanii. Byli wśród nich także postrzeleni Éric Stéphane J. Dubois i Marie Darlene Goguen.

Trumny do Moncton Coliseum wnieśli policjanci w strojach galowych. Wokół panowała cisza. Pierwsze przemówienie wygłosił komisarz RCMP w Nowym Brunszwiku Roger Brown. Poprosił też wszystkich o pomoc rodzinom zabitych. Inni funkcjonariusze mówili, że czują się zaszczyceni tym, że mogli pracować ze zmarłymi kolegami. Opisywali ich w wielu ciepłych słowach. Głos zabrali też komisarz RCMP Bob Paulson, brat Douglasa Larche'a i szwagier Dave'a Rossa.

Uroczystość trwała trzy godziny. Była dopasowana do wyznań wszystkich trzech policjantów (z których jeden był katolikiem, drugi – baptystą, a trzeci – niewierzącym). Flagi, którymi były przykryte trumny, przekazano wdowom po zmarłych.

Przebieg uroczystości pogrzebowych można było obserwować na 10 ekranach rozmieszczonych w mieście.

 

 

Wewnętrzna robota w TTC

Toronto

Policja z Toronto postawiła w stan oskarżenia czterech mężczyzn, z których trzech to byli lub obecni pracownicy TTC, w związku z kradzieżami i defraudacją sprzętu wartego setki tysięcy dolarów. Funkcjonariusze weszli do sześciu posiadłości w Toronto, Mississaudze i Penetanguishene w środę.

Aresztowali Amadeo Cuschieriego, 55 l., Macieja Zycha, 49 l., i Steve'a Cuschieriego, 34 l., z Mississaugi oraz Dana Dorona, 50 l., z Toronto. Ten ostatni nigdy nie pracował w TTC. Obecni pracownicy TTC zostali zawieszeni bez prawa do otrzymywania pensji.

Policja ma nakazy aresztowania jeszcze dwóch osób. CEO TTC Andy Byford mówi, że zatrzymań może być więcej. Aresztowani mężczyźni przez szereg lat kupowali za publiczne pieniądze narzędzia, by potem założyć firmę i ubiegać się o wielomilionowe kontrakty od TTC.

Aresztowania są wynikiem śledztwa prowadzonego przez policję od jesieni 2013 roku. Wcześniej, od 2008 roku, TTC prowadziło działania na własną rękę. Pierwsze doniesienie o nadużyciach pochodziło od pracownika, który zauważył nieprawidłowości.

 

 

Zastępca zastępcy burmistrza

Toronto

Rada miejska Toronto zagłosowała za wnioskiem zastępcy burmistrza Norma Kelly'ego, by wyznaczyć jego zastępcę. Z 39-osobowej rady tylko 3 osoby były przeciw. Kelly planuje wziąć urlop w przyszłym tygodniu. Zasugerował, by podczas jego nieobecności obowiązki burmistrza pełnił radny Mike Del Grande. Kelly wskazał na osobę, która ma duże doświadczenie w radzie, a jednocześnie nie startuje w najbliższych wyborach. Normalnie zastępca burmistrza nie musi składać podobnego wniosku, bo według przepisów, rada powinna zebrać się i wyłonić zastępcę podczas specjalnego spotkania. Kelly chciał jednak uniknąć dodatkowej pracy i tracenia czasu.

Rada wyznaczyła też jednogłośnie Valerie Jepson na nowego komisarza ds. etyki (początek kadencji 6 września) i Beverly Romeo-Beehler na nowego audytora generalnego (kadencja od 16 grudnia).

 

 

McCallion, jak to McCallion

Mississauga

Burmistrz McCallion kolejny raz zabrała głos w sprawie wyborów i zaatakowała konserwatystów, a poparła liberałów. Wysłała list otwarty (opatrzony znakiem miasta, z miejskiego adresu e-mail) do mediów, w którym potępiła Hudaka za przerzucanie kosztów na władze miast. Przywołała podobne przypadki z historii. Wypomniała sprzedaż autostrady 407 prywatnej firmie i skarżyła się, że ostatni rząd konserwatywny kazał zapłacić regionowi Peel 769 milionów, by pomóc Toronto pokryć koszty socjalne miasta (wcześniej mieszkania socjalne decyzją konserwatystów znalazły się w gestii miast).

Co do rządów liberałów i przeniesienia budowy elektrowni pani burmistrz wspomniała tylko, że mieszkańcy i radni Mississaugi i Oakville nie zgadzali się na inwestycje.

W ostatnich dniach przeciwko konserwatystom i za liberałami wypowiadali się burmistrz Kitchener Carl Zehr i zastępca burmistrza Toronto Norm Kelly.

 

 

Wyjątkowo dobry rok w oświacie Peel

Peel

Rada szkół publicznych regionu Peel jednogłośnie zatwierdziła plan wydatków na rok szkolny 2014–15. Wydatki wyniosą 1,7 miliarda dolarów. Ten rok jest wyjątkowo dobry, ponieważ wpływy wzrosną o 77 milionów. Rząd ma przekazać 3,9 miliona rocznie przez najbliższe cztery lata na edukację uczniów o specjalnych potrzebach. Ta gałąź szkolnictwa była rocznie niedofinansowana na 14 milionów dolarów. Widać więc, że mimo zastrzyku pieniędzy, funduszy i tak będzie brakowało.

W nowym budżecie znalazły się 452 000 dol. na Early Childhood Educators, 300 000 na wsparcie uczniów o specjalnych potrzebach i z problemami ze zdrowiem psychicznym, 45 000 na promocję programów szkół z regionu, 850 000 na zajęcia ponadprogramowe, 1,2 miliona na dowóz uczniów klas 1 i liceów oraz 1,3 miliona na unowocześnienie starych budynków szkolnych. Aby zbilansować budżet, wykorzystano 1,5 miliona z rezerw.

Około 82 proc. wydatków stanowią pensje dla pracowników, z tego 68,6 proc. – wynagrodzenia dla nauczycieli.

 

 

Bankierzy wyceniają drzewa

Toronto

TD Bank szacuje, że drzewa w Toronto dla lokalnej gospodarki mają wartość 7 miliardów dolarów. Nie tylko ładnie wyglądają, odgrywają ważną rolę dla środowiska, zdrowia mieszkańców i ogólnie przyczyniają się do podniesienia jakości życia.

W granicach miasta znajduje się ponad 10 milionów drzew co najmniej 116 gatunków. Pokrywają one około 30 proc. powierzchni Toronto (190 kilometrów kwadratowych). Na kilometr kwadratowy przypada średnio 160 000 drzew, cztery drzewa na mieszkańca.

Kwota 7 miliardów dolarów wzięła się z wyliczenia, ile kosztowałoby posadzenie takiej liczby drzew. Autorzy raportu uwzględnili też rolę drzew, które są pomocne, gdy pada deszcz lub śnieg. Każdego roku torontońskie drzewa zatrzymują około 25 milionów metrów sześciennych wody. Gdyby ich nie było, miasto za odprowadzenie dodatkowej wody musiałoby zapłacić 53 miliony dolarów. Drzewa pomagają też w walce z zanieczyszczeniami. Do tego zimą chronią przed wiatrem i wychłodzeniem, a latem – dają cień. Efekt chłodzenia dawany przez jedno młode drzewo można porównać do 10-pokojowego klimatyzatora pracującego 20 godzin dziennie.

Oznacza to, że pieniądze, które miasto inwestuje w zieleń, są dobrze zagospodarowane.

 

 

Deweloperzy lekko na hamulcu

Toronto

Na rynku nieruchomości zauważa się dużą lukę między liczbą uzyskiwanych pozwoleń na budowę a liczbą mieszkań oddawanych do użytku przez deweloperów. Od kwietnia 2013 do kwietnia 2014 różnica ta wynosiła 17 500. Ekonomiści banku centralnego podejrzewają, że deweloperzy w ten sposób dopasowują swoje plany budowlane do popytu. Wcześniej zauważano, że np. w Toronto czy generalnie w Quebecu oddaje się więcej condominiów niż jest klientów na nie.

Z ostatnich danych CMHC wynika, że w maju powstało jednak więcej domów i condominiów, niż przewidywano. Analitycy rynku spodziewali się spadków, tymczasem nastąpiły wzrosty. Mówią, że rynek jest nasycony, w Ottawie, Montrealu, Quebec City, Toronto, Edmonton, Reginie i Saskatoon już teraz condominia czekają na kupujących. Ich liczba jest względnie ustabilizowana, ale pozostaje na wysokim poziomie.

Tymczasem według opublikowanych ostatnio prognoz Royal Banku, wzrost gospodarczy w tym roku ma wynieść 2,4 proc., a w przyszłym – 2,7. Sprzyja temu słabość naszego dolara i zapotrzebowanie w USA na kanadyjskie towary eksportowe. Na rynku krajowym też ma być nieźle, zwolnić mają jedynie nieruchomości. Ekonomiści mówią też o szybszym wzroście płac.

Loonie spada od 2012 roku. Ostatnio nieco zwyżkował (do poziomu 92 centów amerykańskich), a według prognoz pod koniec 2015 roku ma kosztować 85 centów.

Bank dodaje jednak, że wzrost gospodarczy może przełożyć się na tworzenie nowych miejsc pracy jedynie w Albercie. Tam wzrost gospodarczy w tym roku może dojść do 3,7 proc., a w przyszłym – do 3,5. Zatrudnienie w 2014 roku wzrośnie prawdopodobnie o 2,9 proc., czyli trzy razy więcej niż średnio w kraju. Sytuację tę odzwierciedla piątkowy raport Statistics Canada za ostatnie 12 miesięcy – z 85 500 nowych miejsc pracy 71 200 przybyło w Albercie.

W Ontario wzrost gospodarczy ma wynieść w tym roku 2,3 proc., miejsc pracy będzie zaledwie o 0,9 proc. więcej niż rok temu.

 

 

Unifor Local 87-M, zrzeszający dziennikarzy m.in. z "The Globe and Mail", "Toronto Star" i "Toronto Sun" (ale nie z The Canadian Press i CBC), nawołuje swoich członków, by nie głosowali na Partię Konserwatywną. Szef związku Paul Morse tłumaczy, że tradycyjnie nie zabiera głosu podczas kampanii, ale w tym roku nie może dłużej milczeć.
Związek rozesłał do swoich 2600 członków nagranie wymierzone przeciwko planom dotyczącym pracy i zatrudnienia przedstawianym przez Tima Hudaka. Działania Unifor potępili wyżsi politycy, w tym szef skarbu państwa Tony Clement czy minister Jason Kenney. Krytyczne opinie na Twitterze opublikowali też sami dziennikarze.
Tydzień wcześniej podobną akcję podjął związek reprezentujący pracowników policji prowincyjnej.

•••

Do poniedziałku wieczorem frekwencja podczas wcześniejszego głosowania w wyborach prowincyjnych wypadała poniżej oczekiwań. Była o sześć procent niższa niż w tym samym okresie podczas wyborów w 2011 roku. W ogóle frekwencja w ostatnich wyborach była rekordowo niska, do urn poszło tylko 48 proc. uprawnionych. Wtedy jednak wcześniejsze głosowanie trwało 10 dni, tym razem – 7. Małe zainteresowanie wcześniejszym głosowaniem nie musi jednak przesądzać o ostatecznej frekwencji. Można je tłumaczyć niezdecydowaniem wyborców, którzy czekają z decyzją do ostatniej chwili. W kwietniu w Quebecu zaczęło się dobrze – wcześniej do urn poszło 16 proc. więcej wyborców niż poprzednio – a całkowita frekwencja była niska. Frekwencja w wyborach prowincyjnych w Ontario systematycznie spada od co najmniej 25 lat. Wtedy Elections Ontario zleciło analizę, dlaczego tak mało osób skorzystało z prawa wybierania swoich przedstawicieli w parlamencie. Rekord padł w 2008 roku w Albercie, kiedy w głosowaniu prowincyjnym wzięło udział jedynie 40,6 proc. uprawnionych. Nie najlepiej było też w ostatnich latach w Manitobie, na Wyspie Księcia Edwarda oraz w Nowej Fundlandii i Labradorze.

•••

Z powodu uchwalonej w zeszłym tygodniu ustawy o eutanazji Quebec nie stanie się raczej mekką dla pragnących zakończyć życie, ale być może niektórzy nieuleczalnie chorzy zaczną rozważać możliwość przeprowadzki. Według ustawy 52 o opiece paliatywnej, lekarz, który otrzymał zgodę od pacjenta, będzie mógł podać mu leki powodujące śmierć. Aby podlegać opiece paliatywnej, chory musi spełniać szereg warunków. Przede wszystkim musi być ubezpieczony – musi posiadać kartę prowincyjnego ubezpieczenia zdrowotnego (czyli musi być stałym lub czasowym rezydentem Quebecu). Kartę można wyrobić po kilku miesiącach. Odróżnia to Quebec od szwajcarskiej kliniki Dignitias. Aby być do niej przyjętym, nie trzeba spełniać żadnych wymagań dotyczących zamieszkania. W ulotkach kliniki można przeczytać, że z punktu widzenia etyki niedopuszczalne jest segregowanie pacjentów, którzy cierpią, na podstawie tego, skąd pochodzą. W Europie ustawy o pomocy medycznej w samobójstwie funkcjonują w Belgii, Holandii i Szwajcarii. Uchwalono je też w niektórych stanach USA. Ale np. w Oregonie na terenie stanu trzeba mieszkać od co najmniej pół roku. Były minister zdrowia Yves Bolduc powiedział, że spodziewał się napływu nowych mieszkańców prowincji, którzy będą szukali pomocy w umieraniu. Innego zdania jest Wanda Morris, szef Dying with Dignity Canada, która wątpi, by nieuleczalnie chorzy, którym zostało kilka miesięcy życia, jeszcze przenosili się do Quebecu. Takie osoby raczej szukają kontaktu z rodziną i przyjaciółmi. Chociaż ci, u których choroba postępuje wolniej, mogą brać pod uwagę taką ewentualność. Część osób może też myśleć o Quebecu jako o potencjalnym miejscu na emeryturę.

 

 

Z szacunkiem, ale bez pochwały

Toronto

Kardynał Thomas Collins skrytykował Ontario's English Catholic Teachers Association (OECTA) za plany udziału w paradzie równości. Przyznał, że jakkolwiek osoby z tendencjami homoseksualnymi powinny być traktowane z szacunkiem, to udział stowarzyszenia nauczycieli w paradzie jest niestosowny. Jest dziwne i zastanawiające, że OECTA, by wyrazić te poglądy, zdecydowała się na udział w wydarzeniu, które pod wieloma względami przeczy wierze.

Wcześniej w kwietniu kardynał Collins powiedział, że chęć udziału w paradzie świadczy o błędnym pojmowaniu wiary katolickiej. Zwrócił jednak uwagę, że OECTA nie jest stowarzyszeniem nauczycieli katolickich, ale związkiem zawodowym. Jego kompetencje to negocjowanie umów zbiorowych czy inne sprawy zarezerwowane dla związków. Gdy wypowiada się na inne tematy, może łatwo popełnić błąd. W zeszłym tygodniu list w podobnym tonie przysłał do OECTA biskup Fred Colli z Thunder Bay. Skrytykował również postawę szefa związku.

 

 

Burmistrz Hazel McCallion miała drugi w tym roku wypadek samochodowy. Doszło do niego późnym popołudniem 7 czerwca w Streetsville, niedaleko jej domu. Pani burmistrz skręcała z Ontario St. w Queen St. Jej samochód zderzył się z toyotą przy oddziale Royal Canadian Legion. Tego dnia McCallion uczestniczyła w paradzie z okazji Bread and Honey Festival w Streetsville. Stłuczka była drobna, ratownicy medyczni zostali wezwani dla formalności. Kolejny raz w ratuszu odezwały się głosy, że pani burmistrz nie powinna w tym wieku siadać za kierownicą. Sama zainteresowana powstrzymuje się od komentarzy. Wcześniej w tym roku miała stłuczkę 2 maja.

•••

Minister spraw zagranicznych John Baird poprosił Fran Sonshine z Toronto o pomoc w zbiórce pieniędzy na budowę pomnika ofiar holokaustu. Kobieta jest córką dwojga ocalałych z tragedii. Mówi, że nadszedł czas, by opowiedzieć o historii. Wiele osób nie miało tej możliwości i coraz bardziej widać, jak pamięć o przeszłości zaciera się wśród młodego pokolenia. Dlatego nie wahała się z odpowiedzią. "Od holokaustu, w którym zginęło 11 milionów ludzi", minęło prawie 70 lat. Pomnik pamięci ofiar będzie pierwszym takim w Kanadzie. Jego odsłonięcie planowane jest na jesień 2015 roku. Stanie w Ottawie. Pani Sonshine podkreśla, że w stolicy każdego zachodniego kraju taki pomnik już istnieje. Teraz kolej na Kanadę.

•••

Organizacja prawnicza Constitutional Rights Centre ostrzega parlamentarzystów i gubernatora generalnego, że jeśli nowa ustawa o obywatelstwie przejdzie bez poprawek, podadzą pod wątpliwość jej zgodność z konstytucją. Prawnicy z tej organizacji podważyli już nominację Marca Nadona na sędziego Sądu Najwyższego. Prawnicy obawiają się o egzekwowanie zapisów dotyczących cofnięcia obywatelstwa osobom posiadającym podwójne obywatelstwo oraz tego, z jakich powodów będzie można to zrobić. Zgodnie z ustawą, można odebrać obywatelstwo, gdy dana osoba jest członkiem organizacji zbrojnej zaangażowanej w konflikt w Kanadzie lub gdy została skazana za terroryzm, działania szpiegowskie czy zdradę stanu. Constitutional Rights Centre zauważa, że w takim wypadku osoba urodzona w Kanadzie może być pozbawiona obywatelstwa i wydalona do innego kraju, które nie uznaje podwójnego obywatelstwa. W ten sposób może stać się bezpaństwowcem. Do tego w drugim państwie mogą być np. stosowane tortury. Stąd też obawa o przestrzeganie praw człowieka.

•••

W niedzielę we wczesnych godzinach porannych doszło do tragicznego pożaru jednego z budynków mieszkalnych przy Ardglen Dr. Na całej ulicy stały wozy strażackie, a 300 ewakuowanych mieszkańców zebrało się na parkingu przy pobliskim centrum handlowym. Wielu było po prostu w piżamach i szlafrokach. Otwarto dla nich Journey Neighbourhood Centre. Płomienie strzelały na kilka metrów w górę. W powietrzu było pełno dymu. Budynek był stary, co utrudniało akcję strażaków. W pożarze zginął 10-letni Nicolas Gabriel. Ogień został prawdopodobnie zaprószony w kuchni jednego z mieszkań. 18 mieszkań uległo całkowitemu zniszczeniu. Mieszkało w nich 80-100 osób. Wielu nie miało ubezpieczenia najmu. Pożar udało się ugasić w ciągu godziny. Poszkodowanym rodzinom pomoc zaoferowała burmistrz Susan Fennell. Powiedziała, że to kolejna tragedia w tej okolicy – w zeszłym roku zamordowano tu 9-latka. Sprawy jeszcze nie wyjaśniono. Niektórzy mieszkańcy przyznają, że myślą o przeprowadzce, bo czują, jakby nad tym miejscem ciążyło jakieś fatum.

 

 

Mistrzostwa świata na dużym ekranie

Mississauga

Na Celebration Square ustawiono dwa wielkie telebimy, na których można oglądać rozgrywki piłkarskie podczas mistrzostw świata w Brazylii. Miasto ma prawo do transmisji meczów od fazy grupowej do półfinałów. Ceremonię otwarcia transmitowano w czwartek, wszystko zaczęło się o 2 po południu. Potem nastąpiło pierwsze starcie – między gospodarzami a Chorwacją.

Organizatorzy spodziewają się dużej liczby widzów. Piłka nożna jest w końcu jednym z najpopularniejszych sportów na świecie. Wcześniej mieszkańcy Mississaugi mogli oglądać Euro 2012 (transmisja na mniejszą skalę) i igrzyska olimpijskie w Londynie oraz w Soczi. Mistrzostwa świata w piłce nożnej będą jednak pierwszą tego rodzaju imprezą w pełni transmitowaną na placu, który otwarto w 2011 roku.

Na placu nie będzie można jednak obejrzeć finału (13 lipca) i meczu o trzecie miejsce (dzień wcześniej). Prawa do transmisji ma na wyłączność Toronto. Ze względu na wcześniej zaplanowane imprezy transmisji nie będzie też 21, 29 czerwca i 1 lipca. Pełny grafik można znaleźć na stronie http://www.mississauga.ca/celebrationsquare.

 

 

Deszcz nagród na pożegnanie

Mississauga

Na odchodzącą niebawem ze stanowiska burmistrz Hazel McCallion spada ostatnio deszcz nagród. Podczas uroczystego obiadu w Rotary Club Mississauga City-Centre za zasługi dla społeczeństwa otrzymała odznakę imienia Paula Harrisa.

Przewodniczący Rotary Club podkreślał, że podczas sprawowania urzędu przez panią burmistrz miasto niesamowicie się rozrosło i rozwinęło. Wielu imigrantów wybrało właśnie to miejsce, by się osiedlić.

Oficjalna gala z okazji przejścia McCallion na emeryturę będzie przygotowana przez Hazel McCallion Foundation for the Arts, Culture and Heritage. Odbędzie się w International Centre w Malton 27 września. Jej gospodarzami będą Francis D'Souza z CityTV i dwukrotna złota medalistka w hokeju Cheryl Pounder. Fundusze zebrane podczas gali będą przeznaczone na stypendia fundacji.

Więcej szczegółów na stronie thankshazel.ca.

 

 

Program szybkiej ścieżki do poprawek

Toronto

Kolejny raz pojawiły się wzmianki o nowej formule programu dla zagranicznych pracowników. Od początku przyszłego roku rząd będzie oferował "szybką ścieżkę" ("express entry") imigracyjną dla wykwalifikowanych pracowników w ramach programu pracy czasowej. W związku z nadużyciami programu w dotychczasowej formie rząd wprowadził szereg zmian, które niedługo będą wdrażane. Wkrótce mają też być opublikowane raporty z przeglądu funkcjonowania programu.

W ramach "express entry" imigranci będą osiedlać się w Kanadzie na stałe. Pracodawcy w dalszym ciągu będą musieli przedstawiać opinię o rynku pracy (Labour Market Opinions – LMOs), by udowodnić, że rzeczywiście nie mogą zapełnić wakatu pracownikami krajowymi. Gdy dany pracownik zostanie zaproszony do współpracy przez pracodawcę, wniosek ma być rozpatrzony w ciągu pół roku. Tylko najlepiej pasujący kandydaci będą mogli aplikować o pobyt stały.

1 maja rząd znacznie zwiększył liczbę akceptowanych wniosków o pobyt stały (z 5000 w 2013 roku do 25 000 w obecnym – jest to ostatni dzwonek dla tych, którzy chcą skorzystać ze starej formuły programu) i ujawnił nową listę zawodów. Rekrutowani będą więc imigranci wykonujący jeden z 50 zawodów (było 24): od lekarzy rodzinnych, specjalistów, pielęgniarek, przez inżynierów budownictwa, mechaników i elektryków, do księgowych, audytorów czy menedżerów finansowych. Lista pojawiła się w ramach tzw. instrukcji ministerialnych, co oznacza, że nie może być zmieniona bez debaty.

Krytycy zarzucają rządowi, że zabrakło rozmowy na forum publicznym, konsultacji społecznych czy innej formy, która pozwoliłaby na zebranie opinii Kanadyjczyków.

 

 

Głos nowego ministra finansów

Montreal

Minister finansów Joe Olivier podczas międzynarodowego amerykańskiego forum ekonomicznego w Montrealu wyraził obawy o stan finansów dwóch największych prowincji, które mają deficyty. Zwrócił uwagę, że gdy rząd federalny stara się walczyć z deficytem, władze prowincji mają za dużo długów. Dodał, że państwa G-7 też się nie zawsze są w stanie zbilansować budżet. Średni deficyt w grupie G-7 wynosi 5,9 proc. PKB.

Kanada przewiduje wyjście na plus w 2015–16 roku (nadwyżka ma wynosić 6 miliardów dol.).

Minister wyraził zadowolenie z budżetu Quebecu przedstawionego przez nowy rząd liberalny w zeszłym tygodniu. Zachęcił Ontario do pójścia drogą francuskojęzycznego sąsiada i wprowadzenie podobnych cięć. Wszystko jedno przy tym, która partia wygra wybory. Jeśli Ontario nie zrobi czegoś ze swoim zadłużeniem, wkrótce może stracić wiarygodność.

W ciągu ostatnich 5 lat z powodu spadku eksportu najbardziej ucierpiały gospodarki Quebecu i Ontario. W tych prowincjach poziom bezrobocia utrzymuje się powyżej średniej krajowej.

Olivier mówił też o konieczności budowy rurociągów – transport ropy i gazu stanowi wąskie gardło dla rozwoju i rocznie kosztuje kraj 30 miliardów dol.

 

 

Strach przed Chińczykami

Toronto

Z internetowej ankiety przeprowadzonej na zlecenie Asia Pacific Foundation wynika, że Chiny częściej są widziane jako zagrożenie dla gospodarki niż kraj nowych możliwości. Badanie przeprowadzono po raz dziesiąty. Wzięło w nim udział 3487 dorosłych Kanadyjczyków.

Okazuje się, że wątpliwości co do wymiany handlowej nie dotyczą tylko Chin, ale rozciągają się na wszystkie państwa azjatyckie. Liczba osób, które uważają, że handel z Azją powinien znaleźć się wśród priorytetów polityki zagranicznej, spadła w porównaniu z zeszłym rokiem o 14 proc. do poziomu 37 proc. Ankietowani obawiają się przede wszystkim o miejsca pracy w kraju, przestrzeganie praw człowieka i bezpieczeństwo międzynarodowe.

Wymianę handlową z Australią za "bardzo ważną" uznała jedna czwarta badanych, z Koreą Południową – połowa. Korea jest siódma na liście partnerów handlowych Kanady, Australia znalazła się poza pierwszą dziesiątką. Pierwsze miejsce zajmują Stany Zjednoczone.Program szybkiej ścieżki do poprawek Głos nowego ministra finansów

 

 

Chronić trzeba z głową

Mississauga

Grupa mieszkańców Port Credit obawia się, że planowane działania miasta, które mają służyć umocnieniu brzegów Cooksville Creek, bardziej zaszkodzą niż pomogą środowisku. Aby poznać ich opinie, zorganizowano spacer z radnym 1. okręgu Jimem Toveyem i konsultantami zajmującymi się projektem.

Mieszkańcy boją się, że zniszczony zostanie las, będący siedliskiem wielu gatunków zwierząt, które znalazły się na liście gatunków zagrożonych Credit Valley Conservation. Dlatego to miejsce należy szczególnie chronić.

Tovey powiedział, że obecnie trwa proces oceny środowiskowej projektu, który ma się niebawem zakończyć. Wtedy miasto będzie mogło rozważyć zmiany, by zacząć wdrażać projekt wiosną przyszłego roku. Dodał, że docenia troskę mieszkańców. Starał się wytłumaczyć, że miastu też zależy na ochronie środowiska.

Poziom wody w Cooksville Creek podnosi się każdego roku, po czym opada, wymywając glebę. Grozi to osuwaniem brzegów. Projekt miasta przewiduje m.in. nawiezienie ziemi i takie jej ułożenie, by brzegi były mniej strome. Wśród planów mieszkańców znalazły się pomysły dodania w innej części zbiorników na wodę deszczową. Wtedy roślinność i drzewa na stromym odcinku powinny sobie poradzić z utrzymaniem ziemi.

Ostatnio zmieniany piątek, 13 czerwiec 2014 21:12
piątek, 13 czerwiec 2014 19:30

Mary Wagner na wolności!

Napisane przez

Toronto Po prawie dwóch latach maraton procesu Mary Wagner - obrończyni praw dzieci nienarodzonych w Kanadzie - dobiegł końca.

Mary Wagner oskarżona była o wyrządzenie krzywdy oraz zerwanie warunków zasądzonego wcześniej okresu próbnego.

W czwartek 12 czerwca po południu, wśród gratulacji, uścisków i łez osób zgromadzonych na sali, Mary Wagner wyszła na wolność. Z pewnością jednak nie jest to jeszcze koniec całego procesu.

Sędzia Fergus ODonnell uznał ją za winną wszystkich postawionych zarzutów i skazał na pięć miesięcy więzienia za wyrządzenie krzywd i cztery za naruszenie warunków okresu próbnego (probation), uwzględniwszy zaś czas przesiedziany za kratami aresztu postanowił natychmiast uwolnić podsądną. Zarządził jednocześnie dwuletni okres próbny, podczas którego Mary ma nie zbliżać się do klinik aborcyjnych na odległość mniejszą niż sto metrów. Skazana odmówiła przyjęcia tych postanowień do wiadomości i nie podpisała wyroku.
Proces dotyczył zarzutów postawionych po tym, jak 12 sierpnia 2012 roku Mary Wagner weszła do kliniki aborcyjnej "Women's Care Clinic" przy Lawrence Ave West w Toronto i rozmawia;a z obecnymi tam kobietami. Została wówczas aresztowana, oskarżona i od tamtej chwili pozostawała w areszcie śledczym odrzucając wyznaczone przez sędziego wymogi zwolnienia warunkowego, zwłaszcza zaś wymóg nie zbliżania się do klinik aborcyjnych. Wagner tłumaczyła, że sumienie jej na to nie pozwala.
W swej mowie końcowej, obrońca dr Charles Lugosi podkreślił, że Wagner postrzega swoje działania jako legalne i spójne z kanadyjską konstytucją, prawem zwyczajowym i zasadą nadrzędności praw Boskich, jaka zapisana jest w preambule kanadyjskiej ustawy zasadniczej.
Odpowiedając na to prokurator Tracey Vogel argumetowała, że dowody medyczne na człowieczeństwo ludzkiego płodu jakie obrona zamierzała przedstawić nie mają znaczenia dla sprawy, zaś zgłoszeni świadkowie, "nie są bezstronni". Zdaniem Vogel, najważniejsze jest to, do czego Wagner się przyznała; mianowicie, że "przeszkadzała w funkcjonowaniu prywatnej przychodni medycznej" - nie miała "żadnego powodu aby tam się znadować, a jej obecność wywoływała wielki niepokój u pacjentek, ich rodzin i przyjaciół".
Odczytując wyrok sędzia ODonnel przyznał, że aborcja jest tematem bardzo kontrowersyjnym, wokół którego toczyło się wiele spraw sądowych, uznał jednak, że argumentacja Wagner nie miała szans powodzenia, biorąc pod uwagę to, że nie wykorzystała innych możliwości przeciwstawiania się aborcji, jakie miała do dyspozycji. Zachęcił ją do przemyślenia czy czas 22 miesięcy spędzony w więzieniu nie byłby lepiej wykorzystany dla obrony jej przekonań w bardziej skutecznych działaniach.
Wychodząc przed sąd w piękny, słoneczny i wietrzny dzień Mary Wagner natychmiast zwróciła uwagę na wiatr. - W więzieniu nie ma zbyt wiele okazji by doświadczać wiatru, bo wszędzie dookoła są wysokie mury - powiedziała Lifesitenews - dlatego pierwsze, co mnie uderzyło, to powiew powietrza. - Czuję się wolna, od stóp do głów, wewnętrznie i zewnętrznie, jakie to piękne móc znowu widzieć ludzi - dobrych przyjaciół z drugiej strony muru, od których przez tak długi czas byłam oddzielona - tak że niech Bogu będą dzięki!".

Dodała, że choć w więzieniu miewała ciężkie chwile, to był to czas na wiele sposobów pożyteczny, ponieważ właśnie tam, w więzieniu jest wiele ludzi spragnionych Boga i szukających Go. - Cały czas spotykałam kobiety zranione przez aborcję i zachęcałam je do oddawania się miłosierdziu Bożemu.

Mary uważała ten czas za okazję dla Ducha Swiętego do działania w rozbitych, poszukujących i otwartych na Boga sercach. - Całkiem naturalnie powstawały grupy modlitewne i ludzie pytali, dlaczego jestem w więzieniu, miałam więc od razu okazję do podzielenia się prawdą o ranie aborcji.
Mary szacuje, że 80 proc. kobiet, jakie spotkała w Vanier Centre for Woman w Milton miało za sobą doświadczenie aborcji, a wśród nich 90 proc. tego żałowała. - Pragnęłabym, aby było więcej kontaktów ze światem zewnętrznym w przypadku tych zranionych kobiet - może listownych, może odwiedzin, ponieważ wiele z nich z nikim nie ma już bliskich więzi.

Wagner potwierdziła, że wraz ze swym zespołem prawnym zamierza złożyć apelację od wyroku. - Prawdziwe zwycięstwo w rzeczywistości nie zależy od sądów - dodała - ale oczywiście nadal będziemy starali się dochodzić sprawiedliwości dla dzieci (nienarodzonych) przed sądem. A niezależne od tego obowiązuje wezwanie do miłości bliźniego, który potrzebuje pomocy i któremu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Dlatego mam nadzieję, jak Bóg pozwoli, nadal apelować do matek, których dzieciom grozi niebezpieczeństwo.

Mary Wagner podziękowała swemu prawnikowi dr. Charlesowi Lugosi, który często pracował bez pieniędzy, gdy sprawa nie była głośna - pracował bardzo ciężko z wielką starannością starając się o prawdziwą sprawiedliwość. - Jestem bardzo wdzięczna Charlesowi za jego pracę i wsparcie wszystkich, którzy wspomagali modlitwą, a także udzielając pomocy finansowej małej i dużej. - Chciałabym wam wszystkim podziękować z głębi serca za to wszystko co robiliście - duchowo, materialnie, w listach czy słowem. Dziękuję wam!".
Jeszcze tego samego dnia Mary Wagner wzięła udział w wieczornej Mszy św.
Mary Wagner  dziękowała też licznej grupie Polaków mieszkających w Kanadzie, za wsparcie i pomoc. Zofia Milczarczyk z London powiedziała "Gońcowi", że gratulując i dziękując dała Mary Wagner obrazek ze św. Janem Pawłem II.

Sprawa odbiła się szerokim echem poza Kanadą w tym w Polsce; niedawno ekipa filmowa dokumentalisty Grzegorza Brauna zbierała materiały do filmu na temat Mary.


Po zwolnieniu Mary Wagner chce odpocząć i pojechać do swej licznej rodziny w Kolumbii Brytyjskiej.

(na podst. tekstu Tony Gosgnacha z LifeSiteNews. tłum goniec.net)

mary2

Ostatnio zmieniany sobota, 14 czerwiec 2014 17:20
niedziela, 08 czerwiec 2014 18:39

Wiosenny Piknik Rodzinny Radia Maryja

Napisał

W niedzielę 8 czerwca w parku Paderewskiego bawiliśmy się na Pikniku Rodzinnym Radia Maryja i Telewizji Trwam. Jak zwykle wszystko zaczęło się od Mszy św którą w niedzielę zesłania Ducha św. koncelebrowali o. Jan Król z rozgłośni w Toruniu, o. Zbigniew Pieńkos z centrali Radia Maryja w Chicago, o. Jacek Cydzik, opiekun duchowy Rodziny Radia Maryja w Kanadzie, ks. Józef Wąsik, wieloletni proboszcz parafii Chrystusa Króla w Etobicoke, obecnie na emeryturze i gościnnie o. Grzegorz Bliźniak. 

Mimo deszczu, dzięki zadaszeniu, bawiono się wyśmienicie. Konkurs śpiewania dzieci, malowania, loteria i wiele gier uprzyjemniało czas. Oczywiście, jak zwykle, nie byłoby to możliwe bez wielkiego wkładu pracy ochotników z Rodziny Maria Maryja z jej przewodniczącą  Joanną Szczeżek. Do tańca (i "do różańca" podczas Mszy św.) grał zespół "Impuls".

Piknik pokazał, że nasze "moherowe berety" to ludzie w średnim wieku i młodzi. Przyjechały całe rodziny, by spędzić popołudnie w tradycyjnym polskim, katolickim gronie. /ak

***

Piknik rodzinny Radia Maryja w parku Paderewskiego 8 czerwca 2014

Piknik Radia Maryja odbywał się w parku Paderewskiego po raz drugi. Było to możliwe dzięki ogromnej życzliwości Zarządu SWAP Placówka 114 z komendantem, panem Krzysztofem Tomczakiem na czele. Tym razem dziękowaliśmy Bogu i Kościołowi za św. Jana Pawła II. Swoistym mottem imprezy były jego słowa: "Ja Panu Bogu codziennie dziękuję, że jest w Polsce takie radio, i że się nazywa »Radio Maryja«". Od samego rana przybywało wielu rodaków z Toronto, Mississaugi, Brampton, Scarborough, Hamilton i Goderich i innych miejsc. Przybyli także goście z Radia Maryja z Polski – o. Jan Król, oraz z USA – o. Zbigniew Pieńkos. Ks. Józef Wąsik przyprowadził na piknik innego gościa z Polski – o. Grzegorza Bliźniaka. W homilii podczas odprawianej Mszy św. o. Jan Król przypomniał zasadnicze znaczenie zesłania Ducha Świętego. A nawiązując do zakończonych niedawno w Polsce obchodów Dnia Wolności, słusznie wytknął wielu komentatorom zawężanie i spłycanie tego, co wydarzyło się w naszej Ojczyźnie 2 czerwca 1989 roku. To nie te wybory, mówił kaznodzieja, ale mocne, prorocze słowa, jakie padły dziesięć lat wcześniej w Warszawie na placu Zwycięstwa, były początkiem przemian w Polsce. To właśnie wołanie św. Jana Pawła II: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi", było swoistym bierzmowaniem narodu, który w rok później powstał z kolan w pamiętny sierpień 1980. O. Jan Król w prosty sposób zdemaskował także powtarzany w tych dniach eufemizm "częściowo wolne wybory". "Częściową wolność" ma także każdy pies na łańcuchu, stwierdził kaznodzieja.

Uroczysta modlitwa i refleksja przekształciła się naturalnie w rodzinną atmosferę przyjaźni i zabawy. Były więc zajęcia dla najmłodszych. Niektórzy z nich wprawili wprost w osłupienie dorosłą publiczność, deklamując długie wiersze czy śpiewając bez tremy polskie piosenki. Dzięki zaangażowaniu pani Kasi, najmłodsi mogli też zabłysnąć talentami plastycznymi, pokazując w prosty sposób, co znaczy być dzieckiem Bożym. Z prac plastycznych dowiedzieliśmy się, że znaki rozpoznawcze to między innymi: uśmiech, zadbany kolorowy strój, szacunek do przyrody. Innymi słowy rodzice mieli niekłamane powody do dumy ze swych pociech.

Był też moment poważniejszy, kiedy to redaktor naczelny "Gońca", pan Andrzej Kumor, zaznajomił nas z aktualną sytuacją Mary Wagner, obrończyni życia ludzkiego, która w XXI wieku w Kanadzie stała się więźniem sumienia.

Była też oczywiście dobra kuchnia: rozchwytywano golonki, zajadano się kiełbaskami i pierogami. Jak poprzednio, uczestnicy pikniku hojnie odpowiedzieli na prośbę o ciasto. Stoły wprost uginały się od takich wypieków, jakich próżno szukać w najlepszych nawet cukierniach. A przy dobrze zastawionym stole wiadomo: Polaków rozmowy…

Co ciekawe, nawet deszcz, który zaczął wtedy padać, nie wygonił nikogo z parku Paderewskiego. Pewnie czuliśmy się ze sobą dobrze, a i samemu Parkowi – dzięki zapobiegliwości gospodarzy – deszcze niestraszne. Była zatem i taneczna zabawa, którą energicznie prowadził zespół "Impuls".

Wspomnijmy jeszcze słowo o loterii, jaka również dostarczyła nam dużo dobrej zabawy. Pragnę tu serdecznie podziękować sponsorom loterii, czyli panom Jerzemu Szydłowskiemu, Gabrielowi Kamińskiemu oraz delikatesom Eddie's. Dziękuję panu Janowi Gromadzie za donację wiktuałów. Dziękuję także wielu ludziom dobrej woli, którzy bezinteresownie poświęcili swój czas i siły, by piknik przygotować i przeprowadzić. Było wiele ciężkiej pracy, ale dawana ona była z uśmiechem na twarzy i wielką życzliwością. Dziękuję wszystkim, którzy na piknik przyjechali i wytworzyli naprawdę rodzinną atmosferę, oraz wymiernie wsparli Radio Maryja i TV TRWAM. Raz jeszcze dziękuję panu Komendantowi Krzysztofowi Tomczakowi i Placówce 114 SWAP w Toronto za zachętę i życzliwość.

Piknik po raz kolejny pokazał, że mimo pogody, jaka w tym roku nie była idealna, mimo różnych poglądów, punktów widzenia czy innych spraw, którymi ludzie różnią się między sobą, jest możliwe wspólne bycie, świętowanie, jest możliwa wspólna modlitwa i zabawa. Radio Maryja wciąż pokazuje, że nawet różnice między ludźmi wcale nie muszą przeradzać się w podziały – przeciwnie: mamy jedno życie, poprzez które pragniemy umacniać się na drodze do Boga, mamy jedną Ojczyznę, Polskę.

Na zakończenie pragnę serdecznie podziękować pani Joannie Strzeżek, Prezes Family of Radio Maryja Canada. Bez uporu i determinacji pani prezes wiele wielkich wydarzeń w Kanadyjskiej Rodzinie Radia Maryja po prostu nie miałoby miejsca. Na ręce pani prezes raz jeszcze dziękuję wszystkim wolontariuszom.

Zapraszam na kolejny piknik, jaki zaplanowaliśmy na końcówkę sierpnia tego roku (oczywiście w parku Paderewskiego), oraz na inne imprezy Radia Maryja, o których na bieżąco informuje "Goniec".

o. Jacek Cydzik CSsR
Duszpasterz Rodziny Radia Maryja w Kanadzie

 

Z Krzysztofem Tomczakiem, Komendantem Placówki 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej, o parku Paderewskiego i przewiezieniu do Polski prochów pierwszego dowódcy Dywizjonu 303 płk. Zdzisława Krasnodębskiego rozmawia Andrzej Kumor.

– Zacznijmy od parku im. Paderewskiego i od przekazania prochów płk. Krasnodębskiego. Placówka 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej wyrosła nam tutaj, w naszym środowisku, na kustosza pamięci. Kustosza pamiątek, które zostały po weteranach, żołnierzach; poczynając od armii Hallera... Jak do tego doszło?

Komendant Krzysztof Tomczak: Po prostu robimy to, co powinniśmy robić. Polska ma wspaniałą tradycję – byliśmy potężni. Nasza Polska była potężna, od morza do morza. Chcemy przekazać tę historię, przekazać naszym młodym, młodzieży, harcerzom, dzieciom i Polonii.

– W tym jest nasza duma?

Trzecia zasada, zasada prywatyzacji własności państwowej, w warunkach braku prywatnych kapitałów narodowych, umożliwia przejmowanie majątku narodowego, a nade wszystko przemysłu i infrastruktury, za bezcen przez kapitały krajów bogatszych. Czwarta zasada, w postaci cięcia wydatków socjalnych i ograniczania pomocy socjalnej w warunkach tworzenia bezrobocia, to spychanie dużych grup społecznych w obszar biedy i nędzy, która odbiera wolę walki politycznej o swoje prawa.
W opublikowanym w 2006 roku polskim tłumaczeniu książki Sachsa "Koniec walki z nędzą", przedstawił on szczegółowo okoliczności powstania ostatecznej wersji planu, potwierdzając informacje Sorosa. Otóż to przedstawiciel komunistycznego rządu Rakowskiego w Waszyngtonie, Krzysztof Krowacki, zwrócił się do niego w imieniu tegoż rządu o opracowanie projektu reform, wzorowanych na reformie szokowej w Boliwii. "Nauki płynące ze stabilizacji umorzenia zadłużenia w Ameryce Łacińskiej – pisze J. Sachs – naprawdę okazały się przydatne dla Polski, na co miał nadzieję Krzysztof Krowacki, kiedy po raz pierwszy przyszedł do mnie na Uniwersytet Harvarda w styczniu 1989 roku."

sobota, 07 czerwiec 2014 11:42

Z kalkulatorem

Napisane przez

No to dzisiaj będzie króciutko o handlu. Jak już kiedyś pisałem, jednym z najczęściej pomijanych elementów składowych kosztów samochodu jest jego utrata wartości. Rzadko liczymy, ile auto będzie nas łącznie kosztować, biorąc pod uwagę, ile zapłacimy za nie po odsprzedaży.

Jak wiadomo, jedne samochody trzymają cenę, inne nie. I różne są tego przyczyny – nie tylko niezawodność czy koszty serwisowania.

To właśnie sprawia, że czasem za naprawdę małe pieniądze możemy kupić bardzo duży kawał samochodu. Najbardziej ciekawe są zestawienia spadku ceny w przypadku samochodów bardzo drogich – luksusowych.

I tak na przykład, za to, aby wyjechać od dilera nowiutkim jaguarem XJL supersport, zapłacimy 119 975 dol., tymczasem jeśli po roku sprzedamy auto, stracimy z tej ceny ok. 50 tys. Jeszcze większą kwotę straci właściciel nowego mercedesa CL 65 AMG – bo ok. 95 tys. dolarów w pierwszym roku, przy wyjściowej cenie 216 tys.

Powód jest prosty – rynek samochodów używanych kieruje się zupełnie innymi priorytetami niż rynek nowych aut. – Jak tłumaczy Eric Lyman z ALG, samochody "prestiżowe" są najbardziej prestiżowe w swym najnowszym wydaniu – i takie wrażenie chcą właśnie podtrzymywać ludzie, którzy wydają na nie te bajońskie kwoty.

Tak czy owak, jeśli interesuje nas samochód luksusowy, a myślimy rozsądnie o pieniądzach, warto zastanowić się nad autem trzy- czy czteroletnim zapłacimy o wiele, wiele mniej, a dostaniemy wszystko to, co było w nowym aucie.

Oczywiście, na drugim końcu skali są samochody starsze, w granicach 3 – 5 tysięcy dolarów, tu rządzi bowiem stan pojazdu, no i opinia o marce. I tutaj deprecjacja powoli zaczyna zanikać jako istotny składnik kosztów.

Niedawno zhandlowałem własne auto kupione 6 lat wcześniej za 3900 i sprzedane za 3500 – deprecjacja była mniejsza niż sto dolarów rocznie. Jak to się przekłada na koszt posiadania pojazdu? Powiem, że ma to olbrzymie znaczenie.

Dlatego wszelkie przymiarki do zakupu nowych kółek radzę zacząć właśnie od tego – zastanowienia się, na jak długo kupujemy auto i czy czasem wydając dzisiaj trochę więcej, nie odbierzemy sobie jeszcze więcej tego "więcej" po tych kilku latach, gdy samochód będziemy sprzedawać.

Moja prywatna rada jest taka, by wybrać pasujący nam model z automatyczną skrzynią biegów i klimatyzacją do dłuższej eksploatacji, najlepiej 2 -4-letni.

Wówczas dostaniemy prawie nowe auto, często jeszcze na gwarancji, zaś koszt deprecjacji nie będzie wysoki i ogólnie koszty posiadania takiego wozu będą w bardzo umiarkowanych zakresach.

Jeśli zaś mamy auto luksusowe i chcemy, by zachowało wartość – dbajmy nie tylko o serwisowanie, ale również o dokumentację tego serwisowania oraz wszystkich napraw. Taka dokumentacja to skarb bezcenny pozwalający później, z jednej strony, szybciej sprzedać, a z drugiej, wziąć wiele więcej.

Najważniejsza w handlu jest wiarygodność, a w tym wypadku mamy wiarygodność popartą dokumentami. Wiele osób zdecyduje się na zakup starszego auta, gdy będzie miało napisane czarno na białym, co ile był wymieniany olej i na jaki; i kiedy były robione zabezpieczenia antykorozyjne itp. Są to wiadomości, które pozwalają szybko ocenić, czy samochód wart jest kupna, czy też nie.

Zachowanie papierów drogo nie kosztuje – wystarczy kupić w Dollarstorze teczkę i tam to wszystko wkładać – potraktujmy to jako skarbonkę. Bo też na koniec naszego okresu posiadania przyniesie nam to żywe pieniądze – jeśli nie kilka tysięcy, to na pewno kilka setek dolarów.

O czym zapewnia Wasz Sobiesław

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.