A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...

W kwietniu rynek nieruchomości w Toronto wykazał pewne oznaki ochłodzenia. Ceny wrosły w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku (o 24,5 proc.), ale w stosunku do wcześniejszego miesiąca marca były wyższe tylko o 0,5 proc. Średnia cena sprzedanej nieruchomości w GTA wyniosła 920 791 dol., podała Toronto Real Estate Board. Domy jednorodzinne nieco potaniały – w kwietniu płacono za nie średnio 1 205 262 dol., a w marcu – 1 214 422.. Niewielkie spadki odnotowano też w kategorii townhouse’ów i bliźniaków. Wzrosły za to ceny kondominiów, z 518 879 w marcu do 541 392 dol. w kwietniu.

Warto zauważyć, że na rynku było aż o 33,6 proc. nieruchomości więcej niż przed rokiem. Na nowych właścicieli czekało 21 630 domów i mieszkań. Wystawiono więcej domów jednorodzinnych, bliźniaków i szeregowców, tylko podaż kondominiów utrzymała się na tym samym poziomie. Liczba sprzedanych nieruchomości spadła o 3,2 proc., co jednak może mieć związek z tym, że Wielkanoc wypadła w tym roku w kwietniu, a rok temu w marcu.

Przewodniczący TREB Larry Cerqua mówi, że na razie trudno mówić o stałej tendencji i nie ma co spekulować o przyczynach kwietniowego spowolnienia rynku. Rada opublikowała też wyniki analizy wpływu zagranicznych inwestorów i spekulantów. Przeanalizowane dane o sprzedaży w Greater Golden Horseshoe od 2008 roku do kwietnia 2017. Okazało się, że kupujący z zagranicy dokonali 2,3 proc. transakcji (2,2 proc. w 2016 roku, a 2,6 proc. w 2017 od stycznia do kwietnia). Od 87 do 90 proc. kupujących nabyło dom po to, by w nim mieszkać. Mniej niż 1 proc. kupujących podawało adres do korespondencji poza Kanadą, w większości były to adresy amerykańskie. Jeśli chodzi o działania spekulacyjne, to domy pozostające w rękach jednego właściciela krócej niż rok stanowiły 5 proc. wszystkich sprzedanych w 2016 roku i 7 proc. jak dotą w 2017. W zeszłym miesiącu 6,2 proc. właścicieli nieruchomości w regionie miało więcej niż jeden dom.

środa, 03 maj 2017 16:24

Jezioro Ontario wezbrało

Napisane przez

Podnosi się poziom wody w jeziorze Ontario. Environment Canada podaje, że obecnie jest najwyższy od 1993 roku (porównując pomiary dokonywane w kolejnych latach na początku maja). W kwietniu poziom wody podniósł się o 44 centymetry, to trzeci największy kwietniowy wzrost od 1918 roku. Na początku maja wynosił 75,52 metra i był wyższy o 55 centymetów od średniego odnotowywanego o tej porze roku.

Dlaczego w jeziorze jest tyle wody? Główną przyczyną są obfite opady. Kwiecień był szczególnie deszczowy praktycznie w całej prowincji. W samym Toronto spadło 106,7 milimetra deszczu.

W ostatni weekend doszło do podtopienia Lakeshore Avenue w Toronto Island Park (na torontońskich Wyspach), przez co odwołano kursy promów do Hanlan’s Point. Mieszkańcy wysp mówili, że na drogach wokół doku w tym miejscu stało z 15 centymetrów wody.

Nancy Gaffney z Toronto and Region Conservation (TRCA) mówi, że erozja Wysp nie jest niczym nowym, jednak wysoki poziom wody w jeziorze pogarsza sprawę. Fale są tak wysokie, że woda bez trudu dostaje się za betonowe falochrony i zagraża domom. Jezioro niszczy też plaże na stałym lądzie, m.in. Woodbine Beach. Niebezpieczne staje się przebywanie w pobliżu klifów w Scarborough, ponieważ podmywane strome brzegi mogą się osuwać.

Według prognoz liczba ludności w GTHA do 2041 roku ma zwiększyć się o 40 proc. Niesie to ze sobą szereg wyzwań, a szczególnie przypomina o pilnej potrzebie budowy wydajnego systemu transportowego, mówi Steve Daniels, wicedyrektor ds. planowania rozwoju miast w Tridel. Podkreśla, że zadaniem miast jest dbałość o utrzymanie infrastruktury na takim poziomie, by nie hamowała rozwoju aglomeracji. Wskazuje m.in. na potrzebę budowy węzłów komunikacyjnych, jak na przykład przedłużenie metra do Vaughan. Pozwala to na pewne sterowanie urbanizacją – tam, gdzie są węzły komunikacyjne, intensywnie rozwijają się lokalne społeczności.

Przykładem powiązania rozwoju miasta z budowaniem infrastruktury transportowej jest Mississauga, obecnie trzecie co do wielkości miasto w Ontario, która nie jest już tylko sypialnią dla Toronto. W ciągu kilku nadchodzących dekad liczba mieszkańców Mississaugi ma wzrosnąć o 300 000. W centrum powstanie 10 wieżowców zdolnych pomieścić 12-15 000 nowych mieszkańców. Do tego dochodzi LRT i oba projekty są od siebie zależne. Rozrasta się szybka komunikacja autobusowa i GO. Burmistrz Bonnie Crombie mówi o urbanistycznym renesansie i wyobraża sobie, ze niedługo mówiąc „downtown” mieszkańcy będą myśleć o centrum Mississaugi, a nie centrum Toronto.

wtorek, 02 maj 2017 16:09

Podmyte Port Credit

Napisane przez

W niedzielę i poniedziałek nad południowym Ontario przeszedł silny niż znad Teksasu, który przyniósł duże opady. Do 6 po południu w Toronto spadło ponad 41 milimetrów deszczu, a padało jeszcze we wtorek. Pojawiły się doniesienia o podtopieniach, zwłaszcza tam, gdzie przeszły burze. Wezbrały wody rzeki Credit, w St. Lawrence Park w Port Credit woda przesunęła ogrodzenia, uszkodziła chodniki i murki wokół kwietników. Szlaki piesze wzdłuż nabrzeża musiały być częściowo zamknięte. Jeden z mieszkańców, który wybrał się rano na spacer, mówił, że fale rozbijały się o brzeg i woda pryskała na wysokość nawet 7-8 metrów.

Ostatnio zmieniany wtorek, 02 maj 2017 16:09

Właściciel nieruchomości ma zapłacić swoim lokatorom 12 000 dol., ponieważ nie uwzględniał ich potrzeb religijnych, orzekł ontaryjski trybunał praw człowieka. John Alabi będący chrześcijaninem, dyskryminował muzułmańskie małżeństwo i zanieczyszczał ich środowisko w ujęciu ich wiary. Alabi musi też zaliczyć internetowe szkolenie „Prawa człowieka a wynajmowanie mieszkań” opracowane przez ontaryjską komisję praw człowieka. Walid Madkour i Heba Ismail początkowo domagali się odszkodowania w wysokości 20 000 dol.

Małżonkowie przybyli z Egiptu do Montrealu, a następnie przenieśli się do Toronto. Zeznawali, że modlą się 5 razy dziennie, trwa to od 7 do 10 minut, jeśli oddzielnie, lub do 15 minut, jeśli razem. Wynajmując mieszkanie i Alabiego, modlili się w sypialni, jako że było to najczyściejsze pomieszczenie w domu. Ważne jest, by pomieszczenie do modlitw nie było zanieczyszczone. Heba Ismail tłumaczyła, że na dworze można nadepnąć np. na odchody ludzkie lub zwierzęce, dlatego do modlitwy zdejmuje się buty. Jeśli ktoś wejdzie w butach do mieszkania, trzeba potem gruntownie sprzątać. Podczas modlitwy nie można się też rozpraszać. Ponadto Ismail od około 20 lat nosi hidżab (od 13 roku życia) i jej obowiązkiem religijnym jest noszenie zasłony ciała i twarzy w obecności osób, z którymi nie jest spokrewniona.

Małżeństwo wynajmowało mieszkanie w domu Alabiego do grudnia 2014 roku. Właściciel mieszkał w tym samym domu. W lutym następnego po paru nieporozumieniach dotyczących temperatury w mieszkaniu, używania interentu oraz prośby małżeństwa o uszanowanie ciszy po 10 wieczorem Alabi za obopólną zgodą wypowiedział im umowę najmu. Poinformował lokatorów, że będzie pokazywał mieszkanie potencjalnym nowym najemcom i uprzedzał małżeństwo przepisowo 24 godziny wcześniej.

Madkour poprosił Alabiego, by dawał im znać też dodatkowo godzinę wcześniej. Wyjaśnił, że są muzułmanami i jego żona musi przestrzegać zasad ubioru. Alabi stwierdził, że ma prawo pokazywać mieszkanie o dowolnej porze między 8 rano a 8 wieczorem. Na to Madkour odparł, że w razie czego właściciel i potencjalny lokator będą musieli poczekać pod drzwiami. W najgorszym wypadku powiadomi policję o złamaniu praw człowieka. Alabi stwierdził „Witamy w Ontario w Kanadzie”. W końcu jednak po paru dniach zgodził się na wysyłanie sms-a z 5-minutowym wyprzedzeniem.

Adwokat orzekający w sprawie uznał, że początkowa odmowa dodatkowego powiadamiania świadczy o dyskryminacji ze względu na wiarę (żeby małżonkowie mogli chociaż zakończyć modlitwy). Do tego Alabi dyskryminował Madkoura i Ismail, gdy nie chciał zdejmować butów. Przynajmniej częściowo dyskryminujący był też sms „Witamy w Ontario, w Kanadzie”, miał uderzać w wiarę i pochodzenie lokatorów. Generalnie przedstawiciel komisji praw człowieka stwierdził, że małżonkowie prosili o proste rzeczy i małe ustępstwa, a najemca traktował ich w sposób pozbawiony szacunku.

W poniedziałek West Village Partners (WVP), burmistrz Mississaugi Bonnie Crombie, radny Jim Tovey i menedżer miasta Janice Baker ogłosili plan zagospodarowania dawnego terenu Imperial Oil przy 70 Mississauga Rd. S., w Port Credit. Działka rozciąga się od Lakeshore Rd. do nabrzeża, od Pine Ave. do Mississauga Rd. Ma 73 akry. Konsorcjum deweloperów WVP kupiło ją od poprzedniego właściciela w grudniu ubiegłego roku. Będzie na niej realizowany projekt Inspiration Port Credit, powstanie tu park z wieloma ścieżkami dla pieszych i rowerzystów, budynki mieszkalne oraz użyteczności publicznej. Radny Tovey zapewnił, że projekt będzie dopasowany do sąsiadującej zabudowy i nie zagłuszy jej. Okolica nie zmieni się w betonową dżunglę z lasem wieżowców zasłaniających widok na jezioro. Tylko pięć budynków będzie mieć 15 pięter lub więcej, z których jeden ma być 28-piętrowy. Powstaną mieszkania dla 5000 osób, a w nowych sklepach i punktach usługowych pracę znajdzie 1000.

W połowie maja WVP ma zorganizować spotkanie z mieszkańcami, a w czerwcu złoży dokumenty w miejskim komitecie planowania przestrzennego.

Niezbędne będzie gruntowne oczyszczenie terenu, który jest skażony. Przeprowadzi to deweloper. Pobrano próbki wody do badań, które wykazały, że zanieczyszczenia nie wydostają się poza obszar działki. Na działce na początku znajdowała się cegielnia (w XIX wieku do 1927 roku). W 1932 pobudowano rafinerię. W latach 1959-85 należała do Texaco, a potem do Imperial Oil.

A tak wyglądają tereny pod zabudowę dzisiaj:

Ostatnio zmieniany poniedziałek, 01 maj 2017 20:56
czwartek, 27 kwiecień 2017 23:21

SpaleNI SKRZYDŁEM ANTYCHRYSTA (10)

Napisane przez

AntczakWojciech        Otóż, mam dla pana zadanie, panie poruczniku, a właściwie misję do spełnienia. Chodzi o dostarczenie Komendzie Głównej dokumentów przygotowanych przez „dwójkę”, które dziś właśnie otrzymałem, a dotyczą niemieckich planów względem Ochoty i Woli na najbliższe dni, więc czas dostarczenia odgrywa tu bardzo dużą rolę, ponadto zabrałby pan, przy okazji, listę przedstawionych do odznaczenia oraz propozycje awansu z całego pułku. To nie będzie ciężkie. Płaski, aluminiowy pojemnik wielkości neseseru. Dostarczy pan to panu pułkownikowi „Jastrzębcowi”, szefowi Oddziału VI Komendy Głównej. Sprawa jest dość pilna, jeśli chodzi o niemieckie zamierzenia, a z awansami można by, co prawda, jeszcze poczekać, niemniej, ze względu na podtrzymanie wysokiego morale żołnierza, wolałbym, aby i to zostało doręczone dowództwu, także jak najprędzej – mówił major, z trudem opanowując zmęczenie i senność. 

        – Chciałbym, żeby wyruszył pan jeszcze przed świtem. Przesyłka, jak już wspomniałem, ma trafić do rąk własnych pana pułkownika „Jastrzębca”. Gdyby jednak okazało się to niewykonalne, to proszę przekazać te materiały któremuś z oficerów Komendy, najlepiej najwyższemu rangą. W najgorszym zaś wypadku, gdyby nie udało się panu tej poczty dostarczyć, zabezpieczy ją pan, zakopując w miejscu przez siebie wybranym, tak aby po zakończeniu działań wojennych można ją było odzyskać, a o miejscu ukrycia powiadomi pan mnie przez łącznika. Nie muszę panu przypominać, że te materiały w żadnym wypadku nie mogą się dostać w niepowołane ręce...

        – Oczywiście, panie majorze.

czwartek, 27 kwiecień 2017 23:14

Wspomnienia z mojego życia (61)

Napisane przez

Bycs        Ceniłem też w Smoleńskim to, że nigdy nie dyskutował z żadnym profesorem na temat, który był w mojej kompetencji, bez mojego udziału, jak i nie zdarzyło się, by zajął odmienne ode mnie stanowisko.

        Moja pozycja w Politechnice, w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego, jak i w Komitecie Warszawskim PZPR, zaczęła tych hochsztaplerów, stojących na czele komitetu zakładowego PZPR i prezydium związku na Uczelni, razić i denerwować. Z początku szukali różnych okazji, żeby mnie zapraszać na swoje zebrania, posiedzenia, pytać o moje plany, próbowali narzucić obowiązek konsultowania z nimi zamierzonych decyzji itp. Trafiła jednak kosa na kamień. Ponieważ nie mogli strawić swojej bezsiły ani znaleźć poparcia dla swoich dążeń ani u rektora, ani w Ministerstwie, ani w Komitecie Warszawskim, uciekli się do najpodlejszych metod – wysyłania fałszywych donosów, zwłaszcza do Najwyższej Izby Kontroli. Jedna kontrola za drugą zaczęły się zjawiać na Politechnice, przewracając dokumenty to w jednej, to znowu w drugiej komórce, a nie znalazłszy nic obciążającego mnie, spisywały protokół i wychodziły. Na drugi dzień przychodzili inni. Czasem działały dwa – trzy zespoły kontrolne jednocześnie.

czwartek, 27 kwiecień 2017 23:12

Giełda albo jakość zarządu spółki akcyjnej

Napisane przez

stock exchange        To 9 marca 2009 roku, w całej Ameryce Północnej, nastąpił największy spadek wartości giełdy na skutek wielkiego kryzysu ryzykownie skalkulowanych hipotek rozpoczętego w roku poprzednim.

        Wszystkie wielkie światowe indeksy (S@ P 500, Dow Jones. NASDAQ, S@P. /T.S.X. z Toronto, paryski CAC, FTSE 100 z Londynu, Nikkei z Japonii, DAX Niemiecki, HSI z Hongkongu itd.) spadły do 50% wartości i więcej. Niemniej jednak w perspektywie czasu, w miarę upływu lat, według danych firmy Aubin Actuaire Conseil, wskaźnik Giełdy w Toronto S and P /TSX osiągnął wzrost roczny z dywidendami licząc 10,1% w ciągu minionych 8 lat. 

        Z drugiej strony, wskaźnik indeksu amerykańskiego S@P 500 wykazał wzrost o 14,5% procentu składanego od 2008 roku. Zaś azjatyckie i europejskie wielkie indeksy wzrosły o 8% w skali rocznej. Index obligacji kanadyjskich FTSE TMX Obligations Univers osiągnął wynik 4,7% w osiem lat. Namacalnych, pozytywnych, a aktualnych przykładów można by tutaj mnożyć. 

        Oczywiście każdy z ww. przypadków wymagał od inwestora: nade wszystko tolerancji wobec ryzyka nieskoordynowanych ruchów rynku giełdowego, a jak wiemy, nie każdy jest w stanie to zaakceptować. 

        A więc nasze rozmyślanie o giełdzie powinniśmy rozpocząć od szukania firm o solidnych podstawach, nie zapominając przy wypracowaniu strategii, aby w każdym elemencie ewaluacji przedsiębiorstwa szukać elementów kreatywnych, twórczych i solidnych, jakimi powinna się cechować wymarzona przez nas spółka giełdowa.

        Możemy zatem wnioskować, że potencjalny inwestor na rynku papierów wartościowych, jakimi są akcje, musi mieć lub zdobyć umiejętności pozwalające sterować własnymi myślami, emocjami i zachowaniami w sposób, który nastawia go na odnoszenie sukcesów. Nade wszystko, nie tracąc czasu na użalanie się nad zmienną sytuacją, która wywołuje wahania rynku, sytuacją ekonomiczną, ogłoszonymi czy zakończonymi wyborami, lokalnymi napięciami politycznymi itd. 

        Nie może narzekać na okoliczności czy czynniki, które nań wpływają, ani na to, jak giełda nas chwilowo traktuje. 

        Zamiast tego bierze odpowiedzialność za odgrywaną w życiu rolę i zrozumie, że zarabianie pieniędzy przez zakupy akcji nie jest zawsze łatwe ani sprawiedliwe. Nie pozwala też innym, by pojawiające się stresogenne wydarzenia spekulacyjne, niezależne od nas, przejęły nad nim kontrolę. 

        Nie myśli również kategoriami w rodzaju: dziś wybrana przeze mnie spółka, w którą zainwestowałem, straciła 10% wartości, bo jej szef odszedł na emeryturę, wiedząc, że w całości firma osiąga, w dalszym ciągu, dobre rezultaty, kontroluje niepowtarzalny, trudny do naśladowania segment rynku itd. 

        Rozumie jednocześnie, że mając kontrolę nad emocjami i nie będąc od nich uzależniony, może decydować, jak podchodzić do tej sytuacji z zimną krwią. 

        Wniosek wydaje się prosty; nie należy tracić energii na rzeczy, na które nie mamy wpływu, a trzeba koncentrować się nad tym, nad czym mamy kontrolę. Zdając sobie sprawę, że czasami jedyną ważną rzeczą jest właściwe nastawienie i czas na naprawienie sytuacji.

        Przyjmując pozytywnie zmiany, staramy się być elastyczni.

        Interesującym przykładem może tu być jedna z najsilniejszych spółek giełdowych Kanady, Franco-Nevada Corporation (której głównym „produktem” są tzw. royalties lub po polsku tantiemy), a zajmującą się przede wszystkim korzyściami z wydobycia złota, platyny itd. 

        Od chwili swojego założenia w 1983 roku przez dwóch inwestorów S. Schulicha i P. Lassonde, przeszła spółka wiele przeobrażeń, aby dziś być elementem TSX i NYSE i wchodzić w skład ekskluzywnego indexu S@P / TSX 60. Utrzymuje wciąż wysoki poziom, a od 2007 roku stała się akcyjną spółką giełdową i dobrze prosperującą do dziś dnia firmą, która jeszcze trzydzieści lat temu nie była znana szerokiej publiczności.

        Trzydzieści cztery lat temu jej pierwotni twórcy i założyciele, Seymour Schulich i Pierre Lassonde, przejmując firmę, rozpoczęli w sposób bardzo nietypowy drogę do niezwykłego sukcesu finansowego. Ich początki kariery inwestycyjnej były zaskakujące. Zaczynali bowiem od zawodów, które wydawałoby się, że nie dawały nadziei na wielkie milionowe sukcesy finansowe i giełdowe.

        Otóż, pierwszy z nich, o siedem lat starszy od drugiego, wspólnik S. Schulich, absolwent Uniwersytetu McGill w 1961 roku, obecnie torontończyk, w trakcie swojej wspaniałej kariery zawodowej, dostrajając się do reguł giełdy wielkich finansów, ciężko na to pracował, ukończył, na przykład, słynną szkołę inwestorów Instytut C.F.A. w Wirginii w Stanach Zjednoczonych w 1969 roku (trzeba tu przede wszystkim wspomnieć, że tylko około 40 % studentów zdaje egzamin końcowy pomyślnym wynikiem) i zdobył ten imponujący tytuł czternaście lat wcześniej od swojego wspólnika. 

        Mimo wielu lat pracy w USA to w Kanadzie stworzył firmę przynoszącą złote jaja.    

        Młodszy z nich, pochodzący z St.-Hyacinthe w Quebecu, skończył Politechnikę w Montrealu jako inżynier elektryk w 1971 roku, następnie dwa lata później uzyskał MBA, co nie było wcale tak popularne jak dziś, na Uniwersytecie Utah w USA. Już w trakcie pracy w słynnej firmie inwestycyjnej Bechtel Corporation w St. Francisco kształcił się dalej. W 1983 roku ukończył, również jak jego kolega, trudne i wymagające studia, zarezerwowane dla śmietanki inwestorów świata, zdobywając najbardziej prestiżowy tytuł, jaki można otrzymać w zakresie inwestowania w papiery wartościowe, C.F.A. (Chartered Financial Analyst).

        Można tu przy okazji wspomnieć pewną zabawną anegdotę na temat perypetii w wyborze właściwej drogi kariery. Otóż Lassonde po szkole średniej, wybierając się na studia, przez trzy lata starał się dostać na architekturę i ostatecznie egzaminujący go wykładowca uznał go za całkowite beztalencie, co Lassonde wspomina dziś  z uśmiechem. Była to najlepsza opinia, jaką otrzymał w swoim życiu, która doprowadziła go do koniecznej zmiany kierunku studiów, a co za tym idzie, znalezienia drogi właściwej dla  jego talentu, temperamentu, zamiarów, co doprowadziło do dzisiejszych niekończących się sukcesów.

        P. Lassonde nie bał się powiedzieć – nie, swej „wymarzonej” drodze, gdy sytuacja tego wymagała. Nie obawiał się skalkulowanego ryzyka, nie działał brawurowo, musiał się długo doskonalić i w konsekwencji zdobytych doświadczeń nie miał problemu z podejmowaniem skalkulowanego ryzyka, stwarzając jedną z najlepiej prosperujących w Kanadzie spółek akcyjnych, gdzie dziennie, wyobraźmy to sobie, zmienia właściciela na giełdzie w Toronto około pół miliona akcji. 

        Jeśli się dobrze przyjrzymy i zapoznamy z karierą zawodową tych ludzi, zauważymy również, że poświęcali olbrzymią ilość czasu na działalność biznesową. W podobny sposób musi postępować każdy indywidualny inwestor giełdowy. Sukces idzie w parze z ciężką pracą i trzeba być gotowym pracować ciężko na swój sukces. Nie poddawać się  po pierwszej porażce. O tym przekonują te nietuzinkowe i niezwykle bogate, renesansowe można powiedzieć, życiorysy.

        Nie rozpamiętywali przeszłości, zostawiając za sobą trwałe ślady i  kształtując nowe oblicze dzisiejszej gospodarki Kanady. Nie przeszkadzało im, mimo nawału pracy, aby każdy z nich napisał znaczące książki w zakresie inwestowania, opisując w szczególności, jak należy postępować, inwestując w najcenniejsze bogactwa naturalne, jak złoto i inne minerały. Oto one:  S. Schulich – „Get Smarter Life and Bussines Lessons” oraz „Weather Gas Distribution Companies and Stock Market”. 

        Z kolei P. Lassonde napisał „The Gold Book: The Complete Investment Guide to Precious Metals”. Skupiając się nad swoim sukcesem, nie zapominali, że żyją w społeczeństwie, które trzeba edukować.  Na pewno ww. dzieła mogą być i dziś wspaniałą lekturą dla początkującego inwestora w zgłębianiu specyfiki kanadyjskiego rynku kapitałowego.

        Jednocześnie należy wspomnieć, że obydwaj są znanymi i uznanymi w całej Kanadzie filantropami. Zobaczmy namacalne przykłady, np. dzięki ich darom pojawiły się takie budynki w Toronto, jak: Lassonde Engineering School, Schoulich School of Bussines w York University itd. 

        Nauka płynąca z tego jest taka, że każdy inwestując swój czas i umiejętności w to, co jest jego mocną stroną, powinien rozumieć, że prawdziwa zmiana wymaga w każdym wypadku dużo czasu i ciężkiej długoplanowej i solidnej pracy. Początkujący inwestor nie powinien postrzegać pierwszych porażek jako powodu do poddania się, a po prostu traktować je jako szanse.

        Popatrzmy na fakty, na przykład grafik wzrostu akcji tej firmy od 2007 roku (już z innym wspólnikiem, Davidem Harquailem) mówi sam za siebie, w ciągu ostatnich lat wzrost wartości akcji tej firmy na giełdzie nastąpił z 17,5 dol.  w roku 2007, dochodząc do 87,5 dol. na początku kwietnia br., co daje 17% wzrost procentu składanego – imponujące, nieprawda… No jakże zachęcające są takie przykłady z giełdy, wydającej się czasami tak niezrozumiałą jak młoda dziewczyna… 

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.