Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (3)
Napisane przez Wojciech BłasiakJednocześnie – wspomina Tymiński – rozsyłałem do różnych firm zapytania o pracę i w końcu dostałem ofertę od Philipsa. Chcieli mnie zatrudnić jako elektronika pod warunkiem, że dostanę zezwolenie na pobyt stały w Szwecji. Zawiozłem pismo od Philipsa na komendę policji. Rozmawiał ze mną komendant do spraw imigracyjnych. Pytał, co ja chcę robić w Szwecji. Odpowiedziałem, że chcę być elektronikiem. A on na to: – Mamy własnych elektroników. A was, imigrantów, potrzebujemy do mycia talerzy. – Wściekłem się. Pojechałem metrem prosto do ambasady kanadyjskiej.
Po trzech miesiącach dostał wizę imigracyjną i 316 dolarów pożyczki na bilet lotniczy w jedną stronę. Więc zaczął już legalnie jako elektronik w Kanadzie.
Miał 21 lat i 30 dolarów w kieszeni. Kanada to był dobry kraj dla emigrantów, których zresztą potrzebował. Do Kanady ściągnął też swoją dziewczynę, Finkę, Pulmu Elenę Kasari, z którą się tu już ożenił i z którą ma najstarszego syna Henryka.
Co prawda, nie bardzo ją jeszcze widać, bo w tym roku zima nie odpuszcza, ale już niedługo będzie cieplej, a wraz z cieplejszą aurą zrobi się bardziej niebezpiecznie na drogach. Jednym z efektów "ocieplenia" jest to, że słonko ludziom na mózg świeci, no i puszczają im hamulce.
Wielu lubi w ładną pogodę docisnąć, dać upust hormonom i jeździć bardziej agresywnie. Niestety nakłada się na to typowe wiosenne rozkojarzenie, czyli opóźniona reakcja i kłopoty z koordynacją.
Jest więc przełom pór roku okresem szczególnie niebezpiecznym i warto, byśmy sobie z tego zdawali sprawę siadając za kierownicą. Nie tylko dlatego, by samemu panować nad "ochotą na chwileczkę zapomnienia", ale również po to, by ze zmniejszonym zaufaniem podchodzić do innych użytkowników, w porę usuwać się z drogi wariatom, przepuszczać i wpuszczać agresywnych kierowców, którzy wyżywają się na mechanicznych koniach, kompensując nieudane życie seksualne lub konieczność miętolenia czapki przed przełożonym w pracy.
Miejmy wyrozumiałość. To też są ludzie! Każdego mogą w życiu spotkać trudności, które później będzie się starał odreagować na drodze.
A więc, jak zwykle, za kierownicą, wyluzowanie i koncentracja. Na drodze trzeba mieć oczy ze wszystkich stron. Trzeba też myśleć o tym, co się robi, a nie o tym gdzie i z kim pojedziemy na letnie wakacje. Współczesne samochody, izolując od drogi, uczą nas niestety wyciszonej i miękkiej nieodpowiedzialności. Pamiętajmy jednak, że tona czy dwie blach i plastików może wyrządzić wiele szkody nie tylko nam samym. W dawnych czasach, gdzie samo przerzucanie biegów niesynchronizowanej skrzyni z międzygazem wymagało wyczucia i koncentracji, było z tym łatwiej – dzisiaj coraz więcej osób uważa, że elektronika samochodu ma skorygować każdy błąd. Tak nie jest.
No i kolejna wiosenna sprawa – dziury w nawierzchni – bądźmy przygotowani, bo czasem może nam na wykrocie nie tylko rozwalić zbieżność czy zniszczyć felgę, ale urwać koło. Zdarzają się takie cuda.
Wiosna to również pora na przegląd – o tym niedługo będziemy rozmawiać z naszym zaprzyjaźnionym inż. Ludomirem Zakrzewskim z Ludex Auto.
Na razie pobieżna lista rzeczy, na które powinniśmy zwrócić uwagę po jeździe w śniegu, mrozie i lodzie.
1. jeśli nie wymieniamy kół na letnie, to wypada zobaczyć, czy równo się zdzierają; czy felgi czasem nie są uszkodzone, zgięte?
2. hamulce – czy klocki OK, czy tarcze niewygięte?
3. zawieszenie – czy wszystkie gumy wytrzymały zimę, czy amortyzatory w porządku;
4. wnętrze – czy pod dywanikami nie ma wilgoci i jak co odpiąć maty i wysuszyć. Sam miałem w tym roku przygodę, bo okazało się, że dwuletnie gumowe maty Made in China nie wytrzymały i zrobiła się w nich trudna do zauważenia dziura – wszystko, co topniało z butów, wpływało pod spód, nasiąkała nie tylko wykładzina, ale też maty, zainstalowane pod nią. Wysuszenie zajęło ładne kilka godzin;
5. rzut okiem – obejrzeć wypada cały samochód; wydech, popatrzeć na płyny, odpryski lakieru;
6. mycie – dokładnie umyć nadwozie, by wypłukać sól. To jednak radzę zrobić dopiero, gdy na dobre zrobi się ciepło a deszcze spłuczą z ulic pokłady wysuszonej soli;
7. spięcia – dobrze jest skontrolować układ elektryczny – sól mogła tam narozrabiać, niektóre sensory mogą nie działać. Nie lekceważmy więc światełka check engine, bo często jedna rzecz pozostawiona sama sobie zapoczątkuje efekt domina i później będziemy płacić bajońskie sumy.
Na koniec mała uwaga na temat mycia – po zimie dobrze jest umyć auto samemu – albo przed domem, albo w myjni z wrzutowymi automatami – nie spiesząc się, dokładnie pooglądajmy auto w dobrym świetle ze wszystkich stron. Pierwsze ogniska rdzy wystarczy po prostu dobrze wyczyścić, zetrzeć i zabezpieczyć preparatami dostępnymi w Canadian Tire,
o czym zapewnia Wasz Sobiesław.
Kim Ki Dok miała 13 lat, kiedy zmarła w roku 1955 i została pochowana na wrocławskim cmentarzu wśród Polaków.
Skąd się wzięła koreańska dziewczynka we Wrocławiu w roku 1955 i dlaczego została pochowana na polskim cmentarzu?
Właśnie na te pytania próbowała przez trzy lata odpowiedzieć dziennikarka z Wrocławia, Jolanta Krysowata.
Zaczęło się od odnalezienia grobu przez Patryka Yoka, który powiadomił koleżankę Jolantę Krysowatą. Od tego zaczęły się trzy lata poszukiwań prawdy o grobie we Wrocławiu. Krysowata odkryła historię 1500 koreańskich sierot wychowanych w Polsce pomiędzy 1951 i 1959 r. Z tych informacji powstał film dokumentalny oraz książka wydana w zeszłym roku, "Skrzydło Anioła".
Bez niespodzianek
W ubiegłą sobotę, 8 marca 2014 r., na Puslinch Lake odbyły się ostatnie zimowe zawody Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego.
Również zawody na wszystkie ryby na Puslinch Lake nie przyniosły niespodzianki.
Zawody wygrał Roman Runo i on też został najlepszym wędkarzem zimy w PKZW.
W zawodach na Puslinch Lake startowało 12 wędkarzy.
Zimowe zawody PKZW w roku 2014
Pierwszych trzech najlepszych wędkarzy i największe ryby:
11 stycznia 2014 r. na MacLean – crappie:
1. Grzegorz Krupa
2. Roman Runo
3. Michał Nimcz
Największa ryba – Stanisław Zapała: crappie 0,31 kg.
26 stycznia 2014 r., na jeziorze St. John – szczupak:
1. Zbigniew Gabrel
2. Waldemar Weselak
3. Roman Runo
Największa ryba – Roman Runo: szczupak 3,23 kg.
8 lutego 2014 r. na Binbrook – crappie:
1. Zdzisław Calik
2. Waldemar Weselak
3. Krzysztof Arsiuta
Największa ryba – Mirosław Arsiuta: crappie 0,61 kg.
23 lutego 2014 r. na jeziorze Simcoe – Oro Line 7 – sieja i palia:
1. Marian Mulas
2. Janusz Kawalec
3. Roman Runo
Największa ryba – Marian Mulas: palia jeziorowa 3,27 kg.
8 marca 2014 r. na Puslinch Lake – wszystkie ryby
1. Roman Runo
2. Janusz Kawalec
3. Waldemar Weselak
Największa ryba – Roman Runo: okoń
http://www.goniec24.com/goniec-automania/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6762#sigProIdb27cc50498
Ani rekordu, ani ryby
Amerykański wędkarz Rob Scott z Minnesoty, 8 lutego 2014 roku, złowił spod lodu palię jeziorową o wadze 52 i 3 uncje, która byłaby nowym rekordem świata.
Zdarzenie miało miejsce po ontaryjskiej stronie jeziora Lac la Croi, zaledwie trzydzieści metrów od granicy z Minnesotą.
Ryba mogłaby być uznana za nowy rekord świata w kategorii palii złowionej spod lodu na tip-up, gdyby wędkarz nie złamał prawa.
Na Lac la Croix po stronie kanadyjskiej dzienny limit połowu palii jeziorowej wynosi jedną sztukę.
Po stronie amerykańskiej tego samego jeziora limit na palie wynosi dwie sztuki dziennie.
Wcześniej tego samego dnia Rob Scott złowił już jedną palię, którą komuś podarował.
Był też kontrolowany przez oficerów ochrony przyrody z Ontario, którzy zapamiętali, że wędkarz miał przy sobie dużo mniejszą palię, czyli swój dzienny limit.
Popełnił więc wykroczenie, zatrzymując drugę rybę tego samego gatunku.
Do czego sam się przyznał.
Wędkarz został zdyskwalifikowany.
Palia, która miała być spreparowana i pewnie zawisłaby na ścienie, została skonfiskowana przez Department Ochrony Przyrody Minnesoty.
Gdzie na ryby
Niewątpliwie znajdujemy się w okresie przejściowym.
Nie jest to ciekawy czas dla wędkarzy, ale nadal są możliwości wyjazdu na ryby dobrego łowienia.
Przede wszystkim na jeziorach jest bardzo gruby lód.
Niestety, niektóre stacje telewizyjne trąbią już od dawna, żeby nie wchodzić na lód, i skutecznie odstraszają ludzi.
Tak jest co roku i to nie jest nic nowego.
Ostrzegają o nieistniejącym jeszcze niebezpieczeństwie.
Zapowiada się, że w tym roku na lodzie da się spokojnie łowić nawet w kwietniu.
Oprócz łowienia na lodzie, można jeszcze jedynie spróbować łowienia pstrągów na brzegach jeziora Ontario i kilku rzekach.
Na pewno najlepszą rzeką na pstrągi właśnie teraz jest Ganaraska w Port Hope lub jej ujście.
Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów (Konno przez Azję Centralną) (16)
Napisane przez Antoni Ferdynand OssendowskiSiedział zadumany na dawnem miejscu obok ołtarza, powoli puszczając dym z fajki. Po drugiej stronie ogniska spał spokojnie pastuch z rozpiętym kożuchem na piersiach.
– To zdumiewające – zawołałem. – Nigdy nic podobnego nie widziałem.
– O czem pan mówi? – głosem zimnym zapytał Kałmuk.
– O doświadczeniu hipnotycznem, czy o "cudzie", jak pan to nazywa! – odparłem zdziwiony jego tonem.
– Ja o takich rzeczach panu nigdy nie mówiłem – odparł tym samym zimnym głosem, tylko w jego źrenicach błysnęła ironja.
– Czy widzieliście? – zapytałem agronoma, melancholijnie ćmiącego fajkę.
– Co miałem widzieć? – odezwał się sennym głosem.
Zrozumiałem, że stałem się ofiarą hipnotycznej siły Tuszeguna.
Czy własny agent jest potrzebny przy zakupie nieruchomości?
Napisane przez Maciek CzaplińskiPrzy obecnym dostępie do Internetu prawie każdy dom oferowany na sprzedaż można znaleźć w sieci. Powstaje pytanie, czy wobec tego agent real estate, który pomaga znaleźć dom dla kupujących, jest nadal potrzebny?
Moim zdaniem, jest on potrzebny bardziej niż kiedykolwiek przedtem! Nadmiar informacji może być często bardzo trudny do właściwej analizy.
Współpraca z ekspertem (konsultantem) w takim przypadku może okazać się bardzo przydatna. Pomoc w wyborze domu to nie tylko pokazywanie domów dostępnych na rynku potencjalnym kupcom. To jest trywialne i do tego nie potrzeba być ekspertem. Sztuka zaczyna się, kiedy należy obiektywnie ocenić jakość pokazywanych domów, umieć odrzucić domy, które są w złej lokalizacji, są nieciekawe funkcjonalnie, mają problemy techniczne czy są wycenione zbyt wysoko. Agent pracujący dla kupujących powinien potrafić dawać klientom sugestie i właściwe wskazówki we wszystkich tych aspektach. To jest bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie i wymaga od agenta dużej odporności psychicznej i wiedzy, ale tego właśnie klienci powinni oczekiwać.
Większość ludzi poszukujących domów nie ma właściwej znajomości rynku, nie orientuje się w cenach domów w danej okolicy, nie ma rozeznania, które okolice są lepsze, a które gorsze. Jeśli trafią na agenta, który sprzedaje swój listing i któremu nie zależy na ich interesie, ale na szybkiej sprzedaży własnego listingu, skutki mogą być tragiczne i mierzone w dziesiątkach tysięcy przepłaconych dolarów. W wielu przypadkach poszukujący domów próbują kupić dom bezpośrednio od agenta, który listuje dom, mając nadzieję na znaczną oszczędność finansową. Najczęściej nie jest to prawdą. Agenci, którzy listują dom, pracują dla sprzedających i wcale nie są skłonni zaniżać cenę, by pomóc kupującym. Moim zdaniem, znacznie łatwiej uzyskać lepszą ceną, mając swojego własnego agenta, który pracując dla nas i znając ceny i rynek, będzie bardziej skuteczny w negocjacjach.
Proszę pamiętać, agenci, którzy pracują dla kupujących nieruchomość (buyers agent), są opłacani przez sprzedających – czyli właściwie ich serwis jest bezpłatny. Moim zdaniem, naprawdę ma ogromny sens korzystać z ich pomocy. Doświadczony agent pracujący dla kupujących nie tylko pomoże znaleźć okazję, ale również będzie w stanie pomóc Państwu przygotować właściwą ofertę, która jest ważnym dokumentem prawnym. Źle przygotowana oferta może spowodować duże straty finansowe i problemy prawne. Negocjacja ceny jest innym ważnym elementem, przy którym "własny" agent będzie bardzo przydatny. Większość typowych kupujących nie ma doświadczenia w negocjacjach związanych z zakupem domów i zbyt szybko odkrywa karty, tracąc szansę na lepszą cenę.
Od wielu już lat w real estate pojawiło się pojęcie buyer broker. Jest to agent, który właśnie na podstawie podpisanego kontraktu współpracuje z kupującymi przy znalezieniu nieruchomości. Taki kontrakt określa w sposób formalny zasady współpracy, określa jej czas trwania, zasady wynagrodzenia oraz terytorium działania. Jest to bardzo ważny dokument i obecnie wymagane jest, by każdy kupujący podpisał taki kontrakt z zatrudnianym agentem. Nie ma z tym żadnego problemu, bo kontrakt jest standardowy. Natomiast chciałbym uczulić Państwa na kilka naprawdę ważnych spraw.
Podpisany kontrakt jest ważnym dokumentem prawnym i nakłada na obie strony pewne zobowiązania. Ze strony kupujących warto wiedzieć, że jeśli damy agentowi nieograniczone prawo do reprezentacji nas na przykład na zakup wszelkiego typu domów na terenie na przykład Ontario na okres na przykład 6 miesięcy, a w tym czasie kupimy dom przy pomocy innego agenta, to wówczas możemy być odpowiedzialni za "utracone" wynagrodzenie przez agenta, z którym podpisaliśmy kontrakt. Czyli istotne jest, by podpisując taki kontrakt na współpracę, pamiętać o kilku sprawach. Po pierwsze, jeśli nie jesteśmy pewni, czy nasza współpraca z danym agentem będzie nam odpowiadała – to możemy podpisać umowę tylko na limitowany czas. Na przykład tydzień lub dwa. W przypadkach kiedy jesteśmy zainteresowani tylko jednym konkretnym domem, możemy wręcz wpisać adres domu oraz czas trwania kontraktu ograniczyć do kilku dni.
Oprócz kontrolowania okresu trwania kontraktu, możemy również określić typ domu, jakiego szukamy, jego lokalizację lub cenę. Pozwoli to Państwu na przykład zupełnie legalnie zatrudnić dwóch agentów w różnych rejonach miasta czy prowincji. Jak wiadomo, rynek real estate jest lokalnym rynkiem i jeśli na przykład w tym samym czasie szukamy cottege'u oraz domu w Mississaudze – unikamy problemów.
Wybór agenta jest jednym z najważniejszych posunięć. To tak jak z dentystą czy księgowym, którzy najczęściej są wybierani na wiele lat. W każdym z tych przypadków współpraca powinna opierać się na całkowitym zaufaniu, które często przeradza się w wieloletnią przyjaźń. Radziłbym używać Internetu do ogólnego rozpoznania rynku, ale do znalezienia własnego domu – zdecydowanie radziłbym nawiązać współpracę z "własnym" wybranym agentem real estate.
"Własny" agent oprócz znalezienia domu i negocjacji może pomóc w wielu innych sprawach, jak:
Finansowanie – umiejętność zorganizowania finansowania oraz doradzenia właściwego finansowania – jest bardzo ważnym czynnikiem naszej pracy. My jako agenci real estate – często kierujemy naszych klientów do wybranego banku. Naszym obowiązkiem jest umiejętność doradzenia, który mortgage i dlaczego jest lepszy lub gorszy w danej indywidualnej sytuacji;
Prawnik – na ogół w większość z nas nie korzysta z pomocy prawników, dopóki nie mamy specyficznej potrzeby. Kupno domu jest jedną z takich sytuacji, w których prawnik jest niezbędny. Którego wybrać? Agent w tej sytuacji jest często znakomitym kontaktem i wie, który prawnik będzie najlepszy oraz rozsądny cenowo;
Ubezpieczenia – w jakiej firmie ubezpieczyć dom? Czy warto ubezpieczyć się na życie, kupując dom? Czy lepiej ubezpieczyć hipotekę, czy raczej wykupić ubezpieczenie personalne na życie? Znajdowanie odpowiedzi na te pytania na własną rękę bez pomocy własnego konsultanta potrafi być bardzo kosztowne!
Renowacje czy rozbudowy domów – są często marzeniem wielu naszych rodaków. Jest to znakomity sposób na tworzenie własnego miejsca pracy oraz zarabianie pieniędzy. Ale bez właściwej i rzetelnej porady opartej na wiedzy i zaufaniu – taka inwestycja może być pod znakiem zaufania.
Inspekcja domu – który inspektor ma sprawdzić dom? Czy warto robić inspekcję? To częste dylematy kupujących.
Jest jeszcze wiele innych pytań, na które kupujący dom potrzebują odpowiedzi – od początku do końca procesu. "Własny" agent jest dla kupujących najważniejszym ogniwem i doradcą.
Listy z nr. 12/2014
Różne mogą być przyczyny, dla których ktoś nie wyjechał czy nie wyleciał w zaplanowaną podróż. Któregoś dnia miała odlecieć do swojego rodzinnego kraju, z lotniska torontońskiego, matka z dwójką dzieci. Zrezygnowała ze starań o stały pobyt w Kanadzie wobec śmierci swojego ojca, którego nie mogła nie pożegnać. Rodzina czekała z pogrzebem.
Gdyby przyjechała na lotnisko trochę wcześniej, gdyby nie miała nadmiaru bagażu, za ciężkiego, który trzeba było przekładać z walizki do walizki, gdyby od miejsca, gdzie dostała kartę na samolot, nie było tak daleko do rękawa, przy którym stał samolot, toby nie zabrakło tych pięciu minut. Jej bagaże wyładowano i samolot odleciał. Z trudem, życzliwa przedstawicielka linii lotniczej, przełożyła bilety dla niej i dla jej dzieci, bez kary finansowej, na następny dzień.
Wierzące spojrzenie na rzeczywistość - Z zastępcą redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego" ks. Tomaszem Jaklewiczem rozmawia Andrzej Kumor
Napisał Andrzej KumorGoniec: Pracuje Ksiądz w redakcji największego polskiego tygodnika opinii o sprzedanym nakładzie przekraczającym nakład takiej "Polityki" czy wielu innych gazet, traktowanych jako gazety głównego nurtu. Jak się osiąga taką pozycję?
Ks. Tomasz Jaklewicz: Można by powiedzieć, że fakt, iż pan o to pyta, jest już dziwny, bo w społeczeństwie, które jest nominalnie w 90 procentach katolickie – a uznajmy, że średnio chodzących w niedzielę do kościoła jest 40 procent – powinno być oczywiste, że gazeta, która ma profil katolicki, będzie się cieszyła największą popularnością. To pierwsza rzecz.
"Gość Niedzielny" należy do ZKDP, czyli Związku Kontroli Dystrybucji Prasy – to jest zrzeszenie, które w Polsce zajmuje się kontrolą nakładu i sprzedaży – w 2010 roku byliśmy po raz pierwszy w rocznej klasyfikacji na pierwszym miejscu ze sprzedażą średnio 143 tysiące tygodniowo.
Wyprzedziliśmy wtedy właśnie "Politykę" i inne tygodniki. Udaje się nam utrzymać na tym miejscu. W 2013 także mieliśmy największą sprzedaż.
Jak wygląda deportacja z Kanady? Istnieją różne nakazy deportacyjne, dobrowolne i przymusowe. Niektóre zakazują powrotu do Kanady przez jeden lub dwa lata, niektóre – te najsurowsze. zakazują powrotu do Kanady dożywotnio. Nakaz dożywotni można jednak prawnie zneutralizować, występując z podaniem o zezwolenie na powrót, Authority to Return.
Dzisiejszy artykuł nie ma intencji opisania rodzajów nakazów imigracyjnych, chciałabym Państwu przybliżyć procedurę deportacyjną i to, jak wygląda ona w praktyce. Wiele osób obawia się, że skończyła się im wiza i za chwilę ktoś z urzędu imigracyjnego zapuka do drzwi lub zatrzyma imigranta na ulicy. Przebywanie bez autoryzacji, nielegalne zatrudnienie lub inne wykroczenie prawa imigracyjnego może być przyczyną aresztu i deportacji, warto o tym pamiętać, jednak jeśli osoba nie jest aresztowana, najczęściej urząd wysyła list z prośbą o stawienie się na rozmowę. Warto także odróżnić urzędy-instytucje, zajmujące się imigracyjnym prawem porządkowym. Urząd imigracyjny może wezwać na rozmowę i wydać nakaz aresztu, ale urzędem, który posiada prawną moc wdrażania nakazów deportacyjnych, jest Canadian Border Services Agency (CBSA).
Co zrobić w sytuacji otrzymania nakazu aresztowania? Możliwości opóźnienia deportacji oraz odwołania się w kanadyjskim sądzie zależą od sytuacji imigranta.
Na przykład, jeśli ktoś złożył wcześniej podanie o łączenie rodzin z terenu Kanady i udokumentuje, że sprawa jest już w toku, istnieje szansa na odroczenie deportacji.
Podobnie osoby, które ubiegają się o pobyt stały w programie humanitarnym, istnieje możliwość poproszenia o opóźnienie deportacji i otrzymania zezwolenia na dokończenie sprawy pobytowej. Jeśli pierwszy etap podania imigracyjnego zakończy się pozytywnym zatwierdzeniem tak zwanych podstaw humanitarnych, wówczas deportacja jest wstrzymana, natomiast otrzymanie pobytu stałego jakby automatycznie anuluje nakazy deportacyjne. Wyjątkiem mogą być np. niektóre osoby posiadające rekord kryminalny.
W swojej praktyce spotkałam się także z sytuacją, w której sam urzędnik CBSA odraczał deportację bez żadnej specjalnej prośby tylko po to, by taka osoba mogła zakończyć sprawę stałej rezydencji na terenie Kanady. Podania imigracyjne złożone poza Kanadą nie są powodem opóźnienia czy odwołania deportacyjnego, chyba że ktoś otrzyma już finalną decyzję pobytową, podobnie jak w przypadku spraw prowadzonych na terenie Kanady.
Nakazy i procedury deportacyjne są najczęściej bardzo stresujące, ale nie należy od razu spodziewać się aresztowania i akcji porządkowej. Osoba, która otrzymała nakaz opuszczenia Kanady, powinna udać się na konsultację do specjalisty, by przeanalizować wstępnie możliwości wstrzymania lub opóźnienia deportacji. Istnieją bowiem możliwości rozwiązania tej trudnej sytuacji imigracyjnej także bez opuszczenia Kanady.
Oczywiście nie zawsze urząd CBSA lub sąd apelacyjny przychyla się do prośby o oddalenie deportacji, warto jednak wiedzieć, jakie są opcje i prawa imigranta. Niektóre osoby tracą szanse na powrót czy pobyt stały, opuszczając Kanadę, gdyż jedyną ich szansą jest np. podanie humanitarne. Prawo imigracyjne narzuca na urzędników imigracyjnych obowiązek rozpatrzenia i uwzględnienia powodów humanitarnych (np. dobro dziecka wychowywanego lub urodzonego w Kanadzie) tylko na terenie Kanady. Urząd poza Kanadą nie musi do takiej prośby się przychylić i często względy humanitarne nie są brane pod uwagę, dopiero w sprawach drugiej instancji.
Izabela Embalo